Empereur Empereur
653
BLOG

Propaganda o "sprawiedliwych sądach"

Empereur Empereur Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 41
Władza ludowa nie może się zdecydować na jedno wyjaśnienie lipcowej porażki przejęcia sądów, pokrętnie nazywanego "reformą sądownictwa". Opór społeczny zaskoczył ją na tyle, że sama sobie - wzorem swych ideologicznych poprzedników sprzed 1989 roku - próbowała go tłumaczyć wpływem wrogich sił z zachodu. Protestujący zostali zebrani przez wrogie narodowi siły, niczym pasiasty dywersant w latach pięćdziesiątych. Po jakimś czasie jednak władza ludowa zmieniła zdanie, uznawszy, że powodem oporu społecznego było "niedoinformowanie" społeczeństwa. I to właśnie postanowiono nadrobić potężną dawką propagandy w postaci kampanii bilboardowej oraz strony internetowej, wyjaśniającej krok po kroku dlaczego przejęcie kontroli nad sądownictwem przez władzę ludową jest doskonałym pomysłem. Strona skupia się nie tylko na zachwalaniu pomysłów partii i oczernianiu sędziów, ale również "polemiką" z zarzutami stawianymi reformie przez opozycję. Przyjrzyjmy się niektórym przykładom tej polemiki.


Zarzut: Proponowane zmiany są zamachem na demokrację.
Zmiany nie łamią demokracji, a wręcz przeciwnie - wprowadzają demokrację w zamknięte od lat środowisko sędziowskie. Dziś „nadzwyczajna kasta ludzi” jako jedyna władza pozbawiona jest demokratycznej kontroli.
Władza ludowa wyciera sobie twarz "demokracją", opierając się na popularnym przesądzie, że jeżeli coś jest "demokratyczne", to znaczy, że jest dobre. Jest to przesąd zresztą również popularny wśród opozycji, która "obronę demokracji" wybrała sobie za główny slogan walki z władzą. Jest to, jednakże, wielkie nieporozumienie. Są odpowiednie miejsca, gdzie demokracja ma zastosowanie i są obszary, gdzie demokracji nie ma i być nie może. Nikogo nie oczekuje demokratycznej legitymacji od lekarzy i nikt nie powinien jej oczekiwać od sędziów. Do sprawowania urzędu sędziego, podobnie jak zawodu lekarza, jest potrzebny profesjonalizm, a nie poparcie ludu. Tym ostatnim sędziowie nie powinni się w ogóle przejmować - wyroki powinni wydawać sprawiedliwie, zgodnie z prawem i stanem faktycznym ustalonym w sprawie, a nie żądaniami, podatnej na manipulacje mediów i polityków, opinii publicznej.  

Co się zresztą tyczy demokratycznej kontroli, to jest ona typowa dla władzy ustawodawczej i rozciąganie jej na władzę sądowniczą, tak jakby tyła najnormalniejsza rzecz na świecie, jest po prostu błędne. W demokracjach całego świata skład organów władzy ustawodawczej wybierany jest w demokratycznych wyborach. Władza wykonawcza już często jest kontrolowana demokratycznie jedynie pośrednio - pochodzi z nominacji władzy ustawodawczej. Wpływ czynnika demokratycznego na władzę sądowniczą jest najbardziej ograniczony.


Zarzut: Wybór sędziów do KRS przez Sejm upolityczni ten organ.
Wybór sędziów KRS przez Sejm to nie upolitycznienie, tylko poddanie KRS społecznej kontroli. Poprzez parlament, który dysponuje mandatem narodu. To mandat weryfikowany regularnie w wyborach.
(...)
Równe szanse na wybór do KRS zyskają wreszcie wszyscy sędziowie. Przez ponad 25 lat funkcjonowania KRS zasiadało w Radzie tylko dwóch (!) sędziów sądów rejonowych. A to oni najlepiej znają z praktyki problemy sądownictwa. Odrzućmy mity i polityczną demagogię tych, którzy obawiają się utraty stanowisk i władzy nad zwykłymi sędziami. Członkowie izby sędziowskiej KRS nadal będą wybierani spośród sędziów i nadal będą nieusuwalni. Podkreślmy to wyraźnie: spośród sędziów
Po pierwsze, ustawa władzy ludowej nie dawała żadnej gwarancji zwiększenia udziału sędziów sądów rejonowych w KRS. Sędziowie do KRS mieli być wybierani przez Sejm i jakby większość parlamentarna miałaby taki kaprys, to mogłaby obsadzić Radę sędziami z jednego sądu. Postulat demokratyzacji obsady składu KRS w ramach samorządu sędziowskiego realizował, w przeciwieństwie do rządowego, projekt ustawy SPP "Iustitia", który został w pierwszym czytaniu odrzucony.

Po drugie, postulat zwiększenia udziału sędziów sądów rejonowych w KRS jest w ogóle dyskusyjny. Orzekanie w sądzie rejonowym to najniższy szczebel kariery sędziowskiej. Sędziowie sądów okręgowych i sądów apelacyjnych nie wzięli się znikąd, tylko swoje kariery zaczynali właśnie w sądach rejonowych i później awansowali. Są to więc sędziowie co do zasady mający po prostu dużo większe doświadczenie orzecznicze, w tym orzekanie w obu instancjach. Nie ujmując niczego sędziom sądów rejonowych, uprzywilejowanie sędziów sądów okręgowych i apelacyjnych w obsadzie KRS nie jest nieuzasadnione.

Po trzecie, co się tyczy upolitycznienia, to wystarczy spojrzeć na Trybunał Konstytucyjny, żeby zobaczyć jaki "apolityczny" element trafia do organów władzy sądowniczej, gdy za jego wybieranie bierze się władza ustawodawcza. Sędziowie, jak wszystkie inne grupy zawodowe, dzielą się na mniej lub bardziej kompetentnych i mniej lub bardziej moralnych. Strach pomyśleć, jak wyglądałoby funkcjonowanie KRS, w której zasiądzie piętnastu osobników o pokroju sędzi Przyłębskiej. Jeżeli ten przykład do zwolenników władzy ludowej nie przemawia, proszę sobie wyobrazić KRS składającą się z piętnastu Rzeplińskich, albo piętnastu Milewskich. Powinno tak czy inaczej zobrazować, że większość parlamentarna będzie wyszukiwać do KRS osobników wygodnych dla swojego politycznego interesu.


Zarzut: To zagrożenie dla niezależności władzy sądowniczej i atak na niezawisłość sędziowską.
KRS nie jest władzą sądowniczą, nie pełni funkcji sądowniczych;
KRS nie ma wpływu na to, jak sędziowie orzekają. Wyroki zapadają w sądach. Niezależność i niezawisłość każdy sędzia musi mieć w sobie. Reforma nic tutaj nie zmienia.
KRS nie ma kompetencji orzeczniczych, ale ma bezpośrednie kompetencje dotyczące przebiegu kariery każdego sędziego - począwszy obsadzania stanowisk sędziowskich, awansowania sędziów, wszczynania postępowań dyscyplinarnych, na przenoszeniu w stan spoczynku kończąc. Daje to Radzie sporą władzę nad sędziami i przede wszystkim ogromny wpływ na to, kto w ogóle sędzią zostaje i kto awansuje. Obsadzenie KRS osobami lojalnymi wobec większości parlamentarnej daje jej w praktyce szerokie możliwości wywierania nacisku na sędziów i tym samym, wpływ na orzecznictwo.

Ustrojowe zasady niezawisłości i niezależności sędziowskiej nie tylko nakładają na sędziów obowiązek niezawisłego orzekania, ale również nakłada na inne organy państwa - w tym władzę ustawodawczą - obowiązek takiego działania i kształtowania prawa, żeby tym zasadom nie zagrażać. Powtarzana przez władzę ludową tez, że niezawisłość sędziowie powinni mieć "w sobie" i że żadnym naciskom nie powinni ulegać po prostu z samej kryształowości swojej postawy, jest przewrotna. Niewątpliwie, niezawisłości nie da się oddzielić od postawy moralnej sędziów, ale obowiązkiem państwa jest również stworzyć jej gwarancje instytucjonalne. Żeby niezawisłość sędziowska była realna, należy sędziom stworzyć takie warunki orzekania, żeby niezawisłe wykonywanie ich urzędu nie wymagało od nich bohaterstwa i ryzykowania ich kariery, a niewykluczone, że także majątku i wolności. Zdaniem, że "niezawisłość sędzia powinien mieć w sobie" można by rozgrzeszyć nawet stalinowski system polityczny, zwalając patologie ówczesnego sądownictwa na niedostatki w niezawisłości ówczesnych sędziów. Powinni ją mieć w sobie, a ich polityczne nominacje, kontrola partii i bezpieki, czy groźba wylądowania w łagrze w razie nieposłuszeństwa, nie powinna nic zmieniać. 


Zarzut: Gwarancją niezależności jest zasada, że sędziowie wybierają się sami.
Zamiast niezależności mamy patologię. Dwa lata temu zgromadzenie sędziów Sądu Okręgowego w Przemyślu zaopiniowało dwóch kandydatów na sędziów rejonowych - jeden dostał osiem głosów pozytywnych na 39 oddanych, a drugi jeden głos na 37. Mimo to KRS ich wybrała.
Logika powyższego wywodu, w świetle zarzutu który ma on rzekomo obalać, jest zupełnie niezrozumiała. Najpierw mamy twierdzenie, że sędziowie z sądu okręgowego negatywnie zaopiniowali dwóch kandydatów na sędziów (i to dobrze?), a potem że sędziowie z KRS ich mimo tego wybrali (i to źle?). 

Inna rzecz, że propaganda po prostu stwierdza, że "sędziowie wybierają się sami", ale w żaden sposób nie uzasadnia, dlaczego miałoby to być coś złego. Udzielanie dostępu do grupy zawodowej przez innych członków tej właśnie grupy zawodowej nie jest niczym nadzwyczajnym. Uprawnienia do wykonywania zawodu lekarza wydaje rada lekarzy, o przyznawaniu stopni naukowych decydują posiadacze stopni naukowych, uprawnienia geodety nadają geodeci i tak dalej. Kto inny zresztą miałby to robić, ludzie nie mający żadnego pojęcia o zawodzie, do którego wykonywania udzielają uprawnień?

Największą obelgą są jednakże twierdzenia propagandy władzy ludowej na temat modeli funkcjonujących w innych państwach Europy, które przy pomocy przemilczeń, niedomówień i ordynarnych kłamstw, próbuje ona przedstawić jako podobne do tego, co proponuje wprowadzić w Polsce. "Podobne rozwiązania przy powoływaniu KRS funkcjonują w krajach Europy Zachodniej", czytamy. "Niespotykane są sytuacje, w których to sędziowie sami decydują o swoim wyborze", czytamy. Poczytajmy dalej.


Na przykład w Belgii w skład Najwyższej Rady Wymiaru Sprawiedliwości wchodzi 44 członków. 22 wybierają sędziowie i prokuratorzy, pozostałych 22-óch powołuje Senat spoza środowiska sędziowskiego i prokuratorskiego.

W Szwecji sędziowie są powoływaniu przez Ministra Sprawiedliwości na wniosek Rady Nominacji Sędziowskich. Radę składającą się z 9 członków i 9 ich zastępców powołuje m.in. rząd i parlament.

Dania. Sędziów powołuje Minister Sprawiedliwości zgodnie ze wskazaniami rady sądownictwa (powoływanej przez ministra sprawiedliwości).

Holandia. Sędziów powołuje Król na wniosek Drugiej Izby Stanów Generalnych (niższej izby parlamentu).

Hiszpania. Sędziowie powoływani rozporządzeniem królewskim na wniosek Naczelnej Rady Władzy Sądowniczej wraz z kontrasygnatą ministra sprawiedliwości. (...) Te rozwiązania zaproponowane przez reformę są wzorowane na modelu hiszpańskim.

Litwa. Sędziów powołuje Sejm z nominacji Prezydenta.

To w propagandzie władzy ludowej. A jak w rzeczywistości?

Belgia - w Belgii obowiązuje rozwiązanie podobne do obecnie obowiązującego w Polsce ("tak jak było") - wybór części składu KRS przez samych sędziów, części przez parlament. Nic podobnego, do tego co władza ludowa próbowała wprowadzić, czyli całkowitego wykluczenia sędziów z wpływu na obsadę KRS i przekazania tej kompetencji w całości Sejmowi.

Szwecja - propaganda bardzo wygodnie podaje, że członków szwedzkiej Rady Nominacji Sędziowskich powołuje "m.in. rząd i parlament", pomijając fakt, że resztę - w dodatku większość, bo pięciu z dziewięciu - członków Rady wybierają sędziowie.

Dania - rzeczywiście, radę sądownictwa powołuje minister sprawiedliwości. Propaganda pomija fakt, że jej członków powołuje wyłącznie spośród kandydatów wskazanych przez samorząd sędziowski. 

Holandia - wbrew fantazjom Ziobry, w Holandii istnieje Rada Sądownictwa, składająca się w większości z sędziów, wybranych przez sędziów i właśnie ta rada wybiera kandydatów na nowych sędziów, których minister formalnie zatwierdza, a król powołuje na urząd.

Hiszpania - w modelu hiszpańskim członków Naczelnej Rady Sądownictwa wybierają Kortezy, tyle że wyłącznie spośród listy kandydatów wskazanych przez samorząd sędziowski, który to fakt propaganda wygodnie pomija. 

Litwa - na Litwie również istnieje Rada Sądownictwa, składająca w przytłaczającej większości z sędziów, wybranych przez sędziów. Niewybieralną przez samorząd sędziowski resztę również stanowią sędziowie - z urzędu w Radzie zasiadają prezesi Sądu Najwyższego, Sądu Apelacyjnego i Najwyższego Sądu Administracyjnego, do których sędziów których wybiera litewski Sejm. Sędziów sądów powszechnych powołuje Prezydent na wniosek Rady Sądownictwa. 

Jak widać wyraźnie, twierdzenie, iż "niespotykane [w państwach europejskich] są sytuacje, w których to sędziowie sami decydują o swoim wyborze", jest nieprawdziwe. Władza ludowa po prostu bezczelnie kłamie, twierdząc że wzoruje się na modelach państw zachodniej Europy. W rzeczywistości sędziowie mają dominujący wpływ na nominacje sędziów jak i obsadę rad sądownictwa w większości państw, na które sama władza ludowa się powołuje. Systemy, w których takiego wpływu nie mają, lub mają ograniczony, są w zdecydowanej mniejszości. 

Stosując metody kłamstw władzy ludowej można by równie dobrze zaprzeczyć jej twierdzeniu, że w Polsce sędziowie wybierają "się sami", bo przecież sędziów w Polsce powołuje Prezydent RP na wniosek KRS, której członków wybierają Sejm i Senat. Istotnie, wybierają - w sumie sześciu z dwudziestu pięciu członków Rady, ale to przecież można przemilczeć. Byłaby to taka sama półprawda, jak ich kłamliwe opisy trybu powoływania sędziów w państwach zachodniej Europy. 

Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka