Empereur Empereur
5804
BLOG

Aż się rozpadnie w proch i pył pisowska zawierucha

Empereur Empereur Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 189

"Polska jest nieśmiertelna. Wyzwolimy ją z pęt niewoli odbudujemy z gruzów. Tak nam dopomóż Bóg! (...) Nie zginie Polska! Nie zginie! Lecz żyć będzie po wieki wieków, w potędze i chwale. Dla was, dla nas i dla całej ludzkości."
- Ignacy Jan Paderewski

Zdefiniowanie pojęcia patriotyzmu jest zadaniem trudnym. Ma ono z pewnością więcej niż jedno znaczenie i można je postrzegać w różnych kategoriach, trudno nawet jednoznacznie określić, do czego właściwie pojęcie patriotyzmu powinniśmy odnosić. Pojawiają się tu słowa takie jak "naród", "państwo", czy "kraj", często używane zamiennie, często w zupełnie różnych znaczeniach i równie często każde z nich z osobna jest rozumiane zupełnie inaczej, w zależności od tego kto i w jakim kontekście ich używa. Pojęcie "państwa", na przykład, bywa utożsamiane z aparatem władzy, nie tylko nawet z zespołem konkretnych instytucji, ale co gorsza nawet z konkretną grupą ludzi, środowiskiem politycznym, obsadzającym te instytucje. Takie rozumienie "państwa" nie tylko nie nadaje się do tego, by odnosić do niego pojęcie patriotyzmu, ale jest wręcz z samą ideą patriotyzmu, najprościej rozumianego jako miłość do ojczyzny, czy dbałość o dobro ojczyzny i narodu, fundamentalnie sprzeczne. Rządy się zmieniają, ludzie na stanowiskach państwowych się zmieniają, partie polityczne się zmieniają, państwo i naród natomiast są czymś trwałym, co istniało setki lat zanim dana sitwa dorwała się do władzy i co będzie istniało przez setki lat po tym, jak groby jej wodzów zarosną mchem, a przynajmniej powinnością patrioty jest do tego dążyć. Zupełnie realne jest również przejęcie władzy nad państwem przez grupę ludzi, których dążenia i interesy są w rzeczywistości dla danego narodu i państwa szkodliwe. Wówczas powinnością patrioty nie jest wcale wierność wobec władzy, lecz przeciwstawianie się jej. 

Państwo jednak jak najbardziej może być rozumiane w sposób patriotyczny. Państwo takie jest, a przynajmniej być powinno,  instytucjonalna emanacją narodu, której celem jest obrona i dbałość o prawa, interesy i dobrobyt jego obywateli, o dobro wspólne narodu i zachowanie tego dobra dla przyszłych pokoleń. Patriota powinien więc popierać państwo silne, co jednak wcale nie oznacza państwa autorytarnego, ani nawet etatystycznego. Państwo silne po prostu państwo sprawne, sprawnie służące narodowi i jego interesom, potrafiące także obronić się przed wewnętrznymi próbami zawłaszczenia jego instytucji do celów partykularnych, w szczególności sprzecznych z interesem narodowym. W sposób patriotyczny państwo należy więc rozumieć w oderwaniu od polityków zarządzających tym państwem. Rozumiejąc w ten sposób pojęcie państwa, można też zdefiniować pojęcie patriotyzmu jako pewnej postawy politycznej. Patriotyzmem będą tu działania lub poparcie działań, których celem jest takie zarządzanie państwem, by jak najlepiej wypełniało ono swoje zadania, a naród mógł prosperować. Tak rozumiany patriotyzm ma wymiar praktyczny, daje się poddawać racjonalnym ocenom, ujmować w kategoriach faktów, logicznych argumentów, a nawet liczb. 

Istnieje też zupełnie inny rodzaj patriotyzmu, rozumiany niemalże dosłownie jako "miłość do ojczyzny", patriotyzm romantyczny, który ma charakter emocjonalny. Jestem patriotą, to znaczy identyfikuję się z moją ojczyzną, z Polską, z polską kulturą, z polską tradycją i z polską historią. Czytając o dziejach polskiego narodu sprzed stu, dwustu, kilkuset lat, identyfikuję się z nimi, uważam je za swoje, mam do nich nawet emocjonalny stosunek, mimo, że nie byłem tam obecny, a być może nawet nie mam zielonego pojęcia gdzie wówczas byli i co robili moi bezpośredni przodkowie. Choćby nie było to do końca racjonalne i logiczne, a czasem nawet uczciwe, toleruję a może nawet praktykuję pisanie historii Polski tak, by przedstawić ją w jak najlepszym świetle, podkreślać i wyolbrzymiać zasługi, a umniejszać i przemilczać te fakty, których wolałbym, żeby nie było. Ogarnia mnie duma na myśl o wybitnych osiągnięciach Polaków, czy o polskich bohaterach ryzykujących i oddających życie w obronie ojczyzny, mimo, że było to na wiele lat przed moim urodzeniem. Czuję poruszenie na brzmienie patriotycznych pieśni wychwalających Polskę, polską historię, polską walkę o niepodległość, identyfikuję się z narodową symboliką, z białym orłem na czerwonym tle i dwukolorowym kawałkiem materiału, który historia uczyniła polską flagą narodową. Jestem dumny z bycia Polakiem, chociaż fakt że właśnie w Polsce się urodziłem i wychowałem, nie jest wcale moja zasługą, tylko czymś na co zupełnie nie miałem żadnego wpływu. Tego rodzaju patriotyzm zupełnie wymyka się racjonalnym, logicznym ocenom, jest uczuciem o charakterze niemalże religijnym. 

Dwa przedstawione powyżej rozumienia patriotyzmu nie są oczywiście ze sobą sprzeczne, lecz uzupełniają się. Ten drugi w zasadzie winien motywować do tego, by realizować ten pierwszy, choćby tylko - a tak jest dla większości tzw. zwykłych ludzi - przez oddanie głosu w wyborach na opcję, którą uważają za najlepszą z dostępnych alternatyw, najlepiej gwarantującą realizację celów państwa i długotrwałego interesu narodowego, albo przynajmniej najmniej tym celom szkodliwą. Przyznam szczerze, że podczas ostatnich wyborów, w 2015 r., pod tym względem, jako obywatel, zawiodłem zupełnie. Podobnie jak większość Polaków miałem już serdecznie dość rządów Platformy Obywatelskiej, jednocześnie jednak nie miałem też najmniejszego zamiaru poprzeć jedynej realnej alternatywy, Prawa i Sprawiedliwości, opcji moim zdaniem jeszcze gorszej. Wówczas jednak nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, jak bardzo gorszej. Gdybym miał tę decyzję podjąć raz jeszcze, poszedłbym na wybory i zagłosował choćby na stado małp, byle tylko dać wyraz sprzeciwu wobec dojścia do władzy środowiska tak antypolskiego jak to, które w 2015 roku obsadziło rząd, większość parlamentarną i stanowisko Prezydenta Rzeczypospolitej. Po czym z dumą przystąpiło do realizowania programu niszczenia państwa polskiego, podając się przy tym za władzę "polską i patriotyczną" z hipokryzją godną wegańskiego aktywisty prowadzącego bar z hamburgerami. 

Przyznaję się, mam do PiS negatywny stosunek emocjonalny. Trudno żeby Polak nie miał negatywnego stosunku do tych, którzy, którzy Polsce i Polakom jawnie szkodzą, którzy bezczelnie podając się za "patriotów", a do tego jeszcze "konserwatystów" i "prawicę", realizują program odbudowywania w Polsce standardów ustrojowych z czasów okupacji sowieckiej. Bardzo szybko po dojściu do władzy PiS zaczął bezczelnie łamać prawo (burżuazyjne prawo wszak nie może wiązać sił postępu), usprawiedliwiając przy tym swe postępowanie ordynarnie fałszywą propagandą. Datą graniczną, po której nikt moim zdaniem nie powinien już mieć złudzeń co do dobrych intencji PiS, był 9 marca 2016 roku, kiedy Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie nowej ustawy o Trybunale, a rząd PiS po prostu odmówił respektowania tego wyroku, uzasadniając to, znowu, zupełnie fałszywymi twierdzeniami. Stało się wówczas zupełnie jasne, że sitwa która doszła do władzy, ma kompletnie za nic obowiązujące w Polsce prawo, a co gorsza, jej elektorat to świadomie toleruje, ochoczo wierząc w serwowane im przez propagandę kłamstwa. Płonne były nadzieje na reakcję wymiaru sprawiedliwości, bowiem mimo że złamanie prawa było ewidentne, bezpośrednio sterowana przez rząd prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie w tej sprawie. Jakiekolwiek pozory, że Polska jest nadal państwem prawa, zostały pogrzebane. Polska pod rządami PiS stała się państwem mafijnym, rządzonym przez układ, który dzięki kontroli nad organami ścigania, a wkrótce także sądami, zapewnił samemu sobie całkowitą, niekontrolowaną przez nikogo swobodę działania i zupełną bezkarność. 

Od dłuższego czasu uważam już wiarę w dobre intencje PiS za zupełnie niezrozumiałą, której usprawiedliwieniem może być jedynie naprawdę skrajna naiwność, a i to przyjmując, być może zbyt hojnie, domniemanie dobrej wiary. Zupełnie nie do pojęcia jest dla mnie również, jak tę partię, której ideologia opiera się na marksistowskich założeniach walki klasowej, mógłby popierać ktokolwiek o poglądach zbliżonych choćby do konserwatywnych. Nie można rzecz jasna wszystkich zwolenników PiS wrzucać do jednego worka, ale w jakimś (podejrzewam, że znacznym) stopniu z pewnością można za miarodajne przyjąć to, co na ich temat można wywnioskować z adresowanego do nich partyjnego przekazu, partyjnych mediów i tego, co sami w tych mediach wypisują. Nie jest to jednak, oczywiście, środowisko jednolite. Jakąś wyborców PiS stanowią tzw. prości ludzie, w zasadzie niemyślący w ogóle w kategoriach wielkiej polityki, państwa, ani szeroko pojętego, długotrwałego interesu narodowego. Ich PiS z łatwością kupił za pięćset złotych, które ułatwiło im opłacenie rachunków, tymczasem opozycja, niestety, nie ma dla nich żadnej sensownej alternatywnej oferty. Kościuszko pozyskiwał chłopów do walki z zaborcą dając im coś w zamian, dzisiejsza opozycja niestety niczego tymże "chłopom" nie proponuje, toteż nie widzą oni powodu, by się do patriotycznej walki zrywać. Pójdą zagłosować przeciwko PiS dopiero, gdy pogorszy się ich sytuacja materialna i ktoś inny obieca im jej zmianę na lepsze. Całkiem prawdopodobne, że to za jakiś czas się stanie, gdy PiS "repolonizując gospodarkę" doprowadzi ich do zubożenia, ale z oczywistych względów to wcale nie jest powód do radości. Drugą istotną grupą zwolenników PiS jest jej tzw. "żelazny elektorat", który określić można by właściwie wszystkimi tymi słowami, który sam PiS swojej propagandzie używa przeciwko Polakom. Są to mentalni pogrobowcy PZPR i targowicy, którzy z wolną Polską się po prostu zupełnie nie identyfikują, wolnej Polski nienawidzą i życzą sobie odbudowania systemu ustrojowego z czasów komuny. Uważają się oni, podobnie jak targowiczanie, za zagorzałych patriotów, co może i jest nawet prawdą, tyle że ich ojczyzną, względem której kierują swe patriotyczne uczucia, nie jest Rzeczpospolita Polska, tylko Polska Ludowa, której obudowania od PiS oczekują. Ta grupa, w przeciwieństwie do tej pierwszej, myśli w kategoriach wielkiej polityki i interesu narodowego, lecz ich interes narodowy nie jest polskim interesem narodowym. Przykładem jest chociażby powszechna w niej skłonność do oceniania reform państwa jako dobrych lub złych nie w kategoriach ich skutków dla Polski (czyli, czy dana reforma jest realnie dobra dla państwa i dla narodu polskiego), lecz wyłącznie w kategoriach interesu partyjnego. Polak, kierujący się myśleniem patriotycznym i propaństwowym, powinien dochodzić do poparcia dla jakiejś partii politycznej oceniając, że proponowane lub przeprowadzane przez nią reformy są dobre dla państwa, lub przynajmniej lepsze od proponowanych alternatyw. Człowiek pozbawiony zdolności myślenia propaństwowego rozumuje natomiast odwrotnie, proponowane lub przeprowadzane reformy uważa za dobre, ponieważ przeprowadza je partia, z którą się identyfikuje i popiera je nawet, gdyby były dla państwa szkodliwe. Cytując pewnego pisowskiego propagandzistę, regularnie produkującego się Salonie24, PiS i robi dobrze i można wszystko wybaczyć, bo "PiS to patrioci, a PO to byli złodzieje". Dobro Polski mają za nic, liczy się dobro partii.

Dla obu tych grup wyborców PiS (i niestety nie tylko PiS - wśród zwolenników opozycji też podobnych postaw nie brakuje, choć są być może mniej nachalnie prezentowane) istnieje wspólny mianownik, jakim jest po prostu zupełny brak podstawy obywatelskiej, brak postawy propaństwowej, brak patriotyzmu polskiego. Zamiast lojalności wobec ojczyzny, przejawiają przerażającą wręcz służalczość i bezkrytyczne uwielbienie wobec władzy, o ile, oczywiście, tę władzę sprawują "właściwi" ludzie. Obywatel myślący patriotycznie i propaństwowo winien być krytycznym recenzentem poczynań władzy swojego państwa, oczekując by tłumaczyła się ona ze swojego postępowania i brała za nie odpowiedzialność. Dokładnie przeciwnie postępują oddani zwolennicy partii rządzącej, którzy nie tylko do jej poczynań mają stosunek zupełnie bezkrytyczny, ale co gorsza zupełnie absolwują ja od odpowiedzialności za stan państwa, którym rządzi. Wszelkie negatywne zjawiska zachodzące w tym państwie bądź wobec niego, zwalają, wzorem swych poprzedników z czasów PRL, na sabotażystów, kontrrewolucję, na "totalną opozycję" i wrogie czynniki zewnętrzne. Świeżym przykładem jest wszczęcie procedur w sprawie naruszenia zasad praworządności przez Polskę przez Komisję Europejską, o które to zwolennicy PiS z miejsca obwinili opozycję i Unię, chociaż zdarzenie to jest konsekwencją niczego innego, jak postępowania partii rządzącej w Polsce i za wszelkie negatywne konsekwencje, jakie dla Polski z tego wynikną, odpowiedzialność mogą ponosić tylko ci, którzy Polską rządzą i którzy Polskę reprezentują - czyli PiS. Zwolennicy PiS, w porażającej hipokryzji wydzierający się o rzekomym "przywracaniu Polsce podmiotowości", w rzeczywistości sami jej tej podmiotowości odmawiają, zamiast tego przyznając ją partii rządzącej. Ich "patriotyzm", rozumiany tu w którykolwiek z wyżej opisanych sposobów, nie odnosi się w ogóle do Polski, tylko do partii PiS i oczekiwanego przez nich państwa na kształt PRL, w którym partia PiS zajmie miejsce PZPR. Do wolnej Polski mają również stosunek emocjonalny, tyle że jest to stosunek wrogi. Wolna Polska stoi im bowiem na drodze do realizacji ich celu. Wymarzone przez nich pisowskie państwo ma zostać zbudowane na jej gruzach. 

Jedyny powód do optymizmu jaki można w tym wszystkim znaleźć to taki, że na Polskę wielokrotnie podnosili już rękę gracze o wiele twardsi od PiS i wszyscy przegrali. Nie dali rady Polski zniszczyć ani rosyjscy cesarze, ani pruscy królowie. Nie dały radę tego zrobić nawet najbardziej destrukcyjne siły, jakie kiedykolwiek zaistniały na kartach historii - reżim nazistowski i reżim komunistyczny, mimo, że jak nikt inny, miały ku temu narzędzia, miały ku temu sposobność i miały ku temu zamiary. Trzecia Rzesza legła dosłownie w gruzach, Związek Radziecki przestał istnieć, a Polska, w trudach i znojach, ale przetrwała. Jakim zagrożeniem może więc być dla jej bytu jakaś grupka oszołomów? Na nic ich starania. Polacy przeżyli zabory, przeżyli PZPR i przeżyją PiS. Będą musieli jednak przetrwać kolejną zawieruchę, której można było uniknąć.


Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo