Empereur Empereur
1156
BLOG

Zakaz handlu w niedzielę

Empereur Empereur Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 138

Od marca tego roku w dwie niedzielę w miesiącu nie zrobimy zakupów. Za dwa lata już w żadną. To dzięki uchwalonej w listopadzie 2017 r. ustawie o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta, obecnie oczekującej na podpis Prezydenta. 

Zakaz handlu w niedzielę i święta był i jest przedmiotem dyskusji pełnej absurdów. Zwolennicy zakazu lubują się w przytaczaniu argumentów religijnych, o świętym charakterze niedzieli, która powinna być dniem wolnym od pracy. Jednocześnie uzasadniają wprowadzenie zakazu faktem występowania podobnych zakazów w innych krajach Unii Europejskiej. Argumenty te są ze sobą w zasadzie sprzeczne i służą jedynie odwracaniu uwagi od istoty sprawy. Zakaz handlu w niedzielę rzeczywiście funkcjonuje w niektórych państwach zachodniej Europy, m.in. w Niemczech, Austrii, Francji i Belgii (w różnym zakresie i na różnych zasadach, których analiza byłaby tu zbędna). Bzdurą byłoby jednak przekonanie, że wynika to z głębokiego przywiązania tych nacji do wartości chrześcijańskich. Te same państwa legalizują również małżeństwa homoseksualne i aborcję na życzenie, a ci sami komentujący, którzy chcieliby zakazywać handlu w niedzielę, w innych kwestiach skłonni byliby przywoływać je jako przykłady moralnego zepsucia zachodu Europy. Sklepy pozamykane w niedzielę były także w PRL i jej władze również trudno podejrzewać o katolickie motywacje.

Religijne uzasadnienia zakazu handlu w niedzielę są po prostu propagandowym kłamstwem. Nigdy w tym nie chodziło o żadne wartości chrześcijańskie. Projekt ustawy zakazującej handlu w niedzielę w Polsce wniósł do Sejmu związek zawodowy i przyklasnęły mu przy tym partie lewicowe, a uchwalony został większością głosów partii postkomunistycznej (z odchyleniem nacjonalistycznym). Zakaz handlu w niedzielę był i jest pomysłem czysto lewicowym, jedną z wielu projekcji neomarksistów o tym, co ich zdaniem polepszy sytuację klasy robotniczej. 

Zadziwiające jest również, że dyskusja wokół zakazu handlu w niedzielę została wykreowana jako spór między interesami pracodawców i pracowników, natomiast w ogóle niereprezentowany i niesłyszalny pozostaje w niej głos grupy najbardziej przez ten zakaz dotkniętej. Grupy, w dodatku, najbardziej licznej, obejmującej w zasadzie sto procent społeczeństwa - konsumentów. Sklepy jakoś zakaz handlu w niedzielę przeżyją, ich pracownicy również, natomiast dla konsumentów, czyli dla nas wszystkich, wprowadza on po prostu utrudnienie w codziennym życiu. Supermarkety w niedziele pustkami nie świecą, są tak samo, albo i bardziej zatłoczone, niż w dni powszednie. Wprowadzenie zakazu jest w oczywisty sposób sprzeczne z interesem i wolą tych wszystkich ludzi, którzy w niedzielę robią zakupy. Zrozumiałym jest oczywiście, że fakt ten jest bez znaczenia dla popierających zakaz socjalistów (dla nich w ogóle liczy się niewiele poza ich własnymi wyobrażeniami), zaskakujące jest jednak dlaczego również przeciwnicy zakazu, prawie w ogóle kwestii jego wpływu na codzienne życie Polaków nie podnoszą, mimo, że jest w tym temacie zupełnie kluczowa. Większość Polaków nie jest ani pracownikami supermarketów, ani właścicielami supermarketów, natomiast konsumentami są wszyscy - włącznie z pracownikami i właścicielami supermarketów. Debata na temat zakazu w niedzielę, w której interesu konsumentów w ogóle nie bierze się pod uwagę, jest po prostu zupełnie niepoważna.

Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka