Empereur Empereur
1353
BLOG

Sędzia Żurek leje wodę na pisowski młyn

Empereur Empereur Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa, szczególnie rozsławiony przez ostatni rok przez swoją krytykę pisowskich reform sądownictwa w Polsce, kilka dni temu pozwolił sobie na wyjątkowo niepokojący komentarz. Zapowiedział, że sędziowie, którzy wyrażą zgodę na objęcie stanowiska w nowej, pisowskiej KRS, mogą w przyszłości liczyć się z konsekwencjami dyscyplinarnymi, usunięciem z zawodu i pozbawieniem praw do sędziowskiej emerytury. Sędzia Żurek zupełnie słusznie krytykuje pisowskie reformy zarzucając im niekonstytucyjność, sprzeczność z zasadami praworządności i trójpodziału władz. Groźba usuwania z zawodu sędziów, którzy zasiądą w nowej KRS jest jednak wysoce bezmyślna, nieodpowiedzialna, a nawet niebezpieczna.

Podstawowym elementem pisowskiej reformy KRS jest upolitycznienie wyboru sędziów, którzy tym samym staną się zależni od wybierającej ich większości parlamentarnej. Co gorsza, skracając kadencję obecnej KRS PiS stworzył niebezpieczny precedens, ponieważ skoro zrobiono to raz, to będzie można to zrobić i kolejny raz. Istnienie takiej ewentualności będzie niestety przypominało członkom nowej Rady, by pamiętali o tym komu zawdzięczają swoje posady i kto może im je odebrać. Zagrożenie dyscyplinarkami sędziom, którzy zasiądą w nowej KRS, stanowi dodatkową gwarancję dla PiS, że sędziowie ci w sprawowaniu swojego urzędu będą nie tylko co do joty wykonywać partyjne instrukcje, ale też pod innymi względami dbać jak tylko mogą o interes partii rządzącej. Dalsze trwanie ich kariery zawodowej będzie bowiem zależne od pozostawania PiS u władzy. W ich interesie będzie więc robić wszystko, by PiS pozostawał przy niej jak najdłużej. A to ci właśnie sędziowie będą decydować o nominacjach nowych sędziów Sądu Najwyższego, którzy już niedługo będą orzekać o ważności wyborów.  

Nie jest to pierwsza tego rodzaju bezmyślna wypowiedź padająca z ust krytyków władzy ludowej. Już dość dawno od niektórych polityków opozycji dało się słyszeć zapowiedzi, że po przeprowadzeniu pisowskich reform będzie można podważać legalność nominacji sędziów przez nową KRS, a co za tym idzie wydawanych przez tych sędziów orzeczeń. Nie tylko stwarza to ten sam problem i te same zagrożenia co powyższa wypowiedź sędziego Żurka - stworzenie grupy zawodowej, "kasty" jak kto woli, której byt będzie zależny bezpośrednio od pozostawania PiS przy władzy - ale również obnaża niezrozumienie zasad praworządności u tych, którzy mienią się jej obrońcami. 

Słuszność zastrzeżeń co do konstytucyjności pisowskich ustaw nie podważają bowiem faktu, że ustawy te obowiązują. Słuszność zastrzeżeń co do podporządkowania Trybunału Konstytucyjnego partii rządzącej, nie podważa faktu, że tylko wyrok TK może w sposób wiążący przesądzić o niekonstytucyjności danej ustawy (tzw. rozproszona kontrola konstytucyjności, dokonywana przez sądy powszechne, może być wiążąca tylko w konkretnych sprawach rozpatrywanych przez te sądy - ich orzeczenia jednak nie mają mocy powszechnie obowiązującej, w przeciwieństwie do orzeczeń TK). Nawet gdyby TK orzekł o niekonstytucyjności pisowskiej ustawy o KRS, to jeszcze w żaden sposób by nie oznaczało, że staną się nieważne orzeczenia wydane przez sędziów nominowanych przez KRS wybraną na podstawie przepisów tej ustawy. Niewątpliwie również postępowanie sędziów, którzy wejdą w skład nowej KRS będzie mogło i powinno być oceniane, także pod względem zgodności z zasadami etyki sędziowskiej, ale w żadnym razie nie można uznać faktu, że wyrazili zgodę na objęcie urzędu, zgodnie z bądź co bądź obowiązującymi przepisami prawa, za wystarczającą przesłankę do wyciągania wobec nich jakichkolwiek konsekwencji dyscyplinarnych. 

Polska Rzeczpospolita Ludowa była państwem, które można w zasadzie określić jako nielegalne. Jego władza i ustrój zostały siłą narzucone przez obce mocarstwo, utrzymywały się dzięki represjom, a prawo stanowione obowiązywało w nim tylko tak długo, jak długo nie było sprzeczne z chwilowym interesem lub kaprysami partii rządzącej. Mimo tego, po upadku PRL, w odrodzonej Rzeczypospolitej Polskiej ustawy, inne akty prawne, ani orzeczenia sądów i inne akty wydawane przez organy państwowe, nie straciły swojej ważności ani mocy obowiązującej. Akty prawne uchwalone w PRL przez Sejm wyłoniony w fikcyjnych, sfałszowanych wyborach, obowiązywały nadal, a wiele z nich obowiązuje do dziś. Rozpoczęto natomiast długi i mozolny proces ich dostosowywania do wymogów państwa cywilizowanego, który tak naprawdę nigdy nie został zakończony. Odrodzona Rzeczpospolita Polska aspirowała do statusu państwa praworządnego i z tego powodu nie można było po prostu uznać, że jakieś akty prawne nie obowiązują, lecz należało je zmieniać lub uchylać, w sposób legalny. Legalizm wiąże się z domniemaniem, że akty wydawane przez władze państwowe są legalne i wywołują przewidziane przez prawo konsekwencje, a istniejące co do nich zastrzeżenia mogą jedynie stanowić przyczynę ich uchylenia. Nie mogą natomiast stanowić uzasadnienia arbitralnego odmówienia im mocy wiążącej.   

Nie można idei państwa prawa realizować w sposób bezprawny. Osoby mieniące się obrońcami praworządności czy "obrońcami demokracji" powinny to sobie dobrze zapamiętać. Wygłaszając tego rodzaju zapowiedzi usuwania z zawodu pisowskich sędziów czy nieuznawania wyroków pisowskich sądów, schodzą po prostu na poziom swoich przeciwników, czyli PiS. 

Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo