Empereur Empereur
528
BLOG

Krytykowanie orzeczeń sądów

Empereur Empereur Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Niemal za każdym razem, gdy media informują o sprawie sądowej z udziałem jakiejś znanej osoby, wysypuje się fala komentarzy oceniających - z reguły wysoce krytycznie - słuszność rozstrzygnięcia sądu. Nie inaczej było, gdy postanowieniem Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim oddalono wniosek prokuratury o zastosowanie wobec Kamila Durczoka środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, poprzestając jedynie na poręczeniu majątkowym. Samozwańczy eksperci od wszystkiego, znający sprawę jedynie z mediów, a przepisów procedury karnej nie znający wcale, przesądzili w ciągu ułamka sekundy od przeczytania nagłówka artykułu, że sąd był szczególnie pobłażliwy wobec Durczoka, bo wobec "celebrytów" stosuje się taryfę ulgową.

W 2011 r. na łamach Polska The Times sam Kamil Durczok pisał: "Wyroków sądowych się nie komentuje. Żelazna zasada, która ma budować szacunek i zaufanie względem wymiaru sprawiedliwości, powinna być respektowana zarówno przez polityków i dziennikarzy, jak i przez pozostałe grupy zawodowe czy społeczne" i stawiał pytanie: "Co jednak począć, kiedy pytania o elementarne poczucie sprawiedliwości cisną się na usta po kolejnych decyzjach niezawisłych sądów Trzeciej Rzeczypospolitej?".

Odpowiedzmy zatem sobie na pytanie, jak to właściwie jest z tym komentowaniem wyroków (czy też szerzej - orzeczeń) sądowych. Istotnie, nieraz słyszy się zdanie, że orzeczeń sądowych się nie komentuje. Jak na ironię, najczęściej od tych właśnie, którzy je komentują, a cytując ten rzekomy "zakaz", starają się po prostu odeprzeć argumentację pokazującą, że ich krytyka jest nic nie warta. 

Krytyka orzeczeń sądowych nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie tylko nie jest niedopuszczalna, ale jest powszechnie praktykowana wśród samych prawników i to wobec orzeczeń najwyższych instancji sądowych. Polemika z orzecznictwem Sądu Najwyższego jest powszechnie spotykana w literaturze prawniczej, zarówno w komentarzach do konkretnych aktów i zagadnień prawnych, jak i w artykułach konkretnie odnoszących się do danego orzeczenia. Artykuły takie zwane są "glosami" i są to właśnie komentarze do wyroków (postanowień, uchwał), których autor bądź to wyraża aprobatę dla rozstrzygnięcia sądu, bądź też przeciwnie, podejmuje dyskusję z jego argumentacją i stara się wykazać, że rozstrzygnięcie lub wykładnia prawa dokonana przez sąd, jest nieprawidłowa. Nigdy jeszcze nie słyszałem twierdzenia, że krytyczne glosowanie wyroków sądów jest niedopuszczalne.

Komentowanie wyroków sądów przez prawników, którzy znają treść orzeczenia i jego uzasadnienia, a także posiadają wiedzę niezbędną do tego, by oceniać rozumowanie, wykładnię prawa i w końcu prawidłowość rozstrzygnięcia sądu, jest jednak czymś zupełnie innym, niż komentowanie orzeczeń przez totalnych laików, którzy którzy sprawę, w której taki wyrok zapadł, znają wyłącznie z przekazu medialnego. Orzeczenia, uzasadnienia ani akt sprawy, nigdy nie widzieli na oczy, a przepisów prawa nie znają wcale. Krytyka taka nie jest oparta na kryteriach merytorycznych, tylko na prywatnych wyobrażeniach (oczywiście bezpodstawnych, bo nie mając żadnych informacji o sprawie, nie można przecież mieć uzasadnionych), uprzedzeniach oraz osobistym poczuciu sprawiedliwości - z reguły "ludowej", czyli ze sprawiedliwością nie mającej nic wspólnego. 

Przykładem takiego czegoś jest tekst jednego z autorów na Salonie24, który był prominentnie umieszczony na stronie głównej i zebrał ponad 180 komentarzy. Autor już w tytule - "Wyrok ws. Durczoka pokazuje, że elity w naszym kraju nadal mają się bardzo dobrze" - udowodnił, że nie ma zielonego pojęcia, o czym się wypowiada. W sprawie Durczoka nie zapadł bowiem żaden "wyrok", tylko postanowienie o środku zapobiegawczym. Dla ignoranta być może to bez bez znaczenia, ale różnica jest fundamentalna (rozróżnianie pojęć orzeczenia, wyroku, postanowienia to naprawdę podstawy). W pierwszym zdaniu swojego wywodu, autor stwierdza, iż "dziennikarz nie będzie odsiadywał tymczasowej kary". Areszt tymczasowy nie jest żadną karą, a czegoś takiego jak "kara tymczasowa" w ogóle w polskim prawie nie ma. Karę wymierza się tylko osobie uznanej za winną i skazanej, co można uczynić tylko wyrokiem - który w sprawie Durczoka nie zapadł. Tak długo jak się do nie stanie, wobec Durczoka obowiązuje zasada domniemania niewinności (nie przełamuje jej także publiczne przyznanie się Durczoka do jednego z czynów, o które jest podejrzany). Opierając się na tych popisach własnej niewiedzy, autor stwierdza dalej, że Durczok jest i będzie traktowany łagodnie, bo jest znanym dziennikarzem, a "gdyby to zrobił zwykły Kowalski, to wyrok byłyby twardszy i bezwzględny". Z takimi stwierdzeniami nie sposób nawet dyskutować, bo nie są zupełnie niczym poparte i nie przytacza się na nie żadnych argumentów - są jedynie produktem kompleksów, uprzedzeń i fantazji autora. 

Taki wniosek przez kogoś musi być jednak wyciągnięty zawsze, gdy osoba publicznie znana zostaje przez sąd uniewinniona, czy choćby potraktowana - zdaniem komentujących - nie dość surowo. Oczywiście, taka możliwość, że po prostu takie rozstrzygnięcie sądu było sprawiedliwe i słuszne, to znaczy zgodne z przepisami prawa i ustalonym w sprawie stanem faktycznym, z których komentujący nie znają ani jednego, ani drugiego, nie przejdzie im w ogóle przez myśl. Podobnie jak nie do pomyślenia jest, że sędzia wydający wyrok miał w sprawie lepsze rozeznanie, niż oni, czerpiący ułamkowe informacje z doniesień medialnych. 

Nawiasem mówiąc, nie sposób pominąć też innego aspektu - tego mianowicie, że zarzut "pobłażliwego potraktowania" dziennikarza jest po prostu projekcją autora. W rzeczywistości bowiem, co autor przytaczanego tekstu niemalże wprost przyznaje, to nie tyle sąd potraktował Durczoka łagodnie dlatego, że jest znanym dziennikarzem, co autor i inni komentujący chcieliby Durczoka potraktować szczególnie surowo, bo jest znanym dziennikarzem nielubianej przez nich stacji. Kryteria słuszności orzeczenia i sprawiedliwości nie mają przy tym żadnego znaczenia. 

Komentowanie wyroków sądowych jest oczywiście dopuszczalne - pod warunkiem, że osoba komentująca ma pojęcie o czym mówi i zdaje sobie sprawę z ograniczeń własnej wiedzy. Natomiast krytykanctwo będące produktem skrajnej ignorancji połączonej z agresywną arogancją zasługuje wyłącznie na pogardę, tym większą, im bardziej radykalny osąd i im bardziej pewny siebie osądzający. Dotyczy to nie tylko wyroków sądowych, ale w zasadzie każdego tematu. Jeżeli się nie posiada na jakiś temat wiedzy, to albo należy się w ogóle w nim nie wypowiadać, albo chociaż zachować stosowny do poziomu tej wiedzy umiar w dokonywanych ocenach. Powiedzieć, że tego ostatniego brakuje samozwańczym ekspertom od wszystkiego, wyrabiających sobie zdanie na temat słuszności orzeczenia sądu na podstawie nagłówka w tabloidzie, to jak nic nie powiedzieć.


Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo