Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Francuski minister: wstrzymać Nord Stream 2

Redakcja Redakcja Nord Stream Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Jako powód podaje aresztowanie Aleksieja Nawalnego i represje wobec protestujących w Rosji.

Portal OWD-Info podał, że niedzielnych protestach w obronie Nawalnego, aresztowano w Rosji 5 tys. osób. Nazajutrz, francuski sekretarz stanu ds. europejskich Clementa Beaune powiedział radiu France Inter, że sankcje nałożone na Kreml są niewystarczające. Pytany, czy Francja popiera wstrzymanie budowy Nord Stream 2, odparł: "Tak, w istocie już powiedzieliśmy". Zdaniem Beaune należy rozważyć opcję wstrzymania kontrowersyjnego gazociągu, ale „dziś jest to decyzja Niemiec, bo rurociąg prowadzi do Niemiec”.

Wypowiedź francuskiego ministra odnotował niemiecki dziennik „Tagesspiegel”. Napisano w nim, że dotychczas Berlin ignorował sprzeciw Polski i państw bałtyckich w tej sprawie, ale „nie można łatwo zignorować sprzeciwu Paryża”. Tym bardziej, że prezydent Emmanuel Macron w ostatnich latach optował za zbliżeniem z Rosją, a w budowę Nord Stream 2, jako inwestor finansowy, zaangażowana jest francuska firma Engie.

Dziennikarka Claudia von Salzen napisała, że przeciwnicy Gazociągu Północnego od dawna stanowili większość, a projekt ten jest sprzeczny ze wspólną polityką energetyczną Unii Europejskiej i wysiłkami na rzecz ochrony klimatu. Szkodzi on także polityce zagranicznej Niemiec. Przypomina również, że w niedawnym głosowaniu Parlament Europejski „ przegłosował natychmiastowe wstrzymanie budowy rurociągu w ramach europejskiej odpowiedzi na sprawę Nawalnego. Liczby mówią same za siebie: 581 posłów zagłosowało za, tylko 50 było przeciw, głównie Niemcy”.

W gazecie podkreślono, że Berlin kurczowo trzyma się zdania, że Nord Stream 2 to projekt czysto ekonomiczny i „odważa się iść niebezpiecznie samotnie w Europie". Zdaniem publicystki, niemiecki rząd przegapił najdogodniejszy moment na wycofanie się z budowy gazociągu. Mimo to, powinien wstrzymać jego budowę, gdyż długoterminowe szkody polityczne mogą okazać się większe, niż koszty ekonomiczne.

Kanclerz Angela Merkel powiedziała 21 stycznia, że nadal popiera projekt Nord Stream 2, a w poniedziałek nowy przewodniczący współrządzącej w Niemczech partii CDU Armin Laschet oznajmił, że również nie zamierza rewidować swojego poparcia dla gazociągu, mimo sprzeciwu USA i części krajów europejskich.

Laschet, który jako lider CDU może zastąpić Merkel na stanowisku kanclerza Niemiec po wrześniowych wyborach parlamentarnych, wezwał rosyjskie władze do uwolnienia Nawalnego. Przy czym zaznaczył, że "nadal trzeba szukać okazji do współpracy (z Rosją)".

Budowie Gazociągu Północnego od początku sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie. Realizację projektu, oprócz Niemiec, popiera między innymi Austria. W odpowiedzi na aresztowanie Nawalnego, 21 stycznia Parlament Europejski przyjął niewiążącą rezolucję wzywającą UE do "natychmiastowego wstrzymania" budowy Nord Stream 2 i nałożenia nowych sankcji na Rosję.

Do tej pory ukończono 94% projektu. Ostatni odcinek został do ułożenia na wodach duńskich. Powolny tok prac wynika z sankcji nałożonych przez uprzednią administrację Donalda Trumpa, po których wiele firm wycofało się z inwestycji.

Więcej o budowie Nord Stream 2 na naszym blogu oraz w temacie Nord Stream 2 w Salon24.

mk

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka