fot. Nord Stream AG
fot. Nord Stream AG

Fiński dwugłos w sprawie Nord Stream 2

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Po krytycznych głosach z Danii na temat gazociągu Nord Stream 2 podobne opinie pojawiają się też w prasie fińskiej, która pisze o hipokryzji Niemiec.

Fińska gazeta Helsingin Sanomat, cytowana przez portal Biznesalert.pl, wytyka niemieckim władzom, że z jednej strony popierają sankcje wobec Rosji za zajęcie Krymu, a z drugiej strony aktywnie promują budowę nowego gazociągu z Rosji przez Bałtyk do Niemiec.

Zanim w przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się jednoznaczne głosy sprzeciwu wobec inwestycji, niemieccy ministrowie zachowywali wstrzemięźliwość w komentowaniu planów budowy nowego gazociągu i podkreślali, że jest to przedsięwzięcie o charakterze czysto biznesowym. Zmienili jednak nastawienie po tym, jak opinie oponentów z różnych instytucji, w tym Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim stały się bardziej dostrzegalne.

Autorzy artykułu opublikowanego przez Helsingin Sanomat uważają, że niemiecka polityka wobec jest trudna do logicznego wytłumaczenia, szczególnie biorąc pod uwagę politykę Niemiec wobec Rosji w innych obszarach. Powtarzają oni artykułowaną już wielokrotnie opinię, że Gazprom będzie dążył do wyłączenia Ukrainy z tranzytu gazu do Europy Zachodniej, a Niemcy swoją polityką wspierają zamierzenia Rosjan.

Fińska gazeta przypomina stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, który ostrzegał, że po wybudowaniu Nord Stream 2 około 80 procent dostaw rosyjskiego gazu do Europy będzie trafiać na rynek jednym szlakiem. Helsingin Sanomat przypomina także słowa byłego ministra spraw zagranicznych RP Radosława Sikorskiego, który porównał projekt  budowy pierwszego gazociągu bałtyckiego z Niemiec do Rosji do paktu Ribbentrop-Mołotow.

Zdecydowanie przeciwne stanowisko wobec nowej inwestycji Gazpromu i jego europejskich partnerów prezentuje były premier Finlandii Paavo Lipponen, który zaangażował się w promocję Nord Stream 2, podobnie jak były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder. On również podkreśla, że inwestycja ma charakter ekonomiczny, a nie polityczny, a w mailu skierowanym do redakcji stwierdza, że raporty konsorcjum odpowiedzialnego za projekt potwierdzają, że nie łamie on prawa unijnego.

Dziennik przyznaje, że Finlandia pozostaje „cichym obserwatorem” sporu na temat Nord Stream 2. Premier Juha Sipila uznał, że z punktu widzenia Helsinek wystarczy, aby był on zgodny z prawem UE.

W opublikowanym kilka dni temu artykule w portalu Energy Post Karel Beckman przytacza z jednej strony stanowisko konsorcjum planującego budowę nowego gazociągu, z którego wynika, że organizowane przez instytucje europejskie debaty na temat inwestycji nie będą miały wpływu na ostateczną decyzję o budowie, bo ta według konsorcjum zapadła we wrześniu ubiegłego roku we Władywostoku, gdy było ppodpisywane porozumienie w tej sprawie.

Z drugiej strony cytowany w artykule Alan Riley, profesor lodyńskiej City Law School stwierdza, że inwestycja może być jednak zablokowana i spodziewa się on znacznie większej aktywności oponentów Gazpromu niż podczas planowanej budowy gazociągu Nord Stream. Preofesor zaznacza przede wszystkim zmianę kontekstu politycznego od czasu gdy w 2008 roku budowany był Nord Stream, a szczególnie inwazję Rosji na Ukrainę. Według niego instytucje unijne i państwa członkowskie dysponują też instrumentami prawnymi, które mogą wykorzystać do zablokowania inwestycji.

źródło: Biznesalert, Energypost
AB

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka