Samochód elektryczny sposobem na uniezależnienie od rosyjskiej ropy?

Redakcja Redakcja Motoryzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Polski Komitet Energii Elektrycznej zrzeszający największych polskich producentów energii wskazuje motoryzację elektryczną jako sposób na uniezależnienie Polski od importu rosyjskiej ropy.

Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE) przytacza dane GUS, z których wynika, że w latach 2011-2015 Polska wydała 76 mld dolarów na import rosyjskiej ropy. Instytucja podkreśla, że to więcej niż nasz kraj otrzymał z funduszy unijnych z budżetu na okres 2007-2013. Import zaspokaja dominującą część zapotrzebowania kraju na ropę, a w nim 80 proc. stanowi surowiec sprowadzany z Rosji. W ocenie PKEE właściwą odpowiedzią na uzależnienie od rosyjskiej ropy byłaby motoryzacja elektryczna. Dzięki niej popyt na ropę zmniejszyłby się gwałtownie – surowiec byłby potrzebny jedynie do przeróbki przez firmy chemiczne i wytwarzania oleju opałowego.

Wyeliminowanie ropy jako paliwa samochodowego oznaczałoby jednak, że zastąpiłaby ją energia elektryczna, co przy naszej obecnej strukturze sektora energetycznego oznaczałoby, że głównym paliwem napędzającym samochody w Polsce stałby się… węgiel. Taka perspektywa wydaje się mieć dwa istotne atuty. Polska w ten sposób znacznie poprawiłaby bilans handlu zagranicznego zastępując zużycie importowanej ropy krajowym węglem. Do tego krajowe kopalnie zyskałyby możliwość sprzedawania znacznie większych ilości surowca, co dawałoby też szansę na ustabilizowanie kondycji zmagającej się od lat z problemami finansowymi całej branży wydobywczej.

Pomijając kwestie ekonomiczne, jak choćby koszty wydobycia polskiego węgla, czy efektywność wytwarzania i dystrybucji elektrycznej, przestawienie Polski na motoryzację elektryczną oznaczałoby skokowy wzrost popytu na prąd, a z jego zaspokojeniem już teraz mamy problemy. Już zapewnienie „paliwa” do miliona samochodów (tyle aut elektrycznych według wicepremiera Mateusza Morawieckiego powinno jeździć po polskich drogach za 10 lat) byłoby poważnym wyzwaniem. 

Dostępne dziś kompaktowe samochody elektryczne zużywają około 18 kWh na 100 km. Zakładając, że samochód osobowy pokonuje w ciągu roku około 20-25 tys. km, flota miliona samochodów przejedzie rocznie 20-25 mld kilometrów. Przy takiej odległości potrzebowałyby one łącznie 3,6-4,5 TWh energii. Całkowite zużycie energii w Polsce wynosi ponad 160 TWh rocznie. Wydaje się, że dodatkowe niespełna 3 proc. to niewiele, ale wziąwszy pod uwagę, że już teraz polskie elektrownie miewają problemy z zaspokojeniem popytu na energię byłby to dodatkowy, całkiem poważny problem. Zaopatrzenie w energię floty liczącej milion samochodów oznaczałoby konieczność wybudowania nowych elektrowni łącznej mocy rzędu 800 MW. Budowany obecnie blok energetyczny w Kozienicach o mocy 1075 MW ma kosztować 5 mld zł.

Skala potencjalnych wyzwań staje się wielokrotnie większa, gdy weźmiemy pod uwagę wszystkie samochody jeżdżące po polskich drogach, a samych aut osobowych jest w Polsce ponad 20 mln. Do tego dochodzi jeszcze blisko 3,5 mln samochodów ciężarowych i 110 tys. autobusów. Zapewnienie energii tylko do samochodów osobowych przy przyjętym wyżej założeniu liczby kilometrów i zużycia energii oznaczałoby, że będą one „spalać” około 90 TWh rocznie, czyli ponad połowę obecnego całkowitego zużycia energii w Polsce. Przy takim zapotrzebowaniu wyzwaniem staje się nie tylko samo wytworzenie potrzebnej ilości energii, ale również efektywna, bezawaryjna dystrybucja jej siecią przesyłową.

AB

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie