Zmiany w europejskim systemie handlu emisjami, fot. Pixabay
Zmiany w europejskim systemie handlu emisjami, fot. Pixabay

Mniej pozwoleń na emisję – wyższe ceny energii

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Parlament Europejski przegłosował reformę unijnego systemu handlu na emisję. Zmniejsza ona stopniowo liczbę pozwoleń, co ze względu na ich rosnące ceny, ma skłaniać firmy do szybszego ograniczania emisji dwutlenku węgla.

Europejski system handlu emisjami

Zmiany w europejskim systemie handlu emisjami (ETS z angielskiego Emissions Trading Scheme) mają służyć temu, by UE doszła do wyznaczonego na 2030 rok 40-procentowego celu redukcji emisji gazów cieplarnianych w porównaniu do 1990 roku. Wytyczne w tej sprawie przyjęli jeszcze w 2014 roku przywódcy państw i rządów unijnych. Stanowisko PE zostało poparte przez 379 europosłów; 263 było przeciw, a 57 wstrzymało się od głosu.

Pozwolenia na emisje a ich ceny

Najważniejsza batalia dotyczyła liniowego współczynnika redukcji, który wyznacza tempo, w jakim z roku na rok będzie zmniejszana liczba pozwoleń. Na szczycie w 2014 roku ustalono, że będzie to 2,2 proc. rocznie, jednak wiodąca w tej sprawie komisja środowiska PE zdecydowała się na podniesienie współczynnika do 2,4 proc. rocznie.

Ta niewielka z pozoru różnica ma jedno istotne znaczenie dla przemysłu. Będzie ona wpływać na kształtowanie cen pozwoleń na emisję. Ostatecznie w środę - dzięki m.in. staraniom polskich europosłów i postawieniu sprawy na ostrzu noża przez największą frakcję PE, Europejską Partię Ludową - przeszła poprawka przywracająca pierwotnie planowane 2,2 procentowe tempo ograniczenia liczby pozwoleń na emisję.

Inwestycje w modernizację energetyki

Kolejnym punktem reformy jest zarządzanie funduszem modernizacyjnym. Grupa 10 najbiedniejszych państw dostanie na unowocześnianie systemu energetycznego 310 mln pozwoleń na emisję, z czego 43 proc. przypadnie Polsce, co ma się przełożyć na miliardy złotych na inwestycje w modernizację energetyki.

Komisja Europejska chciała, by zarządzanie funduszem było w rękach przedstawicieli państw członkowskich, KE oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI). Polska obawiała się, że zarządzanie funduszem przez KE i EBI sprawi, iż nie wszystkie projekty, jakie chciałaby realizować, będą mogły otrzymać wsparcie. Na czarnej liście mogłyby się znaleźć np. inwestycje, które byłyby w jakikolwiek sposób związane z wykorzystaniem węgla jako surowca energetycznego. Dlatego nasi europosłowie opowiadali się za zmianą w zarządzaniu, by za fundusz odpowiadały państwa-beneficjenci, lecz parlament pozostawił pierwotną wersję przewidującą udział Komisji i EBI w zarządzaniu środkami na modernizację.

Elektrownie węglowe bez wsparcia

Dodatkowo PE postuluje wprowadzenie kryteriów dotyczących projektów, jakie miałyby być realizowane ze środków na modernizację. W propozycjach przepisów jest zapis wykluczający instalacje, które emitują ponad 450 gramów CO2 na jeden kilowat energii elektrycznej, co praktycznie wyklucza ze wsparcia elektrownie węglowe. Działająca w Parlamencie europejskim grupa EKR, do której należy PiS, chciała zmiany tego wymogu, aby z funduszu mogły korzystać instalacje, których emisja po modernizacji byłaby co najmniej 20 proc. mniejsza niż przed, ale ta poprawka została odrzucona.

Europejski system handlu emisjami obowiązuje we wszystkich państwach Unii Europejskiej oraz Islandii, Liechtensteinie i Norwegii. Podlega mu 11 tysięcy energochłonnych instalacji i linie lotnicze operujące w 31 państwach. System obejmuje ok 45 proc. gazów cieplarnianych emitowanych w UE.

źródło PAP
AB
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka