Czy Polska poprze reformę unijnego systemu energetycznego?

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Reforma - oprócz eliminacji węgla - zakłada m.in. zmniejszanie liczby uprawnień do emisji CO² i znaczne podniesienie ich cen. Ma to wymuszać na firmach skuteczniejsze ograniczanie emisji.

W tym roku ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla przekraczały 5 euro za tonę. Zwolennicy reformy systemu handlu emisjami uważają, że pozwolenie na emisję tony CO² powinno kosztować co najmniej 30 euro. Zdaniem eksperta, w Polsce oznaczałoby to wzrost rachunków za energię dla odbiorców indywidualnych od 30 do 50 proc.

Reforma europejskiego systemu handlu emisjami może być uzgodniona jeszcze przed wakacjami, a Polsce powinno zależeć na jej wdrożeniu, gdyż wraz z reformą ma być utworzony fundusz na modernizację energetyki, a nasz kraj będzie jego największym beneficjentem – mówił wczoraj na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach unijny komisarz odpowiedzialny za sprawy energetyczne, Marosz Szefczovicz.

Unijna reforma a polska energetyka

Polski rząd i koncerny energetyczne są przeciwne tej zmianie, gdyż ostateczny bilans reformy będzie niekorzystny dla Polski; koszty w postaci wyższych cen uprawnień do emisji znacznie przewyższą dotacje z funduszu modernizacyjnego.

Reforma systemu handlu emisjami to niejedyne zagrożenie dla polskiej energetyki. W projekcie unijnych regulacji jest również wprowadzenie paneuropejskich ograniczeń dla rynku mocy, czyli systemu dotacji dla firm energetycznych za utrzymanie elektrowni w gotowości, aby krajowy system mógł zaspokoić popyt państwa na energię w szczytowych okresach.

Propozycja Komisji przewiduje, żeby dotacje w ramach rynku mocy mogły otrzymywać tylko te elektrownie, które będą emitować maksymalnie 550 gr/kWh, a to oznacza, że z takiej formy wsparcia niemalże całkowicie na starcie wyłączone byłyby elektrownie węglowe. Polska z oczywistych względów nie chce się na to zgodzić.

W czasie, gdy w Katowicach trwała debata na ten temat, Sejm przyjął uchwałę, w której uznał propozycje Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej dotyczące wewnętrznego rynku energii elektrycznej za niezgodne z zasadą pomocniczości, która zakłada, że każdy szczebel władzy realizuje tylko te zadania, które nie mogą być skutecznie realizowane przez szczebel niższy.

Wraz z nowymi restrykcjami Komisji Europejska oferuje też pomoc w transformowaniu regionów górniczych. Ma ona zapewnić rozwój nowoczesnych technologii i transformację społeczną. Szansą dla Polski ma być dopuszczenie do rozwoju czystych technologii węglowych.

Europejska (pseudo)solidarność

Gorliwość Komisji Europejskiej w forsowaniu regulacji eliminujących węgiel, uzasadniana europejską solidarnością, gaśnie w zetknięciu z apelami o przyjęcie przez państwa Wspólnoty solidarnego stanowiska w sprawach związanych z importem gazu z Rosji. W takiej sytuacji Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo musi samodzielnie podejmować działania chroniące Polskę przed dominacją rosyjskiego dostawcy gazu, w niektórych przypadkach wbrew Komisji. Z funduszy unijnych dofinansowana ma być budowa połączeń gazowych z sąsiednimi państwami, ale na tym europejska solidarność się kończy.

Postępowanie Komisji w sprawie działań monopolistycznych Gazpromu w Europie nie skończyło się nałożeniem na firmę kar finansowych. Równolegle toczy się spór Polski z Gazpromem przed Sądem Arbitrażowym w Sztokholmie o ustalenie cen gazu dla polskiego odbiorcy. Uczestniczący w Kongresie Piotr Woźniak prezes PGNiG poinformował, że w listopadzie tego roku oczekiwane jest rozstrzygnięcie tego sporu, toczącego się od 2015 roku. Jednocześnie firma aktywnie poszukuje innych źródeł surowca niż rosyjskie.

- Cały czas przygotowujemy się do akwizycji w złoża na szelfie norweskim, bierzemy też pod uwagę Iran. Jeśli w 2017 r. będą tam jakieś możliwości, to z całą pewnością z tego skorzystamy – powiedział Piotr Woźniak.

Gaz z Norwegii, Kataru i USA

Wiceprezes PGNiG Michał Woźniak podkreślił, że bardzo ważnym przedsięwzięciem wpływającym na bezpieczeństwo dostaw gazu do Polski będzie budowa gazociągu Baltic Pipe, którym gaz ze złóż norweskich będzie mógł trafiać przez Danię do Polski. Według niego, gazociąg powinien być uruchomiony nie później niż w 2022 roku, kiedy wygasa obowiązujący obecnie długoterminowy kontrakt na dostawy gazu z rosyjskim Gazpromem.

Wspomniał on także, że istotnym zabezpieczeniem polskiego zapotrzebowania na gaz jest podpisany w tym roku drugi kontrakt długoterminowy na dostawy gazu z Kataru. W jego wyniku z tego kierunku Polska będzie sprowadzała około 3 mld metrów sześciennych gazu skroplonego rocznie, co stanowi jedną piątą polskiej konsumpcji. Spółka rozważa również podpisanie nowych kontraktów średnioterminowych, a jednocześnie stale poszukuje atrakcyjnych ofert na dostawy bieżące od potencjalnych dostawców. Jednym z nich jest amerykańska firma Cheniere Energy, od której pierwszy ładunek gazu LNG z USA do Polski ma dotrzeć do Świnoujścia w czerwcu tego roku.

Zobacz też:

AB

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka