Elektrownia jądrowa Ignalina na Litwie. Fot. Wikipedia
Elektrownia jądrowa Ignalina na Litwie. Fot. Wikipedia

Trwa rozbiórka elektrowni jądrowej Ignalina na Litwie

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Demontaż elektrowni atomowej Ignalina to pierwszy na świecie proces całkowitej likwidacji infrastruktury tego typu. Ze względu na idące w miliardy euro koszta, niezbędne okazało się finansowe wsparcie Unii Europejskiej.

Elektrownia jądrowa Ignalina działała w latach 1983-2009. Dwa bloki z radzieckimi reaktorami typu RBMK o mocy 1500 MW każdy były największymi tego typu obiektami jakie kiedykolwiek powstały. Ze względu na swój archaiczny charakter, obiekt stanowi nieledwie atrakcję turystyczną.

Reaktory RBMK od dawna nie są już budowane, kilka pracuje jeszcze w Rosji. Zastąpiono je reaktorami wodnymi, znacznie bardziej bezpiecznymi, mniej skomplikowanymi i potencjalnie łatwiejszymi w rozbiórce z powodu odmiennej konstrukcji. 

Ten sam model co w Czarnobylu

To właśnie RBMK uległ awarii w Czarnobylu. Ze względu na obawy o bezpieczną eksploatację Ignaliny, jednym ze zobowiązań Litwy przy wejściu do UE było zamknięcie siłowni. Prąd z elektrowni przestał płynąć z końcem 2009 r. Wtedy ruszyły też przygotowania do likwidacji siłowni z finansową pomocą UE. Koszt rozbiórki okazał się  dla Litwy zbyt wysoki. Dziś ocenia się go na 3,4 mld euro do 2038 r., uwzględniając inflację. Dotychczas wydano 1,1 mld, z czego Litwa wyłożyła 14 proc.

image
Ignalina jeszcze w eksploatacji, czerwiec 2005 roku. Fot. Petr Štefek/CC BY 3.0    

– Rozbiórka Ignaliny to operacja unikalna na skalę świata, nigdy wcześniej nie likwidowano w całości siłowni z reaktorami tego typu – tłumaczy dyrektor generalny elektrowni Audrius Kamienas.

Z kilkusetmetrowej długości hali maszyn zdemontowano już część wyposażenia, m.in. olbrzymie turbogeneratory o łącznej mocy 3 tys. MW. Elementy, które mogły się stykać z promieniotwórczymi materiałami muszą w trakcie rozbiórki zostać odkażone, zanim trafią na złom. 

Duży problem przy rozbiórce - reaktory jądrowe

Największym wyzwaniem pozostają dwa reaktory - opróżnione już z radioaktywnego paliwa i powoli demontowane od góry. Pod kilkumetrowej grubości pokrywami leżą siedmiometrowej wysokości rdzenie z grafitu, który wskutek pracy stał się radioaktywny.

Litwini mają znaczny kłopot z blisko 4 tys. ton grafitu. Dlatego planują międzynarodowy przetarg na najlepszy pomysł na demontaż  olbrzymich struktur z radioaktywnego materiału. Rozpoczęcie najtrudniejszego etapu rozbiórki planowane jest na 2022 r. Około roku 2026 ma ruszyć wyburzanie.

Osobnym problemem są różnego rodzaju radioaktywne odpady, od słabo aktywnych materiałów i części, po najbardziej aktywne wypalone paliwo - w sumie ok. 50 tys. m. sześc. Aby nie przewozić zbyt daleko niebezpiecznych ładunków, postanowiono utworzyć - w promieniu 1,5 km od elektrowni - dziewięć składowisk o różnym przeznaczeniu. Większość z nich już działa, m.in. dwa składy wypalonego paliwa, gdzie co tydzień trafia specjalny stalowy pojemnik z paliwem.

Potrzebne jest nieprzerwane finansowanie rozbiórki

W Ignalinie jest ponad 21,5 tys. prętów paliwowych, z których na składowisko trafiło już około połowy. Reszta czeka w basenach obok reaktorów i w miarę spadku aktywności jest pod wodą ładowana do pojemników, które trafiają na składowisko. Tam są szczelnie zamykane i wielokrotnie kontrolowane zanim trafią do specjalnej hali. Inny problem stanowią znajdujące się w basenach pręty uszkodzone w trakcie eksploatacji jeszcze w latach 80. Wymagać będą specjalnej procedury.

Cały proces demontażu infrastruktury wymaga nieprzerwanego finansowania. Kiedy bowiem rozbiórka reaktorów ruszy, nie da się jej przerwać bez ponoszenia dodatkowego ryzyka – podkreślają Litwini. Żeby zacząć demontaż reaktorów, Litwa musi zapewnić sobie odpowiednie pieniądze w perspektywie budżetowej UE na lata 2020-2027. Póki co Litwini informują o kolejnych etapach demontażu elektrowni.

Ewentualne opóźnienia w finansowaniu będą niekorzystne także ze względu na wiek pracowników, którzy przez lata zdobyli unikalne na skalę światową doświadczenie. Średnia wieku tych specjalistów wynosi już 51 lat, a najtrudniejsze etapy powinny się skończyć, zanim ci ludzie odejdą z pracy - podkreśla dyrektor Ignaliny.


Źródło: PAP

KW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła. 


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka