eska eska
3643
BLOG

Cztery ważne pytania, czyli ciąg dalszy marudzenia

eska eska Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 42

Przepisuję z wczorajszej notki, bo uważam, że trzeba rozwinąć temat:

1. Co robi ambasador Azari w Polsce, skoro Izrael nie akceptuje naszego nowego ambasadora?
2. Co z dekretem Bieruta o nacjonalizacji gruntów warszawskich?
3. Co ze zwrotem własności odebranej bezprawnie, poza ustawami o reformie rolnej i nacjonalizacji przemysłu?
4. Co z dzierżawą wieczystą na Ziemiach zachodnich?

Pytanie nr 1.
Ambasadorem Polski w Izraelu jest Jacek Chodorowicz, pełni te funkcję od 2012 roku do 31 marca 2018. Następcy nie ma, bo Izrael póki co nie wyraził akceptacji dla polskiego kandydata. Tymczasem pani Azari, ambasador Izraela w Polsce zaczyna się wcinać w polską politykę wewnętrzną. Pomijam tu uwagi do ustaw, czynione drogą dyplomatyczną, jestem nawet w stanie zrozumieć (aczkolwiek nie wybaczyć) wystąpienie w Oświęcimiu, ponieważ rola Holokaustu jako quasi religii założycielskiej dla Izraela jest znana. Jednakowoż wcinanie się w sprawy Marca 68 i oświadczenia w sprawie rzekomego wybuchu antysemityzmu w Polsce obecnie to ciut za dużo i chyba powinno się tę panią co najmniej wezwać na dywanik. No chyba, że polskie władze też uważają Żydów za rasę wyższą, której wszystko wolno.

Pytanie nr 2.
Dekret Bieruta upaństwowił całą ziemię na obszarze ówczesnej Warszawy. Można się na to wściekać, ale z drugiej strony, wobec ogromu zniszczeń i strat ludzkich nie było w tamtym czasie innej możliwości odbudowy bez naruszenia praw własności. Dekret przewidywał także odszkodowania:

Art. 9.
(1) Odszkodowanie za grunty, należne w myśl art. 7 ust. (5) oraz odszkodowanie za budynki, należne w myśl art. 8, ustala miejska komisja szacunkowa. Odszkodowanie to wynosi, jeżeli chodzi o grunty – skapitalizowaną wartość czynszu dzierżawnego (opłaty za prawo zabudowy) gruntu tej samej wartości użytkowej, a jeżeli chodzi o budynki – wartość budynku. Odszkodowanie wypłaca się w miejskich papierach wartościowych.

(2) Prawo do żądania odszkodowania powstaje po upływie 6 miesięcy od dnia objęcia gruntu w posiadanie przez gminę m. st. Warszawy i wygasa po upływie lat 3 od tego terminu.

3) Minister Odbudowy w porozumieniu z Ministrami Administracji Publicznej i Skarbu określi w rozporządzeniu skład i tryb postępowania miejskiej komisji szacunkowej, zasady i sposób ustalania odszkodowania oraz przepisy o emisji papierów wartościowych, przeznaczonych na ten cel.

Dnia 13 czerwca 2011 roku Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, że właściciele wszystkich gruntów przejętych na mocy Dekretu Bieruta po 1958 roku  mają prawo do odszkodowania. Nie wiem, dlaczego 1958 akurat stanowi cezurę, ale to nie moje zmartwienie – wiem jedno, Dekret Bieruta nie został zniesiony, natomiast mienie znacjonalizowane na jego podstawie zostało skomunalizowane, czyli podarowane przez państwo miastu Warszawa na podstawie ustawy o samorządzie z roku 1990.
Pisałam już o tym [TUTAJ], 
powtórzę – jest to bałagan prawny, wywołany tzw. transformacją po 1989 roku. Nie mogę pojąć, dlaczego do dziś nikt tego nie poprawił, a przede wszystkim nie mogę pojąć, jakim prawem sądy w sprawie warszawskich reprywatyzacji sądziły tak, jak sądziły – bo nie miały do tego prawa! Dekret Bieruta nadal pozostaje w mocy, nikt nie zmienił zapisów (poza tym jednym wyrokiem TK) i żaden zwrot w naturze nie powinien mieć miejsca! Także odszkodowania należą się tylko w wyjątkowych przypadkach i póki sejm nie unieważni Dekretu Bieruta, wyroki sadów są nieważne co do zasady, bo ignorują polski system prawny – czy naprawdę nikt tego nie widzi?

Pytanie nr 3.
Reforma rolna została wprowadzona dekretem PKWN w roku 1944. Zakładała ona parcelację majątków ziemskich powyżej 100 ha razem lub 50 ha ziemi rolnej. Nie zakładała przejęcia domów/dworków i zabudowań gospodarczych. Nie obejmowała także majątków Kościoła, które zostały po wojnie KK zwrócone. Wypędzenie właścicieli/ziemian i przejęcie tych nieruchomości nie ma nic wspólnego z zapisami dekretu PKWN, podobnie jak odebranie własności Kościołowi tzw. dóbr martwej ręki (TUTAJ-1950).

Rozumiem, że reformy rolnej nikt dzisiaj cofnąć nie zamierza, a mówienie o odszkodowaniach za nią raczej nie wchodzi w rachubę, ale dlaczego nie oddaje się tego, co zwyczajnie ukradziono, poza reformą?
Podobnie ma się rzecz z nacjonalizacją przemysłu. Wprowadzona ustawą KRN z 1946 roku przewidywała nacjonalizację zakładów przemysłowych (za odszkodowaniem!) zatrudniających więcej niż 50 robotników na jedną zmianę. Odszkodowanie nie należało się Niemcom, kolaborantom i zdrajcom. Podmiotom zagranicznym wypłacono odszkodowania, Polakom zaoferowano papiery wartościowe PRL. I znowu – nie można cofnąć tej nacjonalizacji, ale dlaczego nie oddaje się mniejszych zakładów, które zostały zabrane na chama, poza tą ustawą?
I dlaczego do dziś nie zrobiono odpowiedniej inwentaryzacji i obliczeń? Bo to przeszkadzałoby wyprzedaży majątku po 1989 roku, taka prawda.
Obydwa powyższe tematy dotyczą także mienia pozostawionego na Kresach i odpowiedniego uwzględnienia rekompensat, czyli z uwzględnieniem reformy rolnej i nacjonalizacji przemysłu. Ktoś to policzył? Nikt!

Jedynie gminy po 1990-tym dokonały niemożliwego i jako tako policzyły i przekwalifikowały to, co państwo im przekazało jako mienie komunalne. Była to potworna harówa, ale daliśmy radę. Państwo olało temat całkowicie.

Pytanie nr 4.
I wreszcie pytanie nr 4, które jest doprawdy bardzo ważne, zwłaszcza w świetle starań o reparacje wojenne od Niemiec. Otóż tzw. Ziemie Zachodnie (ZZ) dostaliśmy na podstawie porozumień aliantów (konferencja poczdamska). Reszta Niemiec została podzielona na cztery strefy okupacyjne, podobnie jak sam Berlin. W roku 1949 alianci zachodni utworzyli RFN, a Sowieci NRD – powstały dwa quasi państwa niemieckie, żadne z nich nie było formalnym następcą III Rzeszy. Dopiero w roku 1990 odbyła się tzw. Konferencja 2+4,  czyli byli alianci plus dwa państwa niemieckie, na której zdecydowano o powstaniu jednolitych Niemiec. Polska została dopuszczona do tych negocjacji tylko w zakresie uznania obecnych granic, co ostatecznie uznano traktatem z 14 listopada 1990.
Niestety – zapis z pierwotnej konferencji poczdamskiej mówi o powierzeniu Polsce ZZ w zarząd na 50 lat lub do czasu zawarcia traktatu pokojowego z formalnym następcą III Rzeczy. „Zarząd”, czyli granice mamy potwierdzone już na amen od roku 1990, ale własność??? Nie ma! Bo nie mamy 
żadnego formalnego traktatu pokojowego z następcą III Rzeszy!
Sprawa jest zupełnie niejasna, zwłaszcza że de facto dostaliśmy te ziemie na żądanie Stalina, który nie miał zamiaru oddawać połowy przedwojennej Polski (Kresy), a po upadku ZSRS na naszych terenach powstały nowe całkiem państwa, jak Ukraina czy Białoruś, które sami uznaliśmy. Czyli na dziś mamy tak – dobrowolnie zrzekliśmy się własności w Polsce wschodniej na rzecz nowych państw po-sowieckich, ale nie dostaliśmy potwierdzenia własności na Ziemiach Zachodnich (po-niemieckich). Prawdopodobnie właśnie dlatego Kwaśniewski zawetował ustawę AWS o przekształceniu dzierżaw wieczystych na tych terenach na rzecz własności.
Czyli mamy pasztet totalny, możemy sobie policzyć reparacje, a wtedy Niemcy wycenią wartości nieruchomości na ZZ.  My powiemy, ze Sowieci nam zabrali Kresy, a na to usłyszymy, że wszak tam już nie ma Rosji, tylko Białoruś albo Ukraina, albo jeszcze inne (Litwa, Słowacja, Czechy?) i że sami zrezygnowaliśmy z własności na tamtych terenach po 1990-tym. 

I tak oto, dzięki wspaniałym rządom po 1989 roku, jesteśmy w czarnej dziurze i nikt nie potrafi zacząć porządnie rozsupływać tego węzła gordyjskiego.

Podsumowując – jedno dobre, co wynikło z awantury o IPN to fakt, że może nareszcie ludzie zaczną rozumieć, w co jest grane i w jak dalece zababranej prawnie sytuacji jesteśmy.

 

PS. Z góry przepraszam za uproszczenia, nie było moim zamiarem dokonanie szczegółowej analizy prawnej, chciałam tylko pokazać, jak dalece jesteśmy bezbronni i nieprzygotowani do dyskusji o własności w naszej Ojczyźnie.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mój nowy album -
W dolinie Żylicy. Ze studiów nad architekturą drewnianą Beskidu Śląskiego
O tradycji budowania, zapoczątkowanej jeszcze przez cystersów. Kupujcie, bo tego już w realu nie zobaczycie. Przepadło wszystko. Księgarnie >

1. https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/w-dolinie-zylicy-ze-studiow-nad-architektura-drewniana-beskidu-slaskiego/

2. https://rewasz.pl/w-dolinie-zylicy.html

3. W cenie hurtowej (min. 10 egzemplarzy) > http://www.epigraf.com.pl/kontakt

W Warszawie także w księgarni FOTO-MAG i księgarni „Przy Agorze”.

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka