eska eska
2887
BLOG

Pani Gersdorf i prawo mamuta

eska eska Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Muszę zacząć od przydługiego wyjaśnienia, sorry.

Dawno, dawno temu ludzie żyli w niewielkich grupach plemiennych, których byt zależał od zdrowia i możliwości rodzenia kobiet oraz od siły i odwagi mężczyzn. Podział ról był jasny, wynikający z warunków biologicznych i instynktu przetrwania. Oczywiście takie społeczności wytwarzały swoje obyczaje, swoje wierzenia itp., ale cel był zawsze ten sam – przetrwanie plemienia. Jeśli więc ów tytułowy mamut w ataku szału rzucał się na wioskę, to dokładnie wiadomo było, co należy robić, nikt tu z nikim nie dyskutował. Nazwijmy to „prawem mamuta”.

W historii ludzkości rolę owego mamuta odgrywały zarówno czynniki przyrodnicze czy biologiczne, jak i czynnik ludzki, czyli obce plemię, które właśnie postanowiło sobie polepszyć byt kosztem sąsiadów, tak więc nieustannie trwały mniejsze czy większe wojny, a ludzie byli dziesiątkowani przez klęski żywiołowe czy epidemie.

I oto właściwie na naszych oczach, bo w ciągu ostatniego stulecia, ludzkość doszła w swym rozwoju cywilizacyjnym do momentu, w którym de facto wybito mamuty. Zagrożenia zewnętrzne przestały istnieć jako czynnik istotny, bowiem wiemy już, że mamy dość broni, żeby się zlikwidować samodzielnie. Wiemy też, że żadne tam klęski żywiołowe czy nawet lokalne wojny nie stanowią istotnego zagrożenia dla całej cywilizacji, bowiem ludzie mają dość środków i metod, żeby zapobiegać skutkom pojedynczych nieszczęść, a śmierć nawet paru milionów w lokalnej wojnie nie decyduje w skali ludzkości o jej przetrwaniu. Skoro nie ma już mamuta, to zbędni są silni mężczyźni i rodzące duże ilości dzieci kobiety, prawda? Od obrony i ochrony są odpowiednie służby, reszta niekonieczna. Ludzkości jest kilka miliardów, po co więcej?

Religie powstawały w czasach, kiedy zagrożenia były realne, a więc konieczne było wychowanie ludności w określonych wartościach – dzisiaj zagrożeniem jest zupełnie co innego, to masy ludzkie, które wyrwane spod kontroli mogą ulegać najdzikszym instynktom, dlatego trzeba je trzymać krótko przy pomocy kija i marchewki. I to też już zrobiono – smartfon i wszechobecne reklamy plus tanie, naszpikowane chemią żarcie załatwiają temat w skali globalnej. Nie dziw, że Fukuyama ogłosił „Koniec historii”.....

Św. Jan Paweł II nazwał zachodnią cywilizację cywilizacją śmierci. I miał absolutną rację, sęk w tym, że nawet najdziksze i najbardziej anormalne pomysły tzw. lewactwa to norma biologiczna, tyle, że trudna do odczytania poprzez warstwy „humanizacji”. Tymczasem wystarczy wspomnieć próby na szczurach czy myszach, prowadzane już w latach 70-tych ubiegłego wieku, żeby wiedzieć, że populacja żyjąca w dobrobycie na określonym, zamkniętym terytorium degeneruje się, a zachowania homofobiczne, otyłość czy nowotwory, zanik instynktu rodzenia czy zagryzanie dzieci to już obserwowano u szczurów, a w przypadku myszy określono nawet w kilku próbach dokładny czas „końca cywilizacji”, czy śmierć ostatniego zwierzątka.

I to nie jest tak, że jest to wiedza tajemna, więcej, istnieją bardzo wpływowe grupy osób, które próbują wymyślić nowy model – jak żyć, kiedy nie ma mamuta? Jednym z takich, już dość dobrze opisanych projektów-utopii jest oczywiście NWO. Niestety, nie działa jak powinien, bowiem wielcy demiurdzy zapomnieli o jeszcze jednym instynkcie czyli o rywalizacji o władzę, a przecież fakt, że szczerze komunistyczne i zbrodnicze Sowiety bardzo szybko pożarły się z równie szczerze i zbrodniczo komunistycznymi Chinami, powinien ich czegoś nauczyć. Ale nie nauczył, dlatego wojna trwa i nigdy się nie skończy.

Ale gdzie w tym wszystkim pani Gersdorf? Sekunda, już zaraz się pojawi :)

Otóż w ramach prób ustalenia nowych norm społecznych po wybiciu mamutów, a wobec zróżnicowania kulturowego ludzkości wymyślono, że owym czynnikiem stabilizującym będzie prawo, kiedyś tam w przyszłości powszechne dla wszystkich, a na jego straży staną sędziowie. W gruncie rzeczy nic nowego, państwo Platona, czyli oświecona autokracja. I co gorsza, pomysł ten przeniknął nawet do kościoła katolickiego!

Już wyjaśniam - W Średniowieczu każdy rycerz nosił ze sobą sztylet zwany misericordia, jego nazwa nie jest przypadkowa. Oczywiście był bronią, ale jego kształt pozwalał również na szybkie, prawie bezbolesne skrócenie agonii towarzyszowi rannemu na polu walki. Ten gest misericordi to była też kula dla śmiertelnie rannego kolegi, żeby nie wpadł w łapy UB, to była też ostatnia kula dla siebie. Jeszcze siedemdziesiąt lat temu to było oczywiste i nikt takiego czynu nie kwalifikował jako zabójstwa czy samobójstwa! To było nie tylko oszczędzenie sobie męczarni w katowniach, ale przede wszystkim ochrona bliskich przed własnym załamaniem podczas tortur. To wojna, a w trakcie pokoju?

Przypadki podania śmiertelnej dawki leku w sytuacji oczywistej, a potwornie bolesnej agonii czy też świadome odstąpienie od ratowania życia dziecka zbyt upośledzonego to też była norma, tyle że nie sankcjonowana prawnie. Czy zdarzały się pomyłki, a nawet działania zbrodnicze? Oczywiście, że tak – i jeśli zostały wyłapane, były karane tak samo, czyli śmiercią.

Więc gdzie tkwi różnica??? Umyka ona jakoś z pola dyskusji....

Dzisiaj jest tak - nawet Kościół, domagając się prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci (ale jednocześnie przestrzegając przed tzw. uporczywą terapią), domaga się tego od prawa (ustaw). Podobnie lewacy, którzy chcą aborcji, eutanazji, LBGT i całej reszty – oni też chcą tego od prawa. I na tym polega problem!

Przez całe tysiąclecia była to sprawa osobistej decyzji, a więc osobistej odpowiedzialności i własnego sumienia, dzisiaj decyduje prawo. Nie obyczaj, nie rodzina, nie lekarz, nie towarzysz na polu walki – PRAWO!

To sędzią, ten wzór „doskonałości i bezstronności”, decyduje, czy wolno zaprzestać terapii. To on decyduje, czy miałeś prawo ciężko pobić bandytę przyłapanego na gwałceniu własnej córki. To on za kilka lat zadecyduje, czy masz prawo żyć, skoro jesteś stary, chory i do tego na zasiłku. PRAWO – i specjalna kasta stojąca na jego straży.... Kolejny przykład:

W czasie Powstania Warszawskiego były ewakuowane szpitale powstańcze, oczywiście kanałami. I to lekarze decydowali, kto się kwalifikuje, a kto nie, bo raczej nie przeżyje, a tylko narazi resztę. Z najciężej rannymi zazwyczaj zostawały jakieś sanitariuszki, czasem lekarz – i oczywiście wszyscy ginęli, kiedy nadchodził straszliwy, hitlerowski mamut. Ale też byli lekarze, którzy przeżyli i którym nikt nie wytaczał po wojnie procesów o ową selekcję w szpitalach, bo nikomu by to do głowy nie wpadło, nawet komunistom.

Natomiast w roku 2007 miał miejsce tzw. „incydent w Nangar Khel”, gdzie polscy żołnierze ostrzelali przez pomyłkę nie tę wioskę. Oczywisty błąd, który zdarza się w warunkach wojennych i są odpowiednie procedury w wojsku, również karne w wypadku takiego zdarzenia. A co się stało? Otóż wytoczono całemu plutonowi zarzut zbrodni wojennej, polegającej na świadomym ludobójstwie, a następnie babrano się w tym przez kilkanaście lat, ostatecznie ich uniewinniając lub też zmieniając zupełnie pierwotną kwalifikację czynu. Przy okazji zniszczono jednak życie paru ludziom, którzy dobrowolnie poszli na wojnę w imieniu Polski – tak działa PRAWO. Rzeczywistości, gdzie trzeba walczyć z prawdziwym mamutem (np. Afganistan) nijak nie da się pogodzić z rzeczywistością utopii rządów prawa. One do siebie po prostu nie przystają.

Sędzia Gersdorf jest z planety Prawa, to jest chora utopia przeciwko całemu doświadczeniu ludzkości. W wymiarze codziennym bunt sędziów to zwyczajna anarchia, nawet prof. Łętowska im to wyjaśniała. Jednak w wymiarze szerszym to inwazja obcej cywilizacji, która zaprzecza rozumowi i odbiera prawo do własnych decyzji ( w tym wypadku wyborczych) „motłochowi” spoza kasty. I to jest bardzo niebezpieczne, bo państwo polskie jawi się zwykłemu obywatelowi jako słabe.

Nie mam zamiaru tu sugerować innych strategii, niemniej bunt sędziów, agresja opozycji itp. przekłada się na agresję na ulicach i tak oto mało brakowało, żeby pobito seniora Morawieckiego. Było tam mnóstwo kamer i dziennikarzy, mogli go osłonić przed obłędem tłumu – ale nie zrobili tego. Woleli filmować, wszak taka gratka! A jakby tak tłum zadusił Morawieckiego, to dopiero byłoby nagranie! I to jest kolejny przejaw obcej cywilizacji, zanikają naturalne ludzkie odruchy, wszak nie nakazuje ich PRAWO.....

Nie wiem, co z tym można zrobić, tak naprawdę mentalność tej nowej, obcej cywilizacji już tak dalece przeniknęła ludzkie umysły, że stanowi to poważny problem w życiu codziennym, a pani Gersdorf jest tylko tubą do ogłaszania owej mentalności.

Nie jest dobrze.....


eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo