Eugeniusz Onufryjuk Eugeniusz Onufryjuk
286
BLOG

Zbiorowy polski Putin

Eugeniusz Onufryjuk Eugeniusz Onufryjuk PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Polskiej polityce zasadniczo brakuje postaci, które byłyby w stanie kogoś zainspirować. Zadatków na wodza ludowego nie ma ani Kaczyński, ani bankster Morawiecki, ani wywodząca się z warszawskich salonów Kidawa-Błońska, ani Schetyna. Tym bardziej nie spełniają tych wymagań działacze PSL-u czy liberałowie z Konfederacji. Z powodu braku inspirujących osób na polskiej scenie politycznej dużo osób, szczególnie niezadowolonych obecnym stanem rzeczy, szuka takich inspiracji poza granicami Polski.

Część tych osób zwraca swój wzrok na wschód, w stronę obecnego gospodarza Kremla. Po części za ten stan rzeczy odpowiadają polskie media, kreujące z Putina osobę, odpowiedzialną za całe zło dziejące się na świecie. Zważając na ogólny spadek poziomu zaufania do mediów, taka oczerniająca narracja może mieć skutek odwrotny od zamierzonego. Działa to w mniej więcej taki sposób: ktoś nie jest zadowolony ze stanu rzeczy w Polsce. Media, które pełnią rolę tub propagandowych zwalczających się obozów politycznych oczerniają Putina. Skoro zwalczają go, to musi to być przecież uczciwy człowiek.. A patrząc na niektóre działania Putina, jak na przykład odzyskanie Krymu, pomoc rosyjskiego lotnictwa w Syrii czy zakaz propagandy LGBT wśród nieletnich, ciężko się nie przejąć do Putina szczerą sympatią. Również utożsamianie w mediach imienia Putina z autorytaryzmem powoduje pozytywny stosunek do Putina osób krytycznie nastawionych do reżimu demoliberalnego. Niektóre osoby mogłyby życzyć sobie pojawienie się takiego Putina w Polsce. Tyle że taki Putin w Polsce już istnieje. 

Polski Putin nie jest osobą, tylko bytem zbiorowym. Jest nim aktualnie rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość. 

Generalnie rzecz biorąc, zarówno PiS, jak i Putin, nie mają zastrzeżeń do aktualnego ładu światowego. Krytykują tylko niektóre jego aspekty. Taką postawę dobrze wytłumaczył włoski marksista Antonio Gramsci, wprowadzając pojęcia hegemonii, cezaryzmu i transformizmu. Według Gramsciego, hegemonia jest liberalną ideologią, dążącą do globalnej dominacji, która opiera się na założeniach wolnego rynku, demokracji przedstawicielskiej, indywidualizmu, kosmopolityzmu i postępu technologicznego. Jest zjawiskiem ideologicznym, systemem poglądów i wartości, z których powstają instytucje polityczne, prawa, modele ekonomiczne. Hegemonia jest zjawiskiem ponadnarodowym, ale na wcześniejszych etapach może się posługiwać państwami narodowymi. Historycznie najlepiej hegemonii wysługują się Anglosasi (najpierw Imperium Brytyjskie, później USA), lecz hegemonia dąży do wyjścia poza ograniczenia narodowe. Hegemonia zawsze będzie chciała przybrać kształt ogólnoludzki, globalny i kosmopolityczny. 

Inne zjawiska, które opisuje Gramsci, to cezaryzm i transformizm. Cezaryzm jest ustrojem, w którym władza należy do sił nie będących bezpośrednimi nosicielami hegemonii. Nie mając ideologicznie nic przeciwko fundamentalnym założeniom hegemonii, ustrój cezarystyczny ma tylko jeden warunek – utrzymanie się przy władzy. Ten warunek jest sprzeczny z hegemonią, postulującą demokrację liberalną i transfer władzy do elit globalnych. Powstaje konflikt między hegemonią a cezaryzmem, lecz nie jest to konflikt ideologiczny, tylko sytuacyjny. Determinuje to modus operandi cezaryzmu, który Gramsci nazwał „transformizmem”. 

Transformizm jest taktyką cezaryzmu na włączenie w społeczeństwo elementów hegemonii za wyjątkiem tych, które mogą spowodować utratę władzy przez aktualnie rządzących, czyli jest to wybiórcza modernizacja. Jedne aspekty społeczeństwa są dostosowywane do wymogów „społeczeństwa otwartego”, inne – nie. W taki sposób powstaje „demokracja suwerenna” czy „polski model państwa dobrobytu”. Cezaryzm może ograniczać wolność prasy, sądów, demontować narzędzia państwa prawa, upartyjniać państwo, lecz ideologicznie nie jest w stanie wyjść poza model demoliberalny. Cezaryzm nie odrzuca hegemonii, lecz stara się do niej przystosować. 

I teraz najważniejsze pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć: kto w Rosji i w Polsce wybrał sobie taki katechoniczny sposób działania? 

Z tych tendencji zachowawczych wynika konserwatyzm, zazwyczaj obyczajowy: sprzeciw wobec aborcji i promocji zboczeń seksualnych spod znaku czterech liter i sześciu barw, lecz ten konserwatyzm obyczajowy nie jest w tym układzie zbyt ważnym zagadnieniem. Przynajmniej na tyle ważnym, by w realizacji tych postulatów wyjść poza frazesy. To niezdecydowanie i chęć nienarażania się na konflikt powoduje to, że zarówno PiS, jak i Putin, boją się wprowadzać rozwiązania prawne, zwalczające te zjawiska. Ktoś może wspomnieć o tym, że w Rosji obowiązuje zakaz propagandy homoseksualizmu wśród nieletnich, a zbiorowiska pod tęczową flagą są rozpędzane przez policję. Tak, to prawda, lecz to nie wynika z tego, że władza rosyjska chce kształtować postawy społeczne. Te działania są wyrazem populizmu Putina: Rosjanie nie akceptują zachowania takiego typu, więc Putin ich zakazał. Gdyby Putin chciał zakazać aborcji, lub wprowadzić rozwiązania podobne do polskiego, spotkałoby się to ze zbyt dużym oporem społecznym. 

Również PiS nie zakazuje aborcji, mimo że postulował to przed 2015 rokiem. Wydarzenia pokazują, że w ważnych dla siebie kwestiach PiS jest w stanie pójść na konflikt z kimkolwiek. Najmniejszy opór w postaci „czarnych marszów” był dla PiS-u pretekstem do wycofania się z pomysłów zaostrzenia prawa dotyczącego aborcji. Również społeczności LGBT opłacane przez Zachód mają się świetnie za rządów partii Jarosława Kaczyńskiego. 

Jednocześnie władze i Polski, i Rosji nie zwracają uwagi na sferę kultury, na przykład w telewizji czy kinematografii. Ludzie w kinach oglądają amerykańskie filmy, w telewizji jest pokazywana ta sama zgniła, zachodnia popkultura. Zarówno PiS, jak i Putin nie wypracował żadnego narzędzia, które pozwoliłoby ograniczyć przypływ produktów zachodniej popkultury do rządzonych przez nich krajów. Rządowe inwestycje w kulturę skutkują produkcjami na żenującym poziomie. Jedyne programy w telewizji, na których rządzącym zależy, to serwisy informacyjne, zadaniem których jest bycie tubami propagandowymi. Trzeba przyznać, że swoją rolę te media wykonują świetnie. Jest to propaganda uśredniona do najniższego wspólnego mianownika w społeczeństwie. Media publiczne zarówno w Polsce, jak i w Rosji po pierwsze informują elektorat o działaniach rządu, czasami tłumaczą ludowi te, lub inne decyzje. Te wszystkie działania są prowadzone pod znakiem bliżej nieokreślonego patriotyzmu. 

Cezaryści, tacy jak Putin czy PiS intuicyjnie rozumieją, że dla utrzymania swojej władzy i jej legitymizacji niezbędne są odwoływania patriotyczne. Patriotyzm i w Polsce, i w Rosji zajmuje dużo miejsca w retoryce obozu rządzącego. Tyle że temu patriotyzmowi brakuje głębszej treści. Owszem, retoryka patriotyczna jest piękna i lepiej, kiedy rządzący mówią o potrzebie patriotyzmu i odwołują się do historii w pozytywnym kontekście, ale patriotyzm też powinien mieć przełożenie na aktualną politykę. Niestety, zarówno w Rosji, jak i w Polsce, patriotyzm nie może się zrealizować, bo zarówno rządzący Polską, jak i Rosją nie chcą sobie jeszcze bardziej psuć stosunków z Zachodem. 

Aktualny przebieg relacji na linii Zachód-Polska a Rosja-Zachód może się różnić, w końcu Polska jest częścią obozu zachodniego i jest z nim zintegrowana pod względem gospodarczym, militarnym i – niestety coraz bardziej – także światopoglądowym. Gospodarczo Polska jest podwykonawcą, rynkiem zbytu i źródłem taniej siły roboczej dla państw Europy Zachodniej, Wojsko Polskie jest pachołkiem NATO do neokolonialnych misji w Afganistanie czy Iraku, a mózgi i serca Polaków coraz bardziej są przeżarte postmodernistyczną zgnilizną. Pewne siły mogą to dostrzegać, mogą się nawet z tym nie zgadzać, ale na przykład żadna partia startująca w tym roku w wyborach nie postuluje konieczności wyjścia Polski ze struktur zachodnich sojuszy. Szczytem ich postulatów jest wyrobienie Polsce jak najlepszej pozycji w bloku zachodnim, czy to poprzez orientację na Brukselę, czy poprzez zastąpienie Wielkiej Brytanii w UE, działając w każdej sytuacji w interesach Wielkiego Szatana. 

Rosja jest zintegrowana z Zachodem gospodarczo i coraz mocniej światopoglądowo. Globalny system gospodarczy powierzył Rosji rolę dostarczania surowców (ropy naftowej i gazu) rozwiniętym krajom Europy Zachodniej, którą Rosja pełni przez cały czas swojego istnienia (kontynuując model gospodarczy Związku Radzieckiego z czasów kryzysu naftowego 1973 roku). Co by się nie działo, Rosja posłusznie dostarcza Zachodowi ropę i gaz. 

Jeżeli chodzi o mentalne zokcydentalizowanie Rosjan, najlepiej to widać na przykładzie młodzieży z wielkich miast. Młodzi ludzie w Moskwie czy Petersburgu ubierają się tak samo jak ich zachodni rówieśnicy, słuchają tej samej muzyki, oglądają te same filmy, jedzą w tych samych fast-foodach, uznają liberalną demokrację za jedyny możliwy ustrój polityczny itd. Władze rosyjskie nie zaproponowały tej młodzieży żadnej alternatywy, bo nie uważają, że taka alternatywa jest potrzebna, lub (co bardziej prawdopodobne), nie byłyby w stanie tego uczynić. Zresztą tak samo jak PiS, bo brakuje mu szerszej wizji. 

Jest jeszcze jeden aspekt, który zbliża PiS i Putina: tym aspektem jest brak ideologii. Żaden z nich nie jest zainteresowany w wypracowaniu całościowej ideologii, która by przewodziła państwu. Wszelkie hasła patriotyczne, religijne czy konserwatywne nie mają żadnej systematyzacji, są tylko słowami, rzucanymi w pustkę. Ani konserwatyzm, ani religijność, ani patriotyzm nie znajduje żadnego pokrycia w rzeczywistości. 

PiS znajduje się dopiero na początku drogi, którą przebył Putin. PiS będzie rządził długo, bo takie jest oczekiwanie polskiego społeczeństwa: rzesze Polaków właśnie za rządami Prawa i Sprawiedliwości doznały stabilizacji materialnej dzięki transferom socjalnym, zobaczyli w telewizji coś innego niż plucie na siebie, polską tradycję i historię. PiS kojarzy się ludziom z dobrobytem, z perspektywą wydawania pieniędzy na coś innego aniżeli najpilniejsze wydatki. Chcąc, czy nie chcąc, PiS pokazał alternatywę dla III RP, nie mówiąc, na czym ta alternatywa dokładnie miałaby polegać. W Rosji Putin zrobił to w relacji do lat dziewięćdziesiątych XX wieku, które wciąż kojarzą się Rosjanom jako lata przestępczości i nędzy, przepełnione ojkofobią elit. 

Z tym niedokończonym dziełem pokazywania alternatywy wiąże się jeden konkretny lęk. Paranoidalny strach, że w pobliżu pojawi się ktoś, kto będzie posiadał wszystkie zalety aktualnej władzy, lecz nie będzie posiadał jej wad. Największym zagrożeniem dla PiS-u nie jest ani Platforma, ani tym bardziej SLD czy Konfederacja. Największym zagrożeniem dla PiS-u byłaby formacja narodowa i wrażliwa na rozwarstwienie socjalne i problemy społeczne, konserwatywna, której konserwatyzm kształtuje rzeczywistość polityczną i społeczną. Formacja, która nie będzie ani socjalistyczna, ani liberalna. I PiS zrobi wszystko, by taki twór polityczny nigdy nie zaistniał. 

Eugeniusz Onufryjuk

Oś Oporu w Europie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka