Europa Wolnych Ojczyzn Europa Wolnych Ojczyzn
117
BLOG

Polski kir i postaw czerwonego sukna

Europa Wolnych Ojczyzn Europa Wolnych Ojczyzn Polityka Obserwuj notkę 1

Po smoleńskiej tragedii możemy być dumni z wizerunku Polaków jako wspólnoty serc

i umysłów oraz zbudowani trwającą wciąż gotowością do czynów nadzwyczajnych. Jednocześnie musimy być śmiertelnie wręcz przerażeni stanem naszych konstrukcji państwowych, a także obecną w naszym życiu narodowym „piątą kolumną”, która bezwzględnie stara się nam zohydzić żywą polskość i osłabić każde zorganizowane działanie.

 

Śmierć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz wielu prawdziwych patriotów z którymi dane nam było jeszcze tak niedawno dyskutować o polskich sprawach stanowi wielką stratę dla Rzeczypospolitej początku XXI wieku, jako że właściwa im skłonność służenia połączona z wiedzą i doświadczeniem nie jest cechą występującą powszechnie .

 

Szczególnie bliska nam była polityka historyczna Lecha Kaczyńskiego w oczywisty sposób drażniąca rozmaitych renegatów, którzy stawiają sobie za cel perfidne szkalowanie Polaków, kwestionując choćby sens obchodzenia nieomal wszystkich rocznic naszych narodowych zrywów. Na tym przykładzie możemy zauważyć pozytywną i mądrą dbałość, której Prezydent okazał się być wiernym do końca.

 

Polska polityka historyczna poza niezwykle istotnym kontekstem międzynarodowym, powinna w wymiarze wewnętrznym skutecznie neutralizować antypaństwową dywersję, niezależnie z jakich pobudek wynika, czy z jakich ośrodków pochodzi.

 

Polacy muszą wiedzieć, że tradycyjny patriotyzm wcale nie jest dziwolągiem w wymiarze światowym, jak im się to usilnie wmawia, a skłonność jednostki do poświęceń dla dobra swojego kraju wszędzie spotyka się z najwyższym szacunkiem rodaków.

 

Polacy poddawani są dzisiaj brutalnej presji nakierowanej na powolne wynarodowienie

i pozbycie się przywiązania do własnego bytu państwowego. W takim właśnie kierunku działać ma  tzw. „opinia międzynarodowa” chętnie, a zarazem kłamliwie przywoływana przez osoby niechętne „polskiej nienormalności”, którą obecnie utożsamia się z twardą obroną polskiej racji stanu, wspólną prawie wszystkim rodakom wiarą i pozytywną wciąż odmiennością obyczajową.

 

Niewyjaśnione okoliczności nagłej zagłady najwyższych funkcjonariuszy naszego państwa w zbyt wielu miejscach rodzą dziś wątpliwości dotyczące zarówno kwestii wewnętrznych, jak i międzynarodowych. Opinia publiczna spragniona rzetelnych informacji o przyczynach śmierci Pierwszego Obywatela Rzeczypospolitej z niemal setką osobistości życia publicznego musi zachować cierpliwość, ale też nie może odnosić wrażenia niedostatecznego zaangażowania się strony polskiej w kwestię ustalenia prawdy.

 

Niewyobrażalna w swych skutkach katastrofa uzmysłowiła Polakom, że ich państwo nie jest dzisiaj bezpieczne, że nie działają w nim stosowne procedury, a funkcjonujący w obiegu publicznym slogan tyczący „potrzeby pojednania między narodami”, należy sprawnie zamienić na postulat normalizacji stosunków pomiędzy realizującymi swoje interesy państwami, przy uwzględnieniu wszystkich uwarunkowań - takich jakimi one w rzeczywistości są.

 

Dotyczy to nie tylko dzielącej narody historii, ale też istotnych różnic cywilizacyjnych, odmiennych systemów sprawowania władzy, czy aktualnego stanu narodowych substancji.

Nic zatem na siłę, nic na szybko i nic pomimo. Nie wolno w sposób sztuczny kreować zjawisk z pozoru pozytywnych, wbrew powszechnemu odczuciu Polaków.

 

Czas narodowej tragedii i następującej w naturalny sposób żałoby pozwolił nam zorientować się nie tylko co do rzeczywistej kondycji ludzi zajmujących się obecnie Polską, ale też poznać tych, którzy podchodząc krytycznie do tzw. klasy politycznej chętni byliby ją zastąpić.

 

W odróżnieniu od wzruszających i mądrych w swojej prostocie postaw obywateli, z tej drugiej strony pod nazbyt skromną osłoną gestów, czy zatroskanych słów, z przykrością zobaczyliśmy prymitywne w swojej istocie zło.

 

W rzeczywistości nienawiść do tego co stanowi wyróżnik i siłę polskiego narodu, do jego wszystkich przyrodzonych oraz budujących, a przy tym pięknych cech w ustach wielu polityków, publicystów i naukowców nie zamilkła nawet do czasu dokonania ostatnich pochowków.

 

Szyderstwa jakie dało się słyszeć z ust rozmaitych „specjalistów” od polityki, psychologii i socjologii, którzy nie doczekali w swej obłudzie nawet końca krótkiej żałoby narodowej  wskazuje na daleko posunięte wyobcowanie oraz wrogość przy jednoczesnej skłonności do osobistego pasożytowania na życiodajnej aktywności narodu.

 

Musimy powiedzieć sobie tę przykrą prawdę w sytuacji, gdy nawet śmierć nie ucisza wrogów. Gdy zaciekłości, chciwości i żądzy władzy nie koi już  żaden własny zysk, ani też jakikolwiek ból strony przeciwnej.

 

To wręcz niesamowite uczucie kiedy widzimy, że nawet nagłe odejście ze świata żywych polityka, którego ciało trudno jest pozbierać i zidentyfikować nie wyzwala w tych ludziach żadnej przyzwoitej refleksji.

 

O Polskę dbają dziś także i tacy ludzie, w których nie miłość, ale właśnie nienawiść przekracza granice śmierci. I to jest z gruntu chore, i z tym sobie musimy jako naród poradzić.

 

Polski prezydent zginął na obcej ziemi i spoczął w wawelskiej krypcie nieopodal doczesnych szczątków generała Władysława Sikorskiego, którego śmierć miała dla Polaków wymiar narodowej tragedii, a sprawstwo wobec wielu skrywanych tajemnic do dziś budzi potężne wątpliwości.

W wielu miejscach na świecie wznoszono jednak wtedy toasty „za zdrowie Liberatora!”.

 

Jedno jest pewne, że polskie sprawy zbyt często wywracane są do góry nogami w czasie, gdy bardziej stanowczo bronimy swoich interesów, gdy zaczynamy działać bez wmawianych nam usilnie kompleksów, gdy podnosimy głowy, gdy konkurujemy.

 

Patrzmy zatem uważnie na ludzi, którzy przez blisko pięć lat zaszczuwali szczerego patriotę, jakim niezależnie od możliwych różnic poglądów był Lech Kaczyński, kierowali nagonką w mediach, tolerowali obsceniczne błazeństwa oraz oszukiwali Polaków zarówno co do charakteru jego osoby, jak  i celowości działań.

Zadajmy sobie pytanie, kto tak naprawdę może się dzisiaj napić „za zdrowie Tupolewa”?

 

Wobec zupełnie niepoważnych wynurzeń publikowanych przez rozmaitych profesorów, których nader widoczna mizeria umysłu i brak przyzwoitości daje nam dzisiaj sporo do myślenia  powinniśmy jako wspólnota zadać sobie pytanie dotyczące ich proweniencji, rzeczywistych kwalifikacji i prawa do uczestniczenia w życiu publicznym kraju.

Skąd przyszli, kto ich kreował i czego aż tak się boją?

 

Podczas gdy nasze barwy spowijał czarny kir narodowej żałoby, dla zbyt wielu kreujących nasz byt Rzeczpospolita nadal jawiła się jedynie jako znany nam z kart Trylogii „postaw czerwonego sukna”. Wobec takiego stanu rzeczy nie możemy pozostać obojętni.

 

Okazję do rzeczywistego działania, a czasem czynnego żalu za nieroztropne wyborcze decyzje dadzą Polakom nadchodzące wybory prezydenckie, samorządowe, a niebawem też parlamentarne. Tę szansę należy mądrze wykorzystać.

 

 

Kraków, 27 kwietnia 2010r.                                       Jan Szczepankiewicz

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka