Europa Wolnych Ojczyzn Europa Wolnych Ojczyzn
92
BLOG

Wzmocnić opcję patriotyczną

Europa Wolnych Ojczyzn Europa Wolnych Ojczyzn Polityka Obserwuj notkę 0

Z Janem Szczepankiewiczem, Przewodniczącym Partii Polskiej

rozmawia Marcin Michalski

 

Partia Polska udzieliła poparcia Jarosławowi Kaczyńskiemu w wyborach prezydenckich 2010 roku

Co legło u podstaw takiej właśnie decyzji?

 

- W sytuacji nadzwyczajnej, jaka powstała po katastrofie smoleńskiej Europa Wolnych Ojczyzn - Partia Polska,decyzją swej Rady Naczelnej zdecydowała o udzieleniu poparcia przywódcy dużej formacji politycznej, w której szeregach znajdują się osoby o zapatrywaniach na sprawy polskie zbliżonych do tych, jakie sama programowo prezentuje. Wobec zignorowania apeli o dokonanie uzgodnień w kwestii wystawienia wspólnego kandydata tzw. prawej strony sceny politycznej i udzielenie mu możliwie szerokiego poparcia - Partia Polska wskazała na kandydata mającego największe szanse w wyborach prezydenckich. Decyzja taka jest, w naszym przeświadczeniu wolna od koniunkturalizmu czy egoizmu, i ma na względzie jedynie Dobro Wspólne, którym jest Rzeczpospolita. Uważamy, że w chwili obecnej główną troską Polaków powinno być utrzymanie stabilności państwowej, równowagi we władzach naszego państwa i maksymalne wzmocnienie opcji patriotycznej.

 

Niektórzy komentatorzy i publicyści zauważają "przemianę", która po smoleńskiej tragedii dokonała się w zachowaniu Prezesa PiS. Tym m.in. usiłują tłumaczyć znaczący wzrost poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego...

 

-Jeżeli chodzi o rodzaj motywacji, którym kierowaliśmy się przy wsparciu określonego kandydata na urząd prezydencki, to na pewno nie była to jakaś wiara w „przemianę” Prezesa PiS. W naszym przypadku staramy się stosować prostą strategię, by to co robimy było dla kraju realnie korzystne, a w żadnym wypadku  potencjalnie nie mogło mu w niczym zaszkodzić.

Żadnej „przemiany” od Jarosława Kaczyńskiego nie oczekujemy. Będziemy natomiast zadowoleni, jeżeli wystarczająco często i w ważnych sprawach dane nam będzie się z nim zgadzać. Klimat młodzieńczych fascynacji, uproszczeń czy czarno-białych schematów powinien być obcy osobom zajmującym się polityką.

Abstrahując od oceny poszczególnych rozwiązań, preferencji, czy też decyzji politycznych nikt dotąd nie kwestionował normalnie rozumianego patriotyzmu Braci Kaczyńskich - czyli cechy, która w przypadku innych polityków wcale nie jest tak oczywista.

Jeszcze przed Świętami Wielkiej Nocy rozmawiałem ze ś.p. Panią Anną Walentynowicz, która gorąco namawiała nas do poparcia wspólnej wizji Polski - silnej, wpływowej i tożsamej.

Nie możemy szukać powodów do podziałów i nie zauważać tego co dla nas najważniejsze, a wspólne. Trzeba dokonywać racjonalnych wyborów tak, by nie pogarszać i tak niezbyt korzystnej sytuacji w jakiej znajduje się nasza Ojczyzna.

 

Co, poza ogólnie prezentowanym patriotyzmem, odpowiada Partii Polskiej w politycznej wizji, którą przedstawia Prezes Prawa i Sprawiedliwości?

 

- Wspomniany patriotyzm jest dla nas bardzo ważny, bo w sposób zupełnie naturalny specjalnością organizacyjną naszego środowiska stało się z jednej strony popieranie rodzimej przedsiębiorczości (zwłaszcza tej małej i średniej, często u nas rodzinnej), a z drugiej polityka historyczna powiązana z myśleniem bezwzględnie propaństwowym i narodowym.

Kto obserwuje nasze działania przez kilka ostatnich lat ten wie, że dokładamy wszelkich starań i środków, by każdy program zrealizować na możliwie najwyższym poziomie organizacyjnym, naukowym i kulturalnym, by trafić z atrakcyjną ofertą do różnych grup obywateli, by skutecznie udostępnić stosowne informacje wszystkim polskim mediom.

Od niepamięci, historycznej nieprawdy, a czasem także zamachów na bezwzględnie należną cześć ratujemy m.in. obrońców Westerplatte, Konfederatów Barskich, czy uczestników wszystkich naszych narodowych powstań. Jednym z nich jest także ideowy patron naszej partii, nasz znakomity rodak Stefan Buszczyński - powstaniec styczniowy, naukowiec, pisarz, publicysta, wizjoner…

Twórca spójnej koncepcji integracji europejskiej opartej na chrześcijańskich wartościach i suwerenności narodowych państw.

W minionym czasie staraliśmy się wspierać w dobrym tragicznie zmarłego Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, niejednokrotnie apelując o szacunek należny Głowie Państwa i utrzymując kontakt z wieloma biurami jego Kancelarii, a ostatnio także z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. W naszych działaniach popularyzujących prawdę historyczną korzystaliśmy też z przychylności IPN.

 

W sprawie wyboru prezydenta, czy w innych programowo-politycznych kwestiach głos Partii Polskiejnie zawsze współbrzmi ze zdawałoby się bliskimi ideowo formacjami katolicko-narodowymi...

 

- Kładziemy nacisk na to, aby formuła Europy Wolnych Ojczyzn – Partii Polskiej zdecydowanie wyróżniała się na tle intelektualnej mizerii, osobistych antagonizmów i kulturalnej rustykalności cechującej zdegradowane pod różnymi względami „prawicowe” środowiska pozaparlamentarne.

Naszą obecnością staramy się nie dopuścić do wypchnięcia bliskich nam idei z przestrzeni publicznej. W związku z tym nie budujemy dla nich getta, co stało się ostatnio specjalnością zbyt wielu inicjatyw podających się za prawdziwie - narodowe czy czysto - katolickie.

Chcemy trafiać do różnych środowisk, używamy zatem innego języka, odmiennych środków przekazu, nie stronimy od wiedzy dotyczącej sposobów komunikacji. Nie urządzamy „zbiorowych terapii”, ani też nie „przekonujemy przekonanych”. Nie popieramy również fragmentarycznych i partykularnych ruchów odwracających uwagę Polaków od spraw zasadniczych, niezależnie od patriotycznej, ustrojowej, czy religijnej „legendy”, na której bazują ich prowodyrzy. 

Nawet słuszne, lecz wybiórczo pomyślane inicjatywy realizowane w kontrowersyjnych formach, nie posiadające przy tym realnej szansy na sukces nie mogą kierować ludzi na polityczne, czy religijne manowce.

Podobnie też, mimo że jesteśmy zdeterminowani w kwestiach suwerenności narodowej, potrzeby zachowania tradycyjnych wartości oraz wyboru modelu integracji międzynarodowej – nie będziemy postulować „natychmiastowego wyjścia z Unii Europejskiej”, odcięcia się od „zgniłego Zachodu”, ani też bezwarunkowego „pojednania się” ze „słowiańskim” Wschodem, bo takie postulaty są dziś dowodem co najmniej politycznej niepoczytalności.

Programowa koncepcja budowy kapitalizmu narodowego także nie stanowi dla nas żadnego problemu w kontaktach z osobami, czy ugrupowaniami zorientowanymi na model bardziej socjalny oraz dopuszczającymi większy państwowy gospodarczy interwencjonizm. Konkurencja idei, programów i organizacji jest sferze politycznej przyrodzona i nie ma sensu kwestionować sensu istnienia różnic, czy też skłonności do osiągania bieżących przewag. W kwestiach ideowych, czy programowych preferujemy zaawansowaną intelektualnie koncyliację i zachowujemy zdolność do rozumnej współpracy.

 

Czy krytyczna ocena jakości tzw. klasy politycznej III RP nie przeszkadza Partii Polskiej w podejmowaniu współpracy z przedstawicielami innych formacji?

 

- Nie należy upraszczać sprawy odsądzając od czci i wiary wszystkich polityków parlamentarnych, zaś pokładać jakieś nadzwyczajne nadzieje w kompetencjach, czy też uczciwości tych, którzy - po raz pierwszy, bądź już kolejny - do tego parlamentu prą. Wbrew agresywnym deklaracjom wielu aplikujących do zawodowego uprawiania polityki przychodzi tam z myślą o nadrobieniu zaległości życiowych, załapania się na jakieś pieniądze, załatania dziur budżetu domowego, ucieczki od niezbyt udanych relacji rodzinnych i kompensacji niedostatków wynikających z kiepskiej osobistej kondycji. Wolelibyśmy, by tacy ludzie nie załatwiali naszych narodowych problemów, bo przecież mają dość własnych.

 

Nie ma zatem żadnej aberracji w akcie udzielania poparcia szefowi partii parlamentarnej?

 

- Ideowa oraz kadrowa z założenia Partia Polska poparła w obecnych wyborach prezydenckich kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego i uczyniła to w przeświadczeniu, że taka decyzja służy aktualnym interesom Polski.

Mimo dość intensywnych perswazji zwolenników innych, bardziej „prawicowych”, „niezależnych” czy „katolickich” kandydatów nie mogliśmy przychylić się do ich sugestii, gdyż paradoksalnie w decyzji o starcie tych osób widzimy zbyt wiele osobistych i egoistycznych motywów, a spełnienie przez nich stosownych wymogów także zmusza nas do zastanowienia.

Mając doświadczenie w podobnych czynnościach i wystarczającą wiedzę o stanie macierzystych, a także formalnie ich wspierających organizacji z podziwem patrzymy choćby na efekty zbiórki podpisów - wyniki nadzwyczajne w stosunku do uzyskanych niedawno. Z ciekawością będziemy oczekiwać potwierdzenia się społecznego poparcia uwidocznionego w tym „pospolitym ruszeniu” w jakimkolwiek innym, realnym wymiarze, przy zachowaniu najbardziej nawet wyrozumowanych proporcji.

Dokonując prostej analizy sytuacji w kontekście uwarunkowań międzynarodowych i wewnętrznych (także ustrojowych) oraz możliwych do przeprowadzenia symulacji matematycznych – w tym konkretnym przypadku zastanawia nas beznadziejny udział doświadczonych przecież polityków w pierwszej turze wyborów, który potencjalnie może być niebezpieczny dla równowagi i pluralizmu politycznego Polski początku XXI wieku.

 

Zdecydowana większość obserwatorów sytuacji politycznej w Polsce wyraża przekonanie, że w drugiej turze wyborów prezydenckich dojdzie do pojedynku między kandydatami PiS i PO, na co wskazują zresztą sondaże przeprowadzane przez różne ośrodki badania opinii publicznej. W praktyce oznaczać to będzie również starcie dwóch odmiennych wizji naszego państwa...

 

O ile w przypadku Prezesa Prawa i Sprawiedliwości możemy mówić o określonej wizji Polski, która jest celem lub podmiotem polityki wewnętrznej, czy zewnętrznej (a więc kreowanej w łonie UE, czy na szeroko pojmowanej arenie międzynarodowej) tak w przypadku Platformy Obywatelskiej i jej kandydata nie możemy doszukać się w ogóle jakieś konkretnej, spójnej koncepcji dotyczącej stricte naszej państwowości, czy też innych konstrukcji warunkujących nasz narodowy byt. Ani to konserwatyści, ani reformatorzy, ani liberałowie…

W tej opcji można natomiast doceniać bezwzględną fachowość „specjalistów od śpiewów i mas”. Myślę, że Polacy już wcześniej ochrypli, a teraz wręcz zaniemówili, widząc stan swojego państwa, którego elity zostały po raz kolejny wbite w smoleńską ziemię, tym razem w warunkach formalnego pokoju, a więc swobodnego dokonywania wyborów i podejmowania decyzji. Stary remontowany w Rosji samolot, nieistniejące procedury, domniemanie uchybień stosownych służb, bezsilność władz, próby hańbienia zmarłych…

Upokorzona Najjaśniejsza Rzeczypospolita i nowa, tragiczna, nigdy nie rozwiązana zagadka. Jak wyglądamy na zewnątrz? Oficjalne kondolencje i co najmniej uśmiech politowania poza zasięgiem kamer?

Obserwując posunięcia obecnego rządu można odnieść wrażenie, że państwo polskie traktowane jest instrumentalnie, a władza realizuje swoje doraźne cele cynicznie wykorzystując zrozumiałą przewagę wiedzy nad zdezorientowanym narodem.

Radosna propaganda sukcesu stoi w jaskrawej sprzeczności ze skrzeczącą rzeczywistością, w której tak naprawdę nic się nam nie udaje, a nasza pozycja na arenie międzynarodowej wyraźnie się osłabia. Niewiele znaczące funkcje unijne, nic nie wnoszące „przełomy” w relacjach z sąsiadami, przegrana każda ważniejsza sprawa. Stocznie, Rurociąg Północny, Centrum Wypędzonych, nawet „czarne skrzynki” po katastrofie smoleńskiej…

Polska i Polacy brną w długi, za pracą emigrują miliony, realna liczebność naszej armii jest prawie dziesięciokrotnie niższa niż 20 lat temu, zaś identyczna jak w chwili ostatecznego upadku I Rzeczypospolitej…

„Reformowana” wciąż „służba zdrowia” sprowadza na ludzi śmierć, a przez trzynaście lat nie zrobiono nic w sprawie zabezpieczenia ludzi przed życiowymi katastrofami niesionymi przez powódź.

Priorytetem i tematem zastępczym jest za to w Polsce Euro 2012 i budowa nowych stadionów, z niezrozumiałym dla wielu pominięciem miast, które odpowiednie stadiony już mają. Czy jakieś mistrzostwa w piłce nożnej, które lepiej lub gorzej organizują wszyscy mogą stanowić nasz cywilizacyjny egzamin i ewentualny główny powód do narodowej dumy, pomimo wyraźnego upadku tej dyscypliny w Polsce?

Nie zbudowano w Polsce „drugiej Irlandii”, lecz co najwyżej rozproszono nas, próbując „drugą Polskę” zainstalować na brytyjskich zmywakach. Jeżeli to ma być wizja naszej „cudownej” przyszłości, to poprę każdą sensowną  inną.

Ogólnie nieszczery klimat prowadzenia „dialogu” ze społeczeństwem, pełen niedomówień, tricków i blefów koniec końców musi sprowadzać na polityków brak szacunku dla w ten sposób „obrabianych” wyborców.

Można powiedzieć, że już w genezie tak pomyślanego sukcesu leży zalążek końca.

Końca, ale także wielu skutków za który wszyscy niestety będziemy musieli zapłacić. Nie można ludzi straszyć, ze jak sobie kogoś wybiorą to w Europie (nasi Przyjaciele) nas „zjedzą”, nie można budować poparcia na pogardzie do konkurenta i do jego zwolenników („schowaj babci dowód”), nie można namawiać do obywatelskiej aktywności przez glosowanie „przeciw”, nie można wreszcie poniżać, ani też zezwalać na poniewieranie urzędującej Głowy Państwa.

To nie jest ani wizja państwa, ani demokracji, ani też społeczeństwa obywatelskiego. To wizja redukowania atrybutów suwerennej Rzeczypospolitej narodowego chaosu i moralnego upadku.

 

Dziękuję za rozmowę

 

 

Kraków, 26 maja 2010 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka