you-know-who you-know-who
3415
BLOG

64. Wiceprezes PiS fabrykował dowody w sprawie śmierci 96 Polaków. Dziś ukrywa ekspertyzy

you-know-who you-know-who Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 149

Od lat istniało podejrzenie, że krążące w prasie i drugim obiegu (także w salonie24) z zamazanymi podpisami i nazwiskami strony zeznań J. Rońdy są autentyczne. To potwierdziło się niedawno i odsłoniło nowe, dla mnie sensacyjne, detale pewnej znanej afery. W centrum fałszerstwa znalazł się wiceszef PiS. Od stycznia 2020 r. ukrywa zaś opłacone z kieszeni podatników ekspertyzy wypadku smoleńskiego wykonane przez specjalistów badających wypadki lotnicze w Unii Europejskiej. Ekspertyzy, a nawet sam fakt ich zamówienia i złożenia, zostały ukryte, gdyż zaprzeczają politycznym matactwom kierownictwa PiS o rzekomym zamachu i wybuchach.

Anonimowy członek jednej z Rodzin Smoleńskich przysłał mi ten oto dokument:

Zeznania Rondy cz.1 (PNG z wykreśl. adresem) + cz.2 zeznania (PDF)

Widzimy na nim pieczęć państwową i własnoręczny podpis Jacka Rońdy, profesora AGH i niesławnego kłamcy smoleńskiego, który zrobił wsypę, czy jak tu mówimy w Kanadzie "wysypał fasolę", w 2013 r.  Został  wysłany do programu rocznicowego TVP ze specjalnym zadaniem przez szefa zespołu parlamentarnego partii PiS d/s katastrofy smoleńskiej A. Macierewicza. Rońda uczestniczył wraz ze mną w debacie na żywo w programie prowadzonym przez red. P. Kraśkę, pokazując tam "zakupione na rynku w Rosji" dowody na rzekome fałszerstwa w śledztwach polskich i rosyjskich i na to, że naprawdę katastrofa była zamachem, samolot wcale nie zniżył się do poziomu krzaków półtora kilometra przed progiem pasa 26  lotniska Siewiernyj w Smoleńsku (w istocie pod poziom pasa), a wybuchł ponad 100 m nad ziemią, zabijając 96 osób. Rońda pokazywał dokument z wykresami. Jestem naocznym świadkiem i chętnie jako taki udzielę zeznań. Oczywiście wszyscy mogliście zobaczyć to mniej lub bardziej wyraźnie na ekranie, ja jednak byłem bliżej. Rozmawialiśmy też o rzekomym dowodzie we trójkę,  z P. Kraśką w czasie projekcji jednego z pokazanych wówczas filmów.

https://www.youtube.com/watch?v=DCi9UzIl9JY

Tak szokujące zarzuty nie mogły nie spowodować po programie wezwania Rońdy na przesłuchanie: prokuratorzy oglądali program, z którego wynikało, iż Rońda bezprawnie ukrywa dowody. Zeznania zaprotokołowane zostały w jednym z tysiąca tomów materiałów zebranych przez prokuraturę wojskową i stanowią dowód w sprawie. Biorąc wzór z red. Skorego z radia RMF FM (opublikował kiedyś pierwowzór transkryptu CVR) i z prokuratury woj. która w interesie społecznym opublikowała zeznania Rońdy, Obrębskiego oraz Biniendy (bez podpisów i z zakrytym nazwiskiem kluczowej w fałszerstwie postaci), jako publicysta salonu24 cytuję link do całego zeznania. Jako komiczny szczegół, można tam poczytać o tym, że Rońda nie ma żadnej wiedzy lotniczej ani wymaganej inżynierskiej. Nawet nie umie poprawnie zaznaczyć położenia silnika nr. 2 na podanym mu schemacie TU-154. Zaznacza dyszę wylotową. Jego obliczenie stosunku dwóch energii jest nie tylko nie związane z katastrofą, ale też rachunkowo kompletnie błędne. Opowiada o wybuchu 1000 m przed pobojowiskiem i jak zdetonowany samolot i wyrzucone z niego ciała leciały kilometr (sic!), leciały i nie spadały, aż.. spadły wszystkie w innym miejscu i o 20 stopni różnym kierunku! Znane czasopismo ukuło na cześć profesora nową jednostkę: 1 Rońda = 10 kłamstw / minutę (art. redakcyjny, Skrzydlata Polska Aviation Review, 2013). Ale to nie jest notka o inżynierze od spawania podwodnego, więc idźmy po nitce do dość dużego kłębka.


AFERA ROŃDY Z ZESPOŁU MACIEREWICZA 

Afera Rońdy zaczęła się gdy ten, w programie TV Trwam, w obecności księdza-redaktora, przyznał się do kłamstwa dokonanego publicznie ponad pół roku wcześniej; świadomie kłamał w TVP.  Oszukał 2 miliony widzów (tak oceniła rocznicową widownię TVP, przy ul. Woronicza). Mnie nie. Raczej rozśmieszył tych, co znają fizykę i lotnictwo, nie mówiąc już o elementarnych informacjach o przebiegu katastrofy. Wiemy co doprowadziło do katastrofy i jak przebiegała (zob. kilkadziesiąt rozdziałów tego bloga oraz wywiady opublikowane przez Zespół Laska, wspomniane na mojej stronie wiki i w komentarzach pod notką).

Rektor AGH zawiesił Rońdę na pół roku w prawach nauczyciela. JR  odwołał się do sądu. Bezskutecznie, gdyż w końcu sąd apelacyjny uznał prawomocnie i nieodwołalnie że, mówiąc kolokwialnie, Rońda łgał, więc żadne roszczenia mu nie przysługują. Biuro rektora oznajmiło, że AGH nie ma zamiaru za nic przepraszać.

Były wielorakie, ostre reakcje na aferę Rońdy. Prezes PAN prof. M. Kleiber, z którym miałem w tamtym czasie okazję rozmawiać kilkakrotnie, niestety odwołał dograną już niemal do końca konferencję naukową nt. wypadku (miała odbyć się w WSOSP w Dęblinie). Taką konferencję naukowców, niezależnie od ich przekonań, współorganizował M. Lasek. Ja propagowałem jej ideę w mediach: Polsacie, TVN24 i w tygodnikach. Po prostu od czasu afery Rońdy grono ekspertów Macierewicza, którzy mieli być zaproszeni, wyglądało dla większości obserwatorów bardziej jak szajka. Broniący z początku Rońdę Macierewicz musiał w końcu usunąć go z funkcji przewodniczącego konferencji smoleńskiej nr 2. To był taki happening partii PiS w celu przekonywania o tym, że katastrofa komunikacyjna była dziełem zamachowców,  brzoza lekarza Bodina nie stała 5go kwietnia tam gdzie uderzył w nią samolot PLF 101 w dn. 10 kwietnia, że na taśmie rekordera dźwięku (CVR) puszczanej *od tyłu* w zwolnieniu słychać zakodowane głosy zamachowców oraz, co dla mnie jeszcze śmieszniejsze, że "obliczenia" W. Bieniendy z Akron w Ohio mają coś wspólnego z inżynierią.

W prasie Solidarnościowej i każdej innej, poza prasą brukową, podniosły się głosy publicystów, że Macierewicz powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za oszustwa i zrezygnować z szefostwa w swym "Zespole Parlamentarnym". To można wszystko zobaczyć w artykułach, spytawszy googla o aferę Rońdy lub jego zeznania. Afera narobiła kłopotów zespołowi,  w którym główne role grali: wyrzucony z pracy na uniw. stanu Maryland za kłamstwa smoleńskie przez Amerykanina prof. J. Lakowicza bloger salonu24 KaNo, czyli K. Nowaczyk, bloger s24 M. Dąbrowski  umiejący sklejać samoloty w skali 1:50, Bartłomiej Misiewicz (pomocnik aptekarza, znany później dobrze polskim organom ścigania), uciekinier i mega-aferant W. ''to ja uwaliłem Caracale" Berczyński (przew. podkomisji!), no i w końcu St. Piotrowicz, komunistyczny prokurator czasu stanu wojennego, zasiadający u boku Macierewicza na comiesięcznych sesjach smoleńskich.


WŁAŚCIWA NAZWA TO AFERA MACIEREWICZA

Mówiono źle o Rońdzie, ale nie było wtedy jasne to, co wynika z załączonych wyżej oryginalnych zeznań. Kto zmontował bowiem oszustwo? Nie Rońda. Był tylko chłopcem na posyłki. To Antoni Macierewicz wytypował go do występu w debacie ze mną, w dniu programu lub najwyżej dzień wcześniej (zaproszenia były żywo dyskutowane w telewizji do ostatniej chwili).  Rońda wiedział, że pokazuje fałsz i karnie zagrał tanią komedię, co potwierdzili on sam oraz sąd. Dostał do ręki od polityka fałszywe materiały dowodowe w celu manipulacji medialnej, i jak zaświadcza swym podpisem w obliczu sankcji kodeksu karnego (2+ lat więzienia), zaraz po programie owe sfałszowane materiały zwrócił [Macierewiczowi]. Czy wice-szef PiS stworzył je na swe potrzeby, czy posłużył się jakimiś znanymi sobie doskonale innymi podróbkami? Nie wiem (zob. komentarz MJ w dyskusji). Taniec na trumnach 96 Polaków. Co do Macierewicza, to przypomnę, że nie chodzi tu o byle szefa zespoliku, tylko o wiceprzewodniczącego rządzącej dzięki jego manipulacjom smoleńskim Partii o paradoksalnej, szyderczej wręcz, nazwie. Trudno o bardziej jaskrawy przykład zakłamania i upadku moralnego Partii, choć ex equo można by tu wspomnieć o wielu innych elementach wielkiego Kłamstwa Smoleńskiego PiS, o bezczeszczeniu pokoju dusz zmarłych, niepokojeniu i oszukiwaniu ich Rodzin, i o ciągłej manipulacji politycznej. Kiedy afera Macierewicza znajdzie miejsce na wokandzie sądowej?


CO OBECNIE UKRYWA PISOWSKI MARSZAŁEK-SENIOR SEJMU?

Ponieważ już raz poprawnie to przewidziałem, opowiem i dzisiaj. Dziesięć lat po tragicznej katastrofie, z której jak powiedział gen. P. Pytlowi zrobił narzędzie polityczne ("Pan jest człowiekiem inteligentnym, pan rozumie że 'zamach' to tylko narzędzie polityczne"), wice-szef Pis-u nie powie ani słowa o ważnych, zamówionych rok temu i opłaconych z publicznych pieniędzy wynikach ekspertyz zachodnioeuropejskich ekspertów lotniczych. Te wyniki są mi znane. Wiadomo dlaczego Macierewicz zamierza te ekspertyzy ukryć. Nie ma w nich dowodów na teorie spiskowe**. To w istocie powtórka z innej afery, tzw. afery WAT, gdzie wyniki badań tunelowych niewielkiego modelu tupolewa na podległej wtedy Macierewiczowi uczelni zostały oszukańczo nazwane przez niego dowodem na jego ulubione teorie antynaukowe. Tak nie było, nie były żadnym dowodem na nic. W istocie wyniki, które dzięki czyjejś obywatelskiej postawie wyciekły, w opinii specjalistów zwyczajnie potwierdzały fakt niesterowności i obrotu samolotu TU-154M z urwaną 1/3 rozpiętością lewego skrzydła.  I to w całkowitej zgodności z analizą fizyczną beczki smoleńskiej itp., prezentowaną na konferencjach inżynierii lotniczej.

Już od początku 2020 r. Macierewicz ukrywa fakt posiadania ekspertyz, z których jeszcze znacznie jaśniej i dobitniej wynika, że nie było w Smoleńsku żadnych trotylowo-termobarycznych wybuchów z fantazji jego pseudoekspertów, zaś wszystkie przeanalizowane dokładnie dane z czarnych skrzynek, informacje o wraku i miejscu katastrofy, fotografie, słowem wszystkie te rzeczy są spójne. Katastrofa ta jest nie tylko dobrze poznana ale i zrozumiana. Macierewicz w imieniu państwa polskiego zakontraktował cenionych zachodnich ekspertów z Anglii (Chris Protheroe, który kierował badaniami zamachu terrorystycznego na PanAm 103 nad Lockerbie) i Szwecji (Christer Magnusson, od 32 lat bada wypadki lotnicze w ramach szwedzkiej komisji, oraz Gorana Lilja, także pracującego dla Statens Haverikommision). Wiedza zebrana w ich wieloletnich badaniach wypadków lotniczych w UE potwierdziła, iż w Smoleńsku doszło do CFIT (Controlled Flight Into Terrain). Dokładnie tak, jak opisuje to raport ekspertów państwowych z  Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (tzw. komisja Millera) oraz dziesiątków ekspertów Zespołu Biegłych Prokuratury Krajowej. (Disclaimer: mój brat jest jednym z nich, do dzisiaj). Prokuratura zleciła analizy uzupełniające Amerykanom, w tym R. Benzonowi, dawniej z NTSB. Kontrakty podpisano rok temu. Powiem oględnie, bez podawania źródeł: nie ma wątpliwości co do wyników ich analiz. Jest tam kilku bardzo doświadczonych badaczy. Opinia końcowa dopiero za co najmniej rok; za wcześnie więc mówić o konkretnych sformułowaniach, a tym bardziej ich publikacji przez Z. Ziobrę. Tymczasem słyszałem, że komisja Unii Europejskiej została już zawiadomiona i naciska przedstawicieli RP by opublikowali ekspertyzy z UE. Przypuszczam, że dzieje się to za sprawą samych ekspertów, którzy już rozumieją, że ich prace pozostają ukryte i mogą być fałszywie opisane.

Pikanterii sprawie pisowskiego Kłamstwa Smoleńskiego dodaje fakt, że wieloletnia kampania oszustw, oszczerstw pod adresem uczciwych inżynierów i lotników, i manipulacji społeczeństwa, jest do dziś opłacana przez samych oszukiwanych, tj. podatników. Z ich kieszeni Antoni Macierewicz i pseudo-eksperci wyciągnęli już kilkadziesiąt milionów złotych (za co m.in. wyhodowali blaszane ptaki, wysadzili szopę i zdemolowali bliźniaczy samolot PLF 102) nie znajdując nawet skrawka dowodu materialnego na swe czysto polityczne teorie spiskowe. Macierewicz odmawia uparcie wykonania orzeczenia sądu (NSA) o obowiązku publikacji budżetu jego "podkomisji", w której pasożytowało początkowo 21 osób, obecnie (wg członka, emer. prof. AGH Witakowskiego, znanego z parówkowo-puszkowej teorii wybuchu) już tylko 7. Skład i działalność podkomisji pozostają tajemnicą partyjną PiS.

(c) P. Artymowicz, 8.04.20


** - Uzupełnienie dodane dnia 2 sierpnia 2020 po publikacji przez "podkomisję" częściowego, kłamliwego sprawozdania ze swej działalności. Na stronie 52 znajdują się nazwiska 3 doświadczonych badaczy wypadków z EU (pkt 59, 60, 64) oraz jednego ang. konsultanta nie mającego doświadczenia w osobistym badaniu miejsc katastrof w składzie komisji wypadkowej (pkt. 61,62). Eksperci europejscy osiągnęli konsensus co do przyczyny katastrofy smoleńskiej. Był to CFIT. Działania Antoniego Macierewicza w celu ukrycia sprzecznych z jego maniakalnymi opowieściami o zamachu i wybuchach ekspertyz doświadczonych członków europejskich komisji stanowią część oszustwa smoleńskiego zorganizowanego przez niego i jego pseudoekspertów.

http://www.smolenskcrashnews.com/pdf/communique-2020/Streszczenie-Materia%C5%82-Dowodowy-30-Lipca-2020.pdf?ean=9781476755755


Nazywam się Paweł Artymowicz, ale wolę tu występować jako YKW. Moje wyniki zatwierdził w 2018 r. i podał za wzór W. Biniendzie jako wiarygodne wódz J. Kaczyński (naprawdę! oto link). Latam wzdłuż i wszerz kontynentu amerykańskiego (link do mapki), w 2019 r. 40 godz. za sterami, ok. 10 tys. km; Jestem niezłym (link), szeroko cytowanym profesorem fizyki i astrofizyki [link] (zestawienie ze znanymi osobami poniżej). Kilka krajów nadało mi najwyższe stopnie naukowe. Ale cóż, że byłem stypendystą Hubble'a (prestiżowa pozycja fundowana przez NASA) jeśli nie umiałbym nic policzyć i rozwikłać części "zagadki smoleńskiej". To co mówię i liczę wybroni się samo. Nie mieszam się do polityki, ale gdy polityka zaczyna gwałcić fizykę, a na dodatek moje ulubione hobby - latanie, to bronię tych drugich, obnażając różne obrażające je teorie z zakresu "fizyki smoleńskiej". Zwracam się do was per "drogi nicku" lub per pan/pani jeśli się podpisujecie nazwiskiem. Zapraszam do obejrzenia wywiadów i felietonów w artykule biograficznym wiki. Uzupełnienie o wskaźnikach naukowych w 2014 (za Google Scholar): Mam wysoki indeks Hirscha h=30, i10=41, oraz ponad 4 razy więcej cytowań na pracę niż średnia w mojej dziedzinie - fizyce. Moja liczba cytowań to ponad 4100 [obecnie 7500+, h=35]. Dla porównania, prof. Binienda miał wtedy dużo niższy wskaźnik h=14,  900 cytowań oraz 1.2 razy średnią liczbę cytowań na pracę w dziedzinie inżynierii. Inni zamachiści (Nowaczyk, Berczyński, Szuladzinski, Rońda i in. 'profesorowie') są kompletnie nieznaczący w nauce/inż. Częściowe  archiwum: http://fizyka-smolenska.blogspot.com. Prowadziłem też blog http://pawelartymowicz.natemat.pl. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka