Kłamliwe, antypolskie wypowiedzi Putina z grudnia 2019 r. oskarżającego Polskę o współsprawstwo wybuchu II wojny światowej były - jak się okazuje – zapowiedzią prawdziwej, antypolskiej kampanii propagandowej dezawuującej polskie zasługi w walce z hitlerowskim okupantem przypisywaniem Polsce także nacjonalistyczne mordy mniejszości narodowych.
Niejako w przeddzień uroczystości wyzwolenia Auschwitz Birkenau (23 stycznia) obchodzonej w Jerozolimie Rosja przypuściła taki ostry atak na Polskę wg sprawdzonej taktyki – najlepszą obroną jest atak:
„Rosyjskie ministerstwo obrony narodowej opublikowało skany dokumentów dotyczących m.in. wkroczenia Armii Czerwonej do Warszawy w 1945 roku. Zgodnie z oświadczeniem rosyjskiego MON-u w archiwalnych raportach znalazły się zapisy o "oddziałach Armii Krajowej, które unicestwiły pozostałych w mieście Żydów i Ukraińców".
„Byłoby ważne dowiedzieć się, co strona polska powie, po tym, jak przestudiuje te dokumenty - stwierdził w piątek Siergiej Ławrow. Szef rosyjskiego MSZ dodał, że jego kraj jest "otwarty na dialog na podstawie dokumentów archiwalnych", a wspólna praca polskich i rosyjskich historyków "nie powinna być zakładniczką prób uczynienia z historii propagandy"
*.https://www.google.com/search?q=putin+oskar%C5%BCa+polsk%C4%99&tbm=nws&source=univ&tbo=u&sa=X&ved=2ahUKEwjtz9WU_YrnAhVJxosKHQTYBLYQt8YBKAF6BAgFEBI&biw=1242&bih=595
*wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114869,25608248,rosyjski-mon-odtajnil-dokumenty-nt-powstania warszawskiego.html#a=168&c=100
Temat nieobecności polskiego prezydenta w Jerozolimie omawiałem już krótko w notce z dnia 9 stycznia br. pod tytułem „Izraelski Policzek dla Polski” pisząc:
„Media światowe donoszą, że polski prezydent p. Andrzej Duda nie pojedzie do Jerozolimy na światowe obchody rocznicy wyzwolenie Auschwitz z powodu nie przewidywania zabrania głosu przez polskiego prezydenta.
Poniższa notka charakteryzuje okoliczności tego nieuprzejmego wobec polskiego prezydenta gestu gospodarzy tych uroczystości.
„Duża popularność tytułów o Polsce w światowych mediach była by pocieszająca gdyby komunikowały o naszych sukcesach i znaczeniu Polski na arenie światowej polityki. Niestety, nie takie cechy są inspiracją owych mediów do raportowania o Polsce, a wręcz przeciwnie, sprawy polskie mają posmak sensacyjności dowodzącej o niezrozumiałych przemianach polskiej polityki za rządów PiS z proeuropejskiego, ważnego członka UE na unijnego oportunistę cofającego Polskę do modelu państwa wyznaniowo-narodowego izolującego się od wartości ustrojowych Zjednoczonej Europy /UE/ dekretowo zaakceptowanych w ratyfikowanych przez Polskę Traktatach głównie w Traktacie stowarzyszeniowym”.
Przytaczam ten akurat akapit notki z 9 stycznia, bo nie jest – moim zdaniem – przypadkiem obecna, antypolska kampania ze strony Rosji, znanej ze skutecznej dyplomacji, która dostrzegła osłabienie polskiego wizerunku na świecie spowodowanego niepotrzebnymi, swarliwymi perturbacjami z Unią Europejską na tle naruszeń praworządności w Polsce zarówno w wymiarze krajowym /konstytucja/ jak i unijnych /traktaty/.
W przeciwieństwie do Rosji nasza, polska polityka zagraniczna jest zupełnie pozbawiona subtelności dyplomatycznego kunsztu w stosunkach ze światem zewnętrznym.
Z powodu ideologicznych poglądów PiS polskie międzynarodowe stosunki dyplomatyczne legły w gruzach. Z wiadomych tylko Jarosławowi Kaczyńskiemu powodów PiS bezpardonowo zaatakował Rosję niewyobrażalnym oskarżeniem Putina o sprawstwo katastrofy smoleńskiej, co mocno „dotknęło” prezydenta Rosji, który z pozycji szefa mocarstwa nuklearnego nie mógł tego Kaczyńskiemu „puścić płazem”. Tak, tak, Kaczyńskiemu - autorowi rewolucyjnej polityki historycznej, wynoszącej na piedestał pierwszoplanowych bohaterów wojennych lat 40-tych XX w. partyzanckich oddziałów NSZ /żołnierzy wyklętych/ splamionych incydentami współpracy z okupantem niemieckim, ale także zaciętym likwidowaniem partyzantki lewicowej i przypadkami zabójstw Żydów i innych mniejszości narodowych /Biołorusinów i Ukraińców/.
Dyplomacja rosyjska nie na darmo ma opinię sprytnej i skutecznej żeby nie wykorzystała tych okoliczności w odwecie na polskim rządzie. A już „konflikt” ideologiczno-ustrojowy z Unią Europejską i USA z antyżydowskimi niuansami zapisanymi w chybionej ustawie o IPN (wycofanej po naciskach światowej dyplomacji) był oczywistym podarunkiem dla putinowskiej Federacji Rosyjskiej, spadkobiercy Rosji Radzieckiej historycznie obciążonej haniebną napaścią na Polskę we wrześniu 1939 r. i zbrodniami na zniewolonych narodach Europy Wschodniej.
Cały świat zna ambicje Putina, obecnego prezydenta z przeszłością wysokiego oficera KGB /spadkobierczyni zbrodniczej NKWD/ dążącego do „wskrzeszenia” jakiejś repliki dawnego ZSRR której sowiecka reputacja szkodzi owej idei więc Putin chcę ją wybielić własną, kłamliwą polityką historyczną.
Szkopuł w tym, że polityka historyczna Putina jest przeciwieństwem polityki historycznej Kaczyńskiego, co rodzi owe zadrażnienia w stosunkach dyplomatycznych Polski z Federacją Rosyjską. Oba państwa mają pecha, bo są pod pełną kontrolą silnych osobowości: Putina w Rosji i Kaczyńskiego w Polsce, obu z mocnym nacjonalistycznym genem politycznym, przyczyną ich karkołomnej polityki historycznej.
Polityki historyczne tych panów w kierowanych przez siebie krajach mieszczą się w tych samych zdarzeniach i przedziałach historycznych, takich samych przecież, a jakże odmiennie interpretowanymi ich dopasowywaniem do politycznego zapotrzebowania liderów tych państw.
W takiej polityczno-historycznej rzeczywistości rezygnowanie przez obecny obóz rządzący z koncyliacyjnych stosunków dyplomatycznych z otoczeniem państw sąsiedzkich, kiedyś wobec siebie wrogich, a więc pełnych wojennych konfliktów /zawsze siejących zbrodnie/ jest niewybaczalnym błędem. Wymawianie sobie wzajemnych krzywd po dziesięcioleciach /a nawet setkach/ lat aktów wrogich jest niepoważne, bo po pierwsze na naprawę krzywd za późno, a po drugie są to już inne państwa. Jedne urosły do rangi mocarstw nuklearnych /Rosja/, a inne „wiszą u klamki” sojuszniczych mocarstw nuklearnych /Polska/ do czego musi być dostosowana dyplomacja stosunków międzynarodowych.
Polska wynosząc nauki z historii stała się członkiem wspólnoty Europy /sól w oku Putina i Trumpa/ oraz obronnego paktu NATO, co podlega pewnym rygorom podporządkowania swojej polityki sojuszniczym zobowiązaniom gwarantującym nasze bezpieczeństwo.
Polityczna strategia PiS nie respektuje tej zasady stawiając się jedynie w roli biorcy beneficjów sojuszniczych a przeciwstawiając się zobowiązaniom choćby ustrojowym /demokracja liberalna/ przyjętych w traktacie akcesyjnym UE.
Taka strategia powoduje izolowanie Polski w procesach decyzyjnych Wspólnoty mocno nas osłabiając na arenie międzynarodowej, a przede wszystkim w Unii Europejskiej coraz ostrzej z nią skonfliktowanej.
Te permanentne konflikty ustrojowe z Unią są źródłem jej krytyki naszego kraju, co bardzo ośmiela Rosję w atakowaniu Polski mocno samotnej na arenie polityki europejskiej.
A wszystkiemu winien ów nieszczęsny nacjonalizm instrumentalnie używany w polityce wewnętrznej liderów zarówno Federacji Rosyjskiej jak i Polski.
Skutek jest taki, że ze wschodu odgrywa się na Polsce Rosja Putina, a z zachodu Unia Europejska coraz głośniej napomina nas o zaniechaniu antydemokratycznych reform grożąc konsekwencjami finansowymi, spełnienie których grozi recesją naszej gospodarki.
Ciekawe czy PiS pójdzie za hasłem Goryszewskiego autora hasła „nie ważne jaka będzie Polska, byle była katolicka”, czy może się zreflektuje i pokornie wróci na łono „wspólnoty Europejskiej”.
Głosuję z tym drugim scenariuszem!
Komentarze