foros foros
420
BLOG

Kto suwerenem w PL? Obywatele? Konstytucja? A może prawnicy?

foros foros Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Poniższa notka jest kontynuacją polemiki na temat konstytucji i jej faktycznego znaczenia a rolą obywateli jako suwerena. Konkretnie zaś jest to odpowiedź na pytanie użytkownika o nicku Johnny99. W związku z faktem, że trochę przekracza ramy twita publikuję na blogu.
link do dyskusji: https://twitter.com/Johnny9985...(link is external)

image

image

Konstytucja nie jest takim samym bytem co obywatele, ponieważ obywatele są żywym podmiotem sprawczym. Prawa są wyrazem ich woli. Prawa te mogą być spisane, przyjmują wtedy formy ustaw, uchwał, konstytucji, regulaminów. Mogą też być nie spisane a jednak obowiązujące, przykładem prawo zwyczajowe, wiece plemienne, ale i dzisiejsze funkcjonowanie wielu nieżyciowych regulaminów w różnych instytucjach, tudzież tzw. prawa martwe.
Inny przykład to ostatnie referendum przeciw odwołaniu HGW, wówczas na ok. miesiąc przed terminem nieformalnie Straż Miejska dostała nakaz nie wystawiania mandatów, który ponoć respektowała.  Kolejny przykład to wyroki TK które nie wchodzą w życie mimo ich ogłoszenia. Jest takich wyroków kilkadziesiąt.
Przykłady powyższe dowodzą, że to nie zapis jest prawem. Prawem jest to co jest stosowane przez ludzi. I to jest zasadnicza różnica między obywatelem a zapisem prawnym (np. konstytucją). Takie są fakty. Czy to stan pożądany czy nie? Odrębna dyskusja. Najistotniejsze jest, że fakty ale należy respektować.

Nie jest też konstytucja "najwyższym głosem suwerena". Gdyby tak było to oznaczałoby, że jej zapisy byłyby bezwzględnie szanowane. Tymczasem tak nie jest. Obowiązuje tutaj zasada opisana wyżej: to jest konstytucją co aktualnie zadecydują siły sprawcze w państwie. I w imię interesów tej siły jej elementy uprawomocniały prawa sprzeczne z konstytucją jako konstytucyjne.
Przykłady:
a. wyrok TK w sprawie komisji bankowej
b. wyrok TK w sprawie aborcji.
Nie są to jedyne przykłady ale najbardziej uderzające: 
- w przypadku komisji bankowej TK stwierdził - wbrew woli suwerena, który nic takiego nie zapisał - że NBP to instytucja niezależna od władzy sejmu.
- w przypadku aborcji TK stwierdził, że sejm złożony gł. z antychrześcijańskiej i proaborcyjnej lewicy (SLD, UW, UP) zakazał w PL aborcji.
Pod rządami jednego i tego samego prawa mamy więc do czynienia z dwiema sprzecznymi ze sobą interpretacjami, jak się okazuje obiema prawidłowymi.
Czego to dowodzi? Mianowicie tego, że konstytucja żyje. Ściślej zaś, że konstytucją nie jest to co jest w niej zapisane, lecz to co postanowią jej interpretatorzy głównie sędziowie + wysocy urzędnicy władzy wykonawczej od których  zależy wykonanie wyroków. I to oni są tak na prawdę konstytucją jak i suwerenem. 

Jeśli chodzi o wysokich urzędników władzy wykonawczej to obywatele maja na nich jakiś wpływ przez wybory. Dlatego to wybory są "najwyższym głosem suwerena" i suweren jest suwerenem.

 Jeśli jednak chodzi o sędziów kontrola najwyższego suwerena nad nimi jest praktycznie żadna, z wyjątkiem TK, gdzie jakąś pośrednią kontrolę społeczeństwo ma (wybór sędziów przez sejm). Sędziowie w PL to odrębny stan praktycznie w ogóle ze społeczeństwem nie związany: nie podlegają prawu powszechnemu (immunitet) mają własne sądownictwo, sami decydują o przyjęciu i wykluczeniu ze stanu poprzez mechanizm kooptacji. Do niedawna też sami decydowali o awansach, zakresie i kształcie władz stanowych (2/3 KRS to sędziowie wybierani przez sędziów w systemie kurialnym - czyli reszta władz ma w KRS do powiedzenia tyle co opozycja wobec Orbana na Węgrzech). 

Dodajmy też, że władza sądownicza ogółem dotąd wielokrotnie łamała zasadę trójpodziału władzy m.in. wchodząc w buty władzy ustawodawczej. Jaskrawym przykładem jest tutaj zasada, że w PL oskarżony ma prawo kłamać przed organami. Takiego prawa nie uchwalił żaden sejm. Wynika ono wyłącznie z interpretacji SN, której kulisy wyłuszczył niedawno sędzia Zabłocki: otóż była ona reakcją SN na zauważone nadużycia władzy wykonawczej w przesłuchaniach świadków. I tutaj pytanie czy władza sądownicza ma legitymację do wprowadzania takich zmian? Zgodnie z trójpodziałem nie. Skoro stwierdzono wadliwość przepisów powinna się tym zająć władza ustawodawcza bądź wykonawcza. Sądy nie mogą zmieniać przepisów. A jednak to robią. Bo de facto kodeksy też są warte jedynie tyle co papier, na którym je wydrukowano. Prawdziwymi kodeksami są prawnicyProkuratorzy i sędziowie, którzy decydują co w kodeksie jest napisane. Nie jest to może władza 100% - bo ramy wyznacza sejm -  ale mieści się w niej np. winny i niewinny oraz wymiar kary. A to już bardzo dużo. Jaskrawym przykładem sędziowskiej samowoli jest sprawa Kamińskiego et. cons., w której sąd wbrew obowiązującej zasadzie prawa materialnego wprowadził zasadę owoców zatrutego drzewa - dotąd w PL nie stosowaną i nie uchwaloną przez sejm. W ten sposób sądy - de facto Sąd Najwyższy - postawiły się - nie pierwszy raz - ponad władzą ustawodawczą. I władza ta nie ma żadnych instrumentów by to zmienić. Bo sędziowie każdy przepis mogą zinterpretować tak jak jest im wygodnie. Ew. pominąć go czy dojść do wniosku, że nie został naruszony. Przykład: zabranie przez sędziego 50 zł starszej kobiecie - SN stwierdził, że czyn ten nie był kradzieżą a sędzia który się go dopuścił nadal będzie orzekać.

Czy stan tak dużych przywilejów sędziów jest zgodny z konstytucją? I tak i nie. Zależy od interpretatorów czyli żywej konstytucji. Z jednej bowiem strony część praw jest literalnie zapisanych, część wynika z delegacji dla parlamentu, z drugiej skoro obywatele są najwyższym suwerenem to powinni mieć wpływ i na sędziów, a nie mają, czyli konstytucja jesł łamana przez taki stan rzeczy. Można też twierdzić, że skoro w konstytucji zapisano zasadę o "demokratycznym państwie prawnym" która to zasada nigdzie nie jest zdefiniowana to obywatele zrzekli się swoich praw do kontroli nad stanem sędziowskim - wyobcowanym ze społeczeństwa - znowu będzie to jednak spór interpretacyjny, w którym ostatecznie wygra ten kto jest silniejszy. Co też de facto zakłada konstytucja. 
Przejdźmy więc do kategorii politologicznych skoro to one - w myśl obowiązującej konstytucji - są decydujące.

Czy takie wyobcowanie stanu sędziowskiego jest korzystne? Dla sędziów niewątpliwie - świadczy o tym choćby wgląd w oświadczenia majątkowe. A dla obywateli? To zależy od kondycji moralnej sędziów i prokuratorów. Jeśli jest ona wysoka i zorientowana na dobro obywateli to jest to sytuacja bardzo pożądana. A jeśli przeciwnie to jest to sytuacja, którą należy szybko i skutecznie zwalczać. Może bowiem doprowadzić do rozkładu całego państwa.

Obecny stan gry
No niestety okazało się, że w PL korpus sędziowski, a i prokuratorski nie cechuje się wysokimi standardami moralnymi i dbałością o wspólne dobro. Dowodem bardzo szeroki sprzeciw obywateli i poparcie dla obecnych reform. W moim przekonaniu wynika to z faktu, że rozsądzając sprawy sędziowie kierowali się głównie dobrem różnego typu oligarchii, a nie dobrem obywateli (inną kwestią jest to z czego to wynika, bo niekoniecznie z winy sędziów). Dlaczego tak sądzę? Zauważmy do kogo stan sędziowski zgłasza się o pomoc w dzisiejszym konflikcie z rządem? A no do oligarchii, do zagranicy i do ugrupowań tzw. Salonu. A do kogo się nie zwraca? Nie zwraca się do obywateli bo wie, że nie znajdzie tam życzliwości. Co to oznacza? Oznacza to, że to tam wśród oligarchii sędziowie - dokładniej najwyższe kurie sędziowskie - widzą swojego suwerena. A to jest stan jak najbardziej niezgodny z konstytucją. 

A jeśli chodzi o metody PiS-u? Są one takie same jakie przez lata sędziowie i ludzie Salonu stosowali w PL. Sprowadzają się one do tego, że część zapisów prawnych dotychczas interpretowanych w sposób "a" interpretują w sposób "b" albo "-a".  Niestety metody jak najbardziej zgodne z obowiązującą konstytucją. Śmieszą jednak krzyki o łamaniu konstytucji. Zwłaszcza w ustach tych którzy najgłośniej krzyczą (nie chodzi o persony ale o obóz), a wcześniej robili to samo, tylko bardziej "na chama" o czym świadczą m.in. wyżej podane przykłady.
 
Dlaczego taki krzyk? Panika? Przecież te reformy PiS sprowadzają się do rzeczy b. łagodnych: pośredni wpływ parlamentu na awanse i kooptację do stanu sędziowskiego (KRS, prezesi sądów). Również pośredni wpływ na najgrubsze przegięcia członków stanu (sąd dyscyplinarny). Nie zostają naruszone żadne przywileje stanowe, jak i brak jest wpływu na orzekanie. Moim zdaniem z prostej przyczyny: sędziowie najwyższych kurii jak i rządzący środowiskiem profesorowie i ludzie ważni wiedzą dokładnie jaka jest kondycja moralna, niezależność i kręgosłup ich kolegów - sędziówA wiedzą to bo sami ich wychowali, uczyli i decydowali o awansach. I to ich ewentualnych wyroków tak panicznie ci ludzie się boją. Bo jaki mistrz taki uczeń. Tyle, że mistrz nie założył że może się zmienić zwrot wektora.  
 

foros
O mnie foros

</ script> WAU_small ('33nm7mbknmq3 ") </ script > a counter

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka