Gargangruel Gargangruel
1586
BLOG

Epidemia, której nie było

Gargangruel Gargangruel Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Kiedy zaczęło być głośno o covid-19 sięgnąłem do literatury, aby zapoznać się z terminologią używaną przy opisie chorób zakaźnych i ich epidemiach. Mam w domu takie kompendium chorób zakaźnych i pasożytniczych jeszcze z 1982 r.

Oto kilka istotnych definicji:

Okres wylęgania choroby – czas od wniknięcia do organizmu patogenu do wystąpienia pierwszych objawów choroby.

Zakażenie bezobjawowe (utajone) – zakażenie przebiegające bez widocznych objawów choroby.

Okres zaraźliwości (zakaźności) – okres, w którym osobnik zakażony może być źródłem zakażenia.

Epidemia – wystąpienie zachorowań na daną chorobę wśród ludności na określonym terenie i w określonym czasie w liczbie wyraźnie większej niż w poprzednich latach.

40 lat przed nadejściem epidemii covid-19 wiedziano, że u osób w starszym wieku i osób z przewlekłymi chorobami dojdzie do powikłań. Mogło to także dotyczyć dzieci, ale szczęśliwie (jak dotychczas) te obawy nie potwierdziły się.

Wiadomo było również, że nawet przy niskiej śmiertelności samej choroby, jeżeli dojdzie do masowych zachorowań, to staną się one przyczyną wysokiej liczby zgonów w okresach epidemii i bezpośrednio po nich. Zgony będą dotyczyć najczęściej osób starszych i z chorobami przewlekłymi, a spowodowane będą powikłaniami i zaostrzeniem chorób przewlekłych.

Ogólnie było wiadomo, że im bardziej masowe będą zachorowania tym będzie więcej zgonów i wiedziano to ZANIM covid dotarł do Polski.

Sposób informowania o ilości zakażeń i zgonów, w formie codziennych komunikatów jak na froncie, doprowadził do swoistego rankingu i ogłaszania „rekordowych” wyników.

Dalej swoją „pracę” rozpoczynają media. Podawanie bieżących danych, a nie średnich z tygodnia czy dekady, wywołuje huśtawkę nastrojów. „Dziś spadek” - a następnego dnia „znowu wzrost”. Ileż to już razy czytaliśmy to w ubiegłych miesiącach.

Bezmyślne porównywanie bezpośrednich liczb prowadzi do ogłupienia widza lub czytelnika.

15 tysięcy zakażeń w Niemczech, Polsce i w Czechach to DIAMETRALNIE odmienna sytuacja. 15 tys. w Czechach odpowiada 53 tys. w Polsce i 118 tys. w Niemczech. Podawanie tych liczb bez żadnego komentarza jest albo głupotą albo celową manipulacją.

12 marca znalazłem w Internecie stronę worldometers.info/coronavirus/. Na świecie raportowano wtedy 168 tys. zakażeń wirusem SARS Cov-2. Od tamtego dnia codziennie zaczynam przeglądanie Internetu od tej właśnie strony. Wyciągam wnioski.

Już pobieżne zapoznanie się z danymi tam publikowanymi wskazuje, że charakterystyki zachorowań w poszczególnych państwach są indywidualne, tym niemniej dają się wyróżnić DWA typy państw z covid-19. Pierwszy, to państwa w których maksimum zachorowań minął już jakiś czas temu, a drugi to państwa mające to maksimum w chwili obecnej. Inaczej mówiąc w jednych epidemia ustąpiła bądź ustępuje, a drugie pną się do góry. Jakiekolwiek aktualne porównywanie danych z tych państw jest bezcelowe. Można – co najwyżej – porównywać maksima zakażeń.

Nie będzie niczym zaskakującym „odkrycie”, że w biednych państwach, takich jak Indie, Brazylia, Peru, Białoruś czy RPA miała miejsce „po prostu” epidemia. Przebieg takiej epidemii wygląda jak góra Fudżi. Z jednej strony się wznosi, mniej lub bardziej stromo, a za szczytem opada, mniej lub bardziej stromo. Są państwa, w których były dwa maksima zakażeń oddzielone od siebie okresem niższej bądź znacznie niższej liczby zakażeń. Takim państwem jest na przykład Izrael.

Bardziej dla nas interesujące są państwa mające w tej chwili maksimum zakażeń i wędrujące dalej w górę. Dotyczy to zdecydowanej większości państw europejskich, w tym wszystkich większych i największych. I tu pojawia się ciekawostka.

Czy wiecie Państwo, że jest istotna różnica przebiegu zakażeń we Wschodniej i Zachodniej Europie? Pewnie wiecie, bo wszystkie media rozpisują się o tym od miesięcy. :)

Otóż takie państwa jak: Francja, Hiszpania, Wielka Brytania, Włochy, Niemcy, Belgia, Holandia, Portugalia, Szwajcaria, Austria czy Irlandia miały wiosną lokalne maksimum zakażeń dostrzegalne na wykresie całej epidemii, natomiast takie państwa jak: Ukraina, Czechy, Polska, Rumunia, Węgry, Słowacja, Bośnia, Bułgaria, Chorwacja czy nawet Grecja nie miały wiosną dającego się zauważyć - w kontekście obecnej skali zakażeń – maksimum zakażeń.

Jakie są tego przyczyny nie wiem i nawet nie próbuję się nad tym zastanawiać, jedynie stwierdzam bezsprzeczny fakt.

To, co napisałem powyżej, to proste wnioski wynikające z obserwacji przebiegu epidemii w poszczególnych krajach. Na stronie worldometers.info/coronavirus są wykresy dla każdego kraju, które każdy może sobie obejrzeć i wyciągnąć stosowne wnioski.

Solą wszystkiego są jednak liczby, bo tyle prawdy ile matematyki - jak twierdził klasyk.

Każda liczba ma swoją połowę, zatem i każda liczba zakażeń ma swoją połowę. Jak to wygląda w różnych krajach. Zacznę od Polski, bo koszula najbliższa ciału.

Czy wiecie Państwo, że pierwsza połowa zakażeń w Polsce zajęła 223 dni, a druga połowa dni 13? Analogicznie w Belgii pierwsza połowa 242 dni, a druga również 13 dni. W Czechach pierwsza połowa 229 dni, a druga 12 dni. W Holandii pierwsza połowa 224 dni, druga 19 dni. Francja to 231 i 24 dni. To jest absolutna czołówka światowa. Może jest to wstrząsające, ale NIESTETY jest to prawda. 

Epidemia ma różny zakres w różnych krajach. Potrzebna jest miara umożliwiająca porównania między nimi. Na stronie worldometers.info/coronavirus jest podawana ilość zakażeń na 1 mln mieszkańców. Nie jest to wygodna miara. Zastosowałem miarę o 1000 mniejszą, czyli ilość zakażeń na 1000 mieszkańców czyli inaczej mówiąc ilość zakażeń na 1 promil. Umożliwia to obliczanie szybkości zakażania w ilości dni potrzebnych do zakażenia 1 promila mieszkańców. Jak ktoś tego nie rozumie może sobie ten akapit odpuścić.

Przytaczam tutaj dane dotyczące różnych krajów aby pokazać rozrzut wyników:

Indonezja 1,4 promila, Pakistan 1,5 promila, Grecja 3,1 promila, Norwegia 3,5 promila, Izrael 33,9 promila, Belgia 28,8 promila, Czechy 26,5 promila, Hiszpania 25,1 promila, Polska 7,4 promila, Niemcy 5,5 promila.

Szybkość zakażania wyrażona jest w czasie, w którym zostanie zakażony 1 promil mieszkańców danego kraju. Pierwsza piątka wygląda następująco: Belgia 0,8 dnia, Czechy 0,9 dnia, Szwajcaria 1,5 dnia, Francja 1,7 dnia, Holandia 1,8 dnia.

Wynik Polski na dzień 27 października wyniósł 3 dni. Gdyby szybkość zakażeń doścignęła Belgię wtedy dzienna ilość zakażeń wyniosłaby 47 tysięcy. 

Pora wreszcie przejść do tematu notki. Czy w Polsce na wiosnę była epidemia covid-19? 

Zacytuję tutaj własną notkę z tego czasu. „Wybory i epidemia okiem laika” z 7 kwietnia.

Ilość zgonów na milion mieszkańców wynosi odpowiednio: Niemcy – 23, Francja - 137, Włochy – 283, Hiszpania - 297, Belgia – 176, Holandia – 123. Polska – 3.

Jeśli uwzględni się, że zakażenie 1 promila mieszkańców Polski zajęło 96 dni i skończyło się 12 czerwca, a zakażenie następnego promila Polaków zajęło również 96 dni i skończyło się 16 września, to nazwanie tego okresu epidemią jest – po prostu – żałosne.

Zacytuję tę samą notkę z 7 kwietnia  

Nieustanna panika wzniecana przez opozycję i wywoływana nią psychoza wśród części wyborców zostały już tak „wdrukowane” w zbiorową świadomość, że wiele osób – nawet skądinąd rozsądnych - zaczyna zastanawiać się nad dopuszczalnością przeprowadzenia wyborów 10 maja.

To opozycja swoim histerycznym wrzaskiem stworzyła wrażenie epidemii, które to wrażenie – niestety – zostało podjęte przez stronę rządową. I znaleźliśmy się w sytuacji pastuszka, który wołał „wilk, wilk”, gdy wilka nie było, a gdy wilk się NAPRAWDĘ zjawił WSZYSCY myśleli, że to żart.

Co się zemści.

PS. Notka jest na poważny temat. Wszelki trolling i głupie wpisy będę usuwał bez ostrzeżenia. 

Gargangruel
O mnie Gargangruel

Jestem z Pragi. To widać, słychać i czuć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości