Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
664
BLOG

Dlaczego zagłosowałbym na...

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 44

        Może na początek słowo wyjaśnienia. Otóż nie głosuję w organizowanych w Polsce wyborach. I choć mnie, emigrantowi zamieszkałemu za granicą, ustawa daje taką możliwość, to pozwalam sobie od lat konsekwentnie z niej nie korzystać. Jednak nie dlatego, że sprawy mojego kraju, w którym się urodziłem i wykształciłem, są mi obce, tylko dlatego, że nie mieszkając tam, nie płacąc podatków i nie przyczyniając się do kreowania obrazu państwa, nie mam moralnego prawa czynienia użytku z konstytucyjnych uprawnień. Tak uważam, co wynika z przyjętych przeze mnie zasad i pielęgnowanych wartości – moich wartości i moich zasad. W związku z czym absolutnie nie krytykuję rodaków na obczyźnie, z ochotą i w poczuciu obowiązku korzystających z przysługującego im prawa wyborczego.

        Niemniej nie oznacza to, że nie mogę oceniać publicznie poszczególnych kandydatów. I teraz załóżmy, że złamałem swoje pryncypia, decydując się po raz pierwszy pójść na obczyźnie do urny. Oczywiście pozostaje pytanie: Na kogo oddać głos? Otóż decyzja nie stanowi problemu – dla mnie przynajmniej. Tu zastrzegam jednocześnie, że nie będę stawiał mojemu prawicowemu kandydatowi szesnastu warunków do spełnienia, od czego uzależnię swój wybór, jak to zrobił mój salonowy kolega po piórze. Przy czym wdzięczny mu jestem - znaczy koledze, a nie kandydatowi - że jego bujna przecież wyobraźnia nie kazała mu dodatkowo zażądać od Andrzeja Dudy próby ognia i wody, a jeśli nie, to przynajmniej popisów w śpiewie i tańcu oraz umiejętności w żonglerce pomarańczami.

        Pewnie ktoś pomyśli, że w sposób długi i nudny będę uzasadniał swój wybór. Otóż mógłbym, ale nie, nie uczynię tego, bo ten jest prosty, a żeby go jeszcze bardziej uprościć, przyjmijmy pewne założenie.

        Otóż wyobraźmy sobie, że po sześciu, może siedmiu ostatnich latach spędzonych w komie, właśnie się wybudziłem. Nic nie wiem ani o Dudzie, ani o Trzaskowskim, ale z włączonego w szpitalnym pokoju telewizora dowiaduję się, że mój powrót do żywych przypadł na kilka dni przed prezydenckimi wyborami. – Ciekawe, kim są ci ludzie – myślę sobie – i na którego z tych dwóch warto oddać głos? Ale jak tu podjąć decyzję, skoro nic o nich nie wiem?

        Aż tu nagle kolejna docierająca do mnie informacja głosi, iż byli prezydenci, Kwaśniewski i Komorowski, ogłosili swoje poparcie dla Rafała Trzaskowskiego…

        I raptem Eureka – karty zostały odkryte! Teraz już nie muszę zapoznawać się z polityczną drogą obu kandydatów, czytać o ich dokonaniach czy wyszukiwać w internecie ich życiorysów. Nie, k****, nic już nie muszę, bo teraz po prostu wiem. W ciemno, bez stawiania żadnych śmiesznych warunków, bez momentu zawahania zagłosowałbym na Andrzeja Dudę. I gdyby nawet okazało się, że ma rudą sierść, czego u ludzi nie lubię, ogon, cztery łapy i siusia zadzierając jedną z nich, bo jest psem, takim zwykłym kundlem nawet – to też nie niego zagłosuję. Koniec, kropka.

        Dlatego, że jako Polak dobrze życzący mojemu staremu krajowi, po prostu nie miałbym innego wyboru.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka