Marsz w obronie Telewizji Trwam
Marsz w obronie Telewizji Trwam
Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
2877
BLOG

Czas kanalii

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 106

        Czasy lubią się mieszać, ale nie żeby zaraz przeszły z teraźniejszym lub dla jeszcze większych kłopotow z przyszłym – nie, nie o to chodzi. Rzecz w tym, że w danym momencie - powiedzmy historii, byśmy mogli łatwiej się odnaleźć – zatem tu i teraz, jest ich więcej jak jeden, do czego przyzwyczailiśmy naszą kulejąca na różne strony świadomość. Ale jeśli jest ich nawet kilka, to możemy żyć tylko w jednym z nich, choć wokół otaczają nas inne czasoprzestrzenie. Dlaczego? Bo te inne są zajęte niczym komórki do wynajęcia przez osobników odmiennego wymiaru, ludzi różniących się od nas cechami charakteru, głównie moralnością i wiernością wyznawanym zasadom, ale także ukształtowanym światopoglądem i wreszcie wiedzą. Czyli wszystkim, z wyjątkiem cech wyglądu typowych dla homo sapiens i ich fizjologii.

         Patrząc na dzisiejszą polską rzeczywistość możemy uznać, że mamy trzy główne czasy, które są  zamieszkałe przez różnych obywateli: czas patriotów, czas pasywnych i czas kanalii. Nie wdając się w bliższe szczegóły, bo kto do którego należy jest sprawą oczywistą, trzeba zaznaczyć, że czas kanalii stanowi  strefę najszybciej się rozrastającą, zaś powodem tego zjawiska jest przemieszczanie się tam jednostek z  pozostałych dwóch grup.         

         Już na poczatku sytuacji kryzysowych szeregi patriotów opuszczaja pseudopatrioci, głównie oportuniści i tchórze. Ci pierwsi widzą, że z powodu kończącego się czasu patriotów nic więcej nie mogą na nich ugrać, zatem uważają, iż nadszedł ten moment, kiedy należy czujnie zmienić front. Czyli czas, w którym się obracają. Natomiast drudzy są przekonani, że ideały nie są na tyle istotne, by nadstawiać za nie własny kark. Niektórzy z nich odchodzą nagle, inni krok po kroku, zacierając za sobą ślady pozorami postaw obywatelskich, utrzymując przez jakiś czas balans równowagi w rozkroku, niepewni do końca słuszności podejmowanej decyzji. I to oni, kierując się rzekomą troską o psute przez patriotów państwo, nawołują prezydenta do złożenia weta, krytykują własne do niedawna szeregi za wstydliwe ,,dopychanie ustaw kolanem” i okazują swoje rozczarowanie dobitną, szczerą i do bólu prawdziwą wypowiedzią prezesa w Sejmie. Prawdę powiedziawszy, zawsze byli kanaliami, tyle że występującymi incognito, powiedzmy że chwilowo w zanurzeniu, jak U-boot - zresztą reprezentując często tę samą proweniencję. Bo kanalią, podobnie jak raz kurwą i zawsze kurwą, po prostu się jest i basta. Bez względu na tytuł naukowy, status społeczny, kapłaństwo czy sprawowany urząd – nawet ten najwyższy, a nawet zwłaszcza ten.

         Natomiast ilu mamy patriotów, ludzi uczciwych i porządnych, myślących w kategoriach państwowo-narodowych, przekonamy się z chwilą, gdy ich czas dobiegnie końca. Czyli spoko, jak mawiaja chamy - nie musimy się niecierpliwić. Okres ich aktywności bywa na ogół krótki, podobnie jak czas motyli, choć równie kolorowy i piękny. Potem jest co wspominać -  w celach pod kluczem i szeptem w domu, by nikt nie słyszał, podobnie jak niegdyś Radia Wolna Europa. I po tym właśnie będzie można poznać, że wygrała liberalno-lewacka demokracja, czyli czas kanalii prestiżowo wejdzie na wyższy stopień, stopień władzy

         Kanalie, a więc ta część społeczeństwa, która reperezentuje interesy własne i swoich krajowych oraz zagranicznych sponsorów kosztem państwa, są zasilani również przez pasywnych - ludzi czujących się oszukanymi, mających wszystko gdzieś, często łącznie z własnym losem, którzy ulegają wpływom propagandy. Ich świat z reguły złożony z niczego, co miałoby postać ideologii, zwłaszcza o charakterze politycznym, a w którym czują się najlepiej, zaczyna być raptem zagrożony. No a że wszędobylskie media podpowiadają, iż winnymi naruszenia ich może niezamożnego, ale spokojnego czasu przeżuwania powszedniości, dla urozmaicenia zagryzanej seksem i niewyszukaną rozrywką, jest panoszący się czas patriotów, wtedy aktywizują się, by wraz z kanaliami stanąć na barykadzie narodowej i społecznej zdrady.

         W układzie polskim, w przeciwieństwie do węgierskiego, charakterystyczne jest to, że czasoprzestrzeń patriotów jest osamotniona. Ich władza, choć posiada mandat większości wyborców, de facto działa w społecznym osamotnieniu. W obronie praw ,,Telewizji Trwam”, która zapewnia strawę duchową maluczkim, stanęło w Warszawie ,,pod bronią” maryjnych symboli, wrzeszczących haseł i narodowych flag ponad sto tysięcy wiernych. W obronie rządu, który zwiększył zasobność obywatelskich portfeli, na ulice nie wyszdł nikt, tak jakby PiS zabrakło zwolenników. A przecież poparcia nie wyraża się głosem w sondażach  i nie kończy aktywnością na portalach społecznościowych. Nie, gdy czas kanalii wybija lewą rytm ulicznych manifestacji, wychodzi się w kontrmarszu na ulice, by wybijać rytm prawą. By gwałt się społecznym gwałtem odciskał - choć nie chodzi przecież o fizyczną konfrontację, tylko konftonatację propagandową - gdy sama władza nie może sobie na pewne ruchy z przyczyn wizerunkowych pozwolić. I to byłoby najlepszym dowodem siły oraz legitymacji rządu do przeprowadzanych reform, zwłaszcza w oczach zagranicy.

         Taka jest kolej rzeczy, jeśli się chce, by czas patriotów nie okazał się czasem straconym, kolejną efemerydą goszczącą kilka razy na kartach naszych polskich dziejów, będących w swej zdecydowanej części dziejami prywaty, przeniewierstwa i zaniechań, a mowiąc wprost – czasem kanalii, gdy nawet król okazuje się zdrajcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo