Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
1732
BLOG

Wstydliwy tweet Magdaleny Ogórek

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

        Oj, nie spodobał się Magdalenie Ogórek złośliwy przytyk Marka Borowskiego poczyniony wobec Jarosława Gowina, któremu senator w ironicznej do bólu formie zarzucił brak moralnego kręgosłupa. No więc ,,tweetnęła se” niezbyt celnie, za to z intelektualnym wdziękiem przynależnym kobietom ładnym albo zwłaszcza ładnym, choć podejrzanym, bo z doktoratem, czy aby oznaką braku kręgosłupa nie jest zmiana nazwiska z Berman na Borowski. Na co pomieniony poczuł się dotkniety do żywego, i jako Borowski, choć również jako występujący incognito dzieki decyzji ojca Żyd, zasugerował pani Magdzie noszenie w sobie śmiertelnego wirusa, jakim jest antysemityzm. ,,Kiedy wydaje się, że niżej nie można już spaść, ktoś puka od dołu w dno. Okazuje się, że to Pani Magda Ogórek. A nazwiska nie zmieniałem.” – odpowiedział Borowski, starając się być dowcipny wyciśnietym do cna w publicystycznym maglu bon motem. I gdyby Ogórek nie była blondynką – tą z dowcipów, odparłaby mu, że nasłuchiwanie na dnie, z uchem przy podłodze, typowe jest dla osób upadłych nisko, które zasadność słynnego powiedzenia Heraklita z Efezu sprawdzały empirycznie, wstępując dwa razy do tej samej bandyckiej organizacji, jaką była PZPR. Niestety, pani Magda wyłożyła się po raz drugi, tym razem robiąc przytyk do ojca Borowskiego. Czyli byłoby to kolejne, typowo-tweeterowe mordobicie osób sprytnych, chytrych i realizujących się zaczepnie poprzez internet, a przy okazji inteligentnych inaczej, gdyby nie sprawa polskiego antysemityzmu, który tym razem przybrał się w łagodne rysy Magdaleny Ogórek.

         Wytykanie pochodzenia Markowi Borowskiemu nie jest pierwszym takim przypadkiem w ostatnich latach. O wiele bardziej złożony był kazus nagłośnienia przez ,,Newsweek” żydowskiego pochodzenia żony pisowskiego kandydata na najwyższy urząd, jak również antypolonizmu jej ojca. Nie chodziło przy tym o antysemityzm autorów artykułu, ale o świadome rozgrywanie przez nich szczątkowej, jednak nadal przejawianej przez część Polaków niechęci wobec Żydów w celu zaniżenia wyborczych szans pretendenta prawicy. Ale sprawa ma i drugie dno.

         Otóż fakt, że do dnia wyborów małżonka kandydata znana była opinii publicznej jako Agata Duda, by krótko po wyborach, już jako pierwsza dama, objawić się Polakom jako Agata Konhauser-Duda, świadczy o tym, że to sam PiS ukrywał jej pochodzenie, obawiając się wcześniejszej reakcji niektórych wyborców. To, że Lis zezwolił na zagranie antysemicką kartą, ukazało go jako medialną kanalię i pozostawia w sferze niedomówień oraz znaków zapytania sprawę jego dalszego redakcyjnego sterowania  opiniotwórczym magazynem o zasięgu krajowym, choć powinien zapaść w medialny niebyt. Natomiast przemilczająca rodowe korzenie Agaty Dudy prawica dała dowód, iż antysemickie nastroje w polskim społeczeństwie są wciąż żywe i na tyle istotne, że do wyborów trzeba kroczyć jak złodziej - w masce i mgle niedopowiedzeń, co jest nadal oczywiste w polskiej rzeczywistości, przez co wstydliwe zarazem.

         Niemniej w przypadku pani Ogórek razi zastosowanie pewnego automatyzmu. Chodzi bowiem o to, że wypomnienie komuś zmiany żydowsko brzmiącego nazwiska nie może być z definicji powodem do postawienia zarzutu antysemityzmu lub wykorzystywania antysemityzmu społeczeństwa  w celu kompromitacji oponenta w prowadzonym publicznie  dialogu. Przecież możemy również założyć możliwość, że pani Ogórek szermowała nie antysemityzmem, ale antykomunizmem, zwłaszcza w wydaniu antystalinowkim, który znajdzie większy odzew wsród Polaków, niż niechęć do Żydów, a do ojca Marka Borowskiego i jego rodziny pasuje jak ulał. Tak więc nie znając prawdziwych powodów jakimi kieruje się autor wypowiedzi, nie możemy kłaść jego głowy na szafot - to raz.

         Dwa, faktem jest, że jakakolwiek zmiana nazwiska - czy to Pablo Alvareza lub Diego Rodrigueza na Johna Smitha, tak samo jak Bermana na Borowskiego, powodowana chęcią zatarcia własnego pochodzenia z obawy przed klimatami politycznymi i społecznymi, faktycznie zaświadcza o stopniu twardości kręgosłupa, a zatem jakakolwiek dyskusja na ten temat byłaby niefortunną stratą czasu.

         Po trzecie, nie każda niechęć do obcości nosi znamię antysemityzmu. Można więc nie lubić Bermana jako Żyda, ale można też nie lubić po prostu jako obcego, a niekoniecznie przedstawiciela konkretnej narodowości. Wiem, że to trochę karkołomna teza, niemniej tak jest. W wielu Polakach sama już obcość budzi lęk i niechęć, a nie właśnie obcość żydowska. Oczywiście nie tłumaczy to wstydliwej zaściankowości, niemniej przeczulenie Żydów, aczkolwiek zasadne z uwagi na ich tragiczne, historyczne doświadczenia, nie może sznurować ust i odbierać szansy szerszego widzenia problemu. Coś, co jest przejawem ksenofobii, nie jest z definicji antysemickie, podobnie jak coś, co jest skierowane w Żydów nie musi zaświadczać o niechęci w stosunku do obcych w ogóle.

         No i wreszcie po czwarte, oskarżana autorka wypowiedzi ma szczególne prawo do rozumienia dumy z noszenia rodzinnego nazwiska w niezmienionej formie i być może na bazie własnych pryncypiów oraz  doświadczeń ocenia postawy innych.

         OK, to był żart. Wracając do rzeczy, nie ma wstydliwego przypadku Magdaleny Ogórek dopóty, dopóki nie poznamy motywów jakie jej przyświecały. I nie należy z góry żądać jej wycofania się z mediów, bo co wtedy zrobić z Tomaszem Lisem? Natomiast przykrą sprawą jest fakt, że antysemityzm nadal można wykorzystywać w dialogu publicznym, bowiem ma on w Polsce wciąż swoich wyznawców. Jednak to nie koniec zmartwień. Niebezpieczne jest również i to, że bezpardonowe rozprawianie się z niechęcią wobec Żydów owocuje tym, iż czysto naukowe przypomnienie pochodzenia wielu stalinowskich oprawców juz teraz jest powstrzymywane na etapie samego zamysłu, a więc samokontrolą lub dokładniej - autocenzurą. Powstrzymane obawą oskarżenia o antysemityzm, stając się tym samym przyczyną historycznych wypaczeń.

         A zatem każdy kij ma dwa końce i nie da się zrobić tak, by miał tylko jeden.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura