Agata Kornhause-Duda wczasie wizyty w szkole Laudera Morasha
Agata Kornhause-Duda wczasie wizyty w szkole Laudera Morasha
Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
3649
BLOG

Antysemityzm a szkoła polska

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 47

Temat był omawiany w Salonie wczoraj, ale ani w tekście, ani w komentarzach nie wyczytałem tego, co chciałoby się tam wyczytać. Stąd moja propozycja, która wątpię, aby była dostrzeżona.   GG  

-------------------------


Oto wreszcie po długim okresie milczenia, w czasie którego ciężej niż grypę przechodził zapaść w relacjach izraelsko-polskich, odezwał się Szewach Weiss. I od razu – jakżeby inaczej - w wywiadzie udzielonym dla ,,Gazety Prawnej” Robertowi Mazurkowi, którego zauroczenie żydowskim przyjacielem i mentorem jest chyba nawet większe od tego, jakie okazywały Kolenda-Zaleska czy Justyna Pochanke Władysławowi Bartoszewskiemu w prowadzonych z nim telewizyjnych rozmowach. Nie wiem tylko, czy Mazurek robi takie same maślane gały, jak to zdarzało się obu paniom, ale to już szczegół bez znaczenia.

Wydawałoby się, że z całego tekstu, w którym oklepywane są po raz setny te same komunały, a które znamy na pamięć, z dodatkiem mocno wyświechtanego morału, jak te o symbolicznych dwóch polskich stodołach, o sprawiedliwych i szmalcownikach czy o antysemitach i filosemitach, trudno wybrać przemyślenia Szewacha Weissa warte bliższego omówienia. A to dlatego, że od lat opowiada wciąż to samo, jakby czytał z wytycznych MSZ Izraela, przekazanych mu przed laty, wraz z wyznaczeniem funkcji ambasadora i etatowego przyjaciela Polaków. Ale że wszędzie można znaleźć coś interesującego, więc i tu wyszukałem cztery podniesione przez niego sprawy, moim zdaniem godne opisania i zapamiętania.

Pierwszą z nich jest uznanie Yaira Lapida, byłego ministra i lidera opozycji, który najostrzej występował przeciwko Polsce, za człowieka nieznającego historii. I to historii w jej podstawowym dla Żydów wydaniu. Czyli Weiss dał niedwuznacznie do zrozumienia, że w Izraelu dziennikarzem, pisarzem, prowadzącym telewizyjny talk show, politykiem i ministrem w jednej osobie choć w różnych okresach, a więc kimś odpowiedzialnym za kształtowanie opinii publicznej, może zostać zwykły nieuk. Znaczy co? Ano tyle, że jeśli to prawda, to odetchnąłem, bo raz, że w procesie faworyzowania niekompetencji w życiu państwowym nie jesteśmy osamotnieni, a dwa, że atak Lapida na Polskę nie nosił znamion celowego zakłamywania historii, tylko był następstwem jego głupoty. Z tym że to, co powiedział Weiss, prawdą nie jest – Żydzi są zbyt mądrym narodem, by mogli pozwolić sobie na honorowanie nieuctwa i amatorszczyzny. No więc szkoda.

Drugą z wyczytanych ciekawostek stanowi objawienie znanego od lat na całym świecie faktu, że Holocaust stał się łączącą Żydów religią. I jest to zrozumiałe, tym bardziej że religia nie tylko stwarza i zacieśnia więzi społeczne, ale dodatkowo jest towarem, na którym całkiem nieźle da się zarobić. Nie wierzycie? To znaczy, że nie znacie historii własnego Kościoła ani skali żydowskich roszczeń wobec Polski.

Trzecią ciekawostką zapamiętaną z wypowiedzi Weissa jest poruszona kwestia nagłośnienia w światowych mediach sprawy polskiego szmalcownictwa – zjawiska będącego zdaniem bohatera mazurkowego wywiadu odwrotnym efektem nowelizacji ustawy o IPN.

- Naprawdę? - chciałoby się zapytać. To może nasz drogi żydowski przyjaciel wyjawi nam tajemnicę, kto stał za tym nagłośnieniem? Bo ja sądzę, że byli to baaardzo źli ludzie, choć wątpię, by dobrze życzący nam Szewach, mimo doskonałej znajomości faktów, przyznał mi rację.

I wreszcie sprawa czwarta. Okazuje się, że jest jeden niezawodny sposób, aby nie zasłużyć sobie na miano antysemity – być może kosztowny, ale jednak. Otóż należy posłać dzieci po nauki do żydowskiej szkoły i to już samo w sobie wystarczy. Wtedy być może cała rodzina otrzyma odpowiednie zaświadczenie, zwalniające ze wszelkich podejrzeń, opatrzone podpisem nieczytelnym i dwiema trójkątnymi pieczątkami - dla podkreślenia ważności dokumentu odpowiednio złożonymi.

Nie jest to żart, bo właśnie takim argumentem obalił Szewach Weiss stawiany premierowi Morawieckiemu w Izraelu zarzut jego antysemityzmu. To znaczy, że skoro ten posłał dzieci do żydowskiej szkoły Laudera-Morasha w Warszawie, zatem wrogiem Żydów w żadnym wypadku być nie może. Idźmy więc i my ścieżką udeptaną przez polskiego patriotę i szefa rządu, który z przyczyn sobie tylko wiadomych dokonał tak słusznego wyboru palcówki zajmującej się edukacją jego pociech.

A przy okazji nie dziwmy się gorszącemu zjawisku, że oto ciemny lud polskiej prowincji wciąż żyje w grzechu antysemityzmu, skoro na peryferyjnym zadupiu szkół żydowskich jak nie było, tak dalej nie ma. Ba, nawet Elbanowscy nie zażądali jeszcze od Ministerstwa Edukacji Narodowej ich natychmiastowego utworzenia. A przecież można by jedną ustawą zamienić nasze szkoły ojczyste na żydowskie i wtedy nikt by już nam wrogości do Izraelitów nie zarzucił. I dla spokoju nawet język polski mógłby zostać zachowany – oczywiście w ramach zajęć nadobowiązkowych

 Jeśli jednak dawnych karczm wciąż nie ma, to ludzie kochani, pomyślcie tylko, kto by się tam o szkoły żydowskie upominał? Przecież jakaś hierachia ważności społecznych potrzeb musi zostać zachowana.       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka