Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
469
BLOG

Rozkosze łamania głowy nad wolnością słowa

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

        Skoro udało mi się zainspirować Jana Maka do napisania notki, co sam przyznał, to i mnie wypada powiedzieć z ręką na sercu, że również uległem obcym wpływom. Tym razem nie Maka, co nie znaczy, że wykluczam podobną możliwość – ależ skąd, tylko póki co pana Pawła Jędrzejewskiego, publicysty, który w Salonie24 prowadzi dwa blogi. Pierwszy dla Forum Żydów Polskich, a drugi dla siebie - prywatny blog zatytułowany ,,Na temat”. I właśnie w tym drugim, w ostatni piątek autor zamieścił tekst ,,Wrogowie wolności słowa”, w którym wspominając o próbach uniemożliwienia pokazu filmu ,,Kler" oraz o blokowaniu spektaklu satyrycznego pt. ,,Maniana” Wojciecha Cejrowskiego w kinie ,,Wisła”, daje wyraz swojemu oburzeniu i sprzeciwowi wobec odbierania komuś prawa swobodnej wypowiedzi. Albowiem, tu cytuję: ,,wolność wyrażania opinii to jedna z podstaw istnienia społeczeństwa obywatelskiego”.

     Przy czym, jak kontynuuje rozważania Jędrzejewski, w tej wolności wyrażania opinii mieści się również prawo protestu - w tym przypadku przeciwko pewnym projekcjom filmowym czy inscenizacjom, o ile nie prowadzi to do zamknięcia autorom ust.

        Hmm, trochę dziwne to rozumowanie, bo ludzie nie protestują na zasadzie sztuka dla sztuki, tylko dla osiągnięcia konkretnego rezultatu, a więc na przykład, jak w obu przytoczonych przez niego sytuacjach, w celu usunięcia konkretnego artystycznego przedsięwzięcia z ekranu lub sceny. No ale autor dzieli włos na czworo uważając, że żądanie zamknięcia komuś gęby jest wciąż demokratyczne, natomiast samo jej zamknięcie już nie. Znaczy wolność klasyfikuje na etapy - stąd dotąd demokracja, a odtąd dalej już zamordyzm, choć rzecz dotyczy tego samego zjawiska w różnych jego rozwojowych stadiach.

        Dla mnie stanowi to pewien dyskomfort myślowy, albowiem widząc niektóre sprawy przez pryzmat analogii możemy sadzić, że dopóki nasza pięść jest tylko w fazie zamachu skierowanego przeciwko czyjemuś nosowi, to wszystko jest jeszcze cacy i OK, ale kiedy chrząstki w nosie pękają i cieknie z niego krew, to cacy już nie jest. No a skoro tak, to po co był ten demokratyczny jeszcze zamach?

        Dajmy jednak spokój tym rozważaniom, bo nie one natchnęły mnie ideą napisania notki, tylko pewien cytat, pod którym Jędrzejewski podpisuje się obiema rękami, a dla pewności, by nikogo nie nurtowała wątpliwość czy tak jest, to znaczy, że on myśli tak samo, zdejmuje but, następnie skarpetę i podpisuje się jeszcze nogą. Prawą. Ewentualnie lewą, o ile jest mańkutem. Na tyle go nie znam, by stwierdzić to z całą pewnością.

        Dobrze, a co to za cytat? Ano znanego lewicowca Noama Chomsky’ego, który powiedział: ,,Jeżeli nie jesteś za wolnością słowa dla tego, kim gardzisz, to znaczy, że nie jesteś za wolnością słowa". I w następnej linijce widnieje właśnie ten podpis nogą, o którym wspominałem: ,,Ma rację”.

         Ale czy rzeczywiście ma? Otóż myśl brzmi pięknie, więc naprawdę niejednego może ująć prostotą swej filozoficznej urody i atrakcyjnością słowa, niemniej ze światem realnym ma niewiele wspólnego. Bo nie sądzę, by Chomsky i podążający jego tropem myślowym Jędrzejewski byli obojętni na faszystowską propagandę. Może w pierwszej chwili tak, jednak widząc, że ta zdobywa kolejnych zwolenników, a i kryształ połyskuje już między brukiem w światłach ulicznych lamp, sami zażądaliby zamknięcia pyska każdemu, kto takie hasła głosi. Chyba że są samobójcami… A skoro tak, to co innego.

        Mnie jednak przyszedł do głowy nieco bardziej kontrowersyjny przykład. Otóż widząc entuzjazm autora w podejściu do refleksji Chomsky’ego nad zagadnieniem wolności słowa, w komentarzu zaproponowałem mu pewną rozrywkę intelektualną. Oto ona:

         Niezwykle trafne słowa i trudno się z nimi nie zgodzić - prawda, panie Pawle? No to proszę odnieść je teraz do prawnych zakazów tak zwanego kłamstwa oświęcimskiego. Życzę przyjemnej gimnastyki intelektualnej. Bo wie Pan, ja próbowałem, ale jakoś mi się nie udało.”

        I na relację z wyników łamigłówki zadanej autorowi czekam do dziś. Widać jednak, że pan Paweł Jędrzejewski poszedł po rozum do głowy i kiedy wróci – nie wiadomo.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo