Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
228
BLOG

Oskarżam Pana Boga...

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Społeczeństwo Obserwuj notkę 9

        Zaraz, zaraz, jak to było? Aha, już sobie przypomniałem: ,,Lato, lato, lato czeka/ Razem z latem czeka rzeka/ Razem z rzeką czeka las/ A tam ciągle nie ma nas…” - tak brzmią słowa znanej wakacyjnej piosenki. Ale co tym razem się stało, że tak długo, tak bardzo długo ciągle nie ma nad tą rzeką i w tym lesie dzieci kończących wydłużony program podstawówek i likwidowanych gimnazjów? Czyżby wchodząc w wiek młodzieńczy rezygnowały z uciech letniej kanikuły, bo uznały, że te już im nie przystoją? A może czując wyzwania nadchodzącej dorosłości doszły do wniosku, iż lepiej będzie na wstępie do kolejnego szczebla edukacji spędzić czas na nauce i poszerzaniu zakresu materiału szkoły średniej, by znaleźć się wśród licealnych elit, bardziej chcianych później przez dobre uczelnie? A może poszły do pracy, by skromne, głodowe 500 plus wesprzeć dodatkowym groszem? Albo poszły do lasu… Nie, no do lasu właśnie nie poszły, choć ten, jak już wcześniej ustaliliśmy, na nie czeka. Co zatem się stało?

         Najogólniej rzec można, że znów zawinił PiS. To rzekomo z powodu nie tylko durnej, ale i źle przeprowadzonej reformy edukacji, której autorka i wykonawczyni uciekła po niezasłużone apanaże do Brukseli, las czeka i płacze. Płacze, że póki co, nikt go nie zaśmieca, nie łamie, tu i tam nie podpala, nie obsrywa i dokładnie nie oszczy, czyli że ma takie same powody do rozpaczy – ten las, co Bono nad stanem polskiej demokracji pod kaczystowską dyktaturą.

        No dobrze, więc gdzie podziali się ci młodzi ludzie?

        Ano w większości przeżywają odrzucenie ich podań przez ,,wymarzone szkoły”, w których chcieli kontynuować luzacką przygodę z życiem. - Aha, jasne, a w mniejszości? – ktoś zapyta. Cóż, to już zostało ustalone przez Frau Dulkiewicz, a mianowicie mniejszość masowo popełnia samobójstwa, bo nie może znieść edukacyjnej porażki i ogólnie pisowskiej opresji. I choć miejsc wystarcza, to w tych wymarzonych liceach już niekoniecznie.

        A przecież PiS mógł przewidzieć taką sytuację, miał aż cztery lata do przemyśleń i szansę zaradzenia kryzysowi. Czy nie można więc było spowodować, by wszystkie szkoły przerobiono na wymarzone, skoro istnieje takie zapotrzebowanie? Albo prościej – wybrać najbardziej wymarzoną szkołę w Polsce i przebudować ją na gigantyczny peerelowski falowiec, w którym pomieściliby się wszyscy chętni?...

        - Co, że peerelowski źle się kojarzy? No dobra, to niech będzie neapolitański – tam też są falowce, choć peerelu nie zaznali, a szkoda, bo pod okiem dzielnicowych i zawsze chętnych do akcji zomowców comorra by im się nie zalęgła. Szybciej już sodowa – z sokiem, ze szklanki mytej na dwa psiki.

        Ale wróćmy do rzeczy. Zatem wyjścia ratujące młodych przed kryzysem były, a tak co? Teraz Kaczyński będzie czekać, aż problem sam się rozwiąże przez samobójstwa. Dulkiewicz już go przejrzała na wylot, choć musiała to być dla obojga mocno krępująca sytuacja. - Jeszcze tylko kilkadziesiąt tysięcy, kochani i poluźni się na tyle, że problem będzie z głowy – zdaje się podpowiadać młodym prezes. Z głowy ewentualnie z powroza albo z przedawkowania – bo to zależy, kto jak lubi i kogo na co stać. W każdym razie, gdy natraficie na takiego młodego denata, to możecie być pewni, że macie do czynienia z ofiarą edukacyjnej reformy PiS, w tym osobiście Anny Zalewskiej i Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego jako dobrzy ludzie powinniście w takim przypadku powiadomić policję, prokuraturę i TVN, a nawet Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz pierwszego kabla i odszczepieńca Roberta Biedronia: o ile wam nie strach to przez Śmiszka - wyłącznie twarzą w twarz, a jeśli nie, wtedy listownie.

        Co jest ciekawe w całej sprawie tak mocno nagłaśnianej przez sprzyjające opozycji media, to fakt, iż przy każdej okazji poruszania tego problemu uściśla się gdzieś w informacji, że rozpacz w kratkę młodych ludzi wynika z niedostania się do ,,wymarzonej szkoły”, a nie do szkoły w ogóle. Manipulując zatem odbiorcą, media zostawiają sobie ukrytą w tekście furtkę, że informowały rzetelnie. A że zaplanowany wydźwięk niusów miał być antyrządowy to już inna sprawa.

        W rzeczywistości problem jest nieco wyssany z palca i bierze się z zawsze stosowanej selekcji kandydatów pod kątem ich wiedzy i świadczących o niej ocenach. Dlatego nigdy nie odnotowano sytuacji, by wszyscy dostali się do wymarzonych szkół. A że do przewidzenia było, iż w roku, w którym o miejsca w szkołach średnich będą się ubiegać dwa roczniki – ósmy podstawowy i ostatni gimnazjalny, to należało być przygotowanym na ostrzejszą selekcję i większą ilość odrzuconych podań.

        Tylko kto za to odpowiada? Reforma była konieczna dla dobra młodzieży, a przeliczając zakładane polepszenie poziomu edukacji – dla państwa. Niestety nie dało się uniknąć skutków zwiększonej w tym jednym roku ilościowej rywalizacji przy naborze do szkół średnich, w związku z czym tym bardziej liczyły się indywidualne osiągnięcia z poprzedniego szczebla nauczania. A te najogólniej zależą od chęci do pracy i inteligencji młodego człowieka. Do kogo więc może on mieć pretensje, jeśli nie dostał się tam, gdzie chciał? Do rządu? No wolne żarty. Pozostaje więc obciążenie winą siebie – za lenistwo i Pana Boga – za niedobory w IQ. I to tyle.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo