GPS GPS
855
BLOG

Eutanazja

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 9
Zastanówmy się czy skrócenie cierpienia człowieka poprzez odebranie mu życia jest większą, czy mniejszą, krzywdą niż skazanie człowieka na cierpienie do końca jego dni, w momencie, kiedy wiadomo, że już praktycznie nie ma nadziei.
Tak właśnie stawiają problem eutanazji jej zwolennicy.
Moim zdaniem cierpienie i nadzieja to są pojęcia subiektywne, a więc nie mają żadnego znaczenia w ocenie prawnej. W prawie powinna liczyć się wola danej osoby. Jak ktoś coś komuś zabierze, to złodziejstwem będzie to tylko wtedy, gdy ten, komu odebrano nie zgodził się na oddanie - gdy się zgodził to jest to darowizna, a nie kradzież. Podobnie jest z gwałtem: stosunek seksualny jest gwałtem, gdy odbywa się wbrew woli jednego z uczestników - gdy wszyscy się godzą, to gwałtu nie ma i nie ma przestępstwa.
Tylko we wszystkich tych przypadkach wymiar sprawiedliwości działa zawsze po czynie - najpierw następuje stosunek seksualny, a ewentualnie potem wkracza ktoś, kto egzekwuje prawo i bada czy występowała tam dobrowolność czy przemoc, najpierw przedmiot własności zmienia właściciela, a dopiero potem bada się czy poprzedni właściciel to sprzedał, czy podarował, czy też mu ukradziono.
W przypadku eutanazji jest odwrotnie: najpierw wkracza wymiar sprawiedliwości, bada przyszły czyn, do którego ma dopiero dojść, ocenia jego legalność i wydaje (albo nie) zezwolenie. To jest tak jakby kobieta, która chce odbyć stosunek seksualny musiała przed faktem uzyskać notarialne potwierdzenie, że godzi się na to, by w danym miejscu, o danej godzinie, dany mężczyzna ją zgwałcił i wtedy nie będzie to przestępstwo. Takie przepisy byłyby głupie.
Problem z eutanazją polega na tym, że jak już do niej dojdzie, to nie można spytać osoby, którą zabito, czy się na to zgodziła, czy nie, bo już nie żyje. A często i wcześniej nie można spytać, bo osoba jest nieprzytomna. Dlatego przyjmuje się zasadę, że każdy człowiek nie chce być zabity, a jak chce, to musi sam dokonać samobójstwa. Gdy jeden człowiek zabija drugiego, to bada się tylko to, czy ten zabity nie zagrażał życiu zabijającego, a wola bycia zabitym przez zabitego nie ma żadnego znaczenia.
Uważam, że jeśli człowiek jest w stanie pełnej świadomości i wolnej woli i jest zdolny zadeklarować, że chce by go zabito, to jest zdolny do zabicia się sam, choćby przez odmowę przyjmowania pożywienia, a jeśli nie jest zdolny do samodzielnego zabicia się, to należy uznać, że jest w stanie osłabienia woli i w takim stanie jego deklaracje nie powinny być brane pod uwagę przez wymiar sprawiedliwości. I nie powinno być tak, żeby można było wystawić notarialne poświadczenie legalności przyszłych czynów. Dlatego sadzę, że wszelkie przepisy dotyczące eutanazji są bez sensu i są zbędne.
A dodatkowo uważam, że przepisy o eutanazji są niepraktyczne. No bo każdy człowiek powinien mieć prawo do odmowy bycia leczonym i prawo do powrotu ze szpitala do domu - jak jest ciężko i nieuleczalnie chory, to takie działania przyspieszą jego śmierć, czyli osiągnie to, o co mu chodzi, bez żadnej eutanazji. Dodatkowo każdy człowiek powinien móc zażywać jakie chce środki chemiczne, w tym trucizny i narkotyki, i nikt nie powinien mu tego zabraniać. Wtedy nie ma problemu z zażywaniem narkotyków, które koją ból w ciężkiej, nieuleczalnej chorobie.
Eutanazja jest sztucznym, politycznym problemem, który generuje nadopiekuńczy socjalizm. Sprawdza się tu powiedzenie, że socjalizm bohatersko walczy z problemami nieznanymi w normalnych systemach. Gdyby państwo nie traktowało ludzi jak nieodpowiedzialne dzieci, którymi trzeba się przymusowo opiekować i zapewniać im darmową służbę zdrowia, to problem eutanazji by nie istniał, tak jak nie istniał tysiące lat, gdy ludzie popełniali samobójstwa i umierali w domu.
Problem eutanazji to nie jest problem, który pojawił się wraz z postępem w medycynie, ale pojawił się wraz z postępem socjalizmu. Jeśli państwo raz zaczęło decydować o takich sprawach jak wychowanie, wykształcenie czy zdrowie obywatela, to w sposób naturalny taki totalitaryzm się rozszerza i państwo zaczyna decydować o życiu i śmierci obywatela - najpierw delikatnie i umiarkowanie, pytając o zgodę, a potem coraz brutalniej i bez pytania o zgodę, tak jak stało się to z ubezpieczeniami, służbą zdrowia czy oświatą. Postęp w rozwoju eutanazji w Holandii jest tego najlepszym przykładem.
Zyskują ostatnio rozgłos bardzo kontrowersyjne sprawy zawiązane z uśmierceniem ludzi w śpiączce. To są przypadki spektakularne, nagłośnione, trudne do rozstrzygnięcia. Ale zawsze w każdej kwestii jakichś zasad zdarzają się praktyczne przypadki bardzo trudne do oceny i stanowiące poważne dylematy moralne. A tymczasem obok tych sporadycznych, medialnych przypadków mamy tysiące innych, łatwiejszych do oceny moralnej.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Już 12 lat temu, na jednej z list dyskusyjnych, które teraz wymierają opublikowano takie zestawienie:

10.10.1991 rząd holenderski opublikował wyniki badań na temat praktyki eutanazji w Holandii (Raport Remmelinka). Z tego raportu wynika, że przypadki śmierci spowodowane przez lekarza stanowiły 9,1% (11 840) z blisko 130 000 zejść w 1990:
  • 2300 ludzi zmarło na własne życzenie, zabitych przez lekarza (aktywna eutanazja),
  • 400 ludzi popełniło samobójstwo korzystając ze środków dostarczonych przez lekarza,
  • 1040 ludzi (ok. 3 dziennie) zostało zabitych bez swojej wiedzy lub zgody, z tego 14% zachowywało pełną świadomość, a 72% nigdy nie dało żadnej wskazówki, że chcieliby się poddać eutanazji, w 8% przypadków lekarze dokonali niedobrowolnej eutanazji wiedząc, że istnieją alternatywne sposoby działania,
  • 8100 pacjentów zmarło w wyniku świadomego przedawkowania środków przeciwbólowych przez lekarzy w celu spowodowania śmierci; w 61% przypadków odbywało się to bez wiedzy pacjenta,
  • w 45% przypadków eutanazji bez zgody pacjenta, obejmujących hospitalizowanych pacjentów, rodziny nie wiedziały, że ich bliscy zostali zabici przez lekarzy,
  • to daje kilka tysięcy morderstw w ciągu roku, znanych i tolerowanych przez rząd.
Raport Remmelinka nie obejmuje przypadków wyłączenia aparatury podtrzymującej życie bez zgody pacjenta, ani przypadków niedobrowolnej eutanazji kalekich noworodków, dzieci, których choroba zagraża życiu (with life-threatening conditions) i pacjentów psychiatrycznych. Śmiertelna choroba nie jest główną przyczyną podawaną przez lekarzy w przypadkach eutanazji bez zgody pacjenta. Najczęściej cytowanymi przyczynami były: "niska jakość życia", "brak widoków na poprawę" i "rodzina już nie mogła tego znieść". Powyższa statystyka jest bardzo ostrożna. Holenderskie zalecenia wymagają od lekarzy zgłaszania przypadków eutanazji lokalnym prokuraturom, lecz w wielu przypadkach lekarze fałszują świadectwa śmierci, pragnąc uniknąć roboty papierkowej i dochodzenia.
Efekty polityki i praktyki:
  • niektórzy lekarze oferują młodocianym "samouczki" w celu popełnienia samobójstwa,
  • lekarzom ogólnym, kierującym starszych pacjentów do szpitali, doradzano niekiedy zastosowanie śmiercionośnego zastrzyku,
  • minimalizacja kosztów jest jednym z głównych celów holenderskiej polityki ochrony zdrowia,
  • szkolenie w praktyce eutanazji weszło do programów szkół medycznych i pielęgniarskich,
  • eutanazję stosowano wobec diabetyków, reumatyków, sklerotyków, chorych na AIDS, bronchit i ofiar wypadków,
  • w 1990 roku Holenderskie Stowarzyszenie Pacjentów, organizacja praw niepełnosprawnych, opracowało kieszonkowe karty, na których umieszczono oświadczenie, że jeśli posiadacz takiej karty zostanie przyjęty do szpitala, to "nie zostanie przeprowadzone żadne działanie w celu zakończenia jego życia". Wielu Holendrów uważa, że karty te są niezbędne dla zapobiegania niedobrowolnej eutanazji wobec tych, którzy tego sobie nie życzą, szczególnie tych, których życie uważane jest za "niskiej jakości",
  • - W 1993 Protestanckie Towarzystwo Starszych Ludzi (Protestant Christian Elderly Society) przeprowadziło ankietę w grupie 2066 ludzi na temat ochrony zdrowia. W ankiecie w ogóle nie było wzmianki o eutanazji, mimo to 10% respondentów jasno stwierdziło, że z powodu holenderskiej polityki eutanazji obawiają się że ich życie zostanie skrócone bez ich zgody. Przewodniczący Towarzystwa Hans Homans stwierdził: "obawiają się, że w pewnym momencie z powodu podeszłego wieku ich dalsze leczenie zostanie uznane za nieekonomiczne i zostaną przedwcześnie zabici"
BBC, 16.2.1999: wg raportu o eutanazji w Holandii, przedstawionego w brytyjskim Journal of Medical Ethics: w 1995 roku blisko dwie trzecie (59%) przypadków eutanazji nie zostało zgłoszonych, zaś w przypadkach zgłoszonych jedną piątą przeprowadzono bez żądania pacjenta a w 17% takich przypadków były dostępne inne metody postępowania. Prawo holenderskie wymaga dla dokonania eutanazji, by pacjent "cierpiał nie do zniesienia", ale większość lekarzy jako główna przyczynę żądania eutanazji przez pacjenta podawało "utratę godności". [Keown & Jochemsen, "Voluntary Euthanasia under Control? Further Empirical Evidence from the Netherlands," Journal of Medical Ethics, 2/99]
I parę szczegółów dla ubarwienia tematu:
Dr. Heleen Depuis z Royal Dutch Medical Society (była przewodnicząca Holenderskiego Towarzystwa na Rzecz Dobrowolnej Eutanazji), która opracowywała wskazówki dla eutanazji dzieci, opisała kryteria i sytuacje, w których można zabijać noworodki. Np. dzieci "ślepe, głuche lub niedorozwinięte umysłowo" należy ocenić pod względem "celowości ich dalszej egzystencji".
Prawo do żądania eutanazji zostało przyznane dzieciom. Zgoda rodziców nie jest wymagana.
W 1993 roku rząd holenderski dodał do kwestionariusza zgłoszenia eutanazji: "aktywne zakończenie życia bez wyraźnego żądania pacjenta" i "jeśli pacjent cierpi na zaburzenia psychiczne". W praktyce obejmuje to na przykład depresje pacjentki po rozwodzie i śmierci synów.

Wolność <- poprzednia notka
następna notka -> Geotermia

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka