GPS GPS
3603
BLOG

A jednak zamach!

GPS GPS Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 24
Minął już rok od katastrofy smoleńskiej i moim zdaniem wszystko, co wiemy na ten temat (a właściwie wszystko to, czego nie wiemy) w dużym stopniu potwierdza hipotezę, którą wysnułem w 15 dni po tej katastrofie.
Hipotezę opisałem tu: Terrorystyczna hipoteza zamachu
Hipoteza ta zakłada, że zamachu na nasz samolot dokonali terroryści i nie był to ich cel ostateczny. To była połowa planu, a celem było zwabienie wszystkich, albo przynajmniej wielu, przywódców państw koalicji antyterrorystycznej w jedno miejsce - na pogrzeb naszego prezydenta. A właściwym zamachem miał być zamach na nich wszystkich - albo jakiś bombowy, co byłoby trudniejsze, albo wstrzelenie rakiety w pogrzeb, albo wwalenie się porwanym samolotem, co byłoby dla wyszkolonego terrorysty łatwizną.
Dziś, po roku, ciągle nie znamy przyczyn katastrofy, wciąż pozostają w mocy różnorodne hipotezy – i te zakładające przypadkową katastrofę i teorie spiskowe. Ale dwie rzeczy wiemy już na pewno:
  • nasze władze państwowe okazały się całkowicie nieudolne - i przed i po katastrofie,
  • Rosjanie mataczą w śledztwie i najwyraźniej coś ukrywają.
Pierwszy fakt służy zwolennikom teorii o wypadku losowym, a drugi hipotezom o zamachu. A moim zdaniem oba fakty silnie potwierdzają moje spekulacje terrorystyczne.
To, że władze okupującego nas państwa i jego elity polityczne są słabe, nieudolne, beznadziejne i głupie wiadomo od dawna. A szczególnie elity wojskowe – to są nadal peerelowskie trepy, nieudacznicy, którzy przegraliby wojnę z samą tylko Słowacją, Czechami, Litwą albo Białorusią. Najlepszym dowodem beznadziejności naszej armii jest katastrofa wojskowego samolotu CASA w Mirosławcu w 2008 roku. Rozbił się wojskowy samolot, w którym zginęło prawie całe dowództwo naszego lotnictwa wojskowego wracające z konferencji dotyczącej bezpieczeństwa lotów! Zginęło wielu pułkowników z Inspektoratu Ministerstwa Obrony Narodowej ds. Bezpieczeństwa Lotów! Większego obciachu już być nie może! No, chyba, że może…
To nie jest tak jakby wszyscy ułani nagle spadli z koni – to jest tak, jakby nagle wszystkie konie zjadły swoich ułanów!
To musiało zwrócić uwagę terrorystów na nasz kraj. Zauważyli, że to jest kraj dziki, z bałaganiarskim wojskiem, politykami głupkami, ze skorumpowanymi urzędnikami, kraj rządzony przez idiotów i sabotażystów, opanowany przez szpiegów i agentów. W takim kraju da się przeprowadzić dowolny zamach i tak go sfingować, że władze same będą się prześcigać w wytykaniu sobie nawzajem błędów, nieudacznictwa i będą zwalały na siebie odpowiedzialność za katastrofę!
Trzecia RP jest więc idealnym kandydatem do tego, by zrealizować plan polegający na zabiciu prezydenta i zwabieniu na pogrzeb, w jedno miejsce, wszystkich innych wrażych prezydentów i premierów. My przecież należymy do Unii Europejskiej i NATO! A więc na pogrzeb naszego prezydenta, który zginął w trakcie sprawowania władzy, przyjadą wszyscy przywódcy państw natowskich i europejskich – przyjedzie nawet sam prezydent USA, Barak Obama! Bo co prawda okupujące nas państwo jest beznadziejne i obciachowe, niewarte uwagi państw poważnych, ale jednak sojusze z nami zawarli, więc międzynarodowy prestiż i dyplomacja wymaga obecności na pogrzebie prezydenta sojuszniczego państwa.
Nie ma lepszego państwa, które byłoby tak słabe militarnie, tak marnie rządzone, z tak beznadziejną infrastrukturą i organizacją, z tak skorumpowanymi instytucjami, które należałoby też do UE i NATO i jednocześnie leżałoby blisko innych jeszcze bardziej dzikich państw, takich jak np. Białoruś, w których dałoby się łatwo terrorystom porwać samolot, albo opanować jakąś rakietową jednostkę wojskową. A stan naszego lotnictwa i obrony przeciwlotniczej - wojska, któremu zdziesiątkowano dowództwo w katastrofie samolotu CASA - gwarantuje, że nie uda się szybko zestrzelić takiej rakiety lecącej z Litwy, albo porwanego samolotu lecącego z Rumunii.
Najważniejsze dla realizacji mojej hipotezy terrorystycznej jest precyzyjne przygotowanie planu wysadzenia w powietrze pogrzebu. Do tego mogli się terroryści przygotowywać latami - obstawiać swoimi szpiegami jakieś dzikie lotnisko w Mołdawii, czy przez wszystkich zapomnianą jednostkę rakietową na Ukrainie. Mogli latami badać procedury działające w takim miejscu, szukać słabych punktów i opracowywać swój plan. I można bandę, która ma taki plan zrealizować, trzymać w pogotowiu latami.
A na to, by postawić ich w stan gotowości, będzie jakiś tydzień - czyli od zamachu na prezydenta do jego pogrzebu. Tydzień intensywnej pracy wywiadowczej by w odpowiednim czasie porwać samolot i się wpakować nim w pogrzeb, albo opanować na pół godziny jednostkę wojskową i wystrzelić kilka rakiet w ten pogrzeb. W kraju nie natowskim! Nie należącym do UE, kraju tysiąckroć bardziej dzikim, skorumpowanym i bałaganiarskim niż Polska - a takich mamy w okolicy pełno!
Jeśli mamy już tak precyzyjny plan, to pozostaje nam do wykonania zadanie wielokroć łatwiejsze - zrobić zamach na prezydenta Polski, ale tak, by się do momentu pogrzebu nie wydało, że maczali w tym palce terroryści, a jeszcze lepiej tak, by sugerować, że zamachu dokonało jakieś państwo wrogie w stosunku do NATO, na przykład Rosja. Taki zamach nie musi być przygotowany perfekcyjnie ze stuprocentową skutecznością. Wystarczy coś drobnego popsuć licząc, że doprowadzi to do katastrofy nawet z bardzo małym prawdopodobieństwem - bo jak nie ten lot, to w następnym można będzie coś pobruździć, a potem jeszcze następnym i tak do skutku.
Wiele przesłanek wskazuje na to, że przyczyną katastrofy smoleńskiej była jakaś usterka techniczna – nawet jeśli to była jedna wielu nieszczęśliwych okoliczności, które się w sumie przyczyniły do wypadku. Mieli zamachowcy farta – ucięli jakiś mały kabelek i akurat przyszła mgła, kontrolerzy mieli kaca, pilot był zestresowany no i stało się. Wcześniej nasze samoloty też miały różne awarie, ale udało się je wykryć - widać terroryści cały czas próbowali. Jak się sto razy zrobi drobny sabotażyk, to się za sto pierwszym razem uda. No i w końcu się im udało.
A dalej poszło jeszcze bardziej fartownie - ciało prezydenta się znalazło, brat zwłoki rozpoznał, ciało dotarło do Polski, pochówek zaplanowano w najbardziej prestiżowym miejscu w Europie, na Wawelu w Krakowie, miejscu znanym wszystkim Europejczykom, a i wielu Amerykanom. Większość najważniejszych przywódców państw europejski i natowskich, w tym sam Barak Obama, zadeklarowało swój przyjazd na pogrzeb. I jaki dobry nowy kąsek dla zamachowców! Nie dość, że zamordują większość przywódców wrogich ich państw, w tym prezydenta USA, to jeszcze zniszczą Wawel, miejsce kultowe dla całej europejskiej kultury i cywilizacji! To będzie afera na cały wszechświat, wszyscy się takich terrorystów przestraszą bardziej niż ich pobratymców, którzy przeprowadzili zamach na wieże World Trade Center 11 września 2001 roku!
Ale niestety cały ten perfidny i wyrafinowany plan spalił na panewce z powodu głupiego wulkanu, który sobie wybuchł na Islandii! Na dodatek wulkan nazywa się tak, że nikt tego nie potrafi powtórzyć: Eyjafjallajokull. Zamachu nie przeprowadzono do końca, bo Barak speniał i nie doleciał. A bez Baraka, to już nie byłoby to, o co chodziło. I tak ciąg fartów skończył się niefartownym wybuchem wulkanu!
No i nie dowiedzieliśmy się o tym planie, pozostaje on tylko w sferze domysłów i hipotez. Niemniej ta hipoteza, ze wszystkich hipotez spiskowych zakładających zamach, jest moim zdaniem najlepiej uzasadniona, co do motywów zamachowców. Wszystkie inne hipotezy spiskowe zakładają użycie niewspółmiernie wielkich środków w porównaniu z celami, jakie miałyby być osiągnięte.
A nawet, jeśli ktoś uważa, że takie proste i najbardziej realistyczne hipotezy jak moja, są zbyt proste, zbyt oczywiste, za trywialne, że spiski takie nie mogą się zdarzać, to mam propozycję alternatywną:
Putin postanowił zabić Obamę. Przy pomocy meaconingu zmylił nawigację naszego samolotu z prezydentem, który pomyłkowo wylądował w innym miejscu, a tam jego agenci zabili wszystkich pasażerów strzałem w tył głowy, a pod Smoleńsk niewidzialne helikoptery transportowe niewytwarzające podmuchu przeniosły i zrzuciły szczątki innego Tupolewa, zrobiły to w sztucznie wygenerowanej mgle by jeszcze trudniej było je zobaczyć. A potem ruscy odesłali nam jakieś inne ciała w zalutowanych trumnach. A czarne skrzynki mieli już od dawna spreparowane. A poza tym i tak ich nigdy nie oddadzą. I wszystko byłoby dobrze, Obama by przyjechał na Wawel - a tam w trumnie zamiast prezydenta była ukryta bomba atomowa, którą Putin podrzucił - po to zalutował trumny, by nikt do nich nie zaglądał. Ale Amerykanie wykryli ten plan i strzelili z satelity laserem w Islandię, co wzbudziło wulkan. No i Obama miał pretekst by nie przylecieć. No i się Putinowi nie udał główny zamiar, ale przynajmniej osiągnął zamiar mniejszy - zabił prezydenta słabego, niepoważnego państwa, które ma całkowicie spenetrowane przez swoją agenturę i robi w tym kraju co chce, w pełni je kontroluje. A zabił po to, by potem każdy jego szpieg werbując agenta gdzieś np. w Chinach mógł powiedzieć: „słuchaj nas, wykonuj potulnie rozkazy, bo przecież wiesz, jaki potężny jest Putin - potrafi nawet mordować prezydentów państw, które mu się chcą buntować!”.
Co by nie było wybuch wulkanu Eyjafjallajokull, to jedna z najważniejszych okoliczności katastrofy smoleńskiej całkowicie zapominanych we wszystkich analizach. A jeśli to było wydarzenie metafizyczne, to wulkan tą metafizyczność zwielokrotnił!
Grzegorz GPS Świderski
 

Hierarchia autonomii <- poprzednia notka
następna notka -> Kto szkodzi prawicy?
GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka