Rolex Rolex
12603
BLOG

Krzyżowiec potrzebny od zaraz

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 147

Jak Państwo wiecie nie jestem zwolennikiem uproszczonej wersji historii i polityki, a jedną z ofiar takiego uproszczenia padł rozgrywający się na naszych oczach konflikt na Ukrainie. Żeby zrozumieć konflikt ukraiński trzeba na niego spojrzeć globalnie, a nie lokalnie. Po pierwsze nie jest prawdą, że istnieje jakiś mityczny „Zachód”, który przeciwstawia się Rosji. Po drugie, nie jest prawdą, że istnieje na Ukrainie jeden ośrodek decyzyjny zdolny do kontynuowania wojny bądź zakończenia konfliktu.

Zacznijmy od mitu „Zachodu”, jako strony w konflikcie wschodnio-europejskim. Interesy Stanów Zjednoczonych i Europy kontynentalnej są całkowicie rozbieżne. Celem Berlina i Paryża (przy czym od lat Paryż, jako dłużnik, nie prowadzi polityki zagranicznej sprzecznej z oczekiwaniami Berlina – wierzyciela) jest zakończenie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego i włączenie Ukrainy do planowanego Związku Euroazjatyckiego. „Człowiekiem Berlina” w Kijowie jest prezydent Poroszenko, który pod naciskiem Berlina gotów jest pójść na daleko idące ustępstwa, ograniczane wyłącznie gniewem kijowskiej ulicy.

Powodzenie akcji wygaszania, a już tym bardziej powrót do geopolitycznego status quo ante sprzed obalenia Janukowycza, należy ocenić jako minimalne.

Udział w negocjacjach mińskich takich ludzi jak Kuczma wyraźnie wskazuje na wewnatrzukraińskich beneficjentów akcji gaśniczej prowadzonej w Berlinie i Moskwie. To grupa ukraińskich oligarchów

Przy okazji – nie ma, panie generale Koziej, możliwości „niedogadania” sytuacji paru tysięcy (mówi się o jednej czwartej aktywnych sił ukraińskich) członków para-militarnych batalionów ochotniczych w „kotle debalcewskim”. „Niezauważenie” tych sił dyskredytowałoby wszystkich uczestników mińskiego spotkania. Wyjaśnienie jest o wiele prostsze: ukraińscy oligarchowie chcą za jednym zamachem zakończyć konflikt z Rosją, oddając jej zwarty obszar części obwodów Ługańskiego i Donieckiego wraz z węzłem drogowym i kolejowym, i jednocześnie pozbyć się zaprawionych w bojach ludzi Jaceniuka. Ponadto, chcą pieniędzmi ukraińskich podatników, kosztem i tak zrujnowanej ukraińskiej gospodarki, odbudować Donieck dla Rosjan (sic!).

Opisana powyżej jest pierwsza strona konfliktu: Niemcy-Rosja-Putin-Poroszenko.

Druga strona to Ameryka wraz z jej akolitami. Celem Ameryki było niedopuszczenie do powstania Eurazji, jako szczególnie groźnej przeciwwagi dla dominującej pozycji USA; na dodatek z perspektywą taktycznego porozumienia tejże Eurazji z Chinami. Powstałby nam wtedy mackinderowski, bilateralny układ: Mocarstwo Eurazjatyckie vs Mocarstwo Atlantyckie, gdzie siły byłyby mocno wyrównane, jeśli nie ze wskazaniem na to pierwsze mocarstwo.

Aby nie dopuścić do Eurazji trzeba było wbić klin pomiędzy Niemcy i Rosję. Wbito na Ukrainie, a przerażone polskie „elity” natychmiast zwinęły rosyjskie flagi i albo uciekły do „Haimatu” w Brukseli albo zaczęły posługiwać się antyrosyjską retoryką.

Używanie antyrosyjskiej retoryki może być tak samo na rękę Putinowi, jak kiedyś było używanie prorosyjskiej. Używanie antyrosyjskiej retoryki przez Polskę jest na rękę również i Amerykanom (bo w razie czego jest kolejne pole do wbijania klina) i Niemcom, bo wobec „polskich jastrzębi” Angela Merkel wychodzi na gołąbka pokoju, a jej pole manewru i pozycja „rozsądnych Niemiec” poszerza się.

Amerykańską, wewnątrz ukraińską ekspozyturą jest Jaceniuk. Zdolny facet, któremu udało się stworzyć „dwuwładzę” militarną dzięki wsparciu z zewnątrz i narodzinom ogólnoukraińskiego patriotyzmu, co ma swój skutek w postaci wytworzenia się narodowych mitów spajających nowo powstałą wspólnotę od Lwowa przez Kijów po Charków. Wprowadzenie regularnej armii ukraińskiej (przy założeniu pełnej lojalności tej armii) zakończyłoby konflikt w dobę, chyba że na otwartą konfrontację zdecydowałaby się Rosja, co - z punktu widzenia Ameryki – nie byłoby wcale wielkim nieszczęściem, bo szkody wywołane klinem powiększyłyby się.

Mamy więc drugą stronę konfliktu: USA (i jego anglosascy pomocnicy), Jaceniuk.

Otwarte opowiedzenie się za gospodarczą i polityczną unią z Rosją w Europie miało swój climax w latach 2008-2014. W tym czasie na eurazjatyckie tory przestawiono „elity” w Polsce, gdzie proamerykańsko nastawiona część wysokich stopniem oficerów Wojska Polskiego „ustąpiła miejsca” swoim starszym, prorosyjsko zorientowanym kolegom w latach 2008-2010, a „nieszczęścia” przydarzały się podejrzewanym o proamerykańskie sympatie polskim generałom i po tej dacie. Przyspieszone „wymiany”, jak pamiętamy, dotyczyły również głowy państwa i kancelarii prezydenta.

Równolegle proniemiecki rząd „utrącił” rozmowy o militarnym porozumieniu z Waszyngtonem (słynny policzek Tuska z dnia z 4 lipca 2008 roku oraz ujawnienie przez Sikorskiego prowadzonych na podstawie art. 4a ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej tajnych rozmów w BBN dotyczących amerykańskich instalacji).

Planowane jako zwieńczenie konstrukcji Eurazji, a uzgodnione z Rosją, porozumienie: Ukraina (Janukowycz) – Berlin (Merkel) nie doszło do skutku, a to za przyczyną pełnej mobilizacji i zaangażowania Ameryki, konsekwentnego obalenia Janukowycza, oraz determinacji dyplomacji amerykańskiej, która potrafiła wesprzeć „swoich” ludzi w Kijowie pomimo bandyckiego ultimatum Sikorskiego.

Według oryginalnych planów Ukraina miała być swoistym pomostem pomiędzy „niemiecką” a „rosyjską” częścią Eurazji jako kraj stowarzyszony i z UE i z EAU, ku radości oligarchicznych klanów, które od zawsze prowadziły interesy po obu stronach rosyjsko-ukraińskiej granicy. Jaką amerykańscy stratedzy przewidują rolę dla Polski? Istotną, co obszernie klarował w trakcie EFNI (European Forum for New Ideas) George Friedman, szef i założyciel STRADFOR; anglojęzycznych proszę o przysłuchanie się całości wykładu: „Lecture by George Friedman „Beyond the European Union: Europe in the middle of the 21st Century”. Dla nieanglojęzycznych, wybór tez od 40 minuty: Unia Europejska jest martwa. W przyszłości Europą będą rządzić bloki państw narodowych. Polska ma szansę stać się spoiwem bloku określanego jako Międzymorze. Zagrożeniem jest potencjalny sojusz niemiecko-rosyjski. Jaką Niemcy mają alternatywę? Muszą prześledzić swoją historię, zastanowić się nad rokiem 1870 i jego konsekwencjami, latami 1945-1947 (sic! – Rolex). Rynki globalne są w trudnym położeniu. USA, wasz partner, zastanawia się, czy ma partnera. Trzeba rozwiązać sprawy militarne i polityczne, a EU jest zajęta sobą. Jeśli macie pomysł na rozwiązania, trzeba je światu przedstawić.

Proponuję przyjąć wykład profesora Friedmana nie jako futurystyczne rozważania, ale złożoną Polsce, i w Polsce, deklarację polityczną.

Rzecz jasna, USA nie będą rozmawiały z zasłuzonymi przyjaciółmi Putina i Angeli Merkel w Polsce, a przyjęcie oferty USA wiązałoby się z bardzo głębokim przemeblowaniem świata polityki, służb, armii, i mediów. Plotki o przejęciu kontrolnego pakietu akcji grupy TVN przez Time Warner zdają się współgrać z realizowaniem się scenariusza zarysowanego przez Friedmana (i stąd kłopoty gwiazd tej stacji, które znalazły się w pułapce „pomiędzy gajowym a nowym”).

Ale jest również jasne, że przyjęcie przez Niemcy kary w postaci re-definicji niemieckiej państwowości w kontekście roku 1870 nie odbędzie się bez walki. Jakie Niemcy mają atuty? Żadne. Amerykanie mają pakiet kontrolny w światowym obiegu pieniądza, więc jako państwo mogą grać na upadek ojro. Ale mogą jeszcze więcej. Mogą wymusić odcięcie dowolnego kraju na świecie od systemu połączeń finansowych SWIFT, i taki wniosek podnosił już David Cameron w kontekście Rosji. Owszem, można ten system zastąpić, ale zanim by się to stało musiałoby dojść do ekonomicznej zapaści.

Ale jest coś jeszcze – karta islamska, którą Europę można ostatecznie rzucić na kolana. Liderzy ISIS już kilka miesięcy temu zapowiedzieli, że jednym z ich celów jest Rosja; w tym tygodniu wskazali na Włochy, jako możliwy cel ataku. Na Bałkanach (dzięki polityce niemieckiej) zafundowaliśmy sobie najdłuższą granicę UE, a jest to granica Chorwacji z krajem upadłym – Bośnią i Hercegowiną. Osłabiliśmy Serbię odcinając ją od Kosowa, a w samym Kosowie pozwoliliśmy na zbudowanie państwa przemytniczo-kryminalnego. Mamy wojnę przy granicy tureckiej, w Syrii i w Iraku, ponadto w Libii, za chwile będziemy mieli w Egipcie; mamy setki emigrantów wyławianych codziennie z morza i lokowanych w ośrodkach dla uchodźców, a ilu dobrze przeszkolonych i z planem działania, Bóg jeden wie.

Mieliśmy także w Europie już dwa zamachy, które nie pozostawiły po sobie sprawców, źle wpływały na stan zdrowia oficerów policji, i były próbą wywołania antyislamskiej histerii. Dlaczego komando profesjonalnych zabójców dokonuje po dokonaniu egzekucji głupawego napadu na stację benzynową, to już zostawiam Państwu do zrozumienia, ja tam takiego filmu sensacyjnego bym nie kupił.

Okazało się po czasie, że ataki były najprawdopodobniej wymierzone w mieszkającą w Europie diasporę żydowską (co zresztą tłumaczy swobodę do wyrażania ekspresji ograniczoną do świętości nieżydowskich) i z tego powodu w europejskich stolicach wzmocniono ochronę miejsc związanych z diasporą, a premier Izraela zaapelował do europejskich Żydów o powrót do macierzy.

W każdym razie, koniec końców, ISIS nie podjął ani żydowskiego, a już tym bardziej amerykańskiego wątku, podjął natomiast wątek „europejskich krzyżowców” (jakby tacy w ogóle jeszcze istnieli), a dla podkreślenia, że jest poważny w podejmowaniu wątków uprowadził i ściął kilkunastu koptyjskich chrześcijan z Egiptu szukających pracy w Libii. Ta dość charakterystyczna pomyłka, bo umówmy się, że prowokacji antyislamskich dokonywali ideologiczni neomarksiści wrodzy chrześcijaństwu, może świadczyć o tym, że rzeczywisty cel istnienia ISIS jest nieco inny niż mogłoby nam się wydawać.

Jak sytuacja będzie się rozwijać trudno przewidzieć. Przy założeniu, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy są zdeterminowani, by raz na zawsze pozbyć się „euroazjatyckiego” zagrożenia, a Chiny zadowolą się patronatem nad Rosją, Europa może zostać albo spacyfikowana przy pomocy Wielkiej Brytanii i państw Europy Środkowej i Wschodniej (opcja pokoju) albo zdekomponowana i pogrążona w chaosie ekonomicznego upadku i odrodzenia wszelkich obłąkańczych ideologii, od czerwonego i nazi-czerwonego terroru poczynając, a na islamskim, skrajnym fundamentalizmie kończąc, a to przy akompaniamencie pospolitej grabieży i bandytyzmu (opcja wojny).

Decyzje zapadają dzisiaj w Berlinie i na Kremlu, bo ta w Waszyngtonie z przyległościami wydaje się być już podjęta.

Informuję, że piszę również dla platformy blogowej blog-n-roll, oraz publikuję w Warszawskiej Gazecie i Polsce Niepodległej.

http://polskaniepodlegla.pl

http://www.blog-n-roll.pl/pl

http://www.warszawskagazeta.pl/

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka