Rolex Rolex
13257
BLOG

Hydrologia

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 154

Hydrologia to nauka o zachowaniach hydr.

20 października 2016 roku zakończyła się w Polsce epoka. Jej zakończenie ogłosił Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz podczas obrad Komisji Obrony Narodowej. Oświadczenie pana ministra zbudowane było na dwóch, równocześnie artykułowanych poziomach, z których pierwszy był przeznaczony dla profanów i był raczej niezrozumiały, drugi zaś dla iluminatów i ten wzbudził popłoch; nie tylko w kraju ale nawet i na Kremlu. Pierwszy to chyba przypadek, kiedy to najwyższe, cywilne (Pieskow jest ustami Putina) i wojskowe (generał Konaszenkow), władze rosyjskie zostały wytrącone z równowagi posiedzeniami jakiejś tak „kumisji” w Привислинским Краю i zmuszone do  gwałtownych zaprzeczeń.

Zanim przejdziemy do poloniców rozwikłajmy zagadkę Mistrali. Pan Antoni Macierewicz swoim publicznym występem w tej sprawie przekazał geopolitycznemu wrogowi Waszyngtonu informacje w metajęzyku, a jednocześnie dał podstawy do jej zdezawuowania na poziomie języka potocznego.

W metajęzyku informacja brzmi tak: „Wiemy z naszych źródeł w Kairze, że zaoferowaliście wysokim wojskowym egipskim łapówkę w zamian za ułatwienie przejęcia egipskich helikopterowców (desantowców) Mistral przez załogi rosyjskie w przypadku zaostrzenia się kryzysu syryjskiego (przejścia do fazy otwartego konfliktu Rosja – USA). Umówmy się, że to nie wyjdzie, ergo: macie dwa potencjalne desantowce w bazie Tartus mniej. Fakt, że informacje przekazuje wam polski minister obrony powinien pozwolić wam zrozumieć, że ten teren mamy dokładnie i intensywnie obsikany. Pozdrowienia od Departamentu Stanu”. Z Port Saidu do Tartus jest 277 mil morskich[i]. Przy prędkości 19.5 węzła daje to czternastogodzinną, nocną eskapadę i zonk! Dwie jednostki więcej. Przypominam, że Rosjanie mają co najmniej po dwie pełne, wyszkolone załogi na każdą z tych jednostek.

A na dodatek czują się „w prawie”, bo łapówki we Francji przecież zapłacili, a Direction générale de la sécurité extérieure,zakłopotane rozwojem sytuacji i upokorzone po raz kolejny przez Amerykanów, uruchomiło swoje doskonałe kontakty w Kairze, żeby Rosjanom pomóc i wywiązać się z umowy, a Amerykanom zaszkodzić.

Na poziomie języka potocznego, to kolejna z „Bajek Antoniego” z puentą w postaci „dolara”, w czasie kiedy wszyscy wtajemniczeni znają, mniej więcej, rzeczywiste kwoty.

Nie pierwszy to przypadek, kiedy przy pomocy mass mediów przekazuje się informacje ograniczonemu kręgowi adresatów, żeby przywołać w tym momencie postać generała Dukaczewskiego, pojawiającego się ni z gruszki ni pietruszki w oku kamery tuż za premierem Tuskiem ogłaszającym zakończenie negocjacji w sprawie utworzenia rządu PO-PSL, czy obcojęzyczne „wtręty” w czasie wygłaszania różnych telewizyjnych orędzi. Ba, nawet przy okazji wywiadów dla kolorowej prasy zdarzały się „komunikaty”, tak jak wtedy, kiedy to byłej pani prezydentowej w Pałacu Namiestnikowskim było уютно. No jak nie уютно jak уютно? Всё ясно!

Na koniec dodajmy, że po tym, jak nawet na Kremlu zawrzało, w Paryżu i Kairze cicho, a Gazeta Wyborcza opublikowała na pierwszej stronie, tłustym drukiem, zaległe (ale przecież już dzisiaj szczere!) przeprosiny dla serdecznego druha Adama z czasów KOR, pana ministra Antoniego Macierewicza.

* * *

Dla nas jednak Mistrale to jednak zaledwie punkt wyjścia dla spraw dla nas epokowych. „Punkt przegięcia” epoki postkomunizmu przypadł w Polsce na lata 2007-2011. Dzisiaj, po ponad sześciu latach po 10 kwietnia 2010 roku, został zamknięty. Zamknięta została również sprawa „wyjaśniania katastrofy smoleńskiej”. Jak pamiętamy, decyzją szefa MON, przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) powstała podkomisja kontynuująca prace Zespołu Parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy TU-154M z 10 kwietnia 2010 roku, powołanego 8 lipca 2010 roku, które to (intensywne) prace zaowocowały aż IV Konferencjami Smoleńskimi. Te prace i te konferencje wnosiły do debaty publicznej pewien spójny przekaz: „w wyniku prac i analiz naukowych udało się bezspornie wykazać, że raporty ogłoszone przez Między-krajowy Komitet Lotnictwa (MAK) i KBWLLP są nieprawdziwe (zafałszowane). Ujawnienie fałszu jest jednak (było) niemożliwe, ponieważ zamachu dokonało państwo rosyjskie, a rząd polski (Tuska, Kopacz) jest tego państwa co najmniej zakładnikiem, jeśli nie współuczestnikiem zamachu”. Wydawać by się mogło, że – po wygranych wyborach – nic tylko, korzystając z siły aparatu państwa – te niepodważalne wyniki ogłosić.

Po roku (sic!) zobaczyliśmy wydobyty z czeluści TVP (siłami kontrwywiadu?) materiał z 10 kwietnia 2010 roku, który do całej tej sprawy nie wnosi z jednej strony absolutnie nic (nad bezczelnością twierdzeń, że jednak „wnosi” w sensie przekraczającym prostą propagandę dla osiołków nie będę się pastwił), a z drugiej wszystko. Wnosi wszystko w tym sensie, że wiemy, że żadne badania w kierunku ustalenia prawdy o wydarzeniach z dnia 10 kwietnia i dni zbliżonych do tej daty mają nie być prowadzone. Sprawcy mają nigdy nie być wykryci, a poczucie sprawiedliwości zostanie „zrolowane” na dwie emocje:

- słabszą (to Rosjanie, a oni nigdy nie oddadzą wraku, a poza tym szykują militarny najazd) więc trzeba się z tym pogodzić (emocja rezygnacji wobec vis absoluta o wymiarze pan-globalnym).

- silną – możemy urządzić pokazowy proces urzędników rządu Tuska i Kopacz i skazać ich za przestępstwa urzędnicze (które faktycznie miały miejsce) i za zdradę dyplomatyczną (która faktycznie miała miejsce), (emocja sprawiedliwości i zadośćuczynienia)[ii].

Tylko tyle i aż tyle.

Dlaczego „tylko tyle i aż tyle”?

 

* * *

 

Wróćmy pamięcią do czasu tuż po 10 kwietnia. Próby namysłu nad tym, co się stało rozpoczęły się mniej więcej w ciągu tygodnia od samej katastrofy. Większość publicystów dała się nabrać apelom o „ciszę w trakcie żałoby”, skoro sprawa od początku była „arcyboleśnie prosta”. W ciągu tych siedmiu dni doszło do zatarcia najważniejszych śladów warszawskich. Ale nawet i po tych siedmiu dniach nie obudziła się opozycja, nie obudził się ani mainstream (co zrozumiałe) ani też nisze dziennikarskie. Obudzili się tylko blogerzy (generalnie tzw. „media społecznościowe”, choć dziś to już nieprecyzyjne pojęcie). Obudzili się i zaczęli zadawać pytania i już wtedy te pytania szły w zupełnie innym kierunku niż miała iść późniejsza narracja, dzisiaj już oficjalna, „zespołów” i „podkomisji”. I w innym kierunku niż miała iść oficjalna narracja organów państwa polskiego, przy milczeniu rosyjskich[iii] Przypomnijmy relację wtedy posła, a dziś pana ministra, z dnia 10 kwietnia 2010 roku:

„Tak, rzeczywiście taka była relacja dziennikarzy, iż zabierano wszystkie zdjęcia, zabierano wszystkie pamięci, wyrywano z telefonów, uniemożliwiano zachowanie jakichkolwiek świadectw pokazujących przebieg wydarzeń, to co się zdarzyło. Podobno wobec tych dziennikarzy zachowano się bardzo brutalnie. Oczywiście, skala dramatu też sprawia, że być może zachowywano się zbyt nerwowo. Ja nie chcę do końca tego oceniac, ale jest też prawdą, że na skutek tych zachowań prawie w ogóle nie ma dostępnych publicznie świadectw z przebiegu wydarzeń. Poza jednym, który mi relacjonowano, okazującym przypadkowo zrobiony przez dziennikarza mieszkającego pod ...

... który mieszkał w hotelu w pobliżu lotniska, który zobaczył schodzący do lądowania samolot, a następnie wybuch i sfilmował ten wybuch uderzającego o płytę lotniska samolotu. Po za tym jednym przekazem zdaje się nie ma żadnych innych[iv]. Najwyżej są zdjęcia pokazujące już to, to co się działo później... po uderzeniu”[v].[vi] [vii]

I tak już zostało. Przez sześć lat, zgodnie z wytycznymi z tego pierwszego telefonu szukamy wybuchów. Tam w Smoleńsku. Tyle, że tam rządzą ci straszni Rosjanie, którzy ukradli wrak[viii], więc do prawdy nie dojdziemy nigdy, ale przecież wiemy...

Narracja, nazwijmy ją „obywatelska” szła przede wszystkim w kierunku ustalenia faktów, które ustalić można było w Polsce. W swojej pracy zespołowej znanej jako „Biała Księga” oraz później pytaliśmy, między innymi, o to, jak zachowywali się funkcjonariusze różnych służb przed w trakcie i po 10 kwietnia 2010 roku. Kto wydał rozkaz wyłączenia kamer monitoringu w wojskowej części Okęcia 10 kwietnia 2010 roku? Kto nakazał dyrektorom cmentarzy wydanie zgód na pochówki bez wymaganych aktów zgonu? Jakie służby? Dlaczego na pokładzie nie było regulaminowo przewidzianego oficera SKW? Dlaczego w czasie przesłuchania przed Zespołem Parlamentarnym ds. zbadania przyczyn katastrofy TU-154M z 10 kwietnia 2010 funkcjonariusz BOR-u, major Tereli, poddał w wątpliwość obecność funkcjonariuszy BOR-u na pokładzie Tu-154 (sic!) ze względu na zbyt małą odległość czasową jaka według oficjalnej wersji wydarzeń dzieliła lądowanie Ił-a 76 i Tu-154?

Dlaczego polskie służby dyplomatyczne dokonały częściowego spalenia dowodu osobistego ministra kultury Tomasz Merty, na trawniku ministerstwa, przed dołączeniem tego dokumentu do materiału dowodowego? Po co?

(Setki tego typu pytań padło, a szczególną zasługę w ich systematycznym i drobiazgowym zadawaniu miał i ma kolega bloger FYM[ix]. Pierwszego technicznego opracowania dotyczącego analizy dostępnych danych dokonał inż. Krzysztof Cierpisz[x]). A to wszystko lat temu pięć.

Uwagi FYM do wydarzeń bieżących można znaleźć tu: http://freeyourmind.salon24.pl/

Ja wiem, Państwo powiecie, no tak, dziecko zapomniało pójść do szkoły, i jest afera. Takie rzeczy się zdarzają, ludzie są omylni...

Odpowiem: tak, ale do szkoły, zupełnie niezależnie od siebie, zapomniały pójść wszystkie dzieci ze wszystkich klas, tego samego dnia. I każde z nich mataczy na temat tego, gdzie było... A poza tym mówimy o wysoko wykwalifikowanych funkcjonariuszach państwa, a nie o dzieciach...

W tym miejscu nie czas, żeby rozdrapywać, wystarczy jeśli dla potrzeb tego wywodu zaznaczymy, że wszelkie próby skupienia uwagi na Warszawie, a w zasadzie wszelkie ruchy mające świadczyć o nieuleganiu hipnozie polanki pod Smoleńskiem, traktowane były jako wystarczający dowód na przynależność do FSB lub GRU. Taki zarzut, publicznie, postawił poseł na Sejm RP, były minister spraw wewnętrznych, szef komisji weryfikującej żołnierzy WSI, anonimowemu blogerowi (sic!). Dlaczego to było takie ważne? Dlaczego konieczne było (wobec olbrzymiego wsparcia dla niekontrolowanych „śledztw obywatelskich”) stworzenie, skanalizowanie i sformalizowanie „dochodzenia opozycji” oraz skompromitowanie i usunięcie wyznawców niekanonicznych poglądów?

I to jest zasadnicze pytanie, na które postaram się dzisiaj odpowiedzieć.

* * *

Jest dzisiaj truizmem twierdzenie, że (co do zasady) nie istnieją na świecie byty polityczne w pełni suwerenne. Stany Zjednoczone mają szansę zostać w pełni suwerennym bytem imperialnym, jeśli wyeliminują z pierwszej ligi Rosję i Chiny. Świat stałby się na powrót dwubiegunowy, gdyby doszło do powstania osi kontynentalnej Europa (Berlin) – Rosja – Pekin. Ale do tego, choć było blisko, nie doszło. Pomijając trzy znaczące imperia, reszta państw znajduje swoje miejsce w piramidzie zależności imperialnych. W najgorszej sytuacji są państwa frontowe, takie jak dzisiaj Syria, a wcześniej Libia. Na sucho, w miarę, uchodzi tym, gdzie wpływy służb tajnych w krytycznym momencie są zdecydowanie po jednej ze stron (Egipt i siatka saudyjska, później zresztą przystrzyżona), najgorzej jest tam, gdzie silne ukorzenienie władzy[xi] i jej międzynarodowych sympatii spotyka się z bezlitosną i bezkompromisową agresją (Irak, Syria).

Polskim problemem były różnice politycznych aspiracji. Z jednej strony mieliśmy silną i dużą grupę beneficjentów państwa niemieckiego; zasilanych pieniędzmi rządowych, niemieckich fundacji i zaspokajającymi próżność niemieckimi tytułami i orderami (a czasami kobietami, winem i śpiewem), z drugiej, część klasy politycznej, ta kontestująca część, domagała się równoległych z Niemcami stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Nie będzie wielkim uproszczeniem jeśli napiszę, że postawami tymi rządziły nie dwie, a trzy trumny. Pierwsza była trumną Lenina, a dwie pozostałe, tym razem sunące w zgodzie, to trumny Dmowskiego i Piłsudskiego.

Zwolennicy Mitteleuropy byli w Polsce w zdecydowanej przewadze, a pierwsza, nieudana, próba zerwania wędzidła miała miejsce w latach 2005-2007. To w latach 2007 – 2011 dobitnie pokazano Polsce jej miejsce w szeregu. Jest to miejsce w projektowanej Eurazji w charakterze stacji przeładunkowej. Niemcy wydawały się mocno sprzyjać projektowi, który wydaje się, pomimo kłopotów, być wciąż żywy[xii]. Po tej dacie, to jest w początku 2011 roku Imperium Americanum przystępuje do zdecydowanej kontrakcji i dzisiaj, w wyniku tej kontrakcji – co chyba najmniej zorientowany obserwator widzi – jesteśmy „gdzie indziej”.

Dla przejrzystości i czystości tekstu pomijam analizę zmian na stanowisku Ambasadora Stanów Zjednoczonych Ameryki w Rzeczpospolitej Polskiej, „aferę podsłuchową”, która wywróciła porządek politycznych sympatii i „paraliż woli” obozu rządzącego w roku wyborczym; skupmy się nie na tym „jak”, bo jakby nie było, było skuteczne, ale na tym „dlaczego?”. Innymi słowy: z jakiego rodzaju ofertą wizytował Stany Zjednoczone Antoni Macierewicz w listopadzie 2010 roku? Wiemy, jak opisywał w Stanach Zjednoczonych sytuację polityczną Polski w roku wyborczym 2015: „Antoni Macierewicz jest praktycznie nieobecny w kampanii parlamentarnej PiS, choć jest wiceprezesem partii. Ale walczy o wyborców za Oceanem. Na spotkaniu z Polonią w Chicago polityk mówił min. o zniknięciu "100 zabytkowych przedmiotów z Pałacu Prezydenckiego", o tym, że Donald Tusk był agentem Stasi i o prawie gotowej liście odpowiedzialnych za <zamach smoleński>"[xiii]

Co trzeba było „dać”, co udowodnić, do czego przekonać, żeby USA zdecydowały się uczynić z Polski potencjalne zaplecze logistyczno-propagandowo-militarne w przyszłej wojnie z Rosją w Europie?

Trzeba było im „dać” nieformalną sieć rządzącą polską armią, a więc Polską od roku 1981. Tę stworzoną przez tandem Kiszczak (oficer prowadzący) – Jaruzelski (jego najzdolniejszy agent), włączając w to oczywiście takie jawne struktury „nadzorujące” fasadowy system parlamentarny, jak wpisane w polski porządek konstytucyjny w trzy miesiące po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „trybunały”: konstytucyjny i stanu.

Jak efektywna była ta sieć może świadczyć historia polskich F16, którą albo mało kto zna, albo, poznawszy, wypiera ze świadomości, bo wydaje się nieprawdopodobna. Przypomnijmy. W 2006 roku panowie z Wojskowych Służb Informacyjnych zażyczyli sobie rozebrania a następnie złożenia nowiutkich, dostarczonych do Polski, mysliwców F16 pod pretekstem odprawy celnej wymaganej rzekomo przez organy Unii Europejskiej. I żadne polskie służby nie śmiały sprzeciwić się temu jawnemu sabotażowi. Szczegóły tu: http://www.wykop.pl/ramka/857461/nowiutkie-mysliwce-f16-rozbiera-sie-w-polsce-na-czesci/

To kto rządził Polską?

To tej siatce prezydent Obama zadedykował decyzję o zaniechaniu budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej ogłoszoną 17 września 2009 roku, w 70 rocznicę agresji Związku Sowieckiego na Polskę. To również ta dedykacja miała wpływ na wydarzenia roku 2010 (odczytana jako zielone światło).

Co więc, powtórzmy, mógł zaoferować Antoni Macierewicz swoim amerykańskim partnerom? Że tę sieć kryminalno-administracyjną zniszczy? Nie miał takich możliwości. Natomiast mógł zaproponować podjęcie próby jej przewerbowania, co się ostatecznie stało. I właśnie dlatego, dla wielu komentatorów zupełnie niespodziewanie, Antoni Macierewicz został szefem MON-u. Polska jest dzisiaj suwerenna w polityce wewnętrznej (co „czuć” chociażby w jej relacjach z UE), a w polityce zagranicznej zgodziła się pełnić rolę przedłużenia geopolityki amerykańskiej, co w kontekście naszego położenia geopolitycznego oznacza udział militarny na bezpośrednim zapleczu wojny z Rosją (z Ukrainą w roli „false flag”). Świadczy o tym chociażby metoda tworzenia praktycznie niezależnych od armii sił obrony terytorialnej. To jest powtórka scenariusza ukraińskiego, gdzie poza strukturami wojskowymi MON powstały wyposażone, uzbrojone i opłacane „bataliony”.

W ten sposób powstają siły zbrojne niezależne od władzy politycznej.

To oznacza, że w sprawie Smoleńska trzeba pogodzić się ze „sprawiedliwością zastępczą”. Nieprzypadkowo posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej wywarło na opozycji tak piorunujące wrażenie. „Nie będzie dalej żadnego badania modeli, jest film, film jednoznacznie wskazuje na zdradę dyplomatyczną Tuska, a w zdradzie tej uczestniczyli również jego partyjni koledzy”. Koniec, kropka. Likwidacja partii niemieckiej w Polsce, włączając w to zawory bezpieczeństwa w postaci „trybunałów”.

Emocjonalnego paliwa dla frontu rosyjskiego dostarczą natomiast ekshumacje, które wykażą przerażające dowody bezczeszczenia zwłok. Proszę pamiętać, że w Polsce, poza mediami pro-amerykańskimi i pro-izraelskimi resentymenty antyrosyjskie są słabe. Z różnych względów. Natomiast bezczeszczenie zwłok jest w naszej kulturze równoznaczne z wyrzuceniem sprawcy poza nawias nie tyle społeczeństwa ile człowieczeństwa. Tak silny bodziec może zbudować zdecydowane postawy antyrosyjskie prowadzące do uznania działań militarnych za uzasadnione.

O możliwym rozwoju scenariuszy wojennych, z Polską w roli zaplecza, postaram się napisać. Dzisiaj zakończmy dwiema myślami. Pierwsza jest moja:

W historii Rosji błędnie zakłada się kontynuację władzy sowieckiej od Lenina do Putina. W rzeczywistości, po wyrżnięciu zachodnioeuropejskich elit rządzących Rosją od Piotra I do Mikołaja II, na polu bitwy starły się dwie siły: antyrosyjska, ponadnarodowa, sponsorowana przez międzynarodową lichwę i działająca w jej interesie partia leninowska oraz skrajnie jej wroga, patriotyczna partia wielkoruska typu turańskiego (mongolskiego). Stalin był pierwszym chanem pochodzącym z tej drugiej partii, dlatego, aby zachować władzę, musiał fizycznie wyeliminować „leninowców”. Z tej perspektywy Jelcyn był prezydentem partii lichwy, a Putin kolejnym „chanem” Moskwy. My mamy walczyć z „chanem” w interesie „lichwy’[xiv].

Druga jest moją przypomnieniem opowieści biblijnej, ku przestrodze:

I tak Mojżesz przeprowadził swój lud. Z Egiptu przez Morze Czerwone :), przez pustynię, do Ziemi Kanaan. Sam Mojżesz ani jej nie zobaczył, ani złożył w niej kości. Kości Mojżesza są przykryte piaskiem pustyni Moab. To wszystko za grzech nieposłuszeństwa i pychy przy źródle Meriba.

Na podstawie: „Upadek wielkich liderów zilustrowany życiem Mojżesza[xv] (pastor Vince Sawyer)      


[i] Marginesem jest tu przejście w pobliżu izraelskich wód terytorialnych; być może trzeba byłoby trochę nadrobić, niemniej pod fałszywą flagą mogłoby się udać.

[ii] „Zebrany materiał faktograficzny jest wystarczający do wskazania winnych tego, co się stało, nawet jeśli na obecnym etapie znani są raczej wykonawcy, a nie sprawcy” A. Macierewicz w wywiadzie dla Cezarego Gmyza, Do Rzeczy, 4 października 2015.

[iii] Do dzisiaj żaden organ państwa rosyjskiego nie wypowiedział się w tej sprawie. MAK nie jest i nie był organem państwa rosyjskiego, a prywatnym przedsięwzięciem regulującym spory pomiędzy producentami sowieckiego sprzętu a jego post-sowieckimi użytkownikami.

[iv] Niestety, misja Wiśniewskiego vel Śliwińskiego nie zakończyła się sukcesem, ergo: zawalił i nie dostarczył zdjęć „samolotu wybuchającego na płycie lotniska”. Widocznie nastąpiła zmiana scenariusza.  

[v] W rozmowie telefonicznej z o. Tadeuszem Rydzykiem, Radio Maryja, 10 kwietnia 2010

[vi] Tu trzeba przyznać panu ministrowi, że o ile pan premier Putin mylił się opisując przebieg katastrofy zanim doszło do jakichkolwiek badań na „miejscu zdarzenia”, o tyle pan minister rozpoznał rzecz od razu.

[vii] I pies z kulawą nogą nie zainteresował się oryginałem tego „jedynego świadectwa”, kręconym przecież według słów samego Wiśniewskiego vel Śliwińskiego w „najwyższej rozdzielczości”.

[viii] I nikt się o jego zwrot nie stara

[ix] http://biblioteka.kijowski.pl/free%20your%20mind/czerwona-strona-ksiezyca.pdf

[x] http://zamach.eu/100821%20Oszustwo%20katastrofy%20smolenskiej/Oszustwo.htm

[xi] Państwa arabskie żyją reliktem związków plemiennych. Siła władzy opiera się na konsensusie przywódców plemiennych. Rozbicie tego porozumienia prowadzi do jatki; różnice religijne są tylko pretekstem.

[xii] “In 2011, with Belarus and Kazakhstan, and relying on the dense network of cooperative relationships we inherited from the Soviet Union, we formed a common customs space, and then upgraded it to the Eurasian Economic Union. As early as June we, along with our Chinese colleagues, are planning to start official talks on the formation of comprehensive trade and economic partnership in Eurasia with the participation of the European Union states and China. I expect that this will become one of the first steps toward the formation of a major Eurasian partnership. Friends, the project I have just mentioned – the “greater Eurasia” project – is, of course, open for Europe, and I am convinced that such cooperation may be mutually beneficial. Despite all of the well-known problems in our relations, the European Union remains Russia’s key trade and economic partner. It is our next-door neighbour and we are not indifferent to what is happening in the lives of our neighbours, European countries and the European economy. Let me repeat that we are interested in Europeans joining the project for a major Eurasian partnership. In this context we welcome the initiative of the President of Kazakhstan on holding consultations between the Eurasian Economic Union and the EU. Yesterday we discussed this issue at the meeting with the President of the European Commission.” Władimir Putin, Sesja Plenarna Petersburskiego Forum Ekonomicznego, 17 czerwca 2016.

[xiii] Kamil Sikora „Na temat”

[xiv] W osobistej rozmowie w Cambridge, słynny rosyjski dysydent Władimir Bukowski, opisał mi plany „rosyjskiego rządu na uchodźstwie w Londynie”. Były to plany rozpadu i podziału Moskwy.

[xv]    Calvary Baptist Theological Journal 5.1 (Spring, 1989) 12-27 Copyright © 1999 by Calvary Baptist Theological Seminary, cited with permission; digitally prepared for use at Gordon College]

 

 

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka