HempAmbassador HempAmbassador
157
BLOG

Dlaczego prezydnet Trump?

HempAmbassador HempAmbassador Polityka Obserwuj notkę 2

 

Stała się rzecz niespotykana. Koszmarny sen liberalnych dziennikarzy i komentatorów okazał się brutalną rzeczywistością. 9 listopada 2016 roku 45-tym prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej został Donald J. Trump. Teraz, gdy kurz bitewny zdążył opaść, możemy odpowiedzieć sobie na tytułowe pytanie i spróbować wyjaśnić jak własciwie do tego doszło.

 

Kampania prezydencka była baardzo brutalna. Żadna ze stron nie przebierała w środkach i uciekała się do pełnego wachlarza ciosów (w tym poniżej pasa), by tylko zakończyć ten trwający od półtora roku maraton jako pierwsi na mecie. Dziś, gdy sztab Hillary Clinton liże rany, jej zwolennicy pod sztandarami z wizerunkiem sierpa i młota (sztandary dostarczone przez fundację MoveOn.org – jedno z bękartów dobrego wujka George'a Sorosa) demonstrują przeciwko demokratycznemu wyborowi Amerykanów, a zwolennicy Donalda Trumpa tańczą na ulicach amerykańskich miast jak Muzułmanie 11.9.2001 roku, możemy odpowiedzieć sobie na tytułowe pytanie.

 

Dlaczego prezydent Trump?

 

Liberalni dziennikarze mają swoje wady i zalety. Do ich zalet należy to, że czasami napiszą prawdę (pomiędzy wierszami, ale zawsze...) i tak też działo się w przypadku Trumpa. Ekscentryczny miliarder, własciciel złotego penthouse w sercu Manhattanu, zbudowanego w wieży ze stali, betonu i szkła noszącego jego nazwisko, według licznych komentatorów jest: megalomaniakiem, szowinistą, egocentrykiem i wyjątkowo niebezpiecznym człowiekiem. Nie wiem ile w tym prawdy, bo podobnie jak wielu autorów tych komentarzy nigdy Trumpa nie poznałem.

 

Wiem natomiast, że jest to typ, który nie zadowoli się dobrym wynikiem. On oczekuje najlepszego.

Taka konstrukcja psychiczna predysponowała Trumpa do sięgnięcia po coś co wielu nazywa: "Potrójną Koroną"

 

Trump spełnił się jako biznesmen – dzięki swojemu talentowi poczatkowy kapitał miliona dolarów pomnożył wielokrotnie, co uczyniło go miliarderem i potentatem na rynku nieruchomości.

 

Za kolejny cel, Trump postawił sobie zdobycie sławy – stąd jego występy w filmach fabularnych i programach typu "reality show".

 

Do zdobycia potrójnej korony brakowało jedynie władzy. Zdobycie władzy jest jednak trudnym zadaniem do którego zrealizowania nie wystarczą kieszenie pełne dolarów oraz znana twarz – coś o czym boleśnie przekonała się Pani Hillary Clinton, otoczona przez rzesze celebrytów i oddanych jej pionków w środkach masowego kształtowania opinii publicznej.

 

Przypuszczam, że myśl o sięgnięciu po władzę kiełkowała w głowie Trumpa od dawna. Zdobył bogactwo, założył rodzinę (dynastię?) i spojrzał na kraj w którym przyjdzie żyć jego wnukom...

 

Trump swoim okiem biznesmena dostrzegł kraj zmierzający ku upadkowi. Zapaść ekonomiczna, odpływ miejsc pracy do krajów rozwijających się, rozdmuchana administracja, kurcząca się i słabnąca armia, infrastruktura drogowa, kolejowa, lotnicza i energetyczna w coraz bardziej opłakanym stanie. W tych słabościach oczywista stała się siła jego kandydatury.

 

Pomimo zmasowanego ataku medialnego, ostracyzmu jaki na każdym kroku spotykal jego zwolenników Trump wygrał.

 

Polscy komentatorzy zawyrokowali, że Amerykański Białystok wybrał Ameryce prezydenta. Nie pomylili się. Tym amerykańskim Białymstokiem jest miasto Milwaukee w stanie Wisconsin.

 

To właśnie Milwaukee było świadkiem największych zamieszek rasowych na amerykańskich ziemiach w XXI wieku. Wszystko zaczęło się od zabicia przez policjantów 23-letniego, czarnoskórego Sylvilla Smitha. Do akcji szybko wkroczyła sponsorowana przez dobrego wujka George'a Sorosa grupa aktywistów "Black Lives Matter" (Życia Czarnoskórych mają znaczenie – tłum. Autor) która skierowała swój gniew na białych mieszkańców miasta. W tym czasie Milwaukee było świadkiem setek pobić, rabunków i podpaleń – dokonywanych przez czarnoskórych na białych mieszkańcach miasta oraz ich własności. Narracja Black Lives Matter – jakoby za los czarnoskórych Amerykanów odpowiedzialni byli jej biali mieszkańcy, a nie apatia i wyuczona bezradność napędzana pokaźną liczbą zasiłków i innych programów socjalnych – trafiła na podatny grunt.

 

Zamieszki trwały przez kilka dni i udało się je opanować siłami policji dopiero po wprowadzeniu Stanu Wyjątkowego i postawieniu Gwardii Narodowej w stan gotowości.

 

Wydarzenia z Milwaukee były tym, co zmobilizowało amerykańskie społeczeństwo, by tłumnie wziac udział w tegorocznych wyborach. Pokazać establishmentowi, że skończyła się akceptacja dla demoralizacji młodzieży i degrengolady wartości jakie w przeszłości były amerykańskim credo. Trump jak wytrawny surfer złapał tą falę i na jej grzebiecie dopłynął do Białego Domu.

 

 

Liberalnym konserwatystą. Obserwuję otaczający mnie świat, analizuję, wyciągam wnioski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka