M. M. M. M.
7985
BLOG

RPA - ku upadkowi.

M. M. M. M. Polityka Obserwuj notkę 2

Do napisania niniejszego tekstu skłoniły mnie peany wygłaszane przez niektóre osoby na temat rzekomego sukcesu społeczno-gospodarczego Republiki Południowej Afryki po roku 1994. W tym to bowiem roku władzę w tym kraju przejęła czarnoskóra większość. Zdaniem lewicowych doktrynerów – RPA po upadku rządów białych ma się wspaniale. Ba! Według nich, przed krajem tym już tylko świetlana przyszłość. Wynikałoby z tego, że miłośnik gorącego klimatu, pięknej i dzikiej przyrody oraz bezpiecznego życia w dostatkach i luksusie powinien tam od razu wyemigrować. Niestety, nic z tego.

Prawdziwi autorzy sukcesu RPA oraz ich nieudolni następcy

Początkowo gospodarka owszem – miała się całkiem nieźle. Ale, aby zrozumieć, dlaczego kraj ten nie popadł natychmiast w ruinę po obaleniu rządów białych (jak większość państw afrykańskich) należy uzmysłowić sobie jedną zasadniczą rzecz. Otóż, potęgę tego państwa stworzyli biali. To Burowie i Afrykanerzy stworzyli w tym regionie cywilizację i to oni byli autorami sukcesu tego państwa. Tak prędko więc tych rezultatów nie da się, ot tak po prostu zniszczyć. Tym bardziej, że obecnie w RPA rządzą byli komuniści, socjaliści i terroryści, którzy okazali się być nie lada spryciarzami i dość szybko zorientowali się w tym, że nie warto wprowadzać w życie utopii, których autorem był pewien XIX-wieczny niemiecki Żyd z charakterystyczną wielką brodą. Lewicowy Afrykański Kongres Narodowy (ANC) uznał widocznie, iż takowe eksperymenty przyniosłyby krajowi upadek (vide: sąsiednie Zimbabwe), a ten z kolei mógłby zagrozić ich władzy. Przeto jak cała podobna im zgraja lewicowców różnych ras, którzy nagle po upadku Wielkiego Brata w postaci Związku Sowieckiego i całego Bloku Wschodniego, a co za tym idzie stosownego poparcia, ogłosili się ni stąd ni zowąd zwolennikami anglosaskiego systemu kapitalistycznego, z którym tak zawzięcie onegdaj walczyli. Nagle okazało się, iż ci byli murzyńscy komuniści „walczący o sprawiedliwość ludu pracującego (ale tylko czarnoskórego)” też może coś uszczkną z tej „parszywej liberalnej gospodarki” – wymysłu białego znienawidzonego człowieka. Z upływem lat narodził się więc w nowej RPA mieszany system gospodarczy dopuszczający własność prywatną. Ale wszystko wskazuje na to, że nie długo przyjdzie czarnoskórym mieszkańcom RPA korzystać z dobrodziejstw, jakie pozostawili po sobie biali, ponieważ od chwili, kiedy biali oddali władzę w 1994 r., sytuacja gospodarcza (poza krótkim, początkowym okresem względnej poprawy) oraz wewnętrzna stale się pogarsza. A odpowiedzialnym za to jest lewicowy rząd (oficjalnie – centrolewicowy) w wydaniu ANC i jego sojuszników – Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej (South African Communist Party) oraz Kongregacji związków zawodowych. Wszystkie te trzy twory zawarły tzw. Trójstronne Przymierze, które swymi rządami przyczyniło się do tego, że sprawy w kraju coraz częściej biorą zły obrót. Co nie przeszkadza być zresztą RPA najbogatszym państwem Afryki. Ciekawym wobec tego pozostaje, jak żyje się w pozostałych murzyńskich państwach afrykańskich.

Drugim elementem początkowo sprzyjającym nowej władzy było zniesienie międzynarodowych sankcji. To właśnie z powodu międzynarodowych sankcji gospodarczych nałożonych przez ONZ na RPA, gospodarka tego kraju pod koniec rządów białych przeżywała poważne kłopoty. W ich wyniku w latach 80-tych zmniejszyła się produkcja, co doprowadziło z kolei do wzrostu bezrobocia. Wywołało to następnie dewaluację miejscowej waluty – randa. Banki zagraniczne zaczęły wycofywać się z RPA. Sankcje ekonomiczne spowodowały wzrost kosztów obsługi starych kredytów, a nowe przyznawano już na dużo gorszych warunkach. Ograniczenia w dostawach ropy również spowalniały gospodarkę. Do tego doszły rozmaite bojkoty RPA i recesja lat 80-tych. Wszystko to razem przyniosło w konsekwencji spadek dochodu na głowę mieszkańca. Naturalnym jest więc, iż gdy zabrakło sankcji gospodarka i przemysł RPA odzyskały formę. Ale niestety, tylko na chwilę.

Gospodarka zwalnia

RPA po pozbyciu się „białych ciemiężców” podobnie jak pozostałe kraje afrykańskie (z nielicznymi wyjątkami – np. Botswana) wkroczyła bowiem na tzw. afrykańską drogę upadku. Odziedziczona po Afrykanerach gospodarka zaczęła gwałtownie zwalniać. Tempo wzrostu PKB w warunkach uwolnionego od sankcji kraju po okresowym wzroście spada. Jak wynika z ostatnich oficjalnych danych tempo wzrostu PKB w RPA wyniosło na początku tego roku tylko 2,1%. To najgorszy wynik od sześciu lat. I dalej spada. Realizacja utopijnych planów przyniosła takie rezultaty, że oficjalnie co czwarty mieszkaniec jest bezrobotny, a co trzecia osoba żyje na skraju ubóstwa. Wzrasta inflacja (już 9%). To właśnie lewicowy kurs ANC i jego interwencjonizm państwowy odpowiadają za biedę i olbrzymie rozwarstwienie majątkowe mieszkańców.

Dostęp do wody czarnoskórego ludu pracującego.

"Sklep mięsny".

RPA piętnowane jest za ograniczanie konkurencji oraz za zbyt dużą rolę państwa w gospodarce (ostatni raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), co znacznie osłabia napływ zagranicznych inwestycji zagranicznych. Obecne RPA stało się państwem opiekuńczym z fatalnymi różnego rodzaju „programami wyrównującymi szanse” i subwencjami. Ratunkiem byłaby tu liberalizacja prawa pracy, ale przeszkodą są tu z kolei związki zawodowe. Aż 22 związki (1,8 mln. pracowników) zrzeszonych jest w potężnym Kongresie Związków Zawodowych Południowej Afryki (Congress of South African Trade UnionsCOSATU) – silnie powiązanym z rządzącym Afrykańskim Kongresem Narodowym. A taki „socjalistyczny” układ nie wróży niczego dobrego dla państwa. Prowokowani lewacką retoryką ANC związkowcy domagają się więc zasiłków dla bezrobotnych, subsydiów dla podstawowych produktów oraz sankcji dla prywatnych przedsiębiorstw, które ich zdaniem odpowiadają za wzrost cen. Żądają także ich powtórnej nacjonalizacji.

"A kolor jego jest czerwony (..)" - Logo Kongresu Związków Zawodowych Południowej Afryki.

Piewcy rzekomego sukcesu RPA pod rządami czarnych, jako przykład podają powszechny dostęp do elektryczności. Czyżby ujawniał się tu jakiś sentyment do leninowskiej idei elektryfikacji miast i wsi? Tymczasem ten niby zelektryfikowany przez czarnoskórych kraj, aktualnie stoi w obliczu prawdziwej katastrofy energetycznej. Niegdysiejszy eksporter elektryczności (za rządów białych całkowicie niezależny w tym zakresie) obecnie boryka się z regularnymi wyłączeniami prądu. Odbija się to na zwykłych mieszkańcach i przedsiębiorstwach. Kłaniają się tu zaniedbania inwestycyjne i niekompetencja nowych władców. Elektryczność jest racjonowana i dotyczy to też podstawy eksportu RPA – przemysłu wydobywczego. Dostawy prądu do kopalń znacznie zmalały, co oczywiście wpłynęło na straty kopalń oraz hut. Duże koncerny zwalniają pracowników lub przenoszą część produkcji do Australii lub Indonezji. Jeden z koncernów zmniejszył wydobycie złota aż o 25 %, a pozostałe przerwały nawet wydobycie złota i platyny.

Strajki i przemoc wobec imigrantów

Nic więc dziwnego, że ta pogarszająca się sytuacja gospodarcza wywołuje niepokoje społeczne. Niezadowolenie budzą też warunki pracy. Dotyczy to zwłaszcza kopalń. O ile w czasach apartheidu rewolucjoniści z ANC zarzucali białym, że nie dbają o los czarnoskórych górników, to od momentu zdobycia władzy nowy murzyński rząd nie zrobił nic w tym zakresie. Rocznie ginie w kopalniach średnio 200 górników. W 2007 r. przeciw fatalnym warunkom pracy protestowało 240 tysięcy górników. Ostatnio w związku ze zwolnieniami w kopalniach, panującym tam niskim poziomem bezpieczeństwa pracy oraz redukcjami w pozostałych gałęziach przemysłu miały miejsce największe jak dotąd – 2-milionowe protesty górników i pracowników innych przedsiębiorstw. Strajkujący protestowali także przeciw rosnącym cenom żywności i paliwa.


Soweto - miasto/dzielnica Johannesburga.

Ludzie, którzy zawierzyli pięknie brzmiącym sloganom z czasów walki z apartheidem, teraz widząc zupełnie inną – nieprzyjazną im rzeczywistość czują się oszukani. Utopijne hasła o równości i sprawiedliwości społecznej okazały się być mrzonkami. Sytuacja materialna dla wielu jest gorsza niż w czasach apartheidu. Czarni pałają więc złością w stosunku do rządu, niekompetentnych organów administracyjnych, nieudolnej i sprzedajnej policji oraz skorumpowanych, nachapanych bogactwem działaczy partyjnych z ANC.

Wywołuje to często frustrację objawiającą się między innymi w brutalnych atakach na licznych zarobkowych imigrantów murzyńskich. Obiektem napaści stają się zarówno legalni jak i nielegalni przybysze. Przemoc spotyka najczęściej przybyłych z przeżywającego upadek Zimbabwe lub z Mozambiku – jednego z najbiedniejszych państw świata. Czarni mieszkańcy RPA niesłusznie widząc w obcokrajowcach przyczynę swego ubóstwa dopuszczają się na nich okrutnych morderstw.

Tolerancja w nowym RPA. Maj 2008 r., tłum obywateli RPA rusza na imigrantów.

W maju tego roku wybuchły krwawe zamieszki, w wyniku których śmierć poniosło kilkudziesięciu imigrantów, kilka tysięcy odniosło rany, a 25 tysięcy musiało opuścić swe domostwa, chowając się w prowizorycznych obozach. Dzielnice murzyńskich miast pogrążyły się w anarchii i chaosie. Śpiewające, dzikie tłumy uzbrojone w maczety, zabijały i paliły żywcem obcokrajowców. Policja i wojsko były bezsilne.

Uczestnicy pogromu imigrantów ostrzą "swe narzędzia".

Transport rannego uczestnika zamieszek wzbudza ogólną wesołość tubylców.

RPA – najniebezpieczniejsze państwo w świecie

Przypadki bestialskich aktów przemocy wobec imigrantów potwierdzają również to, że RPA nie jest obecnie krajem bezpiecznym. Nie ulega wątpliwościom, że po upadku apartheidu wzrosła tam niebywale przestępczość kryminalna. Ofiarami stają się tak samo czarni jak i biali. Cechą charakterystyczną jest to, iż przytłaczającą większość przestępstw dokonują czarnoskórzy oraz to, że przestępstwa te obfitują w liczne przypadki śmiertelne i odznaczają się wyjątkową brutalnością. Dane policyjne są zatrważające. Rocznie w państwie tym w wyniku napadów i rabunków oficjalnie ginie ok. 20 tysięcy osób (Interpol oraz działacze organizacji niezależnych utrzymują, że liczba ta jest przez władze stale zaniżana). RPA tym samym zalicza sie do ścisłej czołówki najniebezpieczniejszych państw w świecie. Pod tym względem wygrywa nawet niechlubną rywalizację z niektórymi krajami objętymi działaniami wojennymi (Somalia, Kolumbia). Johannesburg – największe miasto RPA stał się najniebezpieczniejszym miastem naszego globu. Ofiarom napaści mówi się zazwyczaj, że i tak miały szczęście, ponieważ najczęściej czarnoskóry bandyta najpierw zabija, a potem sprawdza, co ofiara cennego posiadała. Najczęstszym typem przestępstwa są napady na samochody i ich kradzieże. W 2007 r. podczas podobnego napadu rabunkowego został zastrzelony 43-letni popularny murzyński muzyk reggae Lucky Dube. Ironią losu jest to, że zabity był znanym afrykańskim „ludowym bardem”, który zasłynął jeszcze w latach 80-tych utworami muzycznymi atakującymi apartheid. Z kolei jeden z najlepszych pięściarzy tego kraju – niejaki Ginger Shabalala zginął zastrzelony przez bandytów jedynie dlatego, że zaparkował swój samochód w miejscu, w którym parkował zazwyczaj jeden z zabójców. Wprost fatalnie wypada RPA w zakresie wykrywalności autorów przestępstw oraz ich skazywalności. Według raportu Zjednoczonej Akcji Chrześcijańskiej (United Christian Action) sprzed paru lat – średnio na tysiąc popełnionych przestępstw udawało się zatrzymać tylko 430 ich sprawców, z czego jedynie 77 zostało osądzonych, a tylko 8 skazanych na wyroki więzienne. 94% recydywistów ponownie wkraczało na drogę przestępstwa. W 2000 r. przeciw jednemu na czterech funkcjonariuszy policji miasta Johannesburg prowadzone było śledztwo w sprawie kontaktów bądź przynależności do świata kryminalnego. Z drugiej strony, w przeciągu I półrocza roku 2006 wskutek potyczek z bandytami zginęło 54 policjantów. W 2000 r. zidentyfikowano aż 700 groźnych zbrojnych syndykatów przestępczych.

Zwyrodnienie murzyńskich gangów doprawdy szokuje. W 2006 r. kryminaliści wtargnęli do domu, gdzie pobili i dokonali gwałtu na opiekunce 4-letniej córki znanej czarnoskórej sędzi. Następnie ciało zamordowanego dziecka policja znalazła później ukryte pod łóżkiem. Przerażające są również statystyki dotyczące przestępstw na tle seksualnym. RPA ustanowiła w tym zakresie swoisty rekord. Rocznie dochodzi tam do 50 tysięcy gwałtów. Szacuje się, że jedna na cztery spośród kobiet południowoafrykańskich została zgwałcona lub zostanie zgwałcona w przeciągu swego życia. Raport południowoafrykańskiej organizacji sprzeciwiającej się przemocy wobec kobiet (People Opposing Women Abuse) jest jeszcze bardziej alarmujący. Działacze organizacji w 2007 r. ostrzegali, że co druga kobieta w RPA zostanie zgwałcona przynajmniej raz w życiu.

Mordowanie białych

Wiele zbrojnych napadów dokonywanych jest na farmy i domy, których posiadaczami są biali. W wyniku napaści giną całe rodziny. Do 2006 r. z rąk czarnych przestępców zginęło ponad 2 tysiące białych rolników. Domownicy są uprzednio poddawani wyrafinowanym torturom. Czarnoskórzy napastnicy, często zarażeni AIDS dokonują bestialskich gwałtów na białych kobietach, nie zważając w ogóle na wiek ofiar. Ich okrucieństwo i zwyrodnienie potrafią wprawić w przerażenie nawet lekarzy przybyłych na miejsce zdarzenia. W 2006 r. pięciu spłoszonych włamywaczy pobiło białą właścicielkę domu, a następnie uprowadziło oraz zgwałciło kolejno jej 9-letnią córkę. W 2007 r. napadnięta kobieta zmarła w wyniku ran, jakie odniosła, kiedy przestępcy oblali ją wrzącą wodą. Chcąc uchronić się przed podobnymi aktami terroru Afrykanerzy przekształcają swe domostwa w prawdziwe fortece. Obiekty zabezpieczane są elektronicznymi systemami alarmowymi, minami ogłuszającymi oraz drutem kolczastym. Całe dzielnice miejskie lub tereny wiejskie są pilnie strzeżone przez zbrojne oddziały straży obywatelskiej z psami.


 

Posesja zabezpieczona przed napadem.

Nie zawsze jednak tego typu środki są w stanie zapobiec atakom. Bandyci częstokroć dłużej obserwują posiadłości i są w stanie ominąć niektóre systemy zabezpieczeń. Czarni przestępcy są dobrze uzbrojeni, a część z nich ma za sobą szkolenie wojskowe. Istnieją ponadto udowodnione przypadki współpracy policji z bandytami. Przypuszcza się też, że same napady na posiadłości białych są po cichu tolerowane przez rządzący ANC. W rezultacie liczne, okrutne przypadki ataków na białych często skłaniają ich do ucieczki z kraju.

Zagrożenia dla turystów

Ogromna skala przestępczości w RPA uderza w jej przemysł turystyczny. Turyści stają się wymarzonym obiektem napadów rabunkowych. Rozmaite przewodniki i portale internetowe pełne są ostrzeżeń i poradników, jak uniknąć ataków. Zaleca się wyłączne podróżowanie w grupach i to w dzień, zachowanie szczególnej ostrożności w każdym miejscu publicznym oraz unikanie biedniejszych regionów i dzielnic murzyńskich. Podróżujących zachęca się do blokowania drzwi samochodowych, uczula się na zjazdy z autostrad (ulubione miejsca napaści) oraz objaśnia się zjawisko/specjalność nowego państwa – znaki drogowe ostrzegające przed napadami (sic!). Przeglądając relacje z podróży do RPA natrafiłem nawet na wpis pewnego turysty, który został napadnięty i...pogryziony przez grupę murzyńskich nastolatków. Swego czasu głośna była tragiczna historia polskiej młodej pary, która wybrała się w podróż poślubną do tego kraju. Po tym, jak Polacy odmówili kupna glinianych pamiątek, Polak został zastrzelony, a jego żona brutalnie zgwałcona przez trzech Murzynów.


 

Znak drogowy ostrzegający przed odcinkiem drogi szczególnie narażonym  na  uprowadzenia kierowców wraz z samochodami.

Biorąc pod uwagę skalę przestępczości i ryzyko podróżowania ciekawym wobec tego staje się perspektywa przyjazdu kibiców do RPA na mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2010 r. Mówi się o 360 tysiącach chętnych. Co prawda szef policji południowoafrykańskiej zapewnia, że policja dołoży wszelkich starań a  dyrektor wykonawczy Komitetu Organizacyjnego mundialuuważa wręcz, że wysoka przestępczość w RPA to mit, ale mówi się już o zagrożeniu ze strony tak miejscowych gangów jak i wybierających się „za chlebem” gangów z Mozambiku i Zimbabwe.

Czarny rasizm i jego „akcja afirmatywna”

Niedobrze wpływa też na ekonomię RPA prowadzona przez władze polityka tzw. akcji afirmatywnej. „Akcja afirmatywna” jest zresztą kolejnym przykładem lewackich utopii nowych władz państwa. Funkcjonuje w oparciu o tzw. Ustawę o Równości w Zatrudnieniu (Employment Equity Act) z roku 1998 oraz „Ustawę o Powszechnym Wzmocnieniu Pozycji Ekonomicznej Czarnych” (Broad-Based Black Economic Empowerment Act) z 2003 r. W założeniu inicjatywy te miały zlikwidować różnice ekonomiczne pomiędzy białymi a czarnymi. W rzeczywistości jest to rasistowska polityka dyskryminująca białych, która jedynie źle odbija się na kondycji państwa. Ustawy te dobitnie unaoczniają również sprzeczność z przyświecającymi (ponoć) podczas przejmowania władzy przez czarnoskórą większość ideami demokracji, równości wszystkich wobec prawa bez względu na rasę, tolerancji czy wielokulturowości – rzekomo zapewnionymi w konstytucji nowego państwa. Ustawy regulują, w jakich proporcjach zarówno gospodarka, jak i służby publiczne mają być opanowane przez czarnych. Za niedostosowanie się do nich grożą wysokie sankcje karne. Skutkuje to tym, że pracę w pierwszym rzędzie otrzymują mniej wykwalifikowani i mniej doświadczeni murzyni. Dotyczy to również stanowisk kierowniczych i dyrektorskich. Dochodzi do tak absurdalnych rozwiązań, że kluczowe posady w wielkich przedsiębiorstwach obejmują czarni bez stosownych umiejętności i doświadczenia. W efekcie przynosi to znaczne osłabienie gospodarki. Zaczyna brakować należycie przygotowanej kadry pracowniczej. W tej sytuacji dyskryminowani oraz mordowani biali, coraz częściej bez szans na odniesienie sukcesu zawodowego – stanowiący najlepiej wyedukowaną i najbogatszą część społeczeństwa – decydują się na emigrację. Do maja 2008 r. opuściło RPA ponad 800 tysięcy białych. W rezultacie braków kadrowych, pod koniec 2007 r. rząd zastanawiał się, jak zachęcić do przyjazdu aż 35 tysięcy wykwalifikowanych obcokrajowców na nieobsadzone stanowiska inżynierów, naukowców, lekarzy, weterynarzy i nauczycieli.

Niestety nic nie wskazuje na to, by rządzący Afrykanie porzucili tą rujnującą kraj politykę. Nawet hołubiony przez cały „postępowy świat” autor rzekomego cudu gospodarczego RPA – minister finansów tego państwa Trevor Manuel w pełni poparł katastrofalną „akcję afirmatywną”. Ten należący do ludności kolorowej, uchodzący za pragmatycznego ekonomistę polityk stwierdził, że należy wdrażać w życie wspomniane ustawy, bo...wymaga tego konstytucja. No, ale czegóż wymagać od osobnika, który jeszcze w latach 80-tych był członkiem lewicowego Zjednoczonego Frontu Demokratycznego (United Democratic Front) walczącego z „uciskiem białych”, a później grubej ryby ANC.

Rozgrabić „białych wyzyskiwaczy”

Źle z pewnością odbije się na gospodarce tzw. reforma rolna, sprowadzająca się do wywłaszczania białych farmerów. Jak przystało bowiem na każdą rewolucję, tak i czarna rewolucja południowoafrykańska wzięła się za rugowanie z ziemi jej właścicieli. Oficjalnie określa się te poczynania mianem redystrybucji własności ziemskiej. Ustawa wywłaszczeniowa umożliwia rządowi przymusowy wykup ziemi należącej do Afrykanerów, którzy w zamian za zabraną ziemię otrzymują niewspółmiernie niskie odszkodowania (nie więcej niż połowę wartości odebranych gruntów). Podzielone na mniejsze areały grunty trafiają w posiadanie czarnych. Ci nie mają tak dużego doświadczenia w uprawie ziemi i odpowiedniej wiedzy rolniczej jak poprzedni właściciele. Efekty są następujące – rozparcelowane i pomniejszone grunty przynoszą dużo mniejsze plony, osłabiając rolnictwo. W skrajnych zaś przypadkach – nieuprawiane – całkiem marnotrawieją. Jednak lewicowy, murzyński rząd zdaje się tym zbytnio nie przejmować. Wszak udaje mu się osiągnąć w ten sposób dwa zasadnicze cele polityczne. Karze białą mniejszość w imię tzw. sprawiedliwości dziejowej oraz spełnia postulaty swego elektoratu – roszczeniowo nastawionej czarnoskórej biedoty, która zawsze i za wszystko obwiniać będzie białego człowieka, łudząc się, że odebranie mu jego własności przyniesie jej poprawę życia. Choć w sierpniu tego roku tymczasowo zawieszono prace nad ustawą wywłaszczeniową, to w niczym nie zmienia to sytuacji. Rząd i tak bowiem planuje do 2014 r. odebrać białym 1/3 ich ziem. Istnieje też obawa, iż co niektórzy Murzyni przy życzliwym spojrzeniu coraz bardziej radykalizujących się władz ANC wezmą sobie do serca przykład Zimbabwe i zaczną brać sprawy w swoje ręce, organizując „ludowe wywłaszczanie”.

Plaga HIV

Prawdziwą katastrofę może przynieść RPA panująca tam niesłychana plaga HIV. Państwo to podobnie, jak w przypadku przestępczości również pod względem liczby nosicieli wirusa HIV zajmuje ścisłe miejsce w czołówce światowej. Ocenia się, iż zakażonych wirusem jest ponad 5 milionów obywateli (cała populacja państwa liczy powyżej 43 mln.). Według nieoficjalnych danych, codziennie w RPA umiera na AIDS ok. tysiąca osób. Pokutuje tu skandaliczna polityka „zdrowotna” nowych władz, które od samego początku lekceważyły zagrożenie epidemią. Mało tego, czarne elity w walce z AIDS obrały swoisty – tradycyjny afrykański kurs. Przykład dał tu nie kto inny, bo sam wysławiany przez „salony światowe” – były wieloletni czarnoskóry prezydent tego kraju – Thabo Mbeki. Uchodzący za polityka nowoczesnego i liberalnego b. prezydent – absolwent Uniwersytetu w Sussex – wraz z rządem opowiedzieli się więc za...naturalnymi metodami leczenia AIDS. Wielce wspierała pana prezydenta pod tym względem sama pani doktorManto Tshabalala-Msimang – minister zdrowia, zalecając śmiertelnie chorym czosnek i buraki (sic!). Murzyńskie władze uznały zachodnie terapie i uznawane w świecie standardowe metody medyczne za przejaw kolonializmu oraz działania korupcyjne koncernów z branży farmaceutycznej. Przy takiej postawie władz nie powinna dziwić ogromna popularność, jaką cieszą się wśród dotkniętej wirusem czarnej ludności rozmaici znachorzy i szarlatani. Ci następcy szamanów oferują chorym rozmaite mikstury i specyfiki, gwarantując ich całkowitą skuteczność. Niejaki Zeblon Gwala z plemienia Zulu zyskał największą sławę. Został oficjalnie doceniony przez komisję parlamentarną i uznany za jedyny ratunek w walce z epidemią.

Niestety, w świetle powyższego wychodzi na to, że przyszły najprawdopodobniej prezydent RPA – zagorzały lewak i niezwykle popularny przywódca ANC, były wiceprezydent kraju – Jacob Zuma nie wiele odstaje od dotychczasowych „elit” w zakresie problematyki przeciwdziałania HIV. Zamieszany w gwałt na dwukrotnie młodszej od siebie przyjaciółce swej rodziny, zarażonej HIV, zapytany jak się zabezpieczył wówczas przed wirusem, odpowiedział, że po zbliżeniu...wziął gorący prysznic. Jego zdaniem w pełni go to zabezpieczało. Ponadto wyznał przed sądem, że mimo, że wiedział o chorobie kobiety, męska duma nie pozwalała mu użyć prezerwatywy. Co ciekawe, Zuma był wtedyprzewodniczącym Narodowej Rady ds. AIDS.

Jacob Zuma – przyszłością RPA?

Postać Jacoba Zumy to kolejne zagrożenie dla przyszłości RPA. Jest znanym weteranem walki z apartheidem. Za przynależność do terrorystycznego skrzydła ANC (Włócznia Narodu) i spiskowanie odsiadywał 10-letni wyrok na wyspie Robben – w tym samym więzieniu, gdzie trzymano Nelsona Mandelę. Formalnie posiada jedynie podstawowe wykształcenie. Wieloletni członek kierownictwa ANC. W 2007 r. znaczną przewagą głosów wybrano go przewodniczącym partii. Jest zdeklarowanym socjalistą, który swoimi demagogicznymi wystąpieniami o „równości społecznej” oraz lewackim populizmem z biegiem lat zyskał ogromną popularność wśród zawiedzionej – roszczeniowo ustosunkowanej czarnej populacji kraju. Nawołuje do redystrybucji mienia biednym i wywłaszczenia białych.

Tańczyć - przyszły prezydent RPA na pewno umie doskonale.

Popierany przez większość działaczy Afrykańskiego Kongresu Narodowego, Południowoafrykańską Partię Komunistyczną (South African Communist Party) stanowiącą autonomiczną część ANC oraz związki zawodowe stał się głównym pretendentem do fotela prezydenckiego w wyborach 2009 r. Można obawiać się, iż w przypadku jego zwycięstwa kraj na pewno zradykalizuje się jeszcze bardziej w kierunku „na lewo”.

M. M.
O mnie M. M.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka