Homocon Homocon
340
BLOG

Gej jako miara ludzkości

Homocon Homocon Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

 

Gejostwo przerosło już zjawisko (społeczne i seksualne) homoseksualizmu, gej to figura integralna. Na początku niektórzy homoseksualiści byli gejami – czyli członkami specyficznej subkultury opartej na paradygmacie seksualnym, potem gej zrównał się z homoseksualistą, był tym lepszym, fajniejszym bo ujawnionym; na końcu gej odrywa się od homoseksualisty.

W radosnych pochodach na rzecz miłości i równości uczestniczą, o czym zaświadczają nasze oczy, książęta naszych zmysłów, siedzące na wewnętrznej emigracji, masy pod tęczowymi flagami – oglądam wesołą paradę z Istambułu (przekaz podkorowy „nawet w Turcji miłość zwyciężą!). Choć już chyba każda mieścina ma swoją własną paradę – niedługo wpisane będą, te najstarsze i najwspanialsze, do rejestru światowego dziedzictwa UNESCO. Czy są to pochody homoseksualistów? Nie sądzę, aby nawet połowa w nich, idących tam, to byli ludzie o tej orientacji.

Nie, sprawa gejowska gromadzi legiony ludzi zaangażowanych w „ich sprawę” (gays and friends), którzy sami może nie są homo, ale gdyby ich zapytać o ich preferencje, to albo zignorują to pytanie – jako „nieprzyzwoite”, lub też powiedzą coś o tym, że płeć nie ma znaczenia albo że sami są „curious”, otwarci, poszukujący, ale na pewno i to wiedzą na sto, dwieście procent nie są „straight”, nie są banalnymi „heterykami”!

 

Gej nadprzyrodzony

Najważniejszy jest jednak on gej; otwarty, reprezentujący moc miłości, sens dziejów, w każdym społeczeństwie jest on – gej – nie do końca już tożsamy z homoseksualistą, bo to dziś figura wszelkiej pozytywnej postaci , pełnej pozytywnej energii, dobrej mocy, „nadprzyrodzona”, reprezentująca wszystko co najlepsze w człowieczeństwie – bezinteresowność, miłość, beztroskę, jest to figura wyjęta z Leninowskiej pieśni – która unieważnia niebo i piekło, dzięki której sprawdzamy ich nieprawdziwość. Tak, gej jest infantylny, jego kultura to kultura duchowo eugeniczna – lecz w dobrym znaczeniu, infantylna to znaczy niewinna.

Baudrillard zasugerował, że skoro cywilizacja była budowana z perspektywy dorosłego mężczyzny, to alternatywna kultura, „postmodernizmu”, musi wznosić się na fundamencie (płynnym i energicznym) wyobrażeń małej dziewczynki. Dzisiaj już mała dziewczynka nie starczy, jako alternatywa przeciw patriarchatowi i jego mentalności hegemoni i zinstytucjonalizowanej przemocy – potrzebny jest znak mocniejszy – jest nim nastoletni gej, który ma, trawestując słowa o Wolandzie, wiecznie pragnąc mężczyzny, którego nie może mieć, wiecznie go dekonstruuje (czytaj wyzwala z samego siebie i ograniczeń).

Dlatego gej staje się figurą „nadprzyrodzoną”, samo jego pojawienie się, „objawienie”, wyjście ma być próbą dobra i zła – kto podejmie jakąkolwiek krytykę – choroba, dewiacja, ograniczenie, słabość, niepełnosprawność, niedoskonałość, niepełność – nawet najlżejszą i najbardziej merytoryczną, ten trafi do „ziemskiego piekła”.

 

Homofobia

Geja trzeba przyjąć bezkrytycznie, a jego samopoczucie staje się probierzem stanu społeczeństwa, cywilizacji, ba, człowieczeństwa. Gej to nie tylko jednak najcenniejsze co ma dane społeczeństwo – jako miara demokracji i rozwoju, to też rozwiązanie nierozwiązywalnego, zakończenie sporów, unieważnienie wszelkich sprzeczności – kultura gejowska jako kultura wyzwolenia i bezwarunkowej miłości niweluje wszelkie problemy, dlatego tak ważne jest wprowadzenie jej do wszelkich instytucji, zagadnień, mitów, zjawisk – wywindowanie elementu gejowskiego, który staje się centralnym. 

Tęczowe flagi porozwieszane w kościołach, liturgia i nauczanie zmienione przez gejowski paradygmat, czyli wyłonienie z nich elementu czystej dobroci, bezinteresowności, otwartości itp.; gej w każdym filmie, w każdej książce, homofobia to nie tyle co wrogość do geja, tylko jego nieobecność.

 

Cechy homoseksyalizmu

Wprawdzie wylękniony krytyk, kierując się dobrymi intencjami, którymi nie tylko piekło jest wybrukowane, jak się zaraz okaże także ścieżka nienawiści i homofobii, zauważy, że to lewica (oczywiście słusznie) krytykowała dawne społeczeństwo przypisujące osobom homoseksualnym pewne cechy: wrodzone, negatywne, czyniące z nich szkodników i ludzi niebezpiecznych. 

Słusznie z przekonaniem tym walczono orężem tolerancji (bez ironii!), które znaczyło, że homoseksualizm to tylko cecha seksualna, a osoby takie nie muszą z tej racji być obdarzone jakimś określonych zestawem społecznych i moralnych cech i przypadłości, że nie powinno się, gdy nie jest to potrzebne, konieczne, roztropne, wyróżniać osób homoseksualnych, na zasadzie: a to mówi homoseksualista, a to działa.

Lecz czy to lewicowe, współczesne podejście do osób homoseksualnym (jako integralnych gejównie sprowadza ich przypadkiem, na nowo tylko do swojej seksualności, czy nie stają się oni, przez to na powrót tylko „ambasadorami” orientacji seksualnej: to mówi gej! Ależ skąd! Wcześniejsza postawa "patriachalnego społeczeństwa", jego ocena to było coś paskudnego, obrażającego godność, a teraz mamy pozytywną, akceptującą siebie tożsamość, celebrację swojej inności: nazywa się to odwróconą dyskryminacją, zasadą główną dzisiejszej polityki.

 

Miernik 

Gej staje się więc centralną figurą społeczeństwa, jego pomyślność staje się kluczowa. A pomyślność tę rozumie się jako istnienie w stanie pełnej wolności i niezagrożenia, a zagraża mu patriarchalny ład-system hegemoni i przemocy; porzucenie go staje się więc najważniejszym zadaniem społeczeństwa.

Jak na wstępie zaznaczyłem, dziś, a sądzę, że w niedalekiej przyszłości będzie to jeszcze bardziej wyartykułowane, bycie gejem to „stan umysłu”, otwarcie się na równość i mentalne przekształcenie pod jej wpływem – wyzwolenie. Gej to miernik wielkiego dzieła moralnego – dojścia do świata bez przemocy.


Resume. Do napisanie powyższego tekstu pretekstem były w pierwszym rzędzie wybory Turcji jeszcze z czerwca br., które wygrała konserwatywna (islamistyczna) partia. Jednakże media skupiały się nad wynikiem lewicowo-kurdyjskiej Partii Ludowo-Demokratycznej (sic!), która jest połączeniem małych ugrupowań kurdyjskich oraz lewicy – takiej tureckiej wersji palikociarni; w partii tej obowiązuje 10%! parytet dla LQBTQIAetc.

Kurdowie więc w sensie politycznym doszli do wniosku, że muszą połączyć się z wielkomiejskimi ruchami spod znaku feminizmu i gejostwa – choć i tak partia głównie głosy uzyskała na wschodzie kraju. Ideologiczna podkładka pod to jest taka: wyzwolenie Kurdów musi iść w parze z wyzwoleniem gejów itp. Potem była Irlandia, Stany Zjednoczone, tekst napisany pół roku temu nie stracił na aktualności, lecz głosem ulubionej świętej i męczennicy wszystkich konserwatystów, Kasandry, zyskał moc – tegoż jest dziś publikowany.


 

Zmiany społeczne

A co do pryncypiów: uważam, że zapoczątkowane miej więcej 150 lat temu uspołecznianie homoseksualistów (ani słowo wyzwolenie ani emancypacja tu nie pasują), było i jest rzeczą pozytywną. Pierwsze: pozwoliło swobodniej funkcjonować ludziom, których różnicą nie jest konstrukcja uczuć(wbrew mniemaniom niektórych prawicowców), ale ukierunkowanie, które bardziej trzeba niż dewiacją nazywać inwersją(takie miano zyskało to zjawisko w XIX w.). Homoseksualiści zyskali możliwość tego, aby mówić i zarazem konsultować ze społeczeństwem swoje problemy.

Niestety społeczeństwo to podzieliło się na dwa obozy – jeden, który żadnego mówienia o homoseksualizmie, które nie jest totalnym potępieniem, nie uznaje oraz drugi obóz, który z początku nieśmiele, potem pełną parą uznał gejów za, w wersji liberalnej, najbardziej uciśnioną mniejszość w historii, lub w wersji lewicowej, za narzędzie przekształceń społecznych. W tej sytuacji każde mówienie, pokazywanie geja jest „polityczne”; obrazy, filmy, książki badające to zjawisko od wielu stron (jak choćby świetne „Moje własne Idaho” czy „Happy Together”) nie mogą się powtórzyć: homoseksualista to albo potwór albo święty.

 

Konserwatyzm a społeczeństwo 

Przekształcenie społeczeństwa jakie miało miejsce i ma dalej od 150 lat, na tak zwane społeczeństwo przyzwalające- co tak przeraża konserwatystów, nie jest jednak kierowane przez lewicę; ma ono swoje specyficzne prawa i cele.

Wyłania się tu, niestety spóźniona, potrzeba konserwatywnego ujęcia sprawy homoseksualizmu, sprawy trudnej o tyle, że jest ona formułowana w momencie silnie zmoralizowanego i zideologizowanego dyskursu o postępie (vide Irlandia), w sytuacji gdy konserwatyści tkwią w „pruderyjnej narracji katolicyzmu”, i nie przyjmują do wiadomości, że nie jest ona strawna dla obecnego społeczeństwa.

Co nie oznacza, że skoro społeczeństwo to nie jest i nie będą ortodoksyjnie katolickie, to nie może być konserwatywne – tym bardziej powinno (nie zmienia to faktu że konserwatysta powinien silnie akcentować prawo do publicznej obecności religii). Przyzwolenie nie oznacza: brak norm. To wymaga rzetelnego przemyślenia i umiejscowienie zjawiska homoseksualizmu w całokształcie relacji – gdzie dwoma brzegami granicznymi są: negacja (brak lub zanik homoseksualizmu) oraz „narracja gejowska”, „bezwarunkowa afirmacja”.

Rzetelne, uczciwe i obiektywne opisanie homoseksualizmu i jego natury, bez deprecjonowania na siłę, ale też ukrywania wad – za jakie uważam konfliktogenność (z męską przyjaźnią m.in.) oraz „niemoc” społecznogenną (co wedle mnie całkowicie wyklucza powoływanie czegoś takiego jak „małżeństwa gejowskie” lub manipulowanie przy tej instytucji – w małżeństwie chodzi właśnie o płeć!).

 

Natura homoseksualizmu 

Co dla wielu z lewa i z prawa wyda się szokujące, ale uważam, że homoseksualizm jest niezbędny dla zachowania pewnego ładu płciowego i relacji płciowych. Bo wbrew mniemaniom wielu, nie uważam, aby naruszał on „bycie kobietą czy bycie mężczyzną” (sam w sobie), ale właśnie paradoksalnie wskazuje na to jak bardzo relacje między i wewnątrz płciowe kształtują nasz świat – tym samym pozwala wyjść poza dychotomię orientacji seksualnych.

Homoseksualizm czy też relacja intrapłuciowa nie ma jednak przede wszystkim mocy budowanie społeczeństwa, jaką mają relacje interpłuciowe stąd homoseksualizm to zawsze zjawisko ekstraordynaryjne; a całe zabiegi lewicy by nadać mu charakter normatywny to zwykła, nomen omen, dewiacja. 

Ale znaczy to też to, że homoseksualizmu nie da się zakuć i anihilować. Jest to część, jeśli nie natury, to natywności człowieka i konserwatyzm musi znaleźć dla niego miejsce i pole działania. Można sądzić, że skoro lewicowa narracja o gejach jest jednak tak atrakcyjna dla nich samych, dla gejów i liberalnej większości społecznej (dominującej na zachodzie), to nie ma sensu żadna konserwatywna odpowiedź – zostaje albo totalna negacja albo zaakceptowanie „równości”; ja jednak uważam, że zbliża się przesilenie, a rozchodzenie się coraz wyraźniejsze, pomimo propagandy „gejostwa” z homoseksualizmem to jego objaw.

 

Liberalna większość 

To co dzieje się na zachodzie to nie jednak żadna rewolucja, tylko zwykłe przejmowanie przez dominujący tam liberalizm instytucji, rzecz, której należało się spodziewać – to przejmowanie wiąże się z przewartościowywaniem, a ono z kolei następuje po określonej linii: antykonserwatyzmu.

Czyli liberalizm dokonuje dekonserwatywizacji instytucji, odbiera im ich dotychczasowy wymiar, nadaje za to swój. Na prawicy wielu szacowny i inteligentnych ludzi ulega przemożności dyskursu o „małżeńskiej równości”, część po prostu odpuszcza, inni redefiniują aksjologię (vide Cameron). Tak czy inaczej konserwatysta jako „obrońca bytu” czuje zalewającą go nie-rzeczywistość.

Odpowiedź na to jest jednak jedna i zawsze ta sama, jeśli świat wygania konserwatystę, to znaczy, że źle „konserwował”. Musi przemyśleć siebie, świat i wrócić.  

 

Homocon
O mnie Homocon

Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo