T.W T.W
881
BLOG

Odznaczeni za Grudzień 70 - lista nieobecności

T.W T.W Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

W związku z 40. rocznica szczecińskiego kryzysu zimowego z 1970/71 r., 18 Grudnia 2010 w sali Bogusława Zamku Książąt Pomorskich, odbyła się uroczysta gala. Wręczono na niej 99 odznaczeń bohaterom tych wydarzeń.
fot. materiały IPN
fot. materiały IPN
Większość wniosków w sprawie odznaczeń wygenerował zachodniopomorski NSZZ Solidarność i koordynujący jego działania w tej sprawie Pan Wojciech Woźniak. „Grudniowe” odznaczenia nadał Prezydent RP oraz Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego. Minister Sprawiedliwości odznaczył 29 osób ze szczecińskiego  środowiska prawniczego zaangażowanego dekadę później w ruch „Solidarności”. Znaczna cześć odznaczonych nie była związana z Grudniem 70 i Styczniem 71. Kilka osób zostało odznaczonych po raz kolejny, nie brak było osób wyróżnionych dwukrotnie, o innych zapomniano całkowicie. Od lat w Szczecinie odznaczamy ludzi związanych z Grudniem 70,  problemem jest to, iż nie istnieją kryteria, które jednoznacznie określałyby, kto ma otrzymać odznaczania. Tak samo było również w czasie tegorocznych obchodów.
Najwyższe odznaczenia prezydenckie, KRZYŻ OFICERSKI ORDERU ODRODZENIA POLSKI, otrzymały trzy wyjątkowe osoby. Chodzi o byłych członków PZPR, Mieczysława Dopierałę -  przywódcę strajku grudniowego w stoczni im. Adolfa Warskiego, Lucjana Adamczuka -  doradcę obu strajków, oraz „bezpartyjną” Ewę Zielińską – członkinię obu komitetów strajkowych. Pani Zielińska w styczniu 1971 roku, bez konsultacji z Komitetem Strajkowym, wpuściła Edwarda Gierka do strajkującego „Warskiego”, czym lekko wpłynęła na historię Polski. Wielkim nieobecnym był przywódca protestu styczniowego, szef Komisji Robotniczej, Edmund Bałuka. Odmawia on konsekwentnie  przyjmowania odznaczeń państwowych.
Wymienione osoby odgrywały wówczas ważne role i zostały słusznie odznaczone. Dlaczego jednak nie wyróżniono tej klasy odznaczaniem innych równie ważnych członków obu Komitetów Strajkowych i Komisji Robotniczej?  Dlaczego tej klasy odznaczeniem, nie nagrodzono członków odnowionej w lutym 1971 Rady Zakładowej „Warskiego” oraz jej Rady Robotniczej? Przecież jednym z głównych osiągnięć szczecińskiego strajku w styczniu 1971 roku było złamanie statutu PZPR, skrócenie kadencji samorządu zawodowego, co było tego konsekwencją, przeprowadzenie do nich relatywnie wolnych wyborów. Spowodowało to, iż cześć ludzi którzy znaleźli się w wyżej wymienionych instytucjach było autentycznymi reprezentantami robotników. Był to prawdziwy ewenement w państwach obozu komunistycznego. W końcu, dlaczego ograniczono się tylko do odznaczania reprezentantów „Warskiego”? Przecież w ówczesnym województwie szczecińskim strajkowało w Grudniu 70, co najmniej 117 zakładów, w Styczniu 71, co najmniej 42 zakłady.
Duża grupa wyróżnionych Odznaką Gryfa Zachodniopomorskiego to członkowie struktur strajkowych z 1970 i 1971 roku, które funkcjonowały w największym ówczesnym zakładzie województwa, stoczni „Warskiego”. Problem w tym iż w tak zwanych grudniowych „trójkach wydziałowych” zaangażowanych było ponad 100 osób, a w strajku będącym prawdziwą „erupcją demokracji”, który wybuchł miesiąc później, w „piątkach” było ich już ponad 200. Jakie kryteria decydowały więc o tym że dana osoba dostała odznaczenia a inna nie?
Kolejnym pytaniem bez odpowiedzi, jest problem, czy o odznaczeniu decydował „klucz przynależnościowy”? To znaczy. czy dana osoba weszła do Komitetu Strajkowego. czy też nie. Jeśli kierowano się wyłącznie kategorią przynależności, to bardzo niedobrze, ponieważ w wielu przypadkach z formalnego uczestnictwa w Komitetach Strajkowych nic nie wynikało. Natomiast wielu aktywistów, takich jak Jan Sobieski, którzy mimo iż nie byli formalnie członkami struktur strajkowych, byli bardzo aktywnymi uczestnikami tego co się wówczas działo.
Przy odznaczeniach lokalnych pojawia się ten sam problem, co przy odznaczeniach prezydenckich. W zasadzie zostali odznaczeni wyłącznie ludzie z „Warskiego”. Zapomniano o protestujących pracujących np. w „Gryfii”, hucie „Szczecin”, ZCH „Police”, Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Stargardzie Szczecińskim, gdzie fatygował się sam premier Piotr Jaroszewicz. Gryfów nie otrzymali ani Adam Ulfik, wiceprzewodniczący strajku styczniowego i Komisji Robotniczej, ani Bogdan Gołaszewski, 22 latek który wywołał strajk styczniowy, a po kilku miesiącach został znaleziony martwy w bardzo dziwnych okolicznościach. Obaj zostali pośmiertnie odznaczeni przez Prezydenta RP w 2009 roku.
Dzięki ludziom którzy od 40 lat dają  „świadectwo” szczecińskiego Grudnia 70 i Stycznia 71, mozolnie odtwarzamy obraz tego co się wówczas stało. Odznaczenie nadano między innymi Bartłomiejowi Sochańskiemu (za czasów jego prezydentury powstała w magistracie specjalna komisja odszkodowawcza). Dlaczego nie odznaczono jednak autorów, bodajże najważniejszego reportażu o szczecińskim Grudniu 70 i Styczniu 71, Małgorzaty Szejnert i Tomasza Zalewskiego? Dlaczego nie odznaczono, stale pomijanego w publikacjach szczecińskiego oddziału IPN, Jana Lityńskigo i jego małżonki Anny Dodziuk, dzięki którym do paryskiej „Kultury” trafiły słynne taśmy z debaty Edwarda Gierka z robotnikami „Warskiego”? Dlaczego zapomniano o Lidii Więckowskiej szczecińskiej korespondentce „Trybuny Ludu”, oraz Ewie Wacowskiej, autorce dwóch „grudniowych” książek? Zapomniano o odznaczeniu Bogusław Sulika, który przyczynił się do powstania brytyjskiego filmu dokumentalno-fabularnego „Three Day in Szczecin”? Niezrozumiałe jest pominięcie przy odznaczeniach szczecińskich naukowców, którzy od kilkudziesięciu lat badają, lub badali, szczeciński kryzys zimowy, prof.  Andrzeja Głowackiego i dr. Michała Paziewskiego.
Odznaczono szczecińskich pracowników służby zdrowia, którzy w tamtych dramatycznych chwilach ratowali ludzkie życie, między innymi personel przychodni przy ulicy Starzyńskiego, w tym panią Danutę Szewczyk. Bardzo dobrze. Dlaczego jednak nie odznaczono na przykład szczecińskich lekarzy, takich jak doktor Janusz Gąsecki? Ten chirurg, nie istniejącego już szpitala kolejowego, zlokalizowanego przy ulicy Wyzwolenia, własnymi rękoma uratował w czasie „czarnego czwartku” kilka istnień ludzkich. Dlaczego prawie całkowicie zapomniano o „białym personelu” szczecińskich szpitali? Te bohaterskie kobiety, których dyżury rozpoczęły się 17 grudnia i trwały na swoich stanowiskach pracy, często bez jakiejkolwiek przerwy, do 24 Grudnia lub dłużej, nadal pozostają „cichymi bohaterami”. „Przypadkowość” odznaczeń  pracowników służby zdrowia jest rażąca.

Odznaczono wybranych  zabitych i rannych. Jakie kryterium zastosowano przy ich wyborze? Przecież tylko od broni palnej zostało wówczas rannych około 70 osób. Dlaczego po raz kolejny zapomniano o 24 strażakach rannych w czasie szczecińskiego Grudnia 70? Słusznie odznaczony Gryfem został pracownik „Gryfii” Bolesław Potocki, wówczas 18 latek postrzelony w rękę przy Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (dziś budynki Urzędu Miejskiego). Dlaczego jednak nie został przypomniany dramat, który rozegrał się w tym budynku? Czy nie warto było zastanowić się nad odznaczeniem oficera, który właśnie w tym budynku postrzelił się w rękę aby nie uczestniczyć w strzelaniu do ludzi? Możemy być pewni, że ten czyn spowodował, iż kariery w Ludowym Wojsku Polskim nie zrobił. Wiemy o co najmniej 7 żołnierzach, którzy zostali ranni w czasie szczecińskiego Grudnia, są to również jego ewidentne ofiary. Dlaczego poddajemy się ideologicznej wykładni Grudnia 70, stworzonej przez szczeciński oddział IPN i nie odznaczamy (czy przynajmniej nie zastanawiamy się nad wpisaniem ich w obraz wydarzeń),71 milicjantów. którzy odnieśli rany w Grudniu 1970 na ulicach naszego miasta? Nie chodzi o elewów ze szkół podoficerskich MO ze Słupska i Piły, którzy brutalnie pacyfikowali Szczecin, ale o rodzimych milicjantów, którzy często byli uczciwymi ludźmi, zaś wielu z nich odeszło z pracy w związku z tym co się stało.

Wśród osób, które dotknięte zostały „po – grudniowymi represjami”, odznaczony został Edward Gałązka. Bardzo dobrze. Dlaczego jednak Gryfami nie odznaczono na przykład Antoniego Kija, członka styczniowego K.S i K.R, którego poszukiwano listem gończym, zamykanego w areszcie i ostatecznie zwolnionego z pracy? Tak samo jak Tadeusza Lichotę, który do 1974 roku był przewodniczącym Rady Oddziałowej Związku Zawodowego Metalowców, a następnie został zwolniony z pracy. Dlaczego nie przypomniano ofiar „przestępstw sądowych”, które były pokłosiem Grudnia 70 w Szczecinie? Kiedy to w szczecińskich procesach, będących parodią wymiaru sprawiedliwości, co najmniej kilkanaście osób zostało skazanych na wysokie wyroki więzienia. Nie zostało zidentyfikowanych i przypomnianych dziesięcioro nieletnich chłopców i dziewcząt, którzy w wyniku Grudnia 70 znaleźli się w „poprawczakach”. Nie rozstrzygam czy oni wszyscy byli winni czy nie, cześć z nich być może popełniła czyny chuligańskie i dopuściła się kradzieży, ale czy wszyscy i czy wysokość kary była adekwatna?

Piotr Klimek skomponował „Symfonię Szesnastu”, stała się rzecz bardzo dobra. Dlaczego jednak szesnastu? Czy słuszne jest opieranie się na komunikacie szczecińskiej prokuratury wojewódzkiej z 18 stycznia 1971 roku, w sytuacji kiedy w Szczecinie panuje konsensus, co to tego, iż ofiar było 17. To, że jedna z rodzin nie zgodziła się na zamieszczenie nazwiska swojego bliskiego na „Aniele Wolności”, nie zmienia tego faktu.

W okolicznościowych artykułach dotyczących Grudnia 70 roku zaprezentowano głównie wizję brutalnych walk ulicznych, perspektywę działania aparatu przemocy. „Kwiatkiem przy kożuchu” były relacje świadków historii. Po raz kolejny na plan dalszy zszedł fenomen skali samoorganizacji robotników. Pani Agnieszka Kuchcińska-Kurcz zaprezentowała wizję propagowania szczecińskiego Grudnia 70 i Stycznia 71 roku w taki sposób, aby był on atrakcyjny dla młodych ludzi. Redaktor Alan Sasinowski pisał o trudnościach „budowania tożsamości na robotniczej rewolcie”. Wszystko to są zagadnienia ważne. Jednak w moim mniemaniu, istotą naszego problemu jest prawie całkowity brak rzetelnych badań dotyczących tych wydarzeń. Potwierdzają to cztery okolicznościowe, ww, w większości zdezaktualizowane w momencie wydania, publikacje „naukowe” szczecińskiego oddziału IPN. 

W organizację obchodów w różnym stopniu włączyło się wiele instytucji, jednak tylko szczeciński oddział IPN posiadał odpowiednie pieniądze przeznaczone dokładnie na „grudniowe badania” i „obchody”, wykwalifikowanych pracowników oraz zasoby archiwalne, które odpowiednio wykorzystane mogłaby wszystkie wymienione w powyższym tekście osoby zidentyfikować i oddać ich prawdziwą rolę. Nieuwzględnienie powyższych kategorii osób powoduje, że zatracony został bezprecedensowy charakter i zjawiskowość szczecińskiego kryzysu zimowego 70/71. Bowiem tylko z nimi, szczeciński Strajk Generalny z Grudnia 70 roku oraz pokojowe zakończenie styczniowego protestu, jest wydarzeniem na skalę światową, porównywalną z powstaniem w Berlinie w 1953 roku, Budapesztem z 1956 roku czy Pragą 1968 roku.

Tomasz Węgielnik

więcej tekstów na ten temat na portalu Stetinum.pl

  Prosimy o kontakt na adres redakcji bądź adres mailowy wegielnikt@o2.pl, osoby mogące wskazać ludzi zaangażowanych w wydarzenia Grudnia 70 i Stycznia 71 z całego byłego województwa szczecińskiego.

T.W
O mnie T.W

Analityk obszaru postradzieckiego, europejskie rynki energetyczne, polski system polityczny. Współpracuje z Fundacją Instytut Badań i Analiz Politologicznych w obszarze analiz i publikacji politologicznych. Charakteryzuje się brakiem nieufności do pracy nie narzucanej zewnętrznie. Opinie prezentowane na tym blogu są tylko i wyłącznie poglądami autora.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura