bartek123 bartek123
2294
BLOG

Historia Działu Realizacji Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa

bartek123 bartek123 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 

 

 Dr Marcin Idziński

 

Dział Realizacji (Produkcji)

Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa

1952-1994.

 

Spis rzeczy: 

1. Uwagi wstępne 

2. Brzmienie stacji 

3. Zespół reżyserów (producerów) i spikerów 

4. Tryb pracy działu 

5. Kierownictwo działu 

6. Technicy, czyli inżynierowie dźwięku 

7. Biogramy niektórych osób występujących w opracowaniu 

8. Lista pracowników działu 1952-94 

9. Lista kierowników produkcji 

10. Bibliografia 

11. Przypisy

 

 

1. Uwagi wstępne

 

Ściśle polityczny charakter stacji Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa nie ulega kwestii. Taki był sens jej powołania i takie były zasadnicze założenia programowe.[1] Nie znaczy to jednak, by swój cel radio realizowało wyłącznie poprzez programy typu politycznego!

W deklaracji założyciela rozgłośni[2] określono charakter działalności jako "...pokojową działalność na rzecz przywrócenia Europie Wschodniej swobód politycznych, społecznych i religijnych.." i dalej "...poprzez umożliwienie tym społeczeństwom dotarcia do bezstronnej informacji, poznanie własnej historii najnowszej i miejsca należnego w działaniach ogólnoświatowych, kontakt z własną kulturą i tradycją narodową i religijną, które są w ich krajach przeinaczane."[3] (podkreślenia M.I.).

Z tego (i z innych tekstów KSWE) wynika, że od początku chodziło o możliwie szeroką prezentację nie tylko wiadomości (news), ale również materiałów historycznych i kulturalnych -  "...mogących pomóc słuchaczom w oparciu się nachalnej i fachowo (a więc i skutecznie - przyp.M.I.) robionej propagandzie i dezinformacji, w celu akceptacji systemu komunistycznego." [4]

Takie zadania rozgłośni, stawiały przed nią od samego początku wysokie wymagania w dziedzinie poziomu fonicznego (a więc i artystycznego) produkowanego i emitowanego materiału, toteż znaczenie Działu Produkcji było od początki istotne.

Prześledzimy to nieco później dokładniej, teraz tylko zwróćmy uwagę, że wymagania te określono prosto; - "Brzmienie stacji i poziom realizacyjny programów nadawanych nie może w niczymustępować czołowym radiostacjom nadających w ojczystych językach słuchaczy." [5]

Przytoczone powyżej deklaracje pochodzą z materiałów z lat 1949-51, a więc obowiązywały już zespół radia Wolna Europa prowadzony przez Lesława Bodeńskiego (a od 1951 Stanisława Strzetelskiego) w Nowym Jorku, nadający w języku polskim od 04.07.1950 z niewielkiego nadajnika o sile zaledwie 7,5 kilowatów, umieszczonego w Lampertheim w RFN.

Opracowanie niniejsze dotyczy jednak wyłącznie historii Działu Produkcji Rozgłośni Polskiej RWE w Monachium, która rozpoczęła swe nadawanie w dniu 03.05.1952. Powody pominięcia tu okresu poprzedniego są dwa; - 1. Brak materiału fonicznego, na podstawie którego można by działalność opisać, 2. Warunki techniczne nadawania w owym czasie, które właściwie wykluczały możliwość realizacji nałożonych na rozgłośnię zadań, poza podstawową informacją (news), a również tym, że program emitowano tylko w wymiarze 2-4 godzin na dobę, więc poza komunikat polityczny nie wychodzono.[6]

O normalnej pracy radiowej można więc w przypadku Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa mówić dopiero, gdy zespół uzyskał w Monachium normalne warunki produkcji i emisji programów (w pełni profesjonalne studia produkcyjne i nadajniki porównywalne z innymi stacjami, obecnymi w tym czasie w eterze).

Zakończymy te uwagi wstępne dość oczywistym, aczkolwiek często zapominanym stwierdzeniem,

które otwiera katalog Wacława Tkaczuka "Teatr Polskiego Radia w Jedynce" - "Świat radiowy zostaje wyartykułowany i rozpoznany dopiero (i wyłącznie) w radiowej konkretyzacji. Audycja istnieje dopiero, gdy została nagrana i oczywiście nadana i wysłuchana."[7]- a to właśnie jest zadaniem Działu Produkcji, bez którego o radiu w ogóle nie można pomyśleć. Oczywiście! - by cokolwiek pojawiło się w eterze wystarczy osoba coś mówiąca, mikrofon i nadajnik, ale z radiem, tak jak je już rozumiano w USA i Europie w połowie XX wieku, nie ma to nic wspólnego.

 2. Brzmienie stacji.

To co słuchacz słyszy za pośrednictwem głośnika radiowego (a przecież tylko słyszy) teoria komunikacji,[8] a w węższym kontekście teoria sztuki radiowej[9] dzieli na trzy zasadnicze elementy;

 - po pierwsze (jako element zasadniczy) - dźwięk jako taki, a więc rodzaj kompozycji dźwięków słyszanych,

- po drugie - obecność tego brzmienia, jego specyfika (rozpoznawalność) w świecie osobistym słuchacza (po zaakceptowaniu danej stacji, jako często słuchanej),

- po trzecie - rodzaj komunikatu (w tym głównie informacji, ale także innych komunikatów fonicznych, jak np. lubianej lub nie lubianej muzyki, odbieranego jako przyjemny lub nieprzyjemny głos spikerów itd.).

Najczęściej spotykana literatura tematu, rzadko tylko bierze pod uwagę wyjątkowe specyfiki poszczególnych stacji [10] a w przypadku RP RWE takie spojrzenie jest niewątpliwie wskazane, gdyż od początki była to stacja szczególna dla słuchacza polskojęzycznego[11] i szczególne były w stosunku do niej oczekiwania! Nie było to radio, którego poszukiwało się na skali odbiornika - ot tak! - by po prostu posłuchać i przy okazji czegoś się dowiedzieć, ale przede wszystkim – by się dowiedzieć i stąd właśnie komunikat wysuwał się na plan pierwszy, a pozostałe elementy grały rolę w nieco innej kolejności, niż za teorią sztuki radiowej podałem wyżej.

Jednak niewątpliwie grały rolę znaczną!

Wspomniany Johann-Georg Lippgen, chyba najwybitniejszy specjalista w swej dziedzinie, szeroko omawia i przywiązuje zasadnicze znaczenie do brzmienia stacji radiowej w kontekście skuteczności przekazu treści politycznych (zwłaszcza!) i ich komunikatywności (czyli uznawanej wiarygodności i atrakcyjności merytorycznej). W innych rodzajach komunikatu (treści kulturalne i inne, o charakterze nie informacyjnym) znaczenie brzmienia stacji ma oczywiście jeszcze większe znaczenie, a pamiętajmy, że RWE przekazywało nie tylko komunikat polityczny sensu stricto, choć, jako się rzekło,  głównie w politycznym celu.

Było więc niezmiernie ważne, by całość komunikatu do słuchacza docierał w sposób co najmniej spolegliwy, jeśli nie wręcz atrakcyjny.

Warto tu również przytoczyć fragment wykładu polskiego specjalisty Piotra Łazarkiewicza, wygłoszonego dla pracowników rozgłośni regionalnych w siedzibie Radia Gdańsk w roku 2007. To spojrzenie w pełni sygnalizuje przywiązywanie wagi głównie do elementu treściowego przekazu radiowego, więc jest jakby najbliższe realiom RWE. Łazarkiewicz mówi; - "Praca radiowa to swego rodzaju "powrót do źródeł". Zostaje to, co najważniejsze; - istota, sens, myśl, precyzja i logika komunikatu, klarowność wywodu. W radiowym studiu intymność nie jest niczym zakłócana. Tak więc sensualność świata - ta, którą odbieramy po zamknięciu oczu, jest przecież o wiele bogatsza niż to, co widzimy. Nasza wyobraźnia buduje własne światy - wyglądy miejsc, zdarzeń, ludzi."

Pierwsza część wypowiedzi dotyczy niewątpliwie pracy redakcyjnej, natomiast druga, dotycząca sensualności przekazu, dotyczy już w całości brzmienia, rytmu, atmosfery - a więc elementów w całości wynikających tylko z procesu produkcji (techniki i metod realizacji nagrania, a także sposobu aranżacji samego momentu nagrania omawianego komunikatu!) Bo właśnie proces produkcji decyduje o tych zasadniczych elementach, mogących komunikatowi merytorycznemu pomóc lub zaszkodzić. W dalszej części wykładu Łazarkiewicz zwraca nawet uwagę, że proces produkcyjny (samo nagranie, aranżacja akustyki studia, charakterystyka mikrofonu, jego usytuowanie i inne elementy tego typu) może zawartość merytoryczną komunikatu (np. politycznego) zasadniczo zmienić, nawet cały jego sens wypaczyć, a nawet ośmieszyć. Wiemy przecież, że za pomocą techniki radiowej możemy spowodować, że treść audycji będzie tak samo wypaczona jak wizerunek twarzy w krzywym zwierciadle. Można tego dokonać świadomie (np. w celach szalbierczych[12]), ale również karykatura taka może wynikać z nieumiejętności producenta audycji.[13]

Panowanie nad rodzajem brzmienia stacji ma również (a w czasach gdy rozgłośnia RWE powstawała szczególnie) zasadnicze znaczenie dla jej rozpoznawalności przez słuchacza![14] Dziś cyfrowo programujemy nasze odbiorniki, by znaleźć pożądaną stację, a mimo to nadawcy programów dbają bardzo o to, by w swe brzmienie wprowadzić elementy łatwo rozpoznawalne przez słuchacza.[15] W czasach, o których mówimy, praktyka taka wynikała jeszcze raczej z intuicji niż naukowej refleksji, jednak starsi słuchacze pamiętają pewnie jak bardzo charakterystyczne brzmienie miało np. Radio Luksemburg, czy BBC. RP RWE była również łatwo rozpoznawalna!

Brzmienie Wolnej Europy[16] wymaga nieco szerszego opisu, gdyż zmieniało się ono w długim okresie swej obecności w eterze. Zmiany wynikały nie tylko z naturalnego rozwoju sprzętu studyjnego i nadawczego, który w okresie ponad 40 lat nadawania był ogromny, ale również z dostępności słuchaczy do sygnału nadawanego. Pamiętajmy, że brzmienie to kilkakrotnie modyfikowano z powodu zagłuszania sygnału przez komunistów. Dziś głównie przypominamy sobie to zagłuszane brzmienie.[17]

Zacznijmy jednak od pierwszych audycji, gdy zagłuszania jeszcze nie było.

Słuchając dziś nagrań z inauguracji RP RWE z dnia 03.05.1952 odnosimy wrażenie, że mamy do czynienia z bardzo starym programem radiowym. I jest tak w istocie! Przypomnijmy, że było to zaledwie w 21 lat po nadaniu pierwszej w ogóle w historii audycji radiowej![18] Dodatkowo zwraca uwagę nadzwyczaj podniosły, patetyczny ton zarówno samego sygnału skomponowanego z "Witaj majowa jutrzenko", jak i następującej po niej zapowiedzi spikera, a także innych głosów nadanych tego dnia. Ten patos odróżniał bardzo brzmienie stacji na tle innych, nadających wówczas rozgłośni, jednak poza samym sygnałem rozpoznawczym, zaraz w następnych dniach z tej "podniosłości" zrezygnowano i program stacji brzmiała już normalnie.

Stylowi audycji inauguracyjnych trudno jednak się dziwić, gdy weźmiemy pod uwagę i moment historyczny tego wydarzenia i jego znaczenie, tak dla Polski, polskiego słuchacza, jak i dla nadającego zespołu - mówiących do kraju ludzi.

Decyzja artystyczna wydaje się też słuszna (a była to niewątpliwie decyzją świadoma, o czym niżej), zwłaszcza, gdy z perspektywy już ponad 55 lat spojrzymy na rzeczywistą przełomowość tej chwili w całych dziejach wydarzeń w Polsce między końcem II wojny światowej, a momentem wyzwolenia kraju spod komunistycznej dyktatury. Tym razem historia uzasadniła ostatecznie prawo do patosu i podniosłości atmosfery tych pierwszych audycji, gdyż rzeczywiście w życiu Polaków rozpoczął się jeden z najważniejszych okresów. Komunistyczny, szalbierczy monopol informacyjny - został złamany! Polacy mówili do siebie i o sobie w sposób wolny.

Nagrania archiwalne z lat 1952-53, które mamy, są interesujące pod względem brzmieniowym. Rozgłośnia dysponowała niemal najnowocześniejszym na owe czasy sprzętem rejestracyjnym i nadawczym, toteż jakość dźwięku była bardzo dobra. Oprawa dźwiękowa poszczególnych materiałów dokumentalnych nie różniła się zbytnio od ówczesnych standardów światowych, jednak same materiały historyczne, na antenie prezentowane, miały bardzo szczególny charakter. Myślę tutaj głównie o audycjach, w których wypowiadali się świadkowie historii najnowszej, tacy jak Edward Raczyński, Władysław Anders, Stanisław Mikołajczyk, Adam Ciołkosz czy inni politycy aktywni w polskich władzach państwowych na emigracji. Ich niezmiernie ważne dla słuchaczy w kraju wypowiedzi, będące często odpowiedziami na aroganckie i zakłamane denuncjacje funkcjonariuszy polskiego establiszmentu komunistycznego, były zwykle bardzo emocjonalne i stanowiły pewnego rodzaju wizytówkę brzmienia stacji. Różniło się to nieco od ówczesnego stylu wypowiedzi politycznych na Zachodzie, gdzie równie emocjonalny ton wypowiedzi gen. de Gaule stanowił raczej wyjątek. Ale też z dużym natężeniem emocji wypowiadali się przedstawiciele władz z za żelaznej kurtyny, tak, że owa forma tego swoistego "dialogu" pomiędzy obu stronami miała swoje uzasadnienie. Również wystąpienia niektórych poetów pozostających na emigracji miały podobny styl, by przypomnieć wzruszające dziś brzmienie głosów Jana Lechonia czy Kazimierza Wierzyńskiego. Styl ten reprezentowali również niektórzy komentatorzy, jak np. Wiktor Trościanko czy Tadeusz Żenczykowski[19].

Swego rodzaju dopełnienie tej stylistyki stanowiła część muzycznego programu stacji, na którą składały się pieśni patriotyczne, żołnierskie, powstańcze, które nadawano w czasie, gdy ich wykonanie w kraju było przez cenzurę zakazane i ścigane przez UB, podobnie jak wykonania zakazanych autorów literatury polskiej, przebywających na Zachodzie.

Kolejną specyfikę stanowiło samo brzmienie języka polskiego na antenie RP RWE. Rzecz ta często uchodzi uwadze osób piszących wspomnienia z tamtych lat, a ujawnia swą jaskrawość dopiero w porównaniu z językiem polskim obecnym w tym czasie na antenie rozgłośni krajowych, czy innych stacji polskojęzycznych na świecie.

Twórcy radia PRL-owskiego (głównie ich polityczni mocodawcy) zadbali o to, by język obecny na ich antenie stanowił również odbicie zmiany rzeczywistości politycznej i społecznej w Polsce. Wprawdzie można było w radiostacjach krajowych usłyszeć niektórych spikerów rozgłośni przedwojennych, będących wówczas w kraju, co miało stanowić szalbierczy dowód na "zachowanie tradycji" Polskiego Radia, jednak o tak zwane "piękno języka polskiego" mało dbano, lub programowo nie dbano wcale. Toteż strona brzmienia języka polskiego w tych stacjach uległa zdecydowanej prymitywizacji.[20] Jedną z cech tej zamierzonej "reformy mówionego języka polskiego" było eliminowanie z anteny (na tyle, na ile to było możliwe, a udało się w znacznym stopniu) osób mówiących z akcentem wschodnim, czyli właściwym dla mieszkańców ziem, które historia przypisała Związkowi Radzieckiemu. Jednocześnie nie zwalczano rusycyzmów, a nawet w warstwie słownej dbano o ich pojawianie się. Nawet pobrzmiewanie gwary śląskiej było niemile widziane aż do czasów rządów Edwarda Gierka.[21] Drastycznym przykładem polityki ujednolicania języka PRL-u było wyeliminowanie regionalizmów, nawet z pieśni ludowych, wykonywanych przez Zespół Pieśni i Tańca "Mazowsze" (podobnie później było przez wiele lat z Zespołem Pieśni i Tańca "Śląsk") gdzie w tym samym "języku" wykonywano pieśni kurpiowskie, śląskie, czy mazurskie. Jedyny wyjątek stanowiła gwara góralska (nikt nie wie z jakiego powodu!).[22]

W tej dziedzinie Rozgłośnia Polska RWE stanowiła chlubny wyjątek, gdyż nawet w innych stacjach polskojęzycznych na Zachodzie nastąpiła (może przypadkowa) unifikacja brzmienia języka Polskiego. Na antenie monachijskiej stacji można było usłyszeć niemal wszystkie regionalne odmiany mowy polskiej, tak, jak w Polsce z przed II wojny światowej - i to nie tylko w audycjach specjalistycznych, jak np. "Na lwowskiej fali", ale po prostu piękne brzmienie polszczyzny kresowej[23] można było rozpoznać w głosach stale obecnych na antenie spikerów i oczywiście kilku redaktorów, czytających własne komentarze.

Ta kultywacja różnorodności brzmienia mowy polskiej stanowiła niemal do samego końca pracy stacji jej bardzo ważny, choć nie zawsze doceniany walor. Stanowiła rodzaj przypomnienia kulturowego bogactwa tradycji Polski z przed dominacji sowieckiej.

Oczywiście jednym z najważniejszych elementów brzmienia stacji jest obecna na jej antenie muzyka. Poza już wymienionymi wyżej elementami, w RP RWE od samego początku działalności było stosunkowo dużo muzyki i to różnorodnej! Z rozgłośnią współpracowali wybitni kompozytorzy i muzycy, by wymienić tu tylko takie postaci jak Roman Palester, Jan Markowski [24], Jan Tyszkiewicz, Alfred Schütz [25], a w ostatnim okresie chociażby Marek Staśko czy Stanisław Deja.[26] Gwarantowało to bardzo wysoki poziom oprawy muzycznej programu. Było to możliwe także dzięki profesjonalnie wyposażonemu studiu (Studio Nr.1), przystosowanemu nawet do nagrań pełnej orkiestry symfonicznej.

Od 1954 wprowadzono nadawanie wielu przebojów światowej muzyki rozrywkowej i jazzowej[27], które w Polskim Radio eliminowano. Tradycja nadawania muzyki niemile widzianej przez komunistów zachowała się do samego końca działalności stacji[28]. Do samego końca stanu wojennego nadawano np. stały cykl piosenek Jacka Kaczmarskiego[29] - audycja bardzo popularna w kraju - z których dużą część w tym okresie napisał on specjalnie do programu RP RWE.

Zawartość muzyczna programu była bardzo zróżnicowana. Poza zakazanymi w Polsce piosenkami[30], program dzielono (pomiędzy poszczególnymi audycjami) pięciominutowymi wstawkami chopinowskimi, a w soboty nadawano dłuższe koncerty muzyki symfonicznej.[31] Warto również przypomnieć, że w owym czasie Rozgłośnia Polska RWE była jedyną stacją słuchaną w kraju, gdzie w okresie Świąt Bożego Narodzenia nadawano kolędy[32](!), a w okresie innych wielkich świąt kościelnych muzykę sakralną i pieśni religijne. Oczywiście najważniejsze były coniedzielne transmisje Mszy świętych w pełnej oprawie muzycznej, co było również wyjątkowe w skali całej polskojęzycznej radiofonii na świecie.

Pozostając jeszcze przez chwilę przy Mszach świętych trzeba zwrócić uwagę na to, że był to jeden z nielicznych programów rozgłośni transmitowany na żywo (live) spoza siedziby stacji – najpierw z kościoła pod wezwaniem św. Barbary,[33] a następnie z kościoła pod wezwaniem św. Jerzego.[34]  Były to Msze odprawiane w języku polskim dla Polaków w Monachium zamieszkałych, w ramach działalności Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech. Transmisje te były szczególnym przedsięwzięcie technicznym, ale też i organizacyjnym. Do studia w rozgłośni otrzymywało się sygnał ze świątyni, który bezpośrednio przekazywany był do Master Control i dalej bezpośrednio na anteny nadawcze stacji. Nad płynnością i zawartością transmisji czuwał w studio jeden z polskojęzycznych producerów (realizatorów), mogący w razie nieprzewidzianych zakłóceń sygnału lub innych nieprzewidzianych zdarzeń transmisję przerwać i rozpocząć nadawanie programu zastępczego. Jako program liveowy Msze te miały szczególną wartość foniczną. Dzięki maestrii techników dźwięku, realizujących te transmisje, uzyskiwaliśmy rzadki, cotygodniowy dokument życia religijnego polskiej emigracji w Monachium, pod opieką wyjątkowych duszpasterzy. Audycje religijne rozgłośni powinny doczekać się osobnego opracowania[35].

Szczególne miejsce w programie przypada oczywiście pierwszym, antykomunistycznym programom satyryczno-muzycznym[36], jakimi były "Podwieczorki przy mikrofonie"[37], w których udział brali niemal wszyscy najwybitniejsi artyści estrady polskiej, przebywający na Zachodzie. Podobny charakter pełen sentymentu i niezapomnianego humoru miał także kabaret Mariana Hemara[38]. W tych audycjach muzyka estradowa miała niewątpliwie najwyższy w polskiej kulturze ówczesnej poziom, również wykonawczy. Novum akustyczne stanowiło również emitowanie tych programów ze studia zawsze pełnego publiczności żywo reagującej. W tym gatunku realizowano również szopki noworoczne[39], czy rozrywkowe programy wielkanocne[40].

Poza tymi stałymi cyklami zrealizowano około 60 specjalnych programów satyrycznych i rozrywkowych, związanych najczęściej z konkretnymi wydarzeniami politycznymi[41], także swego rodzaju antologie satyryczne, jak np. "Satyra wolna, lecz nie dozwolona" czy "Satyra polityczna i obyczajowa w przedwojennej Polsce". Na podstawie badań własnych ustaliłem, że w różnego typu archiwach znajduje się ponad 150 nagrań audycji typu satyrycznego, zrealizowanych w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. W różnych okresach wysłuchałem około 100 z nich - zainteresowanym historią radiofonii polecam je, gdyż były to na owe czasy wybitne kreacje reżyserskie, muzyczne, realizacyjne (dźwięk) i oczywiście przede wszystkim aktorskie (!). Widać to zwłaszcza, gdy porównać je z nagraniami podobnymi dokonanymi w krajowych radiostacjach, gdzie również występowali najwybitniejsi artyści tego czasu.

Istotną częścią brzmienia stacji były też remaki programów archiwalnych, które za pomocą wówczas nowoczesnej techniki radiowej opracowywano! W ten sposób do polskiego słuchacza docierały znowu przedwojenne nagrania np. Szczepcia i Tońcia (Kazimierz Wajda, Henryk Vogelfenger), wręcz legendarnej pary lwowskiej o niespotykanej popularności. Pamiętajmy, że przesiedleni ze Lwowa i okolic Polacy stanowili wówczas w PRL ponad milionową rzeszę potencjalnych (nie tylko przecież) słuchaczy. Nie mniejsze znaczenie miały podobne remakinagrań takich postaci historycznych jak Józef Piłsudski czy Stefan Starzyński. Oryginały tych nagrań znalazły się w posiadaniu RP RWE głównie ze zbiorów prywatnych, przekazywanych przez ich posiadaczy, czasami już w czasie II wojny światowej do rozgłośni II Korpusu, którego taśmotekę z czasem przejęła Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa.

W późniejszym okresie[42], trzeba o tym wspomnieć omawiając brzmienie stacji, pojawił się na antenie cykl przemycanych z kraju nagrań satyryków, które z racji cenzury nie miały szans na pojawienie się w krajowych radiostacjach. Ich wartość foniczna bywała różna. Większość tych nagrań była realizowana w warunkach pozastudyjnych[43], ale niektóre nagrywano nieoficjalnie w studiach radiowych w Warszawie i innych miastach, od razu w celu puszczenia ich w obieg bezdebitowy.[44] Te lepsze nagrania trzeba było czasami nieco "zbrzydzać" w studio w Monachium, by pozorować ich przypadkowe i "prywatne" pochodzenie, żeby nadanie ich przez RWE nie naraziło wykonawców, dysponentów studiów i realizatorów na śledztwa i represje w Polosce. Mówiąc o stronie dźwiękowej nie można również pominąć audycji literackich, w których prezentowano zakazaną w PRL-u poezję i literaturę. W tej dziedzinie stacja miała poważnego konkurenta w radiowej produkcji krajowej, w której stosunkowo wcześnie zaczęto nadawać programy literackie w wykonaniu wybitnych aktorów. Jednak wiele wykonań w Monachium nie ustępowało w poziomie wykonawczym Warszawie. Np. prezentacje powieści Włodzimierza Odojewskiego w wykonaniu Andrzeja Chomińskiego należą niewątpliwie do najlepszych wykonań lektorskich w polskiej fonografii.

Rozgłośnia nadawała swój program w okresie 42 lat. W tym czasie radiofonia rozwijała się wręcz żywiołowo, tworząc i nowe formy sztuki radiowej i wręcz niesamowicie doskonaląc technikę realizacji i emisji audycji. Nic więc dziwnego, że porównując brzmienie stacji z lat pięćdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku mamy do czynienia z jakoby "innym światem dźwiękowym". To prawda! – jednak zawsze mamy do czynienia ze światem dźwiękowym łatwo rozpoznawalnym w porównaniu z innymi stacjami, nie tylko polskojęzycznymi! Ta przemiana w RP RWE następowała bowiem stosunkowo powoli i jej proces wynikał z zupełnie wyjątkowych okoliczności, jakie stanowiło zagłuszanie programu.[45] Wpływem zagłuszania na brzmienie stacji zajmiemy się niżej.

Teraz warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że mimo powstawania wielu audycji w Nowym Jorku, Londynie, a sporadycznie w Paryżu i innych miejscach, brzmienie stacji pozostawało takie samo we wszystkich emitowanych programach. Wynikało to z dwóch zasadniczych powodów. Największe znaczenie miała tu charakterystyka nadajników krótkofalowych, ale poza tym wszystkie audycje napływające z innych studiów były w Monachium, podobnie zresztą jak i napływające korespondencje reporterów, w całości kopiowane na taśmy służące do specyficznej dla stacji emisji.

Tak więc materiał ostateczny był wyrównywany i w rezultacie miał taką samą charakterystykę.[46] Technika nadawcza RWE wymagała takiej obróbki również ze względu na sterowanie emisji przez sygnał dźwiękowy (tak zwany pips) o określonej częstotliwości, którego pasmo musiało być z reszty materiału dokładnie eliminowane, by maszyny nadawcze nie startowały i nie blokowały się automatycznie. Od chwili rozpoczęcia zagłuszania programu trzeba było też dodatkowo filtrować materiał, by wyeliminować zeń pasma dźwiękowe zgrywające się z zagłuszarkami, a natężać te, które na zagłuszanie były bardziej odporne. Dopiero wszystkie te elementy razem tworzyły ów specyficzny świat dźwięku, charakterystyczny dla Rozgłośni Polskiej RWE.

Każda gra treściowa, odbywająca się w eterze, a taką niewątpliwie była działalność RP RWE, jest zależna od konwencji tej gry! Toteż brzmienie stacji zmieniało się z czasem, zgodnie z rozwojem tej konwencji. Niekiedy było to odwoływanie się do wrażliwości słuchacza, niekiedy do jego prywatnej wiedzy o wydarzeniach i zdrowego rozsądku itd. Reagowanie na zmienną odruchu socjologicznegojest i prawem i obowiązkiem profesjonalnych mediów, jakim niewątpliwie jest radio. Ma to również wpływ na brzmienie poszczególnych stacji i ich taktykę informacyjną. Tak też było z rozwojem strony dźwiękowej Wolnej Europy. Jednak tu już wkraczamy w dziedzinę zbyt analitycznego opisu, który nie jest przedmiotem tego opracowania.

Czas płynie, ludzie odchodzą, a wraz nimi wiele pamiątkowych nagrań. Pamiątkowych, bo przecież nie archiwalnych! Każdy niemal z pracowników stacji coś tam zabrał do domu i gdzieś na przysłowiowym "strychu" czy w "szufladzie" ma jeszcze lub miał. Całość czerdziestodwuletniego  programu stacji, do roku 1994 zachowała się w komplecie (!)[47]. Pudełka z taśmami zajęłyby pewnie połowę półek Biblioteki Narodowej w Warszawie. Oczywiście taka archiwizacja nie była i nie jest możliwa, a przegranie tego materiału na nowoczesne nośniki było (w chwili selekcji i likwidacji zbioru) po prostu za drogie! Po końcu stacji[48] powstały oczywiście archiwa[49], ale oczywiście, ponieważ stacja była stacją polityczną, to zachowały się w nich nagrania tego głównie typu, no i oczywiście głosy świadków historii, np. Andersa, Wałęsy, Światły itp. Historia polityczna zachowuje zawsze i blaski i cienie historii narodu. Szkoda, że nie jego ducha! – a tym jest zazwyczaj nie polityka i nie fakty, a świat wzruszeń wynikający zwykle ze sztuki, której w RP RWE było tyle… ile w podobnych radiostacjach tego czasu! Nie było to mało! Nie wiem, kto mógłby mieć dzisiaj nagrania słuchowisk zrealizowanych przez Wacława Radulskiego, Leopolda Kielanowskiego, Zdzisława Marynowskiego, czy Marię Wachowiak. Może kolejne pokolenia Lwowiaków znajdą gdzieś w pamiątkach rodziców nagrania Kabaretu Hemara, a może już nie...

Choćby skrótowe opisanie brzmienia stacji nie jest łatwe, gdyż wymagałoby to narzędzi właściwych do opisu np. wczorajszego wyglądu nieba nad Monachium. Rzecz trudna nawet dla poety, bo jakże opisać niebo z jego niesamowitą mobilnością chmur i kształtów, oglądane przez niechlujnie zrobioną siatkę drucianą, do tego jeszcze pobrudzoną i miejscami zatkaną resztkami błota, nie do końca przez deszcz wymytymi. Dla radia taką „brudną siatką” były zagłuszarki, pracujące przez niemal 35 lat obecności RP RWE w eterze.

Trudność opisania brzmienia stacji jest więc podwójna, gdyż i ten medal ma swoje dwie strony! Najpierw należy odpowiedzieć na pytanie - o które brzmienie chodzi - to ze studia, to zapisane w archiwach, czy o to, które było brzmieniem rzeczywistym, które odbierał słuchacz? Oczywiście najważniejsze jest to, które odbierał słuchacz! Niestety nie słyszałem, by ktoś zbierał nagrania audycji dokonane przez słuchaczy w Polsce. To zasadnicza szkoda dla historii radia! Bez tych notacji wszelka historia RP RWE będzie kulawa. Wiem, że takie nagrania jeszcze istnieją. Namawiam więc każdego, kto jest w stanie je jeszcze zachować, by to czynił.

Osobiście miałem szczęście - i rozgłośni wiele lat słuchać w Polsce i potem jej program przez wiele lat tworzyć. Postaram się więc spojrzeć na jej brzmienie z obu stron. Wiem jednak, że to spojrzenie wymaga wielu uzupełnień.

Chcąc zasygnalizować temat można powiedzieć, że brzmienie RP RWE ujmuje najlepiej tytuł drugiej książki Jana Nowaka-Jeziorańskiego - Polska z oddali! To była Polska z oddali i dla mnie słuchającego tej stacji w Polsce i potem z oddali słuchałem Polski w studio, przygotowując dla niej program z Monachium. Nie chodziło tylko o zagłuszarki (w Polsce)! Poprzez zagłuszarki słyszałem ludzi kochających ten dziwny kraj nad Wisłą, Wartą, Bugiem i Soliną (a przecież także nad Wilią czy Dnieprem), tęskniących do niego, w którym żyjąc po wojnie wydawało się na co dzień, że żyjemy "normalnie". To ta tęsknota twórców monachijskich programów i ciągłe, aktywne zaangażowanie uświadamiało nam w kraju, że ta polska normalność w PRL jest pozorna, że była, może być i powinna być - inna. Gdy już znalazłem się w budynku przy Oettingenstr. w Monachium, nauczony radia w PRL-u, nie mogłem zrazu zrozumieć na czym polega ten inny sposób obecności przed mikrofonem. Wytłumaczył mi to przeraźliwie jasno Zdzisław Kołodziejski, wówczas doświadczony spiker i producer.[50] Powiedział: - Niech pan czyta tak jak pan chciałby to powiedzieć! I niech pan się nad tym zastanowi, co chce pan powiedzieć. Tyko tyle? – pomyślałem – Przecież to proste! Okazało się niezwykle trudne.

Oczywiście w roku 1982 żaden bogojczyźniany patos nie był już w RP RWE możliwy. Poza tym moje pokolenie pracowników rozgłośni zostało sprowadzone do niej przez Zdzisława Najdera po to, by i swoimi głosami współbrzmieć z wrażliwością słuchacza w kraju, czyli z tymi, którymi byliśmy jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Wykonanie zaleceń Zdzisława Kołodziejskiego nie było więc wcale dla nas łatwe! Gdy mi się to w końcu udało, zrozumiałem na czym polega obecność przy mikrofonie człowieka wolnego, który po prostu czyta tekst, wolny od świadomości „co to znaczyć by mogło gdyby..., co znaczy między wierszami…. jakby to można powiedzieć inaczej”.

W Polsce byłem na co dzień aktorem, reżyserem teatralnym, które to sztuki ze swej natury są działaniem w sferze wyobraźni, poruszaniem się w świecie metafory, aluzji i innych figur artystycznych. W Polskim Radio (poza słuchowiskiem czy lektoratem literackim) czytało się zwykle teksty, których zawartość merytoryczna była zawsze niejasna i wieloznaczna. Nawet wiadomości dziennika radiowego budziły takie poczucie. Nie mogło to nie mieć wpływu na poczucie spikera przy mikrofonie, chyba, że doszło już do kompletnej relatywizacji i bezmyślności tego zajęcia, gdyż treść, a co dla spikera ważniejsze - ton wypowiedzi - musiał być na peerelowskiej antenie niemal zawsze - nie informacją, a propagandą. W końcu prawie przestawało się zwracać uwagę na to, czym jest czytana wiadomość, choć czasem była… po prostu informacją. Dopiero w RWE nauczyłem się co to jest dla spikera - po prostu informacja. Warto się wsłuchać w nagrania chociażby dzienników radiowych obu stron, by usłyszeć tę cienką, a w rezultacie niezmiernie istotną różnicę, gdy czytający nie ma wątpliwości czy to co czyta do mikrofonu jest po prostu informacją, wolną od propagandowego zabarwienia, czy też nie.[51] Sztuki podawania informacji - taką, jaką ona jest - nauczył mnie właśnie Zdzisław Kołodziejski i starsi (stażem w RWE, bo często znacznie młodsi wiekiem) koledzy.

Trudno opisać, jak na ostateczną formę audycji wpływa praca bez cenzury[52] - tej zewnętrznej czy wewnętrznej - gdy jedynym kryterium istotnym dla realizatora jest wartość profesjonalna nagrania. Ponieważ osobiście doświadczyłem tej różnicy, uważam, że i w archiwaliach można ją odnaleźć. Może się mylę. Ja ją słyszę. Słyszę ją we wszystkich znanych mi nagraniach. I myślę, że słyszeli ją także słuchacze! Wynika to z wielu moich rozmów na temat czasów, gdy stacja nadawała, choć nie sposób wymagać od każdego, by zagłębiał się w tak delikatne niuanse warsztatu radiowego.

Najważniejsze, moim zdaniem jest to, że tak po stronie twórców programu, jak i po stronie słuchających go, istotnym elementem istnienia stacji było to, że tworzą go wolni od zewnętrznej manipulacji ludzie! Jeśli tego typu deklaracja może stanowić jakieś świadectwo to muszę powiedzieć, że i w okresie mojej pracy i w okresie wcześniejszym, o czym wielokrotnie rozmawiałem z kolegami pamiętającymi cały okres pracy rozgłośni, w dziedzinie realizacji programu nigdy nie działały żadne czynniki zewnętrzne,[53] jak to miało miejsce w pracy w radiostacjach PRL-u.

Polską z oddali byliśmy też dla słuchacza, gdyż brzmienie rozgłośni w głośnikach radioodbiorników w Polsce było dokładną ilustracją tego sformułowania. Jednak dzięki temu nie bardzo można było RWE pomylić z inną stacją!

Najmniej zniekształcanym przez zagłuszanie elementem brzmienia jest głos ludzki![54] Jego złożoność brzmieniowa wymagałaby niezmiernie skomplikowanego sygnału zagłuszarki. Można było zagłuszyć cały sygnał, jednak jeżeli on jakkolwiek docierał do słuchacza, to przede wszystkim w taki właśnie sposób. Stąd właśnie w pamięci słuchaczy w kraju pozostało wielu redaktorów i spikerów rozgłośni. W niektórych wspomnieniach żywe są np. sformułowania; -  ... wtedy pan Trzyński [55] nam powiedział..., czy ...czekaliśmy czy Podgórski to potwierdzi. albo "..Gdzie jest mój mąż dowiedziałam się od pani Danuty.[56] "[57]

 Przejdźmy więc do opisu zespołu Działu Produkcji RP RWE.

3. Zespół reżyserów (producerów) i spikerów.

Niezmiernie ważnym, aczkolwiek zupełnie pozamerytorycznym elementem kształtowania się pierwszego zespołu produkcyjnego RP RWE była... polityka. Warto poświęcić temu kilka uwag.

W założeniach amerykańskiego Komitetu Wolnej Europy, rozgłośnia miała stanowić możliwość codziennego kontaktu radiowego pomiędzy oboma częściami narodu polskiego - tej mieszkającej w Ojczyźnie okupowanej przez komunistów i tej żyjącej w wolnym świecie,[58] mającej na emigracji swe władze w postaci Rządu Rzeczypospolitej Polski na Emigracji i Rady Narodowej z siedzibą w Londynie.[59] W związku z tym zażądano od nowo powołanego dyrektora[60], by poszczególne stronnictwa polityczne reprezentowane w Radzie Narodowej, miały w organizowanym zespole radiowym też odpowiednie reprezentacje ilościowe.[61]

 Nie było łatwo temu zadośćuczynić! Dyr. Jan Nowak-Jeziorański miał wprawdzie do dyspozycji sporą ilość etatów, ale biorąc pod uwagę konieczność zatrudnienia ludzi w wielu działach[62], a chcąc maksymalnie uniezależnić od emigracyjnych tarć politycznych najważniejszy oczywiście zespół redakcyjny, przyjął zasadę, że ów polityczny "klucz" obejmie całość osób szacji. Stąd zasada ta miała też wpływ na dobór zespołu produkcyjnego. Mimo to zespół ten był na prawdę bardzo dobrym zespołem, tak pod względem reżyserskim jak i głosowym. Rodowodami politycznymi członków tego zespołu oczywiście nie będziemy się tu zajmować, jako że uważamy to za element pozamerytoryczny w tym dziale.

Zespołem produkcyjnym kierował od początku wybitny radiowiec Wincenty Rapacki. Był człowiekiem o dużym stażu profesjonalnym w radio[63], bardzo utalentowany artystycznie i znający na wylot organizację radiostacji i jej stronę techniczną, dysponujący też dużą wprawą w "słuchaniu" nagranego materiału. Miało to szczególne znaczenie w pierwszym okresie, gdy brzmienie stacji się kształtowało i znajdowało swe miejsce w tradycji tak polskiej radiofonii, jak i w całości "eteru". Do dyspozycji miał co najmniej trzech najwyższej klasy reżyserów, a mianowicie; - Wacława Radulskiego, Zdzisława Marynowskiego i Leopolda Kielanowskiego. Ten ostatni objął kierownictwo studia w Londynie.

Radulski był jednym z najznakomitszych reżyserów teatralnych przedwrześniowej Polski. Współpracował blisko z Leonem Schillerem i innymi reżyserami, scenografami i aktorami najwyższego gatunku w Warszawie, Krakowie, Lwowie czy Wilnie. Był twórcą ponad 60 znaczących spektakli, w tym kilku, które na trwałe pozostały w historii teatru II Rzeczypospolitej, jak chociażby niesłychanie nowoczesna inscenizacja "Nie-boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego w Wilnie, czy szekspirowskiej komedii "Jak wam się podoba" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Jest uważany (wraz z Leonem Schillerem i Bohdanem Korzeniewskim) za jednego z twórców perspektywicznego programu artystyczno-ideowego dla Teatru Narodowego! Warto tu przypomnieć, że ten właśnie program, sprecyzowany w okresie tuż przed II wojną światową i dopracowany już pod okupacją niemiecką, był realizowany przez pokolenia dyrektorów, reżyserów i artystów teatru konsekwentnie i z wielkimi sukcesami przez cały czas PRL-owskiej dyktatury kulturalnej! Stanowił też niezmiernie ważny punkt odniesienia dla wszystkich teatrów w Polsce, co leżało niewątpliwie u podstaw niebywałego rozwoju sztuki teatru polskiego w tym czasie w ogóle. Program ten był do tego stopnia precyzyjnie i głęboko przemyślany i dopracowany (na każdą okoliczność sytuacyjną instytucji teatru - również na wypadek teatru zniewolonego!), że komunistom udało się zakłócić jego realizację dopiero w roku 1968 i to na krótko, gdyż nawet zaakceptowany przez komunistów (po rozprawie z Kazimierzem Dejmkiem) nowy dyrektor Teatru Narodowego Adam Hanuszkiewicz uznawał jego założenia i w miarę możliwości przygotowywał grunt do jego dalszej realizacji.

Wacław Radulski był również jednym z najwyżej cenionych pedagogów. Artysta o najwyższej kulturze zawodowej i osobistej o niezmiernie szerokich zainteresowaniach, swą twórczość radiową rozpoczął natychmiast, gdy tylko było to możliwe, czyli gdy tylko powstało Polskie Radio. Od roku 1936 realizował słuchowiska i programy artystyczne w studiach w Warszawie, Lwowie, Wilnie i Krakowie - niemal zawsze, gdy pozwolił mu na to kalendarz realizacji teatralnych. W pamięci współpracowników RP RWE pozostał postacią wybitną, choć nie przez wszystkich wspominaną z estymą, z racji najwyższych wymagań, które stawiał wszystkim współpracownikom. Jego wycofanie się z czynnej działalności zawodowej w roku 1969 było niewątpliwą stratą, jednak związane było (poza innymi) z dwoma przyczynami. Pierwszą z nich i kto wie czy nie zasadniczą, było zagłuszanie, co było podstawą oscylowania stacji coraz bardziej w kierunku informacyjno-politycznym, a więc i w pracy producera audycji[64] coraz mniej miejsca było na twórczość radiową typu artystycznego, drugą - chęć zajęcia się pisarstwem fachowym i teoretycznym, do czego nigdy niestety nie doszło z racji trudnej sytuacji materialnej, w której znalazł się wraz z żoną po odejściu obojga ze stacji.[65]

Drugą z niewątpliwych gwiazd reżyserskich pierwszego zespołu Działu Produkcji był Leopold Kielanowski. Współpracownik m.in. Leona Schillera i Aleksandra Węgierki był w okresie przed II wojną światową wziętym reżyserem teatralnym. Po debiucie w 1935 roku do wybuchu wojny wyreżyserował aż 57 przedstawień w teatrach Torunia, Wilna, Warszawy, Lwowa. Od początku pracy w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa objął kierownictwo studia w Londynie, gdzie współpracował z osobą wyjątkowego uroku i wszechstronnych umiejętności - Władą Majewską-Budzyńską. Oboje stanowili bardzo silny artystycznie duet, co owocowało świetnymi nagraniami, realizowanymi w miejscu, gdzie było największe skupisko nie tylko najważniejszych "świadków historii najnowszej", ale też wielu polskich artystów i intelektualistów.

Trzecim filarem nowo powstającego działu był Zdzisław Marynowski, prawdopodobnie najbardziej doświadczony radiowiec. Przed II wojną światową twórca "Teatru Wyobraźni" w Polskim Radio Warszawa i w rozgłośni poznańskiej, a więc twórca pierwszych słuchowisk, które realizował wraz z Michałem Meliną, uważanym za najwybitniejszego artystę w tej dziedzinie w historii polskiej radiofonii. To właśnie Marynowski prowadził w Monachium pierwsze systematyczne kursy mikrofonowe dla całości zespołu RP RWE. Przypomnijmy, że duża część redaktorów, będąc wcześniej doświadczonymi dziennikarzami prasowymi, politykami czy literatami, przed mikrofonem zasiadała po raz pierwszy. Szkolenia takie były więc niezmiernie ważne i okazały się bardzo skuteczne.

Realizowany przez tych reżyserów "Radiowy Teatr Wyobraźni"[66] był niemal od początku ważnym punktem programu RP RWE. Słuchowiska nadawane były co niedzielę! Historyk radiofonii Elżbieta Pleszkun-Olejniczakowa stwierdza lapidarnie w swym opracowaniu: - "Radio, a wraz z nim słuchowiska, stały się także faktem społecznym", a teoretyk sztuki radiowej, Sława Bardijewska zwraca uwagę, że: - " Dźwiękowość słowa daje większą ekspresję niż to ma literatura, gdyż słyszenie silniej apeluje do wrażliwości odbiorcy, bardziej wiarygodnie uobecnia postaci i zdarzenia, sprzyjając spontanicznej identyfikacji słuchacza." [67]

 Większość słuchowisk dotyczyła historii Polski. Wykorzystywano w nich wiele materiałów dokumentalnych, co jak wiadomo jest jednym z najtrudniejszych artystycznie elementów kompozycji i realizacji słuchowisk. Połączenie materii dokumentalnej z wyobrażeniową, która jest głównym tworzywem słuchowiska radiowego graniczy z niemożliwością.

W tym gatunku trzeba wspomnieć wiele audycji związanych z kalendarzem świąt religijnych, jak np. "Opłatek wigilijny", czy wielkanocne słuchowiska pasyjne.[68] Towarzyszyły im, nagrywane w wspaniałej, intymnej i ciepłej atmosferze wspomnienia wigilijne i wielkanocne Polaków, którzy w latach wojennej zawieruchy znajdowali się w różnych ekstremalnych sytuacjach, jak np. żołnierzy II Korpusu, pilotów polskich z lotnictwa brytyjskiego i amerykańskiego, więźniów obozów koncentracyjnych, jenieckich, Polaków wywiezionych w głąb ZSRR i innych tego typu wspomnień - w Polsce mało lub wcale nieznanych. Audycje te były z niebywałym smakiem oprawiane muzycznie przez Barbarę Palester i były nadzwyczaj popularne w Polsce, stanowiąc w wielu domach niemal "rodzinną tradycję".[69]

Spośród pierwszych głosów, a więc spikerów i aktorów zespołu RP RWE wyróżniał się niewątpliwie wybitny aktor Wacław Modrzeński, niestety zmarły już w 1955 r. Jego silny baryton stanowił dobrą wizytówkę stacji od pierwszych dni nadawania. Dłużej, bo do roku 1969 występował na antenie Jerzy Kopczewski, a aż do emerytury w roku 1989 niezmiernie popularny pod pseudonimem Karol Marek - Wacław Krajewski. Ten pechowy Powstaniec Warszawski (ranny w pierwszej godzinie Powstania w potyczce w śródmieściu) po wyjściu z obozu jenieckiego znalazł się w Londynie, gdzie ukończył studia aktorskie w słynnej Royal Academy of Art, będąc uczniem Johna Gielguda i uczestnikiem kursów mistrzowskich prowadzonych przez Lawrenca Oliviera w klasie wraz z tak znanymi aktorami jak np. późniejsza gwiazda Hollywood, Jean Collins. Krajewski niemal zaraz po ukończeniu Królewskiej Akademii znalazł się w zespole RP RWE, poświęcając dla stacji dobrze zapowiadającą się karierę teatralną i filmową.[70] Wielka muzykalność i dobrze wyszkolony głos pozwoliły mu stać się szybko wybitnym wykonawcą wszelkiego rodzaju pieśni i piosenek od poważniejszych po typowo kabaretowe w "Podwieczorkach przy mikrofonie" i innych audycjach specjalnych. Był też oczywiście doskonałym spikerem, a pod koniec „kariery” i producerem audycji.

Wśród pań w tym pierwszym okresie wspomnieć należy Teresę Nowakowską (niezmiernie popularną również w radiowych rolach komicznych w "Podwieczorku przy mikrofonie"), Janinę Radulską, czy Jadwigę Kozłowską-Sempolińską, która stworzyła popularną wśród słuchaczy postać Pani Lipowej, komentującej komicznie najnowsze wydarzenia w kraju w rozmówkach z Panią Miętową (Zofią Budzyńska).

W roku 1953 do zespołu dołączył jeszcze, obdarzony jasnym głosem o tenorowym brzmieniu, znany przed wojną chociażby z warszawskiego kabaretu Qui Pro Quo, Józef Winawer, a także "spiker z przyuczenia", z zawodu inżynier, ale obdarzony pięknym głosem i wyjątkową, naturalną dykcją, Stefan Wysocki. Ich głosy stanowił doskonałe uzupełnienie grupy spikerskiej i jakby przeciwwagę do niskiego brzmienia głosów Karola Dorwskiego i Tadeusza Laski.

Najwybitniejszym przedstawicielem "lżejszej muzy", a więc przede wszystkim "Podwieczorków przy mikrofonie" był od pierwszych dni działania stacji, obdarzony wszechstronnym talentem radiowym i wyjątkowym urokiem na antenie - Wiktor Budzyński - przypominający starszym słuchaczom w kraju niezmiernie popularne przedwojenne programy rozgłośni lwowskiej, w której był jedną z najpopularniejszych postaci.

Jak więc widać, zespołowi świetnych dziennikarzy i wybitnych postaci historycznych, występujących w tym czasie na antenie Rozgłośni Polskiej RWE towarzyszył równie wybitny zespół produkcyjny.

W roku 1951, gdy zaczął się krystalizować pierwszy zespół stacji, większość elit emigracyjnych, mówiąc najprościej i bez zbędnej pruderii, żyła w biedzie. Z tego względu mogłoby się wydawać, że perspektywa stałej, dobrze płatnej pracy w amerykańskiej firmie pozwoli nowo mianowanemu dyrektorowi na zupełnie luksusowy wybór "najlepszych z najlepszych". Ostatecznie tak też się stało, choć wówczas wystąpiły dwa poważne problemy, które proces rekrutacji na jakiś czas skomplikowały.[71] Praca w stacji wydawała się tak szansą, jak i zagrożeniem! Wynikało to z sporych tarć środowisk emigracyjnych, nie tylko o podłożu politycznym, ale także towarzyskim. Wspomniany na początku tego opracowania wymóg KWE, by zachować swoisty parytet pomiędzy politycznymi ugrupowaniami, prowadził do szeregu uraz, a nawet konfliktów, bo - jak zwykle w takich sytuacjach - idealna realizacja takiego parytetu jest niemal niemożliwa, a utrudnia ją dość dowolny sposób "liczenia siebie". Nikt np. nie był w stanie wówczas określić czy większym poparciem cieszy się wśród Polonii PPS, PSL, czy ugrupowania Narodowej Demokracji, a do tego największe wpływy polityczne miało wówczas ugrupowanie, które kształtowało się dopiero po klęsce wrześniowej 1939, a na dobre okrzepło w emigracyjnym Londynie i USA o nazwie Niepodległość i Demokracja, kierowane przez Rowmunda Piłsudskiwego.

Jako się rzekło, większość środowiska klepała biedę, ale początek lat pięćdziesiątych stanowił już widoczny początek prosperity ekonomicznej w zrujnowanej wojną Europie, szereg możliwości powoli się wyłaniało, tak, że decyzja na angaż w rozgłośni, której pesymiści nie dawali szans na przetrwanie dłużej niż dwa lata, dodatkowo związana z koniecznością przeniesienia się do zrujnowanego wojną Monachium, do Niemiec, była przedsięwzięciem dość ryzykownym i które wymagało już wtedy pewnej dozy odwagi. Czytając wspomnienia i opisy tej sytuacji można jednak zauważyć, że w większości osobistych przypadków przeważyła po prostu chęć powrotu do uprawianego przed wojną zawodu - jeśli nie w 100% (np. w teatrze), to przynajmniej w aktorstwie radiowym.

 Pierwszy, etatowy zespół Działu Produkcji RP RWE liczył w roku 1953 – 21 osób i uzupełniało go około 15 free lance[72]. Zdarzały się też przypadki wykorzystywania utalentowanych pracowników innych działów. I tak np. z Działem Produkcji współpracowały; - obdarzona pięknym głosem i wybitną muzykalnością Kazimiera Kaliszewska czy Jadwiga Czerwińska-Skotlewska, na co dzień sekretarki.

Ten pierwszy zespół, składający się wyłącznie z emigrantów wojennych, nie należał do najmłodszych, toteż stosunkowo szybko musiał być uzupełniany, tym bardziej, że z roku na rok zwiększały się zadania stacji, zwiększała się ilość produkowanych programów, co wynikało z rozwoju ich struktury[73] i wymagań radiowych w sensie technicznym. Trzeba było więc więcej głosów, większej ilości realizatorów.

Pojawiać się zaczęli również ludzie przybyli z PRL, głównie uciekinierzy[74], aktorzy, spikerzy, reżyserzy. Do roku 1970 zespół wzbogacił się o 20 osób[75] w tym bardzo wybitnych[76].

Pewnej dozy odwagi wymagał też sam angaż w RP RWE, tak w okresie początkowym, jak i niemal do samego końca, istnienia stacji.[77] Paradoksalnie, decydując się na pracę w rozgłośni po roku 1956 pojawiły się nowe zagrożenia. Jak wiadomo, stosunek Gomółki i jego ekipy do Wolnej Europy wcale nie był mniej nienawistny niż jego stalinowskich poprzedników. Pewna "odwilż" w kraju była niemal odwrotnie proporcjonalna do walki ze stacją. Choć program stacji pod względem politycznym odniósł się do "Polskiego Października" nawet z pewnego rodzaju nadzieją na liberalizację polityki represji (co przejściowo miało swe uzasadnienie), Gomółka od początku wiedział, że poluźnienie politycznego gorsetu musi wpłynąć też na większą słuchalność monachijskiego radia, a więc zarówno na jego popularność, siłę oddziaływania na społeczeństwo, a także na większy przepływ istotnych informacji z kraju do Monachium. Tak się oczywiście stało[78], a przecież żadna władza totalitarna nie lubi, gdy jej coraz skrupulatniej "patrzeć na ręce". Zwiększeniu strumienia informacji z kraju sprzyjała liberalizacja wyjazdów zagranicznych z Polski - i to nie tylko tych na Zachód. Szereg korespondencji, często bardzo szczegółowych, zaczęło napływać także od osób wyjeżdżających do Jugosławii, Rumunii, czy na Węgry.

W tej sytuacji, działająca pod zmienioną nazwą stara, stalinowska bezpieka[79] zaczęła stosować bardziej finezyjne metody. Jedną z nich była próba izolowania stacji przez zastraszanie represjami w stosunku do rodzin osób ze stacją współpracujących, a mieszkających w kraju. Tylko precyzji gry politycznej strony amerykańskiej można zawdzięczać, że grubsze akty terroru wobec tych rodzin jednak nie nastąpiły. Sam zamiar stosowania tej odpowiedzialności zbiorowej miał mimo wszystko istotne znaczenie psychologiczne, gdyż trudno było powiedzieć na ile ów "polityczny parasol" amerykański będzie skuteczny i jak długo[80], a w zespole zaczęli pojawiać się ludzie z pokolenia młodszego, którzy bądź uciekli z PRL, pozostawiając w niej swych najbliższych, bądź mieli tam rodziny, sami pozostając na emigracji od czasów wojny.

Ale też i na Zachodzie miało miejsce kilka aktów terrorystycznych, wymierzonych w pracowników rozgłośni. Próby porwań, akcja listownego i telefonicznego zastraszania, propaganda komunistyczna na temat naszpikowania rozgłośni agentami itp.

Do najbardziej spektakularnych akcji komunistycznych należy oczywiście tak zwany "bułgarski parasol"[81], czy w końcu zamach bombowy na samą stację w Monachium.[82] W związku z tym, pracowników rozgłośni obowiązywał zakaz wyjazdu do szeregu krajów na świecie - wszystkich pozostających w orbicie oddziaływania komunistycznego, a także szeregu krajów arabskich, wzmocniono system ochrony stacji[83], wprowadzono bardziej rygorystyczny (i oczywiście dłuższy) clearans[84] potencjalnych współpracowników, prowadzony przy współpracy wyspecjalizowanych służb kontrwywiadu NATO. Nie było to wszystko „miłe” i na pewno stanowiło istotny element przy podejmowaniu decyzji współpracy z rozgłośnią!

Kolejną zmianę pokoleniową stanowili uchodźcy stanu wojennego, a wśród nich wielu współpracowników władz NSZZ "Solidarność" w różnych regionach[85], często znane postaci polskiej kultury, z których część trafiała oczywiście do Działu Produkcji. Zacznijmy od pań!

Dużej ekwilibrystyki musieli dokonać scenarzyści najpopularniejszego od dziesięcioleci radiowego serialu Polskiego Radia pt. "Matysiakowie" gdy wykonawczyni roli Matysiakowej, żony głównej postaci serialu „Genka, Barbara Klimkiewicz-Kobylińska pojawiła się na antenie RP RWE w roku 1985. Niesłychanie popularna aktorka, wykonawczyni setek ról na warszawskiej antenie, pracowała w monachijskiej stacji do jej końca w 1994 roku. Od roku 1982 (najpierw jako feelance do 1986), a potem jako etatowy producer i reżyser do końca nadawania stacji pracowała w niej Maria Wachowiak-Holoubek, laureatka nagród filmowych i radiowych w czasach swej pracy w Polsce. W 1985 roku zadebiutowała w radio Małgorzata Kocznorowska (potem Raczyńska), której kariera radiowa po powrocie w roku 1994 do Polski potoczyła się błyskawicznie, by doprowadzić ją na krótko do fotela dyrektora I Programu Telewizji Polskiej SA. W 1982 roku pojawili się na antenie piszący te słowa i Wojciech Stockinger, a nieco wcześniej, bo już w roku 1979 Stanisław Załuski, obdarzony wyjątkowo pięknym, niskim głosem i były spiker rozgłośni poznańskiej Andrzej Prusiński.

W ostatnich latach przybyli jeszcze; - aktor Krzysztof Machowski i Wojciech Worsztynowicz, były spiker Polskiego Radia nadającego w języku angielskim, znający na wylot jeszcze kilka innych języków. Trudno również nie wspomnieć o swego rodzaju legendzie towarzyskiej ostatnich lat rozgłośni, Santosie Liszko, niestety wcześnie zmarłym w wyniku nieuleczalnej choroby. Te nabytki realizacyjne i głosowe pozwoliły kończyć stacji swą czterdziestodwuletnią działalność na najwyższym poziomie radiowym, choć tryb pracy tych ostatnich lat wymagał od zespołu wręcz niesłychanego wysiłku.

Nim przejdziemy do opisu codziennej pracy produkcyjnej trzeba jeszcze wspomnieć o częstym zjawisku, szczególnie w ostatnich latach działalności, przechodzenia pracowników działu do innych zadań w rozgłośni. I tak np. muzyk i spiker Stanisław Deja przeszedł na stanowisko redaktora dziennika radiowego, podobnie jak wcześniej Andrzej Chomiński (Andrew Martin), a jeszcze wcześniej Stefan Wysocki. Janusz Marchwiński w roku 1975 przeszedł do redakcji "Panoramy dnia", gdzie w doborowym gronie dziennikarskim uzyskał znaczną popularność wśród słuchaczy. Ważną audycję "Przegląd prasy Zachodniej" od roku 1990 redagował Wojciech Worsztynowicz, Małgorzata Kocznorowska-Raczyńska kończyła swą pracę w stacji jako korespondentka z USA. Nie porzucając zajęć spikerskich i aktorskich na stanowiska producerów i reżyserów przeszli Marek Staśko, Andrzej Prusiński i ja.

Na zakończenie tego rozdziału trzeba również zwrócić uwagę na wyjątkową zupełnie (w całym okresie działania rozgłośni) dbałość o piękno języka polskiego, przede wszystkim w sferze brzmienia - dykcji, intonacji, i melodyki. Dbałość tą przekazywano sobie dosłownie z pokolenia na pokolenie. Rozpoczęty przez Wacława Radulskiego prawdziwy kult języka do końca stacji realizowany był przez ludzi, których czasem o wiedzę w tej dziedzinie trudno było podejrzewać, gdyż w sensie profesjonalnym stykali się z tym zagadnieniem często dopiero w tej stacji. Dobrym przykładem może tu być chociażby wspomniany już wyżej Zdzisław Kołodziejski, młody żołnierz spod Monte Cassino, potem zajmujący się w Londynie różnego typu działalnością. W stacji znalazł się dopiero w roku 1970 jako spiker, a gdy zetknąłem się z nim przed mikrofonem w roku 1982, był jednym z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie, z jakimi miałem okazję zetknąć się w życiu.

Rzeczywiście można uczyć się brzmienia prawdziwego, pięknego języka polskiego z nagrań archiwalnych spikerów RP RWE! Języka, który (niestety!) już nie istnieje[86].

4. Tryb pracy dział produkcji programu.

W różnych okresach działania stacji tryb produkcji się zmieniał. Wynikało to nie tylko z rozwoju techniki radiowej, zmieniającego się kształtu i zawartości programu, który trafiał do realizacji z redakcji. Wszystkie tego typu zmiany zwykle wyprzedzały zmiany czy uzupełnienia w składzie zespołu, który musiał program realizować. Wacław Krajewski, który był najstarszym pracownikiem rozgłośni, gdy do niej przyszedłem[87] interesująco i zabawnie opowiadał ile razy uczył się nowych technik radiowych. Dobrym przykładem takich nowinek było wprowadzenie do studiów około roku 1984 możliwości natychmiastowego połączenia telefonicznego z maszynami nagrywającymi, a także nadającymi. Było to potrzebne, by w czasie stanu wojennego w kraju, gdy połączenie z Polską było trudne i nie zawsze się udawało, ułatwić korespondentom pracę. Nagrywało się materiał, gdy tylko połączenie nastąpiło – od razu na studio. Korzystali też z tego korespondenci z zachodu, czasem obcojęzyczni, przesyłający informacje dla redakcji.

W okresie „stanu wojennego w Polsce” natężenie pracy w dziale było wręcz niewiarygodne. Żaden z kolegów realizatorów z polskich rozgłośni nie chciał mi uwierzyć, gdy opowiadałem, że w RP RWE realizowałem jako spiker nieraz dziennie ponad 2 godziny czasu antenowego programu. To jednak prawda! Zespół był w stosunku do ilości realizacji niewielki, studia przeładowane i czasu pracy w nich nie można było przekroczyć, gdyż pracowało w nich na zmianę 16 różnojęzycznych rozgłośni itd. a program musiał być przecież gotowy.

Pracowało się w systemie zmianowym w normalnym wymiarze prawa pracy, a więc 8 godzin z przerwą na posiłek (45 min)[88]. Pierwsza zmiana spikerska (tak zwany "świt") rozpoczynała się o godz. 4.00 rano przygotowaniem i dziennikiem radiowym o godz. 5.00. Na tym dyżurze spiker przeciętnie czytał live (bezpośrednio "na powietrze") 6 dziesięciominutowych dzienników radiowych! Ponieważ zmiana ta trwała do godz. 12.00, więc po przerwie od 10.10 do 11.00 często nagrywał jeszcze jakiś dziesięciominutowy materiał, wchodzący w skład jakiejś większej audycji. Pozostałe zmiany, to 9.00-17.00 (przeważnie jeden spiker), 12.00-20.00 (przeważnie trzech spikerów), 14.00-22.00 (przeważnie dwu spikerów) i 16.00-24.00 (tak zwana "noc" - jeden spiker newsowy, czyli cogodzinny dziennik radiowy. Spikerzy na zmianie 12.00-20.00 nagrywali częściówki wszystkich programów, które nie były nadawane live (na żywo). Głosy uzupełniano spikerem newsowym (dyżur 12.00-20.00) i niekiedy spikerem ze zmiany "nocnej", jednak rzadko, gdyż czytał on na swym dyżurze aż 7 dziesięciominutowych dzienników live. Wszyscy spikerzy rotacyjnie byli obsadzani na wszystkich dyżurach, tak, że wszyscy oni posiadali pełną sprawność zawodową we wszystkich rodzajach programów.

Gdy policzymy, że spikerzy newsowi czytali w ciągu dnia 15 dzienników, to okaże się, że pozostali (zwykle czterech) nagrywali co dziennie całą resztę programu.[89] Ilość wręcz niesamowita! Gdy wybitni aktorzy radiowi w Polsce dowiadywali się, że Andrzej Chomiński czy ja nagrywaliśmy dziennie czasem po 120 minut czasu antenowego prozy artystycznej, uważali, że nie może być to prawdą. W Polskim Radio nagranie przez bardzo doświadczonego lektora (aktora) trzech piętnastominutowych odcinków powieściowych w ciągu jednej sesji nagraniowej uchodziło za absolutne maximum, a np. w rozgłośniach niemieckich prawo pracy pozwalało spikerowi na nagranie zaledwie 30 minut czasu antenowego lub 20 min dziennika live w ciągu dziennego dyżuru. Wynikało to z wyforsowanego przez związki zawodowe przepisu, chroniącego zdrowie (struny głosowe) lektorów. W RP RWE zdarzało się nawet, że praca lektora przy mikrofonie przekraczała czas pracy technika nagrywającego! Czasem więc zmieniali się oni przy maszynach w trakcie sesji nagraniowej, czego jednak zazwyczaj unikano ze względów artystycznych.[90] Biorąc pod uwagę fakt, że poza urlopem i dwoma wolnymi dniami w tygodniu wszyscy spikerzy pracowali w zasadzie codziennie, przeliczenie tych wyników w skali miesiąca, czy roku daje wręcz astronomiczne cyfry.

Podobne natężenie pracy występowało również w zawodzie producera[91]. Pracowało się również w systemie zmianowym. Program poranny (5.00 - 9.00), chociaż częściowo przygotowywany poprzedniego dnia, opracowywało się od godz. 3.00. Przesłuchiwało się i czyściło[92] korespondencje nadesłane w nocy[93], od 4.00 konsultowało się z redaktorami programu ostateczną zawartość i albo montowało się pięćdziesięciominutowe bloki, nadawane pomiędzy godziną 6.10-7.00 i 7.10-8.00, albo ustalało się ramówkę tych programów, jeśli nadawane były live (na żywo).[94] Od 8.10 szła zwykle powtórka programu z dnia poprzedniego. Zwykle był to program kulturalny, lub dokumentalny mniej związany z wydarzeniami bieżącymi. Na tej zmianie pracował zwykle jeden producer. Kolejna zmiana rozpoczynała się zwykle o godz. 9.00 lub 10.00[95] i polegała zwykle na produkcji programów przewidzianych w przyszłości, lub tak zwanym "czyszczeniu" taśm. Rozgłośnia otrzymywała kilkanaście (czasem kilkadziesiąt) różnych materiałów dziennikarskich dziennie. Były to wywiady, korespondencje z miejsca zdarzenia, rozmowy telefoniczne, konieczne w audycjach tak zwane dźwięki naturalne itp. Były one nagrywane w różnych warunkach, na różnym sprzęcie, a korespondenci opracowywali zwykle tylko znany sobie temat, nie licząc się zbytnio z potrzebami anteny. Dla nich ważny był jedynie sam materiał (temat, sytuacja, możliwość rozmowy itp.). Różne były też formy „dostarczania” materiałów do rozgłośni. Nie zawsze były to nagrania dokonane przez łącza profesjonalne. Czasem zdarzało się, że materiał docierał np. pocztą. W kopercie przychodziła dość sfatygowana taśma z ważnym nagraniem… itp. Trzeba było ją kopiować, nieraz poprzez kilkkrotne filtry eliminujące szum czy uszkodzenia samej taśmy. Taśmy! Bo o innych nośnikach wtedy jeszcze nie było mowy.

Materiały te przychodziły więc do rozgłośni w Monachium w postaci – powiedzmy – "dziewiczej". Trzeba było je przede wszystkim "wypoziomować", czyli doprowadzić do tego, by przedstawiony na nich świat dźwiękowy mieścił się w szerokości pasma, które wykorzystywały nadajniki, by natężenie dźwięku było w miarę możliwości zrównoważone. Poza tym trzeba było wyciąć[96] błędy, powtórzenia, a z „poprawek” (kilkakrotnie nagrany fragment) wybrać najlepszą.

Producer miał oczywiście do dyspozycji technika dźwięku, jednak byli to zazwyczaj technicy obcojęzyczni[97], a więc wprawa w montażu była jedną z największych zalet polskiego producera, toteż technikę tę każdy starał się opanować jak najszybciej i jak najperfekcyjniej. Możliwość samodzielnego montażu i kopiowania taśmy (wraz z wypoziomowaniem oczywiście) stanowiła pewnego rodzaju ambicję każdego z nas. Owe ćwiczenia odbywały się jednak zupełnie poza czasem pracy, często w nocy, gdy studia i maszyny stały do dyspozycji ćwiczących. Większość z znanych mi kolegów producerów posiadła tą umiejętność na poziomie niezwykle wysokim i ten najtrudniejszy montaż robili zwykle własnoręcznie. Wszystkie te zadania dotyczyły również producerów programów live, które też miały w swym składzie całostki na taśmach, które często wymagały podobnego przygotowania. Owo "czyszczenie" polegało również na wycinaniu (głównie kopiowaniu i przystosowywaniu długości do dalszych potrzeb) fragmentów już nadanych audycji, fragmentów, które miały wejść w skład audycji nowych, np. monografii jakiegoś tematu czy zdarzenia.

Osobnym zadaniem było sporządzanie i stałe uaktualnianie "własnej" fonoteki, czyli zestawów muzycznych, dźwiękowych, efektowych itp. Trzymało się go w własnej szafce na wszystkie takie wypadki, gdy oprawienie dźwiękowe, czy muzyczne nagle zleconej audycji nie pozwalało już na fascynujące szperanie po ogólnej fonotece, zwanej "Tape Libery". Poza tym nie była ona czynna przed godz. 9 rano i po 18.00, a jak już wiemy, spora część przygotowania materiału dźwiękowego odbywała się w nocy.

Stacja RWE dysponowała od początku obszerną biblioteką foniczną[98] - pod koniec  działalności biblioteka ta stanowiła potężny wręcz zbiór[99], gdyż dysponowała również niesamowitą ilością archiwaliów, też wszystkich rozgłośni językowych. Dla reżysera było to wręcz wspaniałym światem! Mieliśmy do dyspozycjo świat dźwiękowy z około pięćdziesięciu lat z niemal wszystkich zakątków świata. Nie tylko słonie indyjskie i afrykańskie (a także z ogrodów zoologicznych w Kanadzie czy Szwecji - to też!), ale przede wszystkim obrazy dźwiękowe wszystkich niemal wydarzeń historycznych, jak np. moment zamordowania Kenedyego w Dallas czy zabójstwa Martina Luter Kinga, demonstracje studenckie w Paryża z roku 1968 (też nagrania z Warszawy z tego okresu, oczywiście obszerną ilość nagrań z Wypadków Poznańskich z 1956 itd.), atmosferę otwarcia i też zablokowania Kanału Sueskiego - słowem brzmienie historii świata w drugiej połowie XX wieku. Możliwości były więc ogromne, a mimo to chodziliśmy z tą niezmiernie ciężką Nagrą[100] na ramieniu, by samemu jeszcze poszukiwać nowych przestrzeni dźwiękowych, nowych efektów, które mogłyby się przydać w audycjach.

W planie pracy w ramach "etatu" producerzy mieli przewidziany czas na przygotowanie (poszukiwanie) materiału dźwiękowego. Były to jednak cząstki tego, co większość z nas potrzebowała, toteż uzupełniano te niedobory w czasie tak zwanym "własnym", czyli poza płatnymi godzinami pracy. Praca ta jednak była konieczna, gdyż szczególna sytuacja zawodowa, w tym wyselekcjonowanym, choć czasami przypadkowo - trzeba to przyznać - zespole, stwarzała wyjątkową motywację. Komuś, kto nie pracował RP RWE trudno zapewne zrozumieć, do jakiego stopnia Polakowi poza Polską podnosił się poziom adrenaliny, gdy zdawał sobie sprawę z tego, że w w miarę bezpiecznej pozycji życiowej jest mu dane nie tylko posiadanie codziennej informacji z wielu, czasami "zapadłych" zakątków Ojczyzny, co nawet w kraju przebywając było dostępne jedynie wysokim oficerom UB, (potem SB),[101] ale także poczucie autentycznego uczestnictwa w życiu Polski i Polaków. Jedni z nas byli mniej "sentymentalni", czyli mniej wrażliwi na ten aspekt naszej działalności, wielu szybciej przyzwyczajało się do tej "normalności", jednak prawdą jest, że zawsze mieliśmy to niesamowite poczucie niemal fizycznego bycia TAM – w Polsce. To naprawdę trudno zrozumieć komuś, kto nigdy nie zaznał uczucia możliwości działania na rzecz Polski, jednocześnie wiedząc, że nigdy jej już nie może zobaczyć - takie poczucie mieli pracownicy tej stacji do roku 1990 (!). Mimo dostępu (codziennego) do najnowszych informacji politycznych, niemal do samych Wyborów Czerwcowych nikomu z nas nie mieściło się to w głowie. Nie była to bynajmniej jakaś emigracyjna mania. Dopiero w grudniu roku 1990 oficjalnie zniesiono nam zakaz wjazdu na teren Polski.

Zespół Działu Produkcji Rozgłośni Polskiej RWE, może i z opisanych powyżej powodów, był zespołem nadzwyczaj zgranym. To bardzo ważna informacja o tym zespole![102] Mimo oczywistych odmienności osobowościowych, we wszystkich przecież pokoleniach, a może właśnie mimo pokoleniowych zmian, było jasne, że każdy każdemu pomaga - od udzielania rzeczywiście dobrych i ważnych rad zawodowych (za co nikt nigdy - poza okresem pionierskim - nie miał przysłowiowego "złamanego grosza"), poprzez zdradzanie specyficznych przecież dla każdej rozgłośni tricków produkcyjnych, po udostępnianie wzajemne owych "prywatnych" fonotek, czy zwykle bezproblemowego zastępowania się w wyznaczonych planem pracy dyżurach, gdy wypadło komuś coś ważnego w życiu prywatnym czy rodzinnym. Odstępstwo od tej zasady należało do zupełnych wyjątków. Niekiedy zdarzało się nawet, że wieloletni pracownik stacji, z własnej inicjatywy (!) bywał na dyżurach mniej doświadczonego kolegi, by uchronić go od "nieuchronnych" przecież w pierwszym okresie - błędów. Nie zdarzyło się też, by ktoś słabo znający angielski[103] nie znalazł natychmiast pomocy bardziej doświadczonych kolegów. Stąd szereg naprawdę serdecznych przyjaźni.

5. Kierownictwo działu.

Jak już była mowa przy opisie trybu rekrutacji pierwszego zespołu radiostacji, od początku działem produkcji kierował wybitny specjalista radiowiec Wincenty Rapacki. Kierował nim przez blisko 16 lat, a więc najdłużej z wszystkich szefów.

Rapacki związany był z radiem od początku istnienia tego medium w Polsce (!), bo od roku 1933, aż po sam wybuch II wojny światowej. „Związany” – to mało powiedziane. Rapacki przez te lata kierował chyba najbardziej odpowiedzialnym działem Polskiego Radia, bo Działem Kontroli Programu, który zajmował się właśnie jakością brzmienia i czystości technicznej nadawanych audycji wszelkiego rodzaju. Wraz z wszystkimi rozgłośniami radiowymi Polski przedwrześniowej przeszedł więc wszystkie etapy rozwoju radiofonii w tym czasie, rozwoju – dodajmy – wręcz lawinowego i to zarówno w sprawach techniki radiowej, jak i form audycji w zależności od ich treści. Rapacki znał też doskonale problematykę techniki nadawczej! Można więc powiedzieć, że od początku produkcją programu RP RWE kierował wybitny i wszechstronny fachowiec. Rapacki był również uzdolnionym artystycznie człowiekiem, toteż współpraca z wybitnymi reżyserami, o których pisałem wyżej dawała doskonałe rezultaty.

Dla kształtującego się dopiero „stylu” radiowego rozgłośni miało to wręcz kapitalne znaczenie, gdyż od początku rozgłośnia nie „eksperymentowała” w sferze brzmienia, a potrafiła wykorzystać profesjonalnie wszelkie możliwości dostępnego wówczas sprzętu przy stosunkowo minimalnej ilości błędów. Wieloletnia praktyka radiowa pozwoliła również Rapackiemu w optymalny sposób wykorzystać cały zespół, który do dyspozycji otrzymał, to znaczy skomponować brzmienia studyjne, cechy głosów spikerów, odpowiednio do produkowanego programu, jego treści itd. Warto tu zwrócić uwagę, że sam Rapacki miał w początkowej fazie kształtowania rozgłośni niewielki wpływ na skład zespołu, którym kierował. Zasadnicze powody tej sytuacji opisałem w poprzednich rozdziałach. Miał jednak do dyspozycji zespół na wysokim poziomie w wielu dziedzinach szczegółowych.

Radio jest organizmem żywym, w niesamowitym stopniu zależnym od otoczenia i medialnego, w którym działa, jak również od szybko zmieniających się gustów, a przede wszystkim potrzeb słuchacza! W przypadku RP RWE dochodził jeszcze jeden element, wręcz rozstrzygający w kwestii rozwoju formy programu i jego parametrów produkcyjnych, a mianowicie zagłuszanie. Eliminowało to dużą część możliwych i z punktu widzenia profesjonalnego koniecznych nowych rozwiązań. Zagłuszanie determinowało i rodzaj dźwięku (o czym pisałem wyżej) i także gatunki form radiowych. Stawały się one coraz krótsze, by komunikat w nich zawarty docierał do słuchacza w postaci coraz bardziej zwartej i prostej, coraz bardziej oparte na słowie tylko i to słowie niemal wyłącznie spikerskim. Wymuszało to również nieco inną selekcję spikerów. Mniej np. atrakcyjne dla stacji stawały się głosy o niższym timbre, słabo przechodzące przez zagłuszanie, wzrastała wartość głosów damskim o wyższym brzmieniu, co można prześledzić na podstawie zmieniającego się zestawu tych głosów w trakcie rozwoju stacji. W tej sytuacji wartość artystyczną, ściśle radiową, tak jak już wówczas radio rozumiano powszechnie, musiała zastąpić wartość czysto techniczna, a więc dobór brzmień wynikających z konfrontacji z wysoce nienormalnymi warunkami przekazu. Nie dziwi więc, że następcą Rapackiego na stanowisku szefa działu został nie tyle wybitny „radiowiec”, ale człowiek o zdolnościach przede wszystkim administracyjnych i organizacyjnych. Był nim Jan Mierzanowski.

Mierzanowski znał doskonale specyfikę rozgłośni, gdyż pracował w niej również od początku działania stacji (od 1952r.) i to właśnie w dziale produkcji jako realizator programów i ich administrator. Kierował działem do roku 1974, gdy to powierzono mu obowiązki administratora całości sekcji polskiej.

Obejmując stanowisko kierownika działu produkcji Mierzanowski znał już dobrze „sytuacje wyjątkowe” w życiu stacji, jakimi były zawsze polityczne przesilenia w kraju. Miał za sobą w tym dziale szczególny okres roku 1956, marca 1968, toteż po tych „próbach ogniowych”  był już dobrze przygotowany do realizacji wyjątkowo trudnych zadań wynikających z przesilenia w roku 1970. Te doświadczenia owocowały doskonale w trakcie przesileń politycznych związanych potem z wydarzeniami radomskimi, z powstaniem i działaniami KOR, potem z strajkami roku 1980, wybuchem stanu wojennego i wreszcie z przełomem lat 1989/90. Wypracowana formuła zdolności do natychmiastowej reakcji na gorące okresy polityczne nie zmieniła się do końca działania stacji. Zespół działu produkcji potrafił błyskawicznie przystosować się do gwałtownie zaostrzonej sytuacji w kraju, w redakcji itd. Zdolność tej mobilizacji robiła duże wrażenie, a udział w funkcjonowaniu tej struktury dawał nam wszystkim niezapomnianą satysfakcję. Byliśmy zdolni natychmiast realizować wszelkie, nagle pojawiające się, nowe, aktualne formy programu w każdej formule – laifowej, połączeń bezpośrednich, błyskawicznego doboru i adaptacji analogicznego do bieżącego materiału archiwalnego itd.

Ta zdolność (oczywiście również redakcji!) pozwalała nam tworzyć programy niesłychanie bogate treściowo i zapewnić prezentację właśnie odbywających się wydarzeń na tle niemal całej historii walki społeczeństwa polskiego z komunizmem. W jednej audycji potrafiliśmy zestawiać nawet kilkanaście materiałów źródłowych z całych dziesięcioleci i to – dzięki wyjątkowo dobrej organizacji pracy – na bazie tego samego, co „na co dzień” zespołu ludzi. Zespół ten – w pewnym stopniu paradoksalnie – w tych czasach znacznie się zmniejszył! Jednak na decyzje administracyjne strony amerykańskiej kierownictwo produkcji miało zwykle wręcz symboliczny jedynie wpływ.

Następcą Mierzanowskiego w roku 1974 został Ludwik Łubieński, związany ze stacją już od kilku lat. Kierował działem do roku 1979, gdy to powrócił do Londynu.

Przez kolejne trzy lata (1979-82) działem kierował Janusz Wedow, człowiek wielkiej delikatności i kultury, dobry i ceniony na emigracji poeta. To pod jego kierownictwem powstawały programy dotyczące sytuacji strajkowej w roku 1980, powstania NSZZ ”Solidarność” i w końcu wprowadzenia stanu wojennego. Zmarł w roku 1982. Zastąpił go jego zastępca na tym stanowisku, Jan Kuchejda, wzór doświadczonego i nadzwyczaj starannego administratora, który z końcem swej kadencji przeszedł na emeryturę.

Ludzie o takich właśnie kwalifikacjach i zdolnościach (głównie organizacyjnych i administracyjnych) kierowali działem już do samego końca działania stacji, co było w pełni uzasadnione wobec znacznego ograniczenia zespołu produkcyjnego. To z kolei narzucało jego w pełni „administracyjne” wykorzystanie i sprawne poruszanie się w ramach już niemieckiego prawa pracy, które w tym czasie zaczęło obowiązywać w stosunku do tych pracowników, którzy nie byli obywatelami USA, a taka była nas wtedy większość w tym dziale!Po odejściu Jana Kuchejdy działem kierował Romuald Zieliński (Sikorski) w latach 1983-1988. Z wykształcenia kierownik produkcji filmowej był związany z działem od 1963 roku, przez cztery lata poprzedzające nominację pełnił funkcję zastępcy kierownika działu. W roku 1988 przeszedł na emeryturę.

Rok 1988 to również krótki epizod Zbigniewa Bańkowskiego na stanowisku kierownika działu, zakończony pogorszeniem się jego stanu zdrowia. W początkach roku 1989 zastąpił go Krzysztof Witoń, który kierował działem do roku 1992, gdy toprzeszedł, podobnie jak wcześniej Jan Mierzanowski, na stanowisko administratora całej Rozgłośni Polskiej.

Warto tu chwilę zatrzymać się przy nim, gdyż odmienność jego drogi do kierowniczego stanowiska w stacji w stosunku do jego poprzedników, a zwłaszcza pierwszych szefów działu produkcji RP RWE doskonale unaocznia ewolucję, jaką przez lata swego działania przeszedł opisywany dział. Krzysztof Witoń jakoniespełna dwudziestoletni chłopak został pracownikiem radiowęzła Huty Stalowa Wola prowadząc tam niebawem strajkowy program radiowy w 1980 roku. Gdy tylko powstały regionalne struktury NSZZ „Solidarność” był już na tyle znany w kręgach Związku, że został powołany na stanowisko rzecznika prasowego Zarządu Regionu. W noc 13 grudnia został internowany. Z trójką małych dzieci wyjechał z Polski z paszportem w jedną stronę do USA. Na skutek wielu nie dających sięprzewidzieć okoliczności znalazł się w Nowym Jorku bez żadnych środków do życia ( czytaj – przeżycia). Zgłosił się więc do Polish-Slavic Center na Greenpoint po ewentualną pomoc, ale… zobaczywszy na tablicy ogłoszenie, że RWE/RL poszukuje pracowników, poprosił tylko o adres i o wypełnienie po angielsku (którego w ogóle nie znał) odnośnych formularzy. Jednak ewentualne przyjęcie do pracy związane było z koniecznością odbycia rozmowy kwalifikacyjnej, oczywiście w po angielsku (sic!). Jej główną częścią było przedstawienie swego curriculum vitae. Poprosił więc, by mu to „coś”, które chętnie opowie, napisano (oczywiście po angielsku), co też zrobiono. Jednego ze znajomych poprosił o nagranie tego tekstu na taśmę. Wezwanie na rozmowę kwalifikacyjną dostał po dwóch dniach i… w tym czasie nauczył się „mówić” (tak jak było na taśmie) trzydziestominutowy tekst z którego rozumiał nie więcej niż 5% słów, nie mówiąc o sensach zdań. Wygłosił ten tekst natychmiast po pytaniu urzędnika działu personalnego „How are You?”, które ten zadał otwierając mu drzwi do swego biura. Urzędnik (z pochodzenia Rosjanin) nie przerywał, choć po pierwszych minutach zorientował się w sytuacji. Po wysłuchaniu tego „spechu” poważnie spoglądając na „kandydata” powiedział pół po polsku pół po rosyjsku: - „Synu! Jak tyś to zrobił, to ja ciebie tu do pracy przyjmę.”

Ta rzadka historia dotarła do Monachium, do dyr. Zdzisława Najdera, który w czasie kolejnego pobytu biurze RWE w Nowym Jorku postanowił „chłopaka” poznać. Po kilku tygodniach Witoń był już w Monachium, a po dwóch latach pracy w dziale produkcji już nim kierował.

Był bowiem rzeczywiście ambitnym i utalentowanym człowiekiem. Po trzech miesiącach znał angielski dobrze, choć z nieco „wojskowym” akcentem, bo też zapisał się na studia na amerykańskim uniwersytecie wojskowym w Monachium, co wymagało (przy intensywnej pracy stacji) sporego wysiłku. Studia ukończył z sukcesem! Witoń uczył się jak gąbka chłonie wodę! Po nie całych trzech latach pracy w Monachium objął stanowisko administratora całej rozgłośni polskiej orientując się już doskonale w administracyjnych i proceduralnych zawiłościach, tej bądź co będź raczej złożonej struktury.

Po odejściu Witonia na stanowisko vice-dyrektora do końca działania stacji (1992-94) dział produkcji doprowadził Leszek Perth, wcześniej, przez wiele jat spiker i producer. Mąż redaktor Aliny Grabowskiej, osoby ważnej w historii stacji, choć kontrowersyjnej, posiadającej w ostatnich latach w zespole pracowników rozgłośni  (mniej więcej od 1982r.) coś w rodzaju „klubu sympatyków”, który nie zawsze chętnie współpracował z kolejnymi dyrektorami. W w znacznym stopniu „podzielonym” w tym czasie zespole radia funkcja Leszka Pertha nie była łatwa. W kierowanym przez siebie dziale miał „stronników” zarówno żony, jak i dyrekcji. Jednak współpraca z nim w tych latach była dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem. W sposób rzeczywiście wyjątkowy potrafił on oddzielić osobiste (rodzinne) sympatie i antypatie od szefowania działem.

Nie było to łatwe w ostatnich, przecież bardzo trudnych chwilach rozgłośni. Robił to jednak w sposób perfekcyjny i rzeczywiście godny szacunku, co potwierdzili autorowi tej pracy wszyscy koledzy pracujący w tym czasie w dziale.

 6. Technicy – czyli inżynierowie dźwięku.

Jedyną rzeczą, którą udało się „wynegocjować” niemieckiemu gospodarzowi z amerykańskim „okupantem” (rok 1951) w sprawie instalacji na terenie Niemiec Zachodnich amerykańskiej de facto stacji radiowej, wymierzonej swym działaniem politycznym przeciw faktycznemu imperium sowieckiemu, było prawo pracy w rozgłośni niemieckich pracowników technicznych, w tym techników w studio. Niektórzy z nich byli wybitnymi fachowcami w swej dziedzinie, np. Ernst Bichl, który obsługiwał sprzęt nagrywający od początku istnienia stacji do roku 1992, gdy to przeszedł na emeryturę.

 Liczebność tej grupy zawodowej wynosiła (różnie w różnych latach) 20-30 osób. Z wyjątkiem Rudolfa Ridigera, który przyszedł do RWE/RL z praktyką pracy w radiostacjach, wszyscy inni byli do pracy w radio przyuczeni dopiero w RWE/RL. W większości wcześniej pracowali jako „inżynierowie dźwięku”, technicy, w innego typu studiach (filmowe, muzyczne itp.). W późniejszych latach na stanowiskach tych pracowali również ludzie pochodzący z innych nacji, jak np. Wołodia Leszczenko (Rosjanin z obywatelstwem niemieckim dobrze znający język polski), Johann Litterati (Węgier), Tomasz Ficner (wcześniej polski spiker i aktor) i inni. Do wybitnych w tym zawodzie fachowców zaliczyć należy takich pracowników polskich studiów jak Andrej Bachariani (wyjątkowo uzdolniony muzycznie, aranżował studia do nagrań artystycznych z wielką maestrią), Johann Korel (częsty uczestnik muzycznych sesji nagraniowych w różnych innych studiach monachijskich), świetni technicy w dziedzinie programów live – doskonałe opanowanie maszyn i wspaniały refleks – W.Thiele, A.U.Gabriel czy A.Wolwin. Większość z nich była z nami, redaktorami, spikerami, producerami, reżyserami wręcz serdecznie zaprzyjaźniona podobnie jak Adi Endrius, Wolfi Leinz, czy Uli Erlich. Tę grupę zawodową wspominam szczególnie, gdyż pamiętać trzeba, że prowadzili oni programy nie znając języka polskiego, jednak doskonale rozumieli specyficzną „frazę” naszej mowy do tego stopnia, że nawet bez rutynowej komendy polskiego reżysera (producenta), potrafili precyzyjnie zmieniać mikrofony dla mówiących w studio, starować muzykę, czy wyczuwali zakończenie rozmowy telefonicznej transmitowanej na żywo itp. Było to możliwe jedynie dzięki prawdziwemu zaangażowaniu tych ludzi w pracę rozgłośni, które przejawiało się w różny sposób, np. poprzez nieliczenie przepracowanych godzin. W momentach nasilenia pracy rozgłośni polskiej zawsze mogliśmy liczyć na ich bezinteresowną pomoc. Stosunki pomiędzy polskimi reżyserami a ich realizatorami dźwiękupozostaną dla mnie zawsze wzruszającym przykładem wzorowej pracy w teamie.

 Od początku realizacji programów do mniej więcej roku 1970 językiem pracy w studiach (komunikacji reżysera z technikiem) przy realizacji programów polskojęzycznych był wyłącznie angielski. Np. Jan Nowak-Jeziorański tego bezwzględnie wymagał. Później w większości studiów przechodzono na niemiecki, choć każdy producer miał prawo do końca działania stacji prowadzić nagranie po angielsku.

„Mistrzowskie ucho” niektórych techników dźwięku budziło podziw również dlatego, że nagrywali oni programy w blisko dwudziestu językach (!) i to w kilku na każdym swym dyżurze.

 Przechodzenie ze studia, w którym nagrywano audycje np. uzbeckie, węgierskie czy kazachskie do studia polskiego było normą codzienną. Wielu z tych wspaniałych ludzi było po latach tak osłuchanych z tymi wszystkimi językami, że zdarzało się im nawet niekiedy wysłyszeć pomyłkę spikera, czy nieuważnego w tym momencie producera audycji, choć formalnie nie było wśród techników jakiejś specjalizacji. Wszyscy musieli obsługiwać wszystkie studia wszystkich 18 „desków” (redakcji) narodowych. Jednak w przypadku bardzo specjalistycznych audycji (teatr radiowy, programy satyryczne, szopki noworoczne, recitale – np. Jacka Kaczmarskiego, lektoraty literackie itp.) ustawiali oni swój harmonogram dyżurów tak, by zawsze był do naszej dyspozycji ten współpracownik, którego reżyser do takiej szczególnej współpracy zapraszał. Mimo oczywistych odmienności charakterologicznych w tak licznej grupie ludzi (technicy+reżyserzy) konflikty w polskiej sekcji zdarzały się rzadko, a gdy program realizowali np. Wacław Krajewski z Ernstem Bichlem (przez trzydzieści lat spędzili ze sobą w studiach kilka tysięcy godzin), to dla samej atmosfery pracy tych obu znakomitych fachowców warto było choć na chwilę takie studio odwiedzić pod byle pretekstem.

 Kończę to opracowanie swego rodzaju ukłonem w kierunku… atmosfery panującej w opisywanym dziale.

Myślę, że jest to konieczne uzupełnienie!

Bowiem ta atmosfera „wspólnoty losu w Radio Wolna Europa” – była jakąś rzeczywiście jednoczącą ten zespół realnością. Nawet, jeśli nie wszyscy z nas mieli pełne poczucie wagi tej pracy dla Polski.

 7. Biogramy niektórych osób występujących w opracowaniu.

Bańkowski Zbigniew - Debiut aktorski 1958. W teatrach - Teatr Lalka Warszawa. W RWE - 1979-94 spiker, aktor, kier. działu produkcji. (+ 2004)

 Blichewicz Zbigniew – Absolwent Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej (PIST). Debiut aktorski 1937. W teatrach - Kalisz, Warszawa, Wilno Teatr II Korpusu, POSK Londyn. Role- (teatralne) 11 - ważniejsze osiągnięcia - Bardos w "Krakowiacy i Górale" W.Bogusławskiego, Edek w "Panna Maliczewska G.Zapolskiej , Sebastian w "Wieczór trzech króli" W. Shakespeare, Walery w "Swiętoszek" Molier. W RWE - 1956-59 spiker, aktor - (+ 16.10.1959). Powstaniec Warszawski 1944.

Bożyński AdolfDebiut aktorski 1929. W teatrach - Częstochowa, Stanisławów, Warszawa, Teatr II Korpusu, POSK Londyn. Role - (rewiowe) ponad 30, (teatralne) 48. Ważniejsze osiągnięcia: John w "Kochany kłamca G.B. Shaw (nagroda Dziennika Polskiego), Dogberry w "Wiele hałasu o nic" W. Shskespeare, Cześnik w "Zemsta" A.Fredro. W RWE- 1955-73 spiker, aktor - (+ 24.04.1980)

Bryczkowski ZbigniewDebiut aktorski 1971. W teatrachw Wałbrzychu, Elblągu, Zielonej Górze, Jeleniej Górze - ponad 20 ról w sztukach m.in. Michała Bałuckiego, Wojciecha Bogusławskiego, Calderona, Corneilla, Fiodora Dostojewskiego, Witolda Gombrowicza, Stanisława Grochowiaka, Aleksandra Fredry, Ireneusza Iredyńskiego, Stanisława Ignacego Witkiewicza - w reżyserii m.in. Haliny Obidniak, Igora Przegrodzkiego, Bernarda Ford-Hanaoki, Michała Grabowskiego. - Film - "Grzech Antoniego Grudy" w reżyserii Jerzego Sztwiertni. - TV - "Zabawa jak nigdy" - Saroyan William w Teatrze Telewizji Wrocław.  W RWE - 1980-90 spiker.

Budzyński Wiktor – z wykształcenia prawnik, autor 27 komedii i wodewili ponad 300 tekstów kabaretowych dla m.in. L.Sempolińskiego, W.Lawińskiego, felietonista. Debiut sceniczny 1929. W teatrach - Lwów (Teatr Wielki), Kraków, (Operetka), Warszawa (Operetka, Morskie oko), po ewakuacji do Rumunii inicjuje i prowadzi Polski Zespół Artystyczny YMCA w Rumunii, potem we Francji, Zespół Wojska Polskiego w I Korpusie w Anglii, potem na kontynencie jako "Czołówka" I Dywizji Pancernej gen. S. Maczka. Najważniejsze sukcesy - w radio we Lwowie autor, reżyser i wykonawca jednych z najpopularniejszych w Polskim Radio audycji pt. "Lwowska fala" (początkowo "Wesoła niedziela" potem "Ta joj"). W RWE- 1952-63 autor (przede wszystkim "Podwieczorek przy mikrofonie), aktor, piosenkarz - (+ 30.04.1972)

Chomiński Andrzej (Andrew Martin) – Absolwent Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Debiut aktorski – 1958. W teatrach; - Powszechny w Łodzi, Ziemi Mazowieckiej w Warszawie, Teatr Polski w Warszawie. – W sztukach m.in.: Fiodora Dostojewskiego, Aleksandra Fredro, Jarosława Iwaszkiwewicza, Aleksandra Puszkina, Wiliama Shakespeare, Juliusza Słowackiego, Stanisława Ignacego Witkiewicza. - Ról 34 - pracował w reżyserii m.in. Jadwigi Chojnackej, Jerzego Krassowskiego, Kazimierza Kutza, Krystyny Skuszanki, Henryka Szletyńskiego. Wybitna rola - Benvolio w "Romeo i Julia" W. Schakespeare w Teatrze Polskim w Warszawie. - TV - trzy realizacje w Teatrze TV Warszawa. W RWE 1969-94 - spiker, aktor, producer, red. dziennika radiowego. (+1997)

Deja Stanisław – Absolwent klasy mistrzowskiej fortepianu w Akademii Muzycznej w (Leningradzie) Petersburgu. W RWE 1980-1994 – spiker, redaktor dziennika radiowego.

Dorwski Karol (Diamant)Debiut – 1925. Uczeń Janusza Warneckiego. W teatrach - Stanisławów, Lwów, Grodno, Poznań, Kraków (im. Słowackiego), Warszawa (Polski, Ateneum, Mały), Teatr I Brygady Strzelców w Szkocji, Tetr II Korpusu, POSK Londyn. Ważniejsze role - (teatralne) - 64 - w reżyserii m.in. - Arnolda Szyfmana, Leona Schillera. - (+ 27.01.1980). W czasie II wojny światowej "cichociemny"

Grot Janusz (Kurt Przygrodzki-Grott)Debiut – 1946. Absolwent Studia Ivo Galla w Gdyni. W teatrach - Szczecina, Wrocławia i Gdańska. Role – ponad 30. Wybitne role - Zbyszko w "Moralność Pani Dulskiej" G.Zapolskiej, Kostryn w "Balladyna" J.Słowackiego w Teatrze Wybnrzeże w Gdańsku - pracował w reżyserii m.in. Ivo Galla, Hugona Morycińskiego. W RWE - 1967-68 spiker.

Hemar Marian - Absolwent Wydziału Filozofii na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie satyryk, komediopisarz (ponad 20 sztuk granych w najlepszych teatrach Warszawy), autor tekstów piosenek (wielu szlagierów Polski przedwojennej)... legenda polskiego kabaretu... reżyser.... w czasie II wojny światowej bardzo aktywny w różnych zespołach Wojska Polskiego na zachodzie, potem w Anglii w teatrach ZASP, POSK itd.- debiut literacki 1920 - twórca najsłynniejszych kabaretów przedwojennej Warszawy w tym Qui Pro Quo. Na antenie radia polskiego w Egipcie, BBC - potem autor kabaretu politycznego w RWE - (+ 11.02.1972)

Idziński Marcin – Absolwent Wydz. Reżyserii PWST w Warszawie. Debiut sceniczny 1964. W teatrach - Krakowa, Gdańska, Bydgoszczy, Koszalina, Łodzi i Warszawy, Gniezna. Ról - 93. Większe sukcesy - Bardos w "Krakowiakach i Góralach" W.Bogusławskiego, Eilif w "Matce Courage" B.Brechta, Markiz Posa w "Don Carlos" F.Schilera, Mąż-Hrabia Henryk w "Nieboskiej Komedii" Z.Krasińskiego, współzałożyciel Teatru STU w Krakowie, twórca i dyrektor "Teatru na Rozdrożu" w Warszawie. Pracował w reżyserii (i jako asystent) m.in. Stanisława Hebanowskiego, Erwina Axera, Jerzego Kreczmara, Macieja Prusa, Jerzego Grzegorzewskiego. - samodzielnych realizacji teatralnych – 39. W RWE - 1882-94 - spiker, aktor, producer. red. programów specjalnych.

Jerke BogusławDebiut aktorski –  1959. W teatrach - Grudziądz, Zielona Góra, Jelenia Góra, Warszawa. Ról – 21. Ważniejsze osiągnięcia - Romeo w "Romeo i Julia" W. Shakespeare, nagroda aktorska na Festiwalu Teatralnym we Wrocławiu 1962. Praca w reżyserii m.in. Andrzeja Szczepkowskiego, Marka Okopińskiego. W RWE - 1970-76.

Karpiński Ziemowit - Absolwent Oddziału Dramatycznego Konserwatorium w Warszawie i Wydziału Reżyserskiego PIST. Debiut – 1928. W teatrach - Warszawy (Polski, Narodowy, Nowy), Bydgoszczy, Wilna, Krakowa (im.Słowackiego), w Lingen. Ról – 11. W reżyserii m.in. - Leona Schillera (asystent reżysera), Aleksandra Zelwerowicza, Leopolda Kielanowskiego. - Ważniejsze sukcesy - Papkin w "Zemsta" A.Fredro, Dobczyński w "Rewizor" M.Gogol, Napoleon w "Madame Sans Gene", Stańczyk w "Wesele" St. Wyspiański, - reżyser "Halka" St.Moniuszko w Polonia Opera Co. of New York City. Prezes Związku Artystów Scen Polskich (ZASP) na emigracji. W RWE - ?  Spiker, aktor - (+ 01.11. 1973). Legionista, uczestnik wojny 1920r, porucznik AK, Powstaniec Warszawski 1944, kawaler Virtutti Militari.

Kawka Jerzy – Absolwent PWST w Warszawie. Debiut 1950. W teatrach – Narodowy w Warszawie. Ról(teatralnych) 18, (filmowych) 2. Praca w reżyserii - m.in. Bohdana Korzeniewskiego, Erwina Axera, Jana Rybkowskiego (film). W RWE - 1965-67 spiker, aktor.

Kielanowski (Pobóg) LeopoldDebiut 1935. W teatrach -  Torunia, Wilna, Warszawy, Lwowa,Londynu (POSK) - reżyser, aktor. Ról 27. Realizacji reżyserskich - 57 Współpraca reżyserska m.in. z - Leonem Schillerem, Aleksandrem Węgierko. W RWE - 1952-72 producer, reżyser. (+ 03.01.1988)

Klimkiewicz-Kobylińska Barbara – Absolwentka PWST w Warszawie. Debiut – 1961. W teatrach –Teatr Dramatyczny w Warszawie. Ról - (teatralnych) 41, (radiowych) 67, (filmowych) 5, (telewizyjnych) 25. Ważniejsze sukcesy - Ela Matysiakowa w serialu "Matysiakowie" w Polskim Radio. Praca w reżyserii m.in. - Ludwika Rene, Jerzego Antczaka, Leonarda Buczkowskiego, Janusza Morgensterna, Ludwika Sempolińskiego, Artura Swinarskiego, Aleksandra Bardiniego, Władysława Krzemińskiego. W RWE - 1985-94 spikerka, aktorka.

Kopczewski Jerzy (Krzysztof Cenar) – Absolwent PIST. Debiut – 1934. W teatrach - Częstochowy, Krakowa, Łodzi, Lingen, w teatrze II Korpusu, POSK Londyn. Praca w reżyserii – Ivo Galla, Leona Schillera. W RWE – 1952-69 spiker, aktor - (+ 07.04.1969) żołnierz AK, więzień Oświęcimia, Buchenwaldu, Dachau.

Kołodziejski Zdzisław - Urodził się 20.04.1920 r. w Białymstoku. W latach 1935-1939 uczęszczał do Gimnazjum im. Zygmunta Augusta w Wilnie. We wrześniu 1939 r. ochotniczo wstąpił do wojska w Grodnie, znalazł się w obozieinternowanych na Litwie. W 1941 r. został zesłany do łagru na Syberii. Stamtąd trafił do II Korpusu. Był w nim zastępcą dowódcy łączności Brygady Karpackiej. Po zakończeniu wojny pozostał na emigracji w Anglii, wraz z żoną Stanisławą prowadził Dom Polski. Pracę w RWE rozpoczął 1.5.1970 jako reżyser i spiker. 1.1.1983 został zastępcą szefa działu realizacji i funkcję tę pełnił do przejścia na emeryturę 31.3.1987. Po powrocie do Londynu był współpracownikiem prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Zmarł w Londynie 7.2.2008.

 Kozłowska (Sempolińska, Modrzeńska) JaninaDebiut 1908. W teatrach - Warszawa (Wielki, Letni, Nowości, Morskie Oko), Kraków (Nowości), Wilno, Lódź, Lingen, Teatr Dramatyczny II Korpusu, POSK Londyn. Ról - (teatralnych) ponad 30, (filmowych) 2, (operetka, wodewil, kabaret) - ponad 50, (baletowych) 6. Ważniejsze osiągnięcia – Marysia w "Wesele w Ojcowie" w Teatrze Wielkim, Dyndalska w "Damach i huzarach" w Tetrze POSK. W RWE - free lance aktorka 1953-75 - (+ 19.03.1975)

Krajewski Wacław (Karol Marek) – Uczeń Johna Gieuguda, Lawrenca Oliviera, absolwent Royal Academy of Art w Londynie. Debiut – 1947 (Londyn). Ról (teatralnych) 9, (radiowych) ponad 60. W RWE - 1952-89 spiker, aktor, producer, reżyser - (+ 06.11.1990). Powstaniec Warszawski 1944

Kuchejda Jan. Urodził się 15.11.1917 r. w Dolnej Lesznej, w zasłużonej dla polskości na Śląsku Cieszyńskim rodzinie, z której pochodzili działacze społeczni i żołnierze Legionów Józefa Piłsudskiego. Ukończył gimnazjum  polskie w Cieszynie, po maturze odbył służbę wojskową w 21 Dywizji Piechoty Górskiej. Podczas kampanii wrześniowej był ranny w bitwie pod Gródkiem Jagiellońskim. W1940 opuścił szpital i rozpoczął działalność w organizacji ruchu oporu na Śląsku. Aresztowany w 1941 r. przez gestapo został skazany za działalność podziemną na 4 lata więzienia. Lata 1941-1945 spędził w więzieniu w Cieszynie i różnych obozach koncentracyjnych, w tym w Raciborzu, Zwickau, Bernau i Dachau. W 1946 r. rozpoczął studia w Konserwatorium w Monachium w klasie skrzypiec. Później studiował ekonomię na Uniwersytecie Monachijskim (1948-52). W lipcu 1952 r. rozpoczął pracę w RWE, będąc m.in. fotoreporterem. Od 1955 r. pracował w dziale realizacji, zostając w 1974 zastępcą szefa, a od 1982 r. szefem tego działu jako następca zmarłegoJanusza Wedowa. W 1983 r. przeszedł na emeryturę. Zmarł 20.1.2008 r. w Prien w Bawarii.

 Liszko SantosDebiut aktorski – 1974. W teatrach - Grudziądz, Gdynia. Ról - (teatralnych) 11, (filmowych) 1, (telewizyjnych) 1. W RWE 1981-94 spiker (+ 24.04.1997)

 Machowski Krzysztof – Absolwent PWST w Warszawie. Debiut – 1967. W teatrach - Warszawa (Polski, Powszechny, Popularny). Ról - (teatralnych) 24, (filmowych) 15, (telewizyjnych) 24. Praca z reżyserami m.in. – K.Dejmek, J.Krassowski, J.Rakowiecki, A.Hanuszkiewicz, M.Wyrzykowski, W.Krasnowiecki, K.Zanussi, J.Morgenstern, Z.Hubner, E.Dziewoński, L.Zamkow, J.Swiderski. W RWE - 1989-93 spiker, aktor.

Marynowski Zdzisław - literat, dziennikarz, radiowiec. Był także wspaniałym portrecistą oraz autorem sztuk teatralnych i dwóch powieści. Absolwent Gimnazjum im. Chrzanowskiego w Warszawie, student prawa, uczestnik I wojny światowej, i powstania antyhitlerowskiego na Słowacji w roku 1944. - Debiut radiowy - 1927 - był jednym z założycieli i pierwszym dyrektorem Radia Poznań. Od 1931 członek Rady Głównej Programowej i szef działu literackiego Polskiego Radia w Warszawie. Wraz z Michałem Meliną stworzył pierwszy Teatr Polskiego Radia zwany "Teatrem Wyobraźni". W roku 1938 wraca do Poznania, gdzie nadal rozwija działalność reżysera słuchowisk radiowych, będąc również dyrektorem stacji. - Po dotarciu do II Korpusu i zakończeniu wojny osiadł w Londynie. W RWE - 1952-57 reżyser, autor adaptacji radiowych ( + 08.07.1957.)

Mierzanowski Jan urodził się 14.3. 1924 r. w Piotrkowie Trybunalskim. Podczas okupacji rozpoczął studia w zakresie prawa na tajnych kompletach UW (1942-1943). Był członkiem Stronnnictwa Narodowego. Podczas Powstania Warszawskiego ppor. ps. „Korczak”, walczył w 4. plutonie Kompanii Warszawianka Narodowych Sił Zbrojnych, w ramach zgrupowania Armii Krajowej Chrobry II. Po upadku Powstania wywieziony do Oflagu w Murnau w Bawarii. Po wyzwoleniu, w czerwcu 1945 r. został żołnierzem 2 Korpusu we Włoszech. W 1947 r. po rozwiązaniu 2 Korpusu wyjechał do Anglii. Studiował na wydziale ekonomiczno-handlowym Polish Uniwersity College (1949-1952). Pracę w RWE podjął w listopadzie 1952 r. w dziale realizacji, obejmując w 1968 r. stanowisko szefa tego działu. 01.01.1974 r. został mianowany administratorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, zajmując się sprawami personalnymi i finansowymi. Funkcję tę pełnił do przejścia na emeryturę 31.3.1989 r. Zmarł 4 marca 2008 r. w Ruislip, Middlesex, w Wielkiej Brytanii.

 Modrzeński WacławDebiut: 1926 teatr Polski Warszawa. W teatrach – Częstochowa, Warszawa, Lódź, Łuck, Lingen, teatr II Korpusu POSK Londyn. Role - (teatralne) 38. Ważniejsze osiągnięcia - Stańczyk w Wesele" St. Wyspiański, Lekarz w "Nie-boska komedia" Z.Krasiński, Daum w "Panna Maliczewska" G. Zapolska, Piorunowicz w "Klub kawalerów M. Bałucki. W RWE- 1952-55 spiker, aktor. - (+ 03.04.1955) Powstaniec Warszawski 1944

Modzelewska MariaDebiut: 1920 - w teatrach - Warszawy (Polski, Narodowy), Krakowa (im.Słowackiego, Bagatela). W reżyserii m.in.: - Leona Schillera, Jerzego Lweszczyńskiego, Teofila Trzcińskiego, Jadwigi Perzanowskiej, AleksandraWęgierko - w RWE ? spikerka, aktorka - (+ 25.09.79)

Nakoneczna (Nakonieczna) Zofia - Absolwentka Miejskiej Szkoły Dramatycznej w Krakowie. Debiut: 1930. W teatrach: Kraków (im.Słowackiego), Warszawa (Narodowy, Letni, Nowy, Polski) Paraż (Teatr Polski 1940). Role: (teatralne) 43, (filmowe) 2. Ważniejsze sukcesy: Marianna w "Skąpiec" Molier, Marysia w "Wesele" St.Wyspiański, Podstolina w "Fircyk w zalotach" F.Zabłocki - w RWE - ? spikerka - (+19.10.1979)

Nawratowicz Barbara-Stuart - W teatrach: Kraków (m.in. "Piwnica pod Baranami"), Kielce. W RWE - 1965-68, 1968-92 free lance spikerka, aktorka, producer.

Opieński Józef - Absolwent Studia Dramatycznego Nuny Szczurkiewicz-Młodziejowskiej w Poznaniu - debiut 1923 - w teatrach - Poznań - role - pond 100 - spiker rozgłośni poznańskiej w latach 1920-34 rozgłośni warszawskiej 1934-39, PR w Paryżu 1940 - w RWE - 1964-66 - spiker, aktor - (+15.05.1979) od 1919 żołnierz korpusu gen. J.Hallera, żołnierz Kampanii Wrześniowej 193

Prusiński Andrzej – Spiker rozgłośni poznańskiej polskiego radia. W RWE 1980-1994 – spiker, producer.

Radulski Wacław - Reżyser, pedagog, teoretyk teatru - Absolwent Oddziału Reżyserii w Konserwatorium w Warszawie - debiut 1927 w Warszawie - jeden z największych reżyserów Polski międzywojennej i najbardziej szanowanych pedagogów - w teatrach - Warszawa (Polski), Kraków (im. Słowackiego), Lwów, Wilno, teatr II Korpusu - samodzielnych reżyserii- pond 60 - wybitne osiągnięcia - "Lekarz mimo woli" Molier w Warszawie, - "Zbójcy" F.Schiler, "Nieboska komedia" Z.Krasiński w Wilnie, - "Kalligula" H.Rostworowski, "Jak wam się podoba" w. Shskespeare w im. Słowackiego w Krakowie - stała, wieloletnia współpraca teoretyczna na temat form i treści polskiego teatru narodowego z L.Schillerem i B.Korzeniewskim - w RWE - 1952-69 reżyser, producer - (+11.05.1983)

Rapacki Wincenty Andrzej Rudolf - potomek wielkiego rodu Rapackich, artystów scen polskich - absolwent Liceum im. Mikołaja Reja w Warszawie - reżyser, muzyk, wybitny znawca techniki radiowej - współpraca z rozgłośniami radiowymi powstającymi w Krakowie i Wilnie, w Polskim Radio Warszawa w latach 1933-39 kierował Działem Kontroli Programu, odpowiedzialnego za jakość brzmienia i czystości technicznej nadawanego materiału. W czasie II wojny światowej związany z zespołem "Lwowska Fala", organizator teatrów objazdowych w obozach uchodźców; w RWE - 1952-68 - (+1980)

Rozmarynowski Henryk - debiut 1924 - w teatrach - Warszawa (im. Bogusławskiego, Ateneum) Kraków (im. Słowackiego) - w RWE - 1957-66 spiker.

Staśko Marek - Absolwent Wydziału Wokalnego i Wydziału Kompozycji w PWSM w Krakowie w klasie Krzysztofa Pendereckiego - debiut wokalny 1975 - w teatrach - Opera Wrocławska, - śpiewak, chórmistrz, kompozytor - w RWE - 1985-94 spiker, producer, opracowania muzyczne. (+ 2004)

Stockinger Wojciech - Absolwent PWST w Krakowie - debiut 1967 - w teatrach - Katowice, Warszawa (Polski), Kraków (im. Słowackiego), Płock, Bielsko-Biała. - praca u reżyserów - Jerzy Krassowski, Krystyna Skuszanka, Józef Szajna, Wanda Laskowska, Krzysztof Kieślowski, Wanda Jakubowska, Zygmunt Hubner – ważniejsze osiągnięcia - Janosik w "Na szkle malowane" w Teatrze Polskim w Warszawie - ról - (teatralnych) 29, (filmowych) 3, (telewizyjnych) 5 - w RWE - 1982-94 spiker, producer.

Wachowiak-Holoubek Maria - Absolwentka Wydziału Aktorskiego i Wydziału Reżyserii PWST w Warszawie - debiut 1960 - w teatrach - Łódź (Powszechny, im.Jaracza), Warszawa (Narodowy, Dramatyczny), jako reżyser - Białystok, Opole, Bydgoszcz, Kalisz, Londyn (POSK) - ról - (teatralnych) 28, (filmowych) 21, (telewizyjnych) 11 - współpraca z reżyserami m.in. - Jerzy Krassowski, Gustaw Holoubek, Ignacy Gogolewski, Zygmun Hubner, Andrzej Łapicki, Jerzy Kawalerowicz, Wojciech Has, Jan Rybkowski, Andrzej Munk, Agnieszka Holland, Władysław Krasnowiecki, Henryk Szletyński, Kazimierz Dejmek, Ludwik Rene, Peter Bouvais - wybitne osiągnięcia – film - Lidka w "Pożegnania" w reż. W.Hassa, Zydówka w "Naganiacz" w reż. Cz. Petelski, - teatr - Masza w "Na dnie" w Teatrze Narodowym w reż. Władysława Krasnowieckiego, nominacje na festiwalach filmowych w Locarno i Karlovych Varach, Nagoda Komitetu Radia i Telewzj za twórczość radiową 1979 - samodzielnych realizacji reżyserskich - (teatralnych) 12, (telewizyjnych) 1, (radiowych - Teatr Polskiego Radia) 26 - w RWE - 1982-86 free lance, 1986-94 producer, reżyser.

Winawer Józef (Giuseppe Varni)- Absolwent Warszawskiej Szkoły Dramatycznej - debiut 1919 - w teatrach - Lwów, Warszawa (m.in. Teatr im. Bogusławskiego, Qui Pro Quo), Kraków (im.Słowackiego), Łódź (Miejski), Wilno, Teatr II Korpusu - ról - (teatralnych) 34, (filmowych) 1 – ważniejsze osiągnięcia - Wernychora w "Wesele" i Natan w "Sędziowe" St.Wyspiański, Cześnik w "Zemsta" A. Fredro - współpraca z reżyserami m.in. - Stanisława Wysocka, Jerzy Szpakiewicz, Jerzy Tatarkiewicz - w RWE - 1953-61 spiker, aktor. (+ 25.02.1965)

Wojtecki Wojciech (Wojciech Wasilewski) - Absolwent PIST - debiut 1934 - w teatrach - Częstochowa, Kraków (im. Słowackiego), Warszawa (Ateneum, Narodowy), w czasie II wojny światowej twórca Teatru Obiazdowego Polskiej YMCA na Węgrzech, potem w teatrze Czołówki Karpackiej w Palestynie, potem w teatrze II Korpusu, POSK Londyn, spiker Rozgłośni Polskiej w Kairze, Prezez ZASP na emigracji - ról - ponad 70 - ważniejsze osiągnięcia - Chopin w "Lato w Nohant" J.Iwaszkiewicz, Papkin w "Zemsta" A. Fredro, Przełęcki w "Uciekła mi przepióreczka" S.Zeromski, - samodcielna reżyseria - "Wyzwolenie" St. Wyspiański. - w RWE spiker, aktor, reżyser - 1959-64 - (+ 19.06.1964)

Załuski Stanisław (Stanisław Elsner) - Absolwent PWST w Warszawie - debiut 1967 - w teatrach - Kraków (im.Słowackiego), Gniezno, Częstochowa, Tarnów - ról - (teatralnych) 23, (telewizyjnych) 1 - współpraca z reżyserami m.in. - Jerzy Krassowski, - w RWE - 1979-94 spiker, aktor.

 

Lista Pracowników Działu Realizacji (Produkcja) Rozgłośni Polskiej RWE 1950-1994

Dział Realizacji RWE w Monachium

Kierownictwo Działu Realizacji

 

Wincenty Rapacki                                        1952-1968

Jan Mierzanowski                                         1968-1974

Ludwik Łubieński                                        1974-1979

Janusz Wedow                                             1979-1982

Jan Kuchejda                                                1982-1983

Romuald Zieliński                                        1983-1988

Zbigniew Bańkowski                                   1988          

Krzysztof Witoń                                             1989-1992

Leszek Perth                                                 1992-1994

 

Pracownicy Działu Realizacji w Monachium

 

Bańkowski Zbigniew                                   1979-1994

Blichewicz Zbigniew                                    1956-1959

 

Bożekowski Jerzy                                         1962-1992

Bożyński Adolf                                              1955-1973

Broniecka-Radwańska Irena                    1953-1961

Broniecki Feliks                                            1953-1962

Bryczkowski Zbigniew                                1989-1990

Budzyński Wiktor                                         1952-1963

Chomiński-Martin Andrzej                          1969-1994

Deja Stanisław                                              1977-1994

De Notto Leon Robert                                 1958-1974

Dobek Czesław                                            1968-1973

Dorwski Karol                                              1952-1971

Dorwska Hanna                                            1952-1969

Frendl Ludwik                                             1965-1977

Gajek Jerzy                                                   1967-1968

Grot-Przygrodzki Kurt                                 1967-1968

Idziński Marcin                                            1982-1994

Jasiewicz Jan                                                1952-1972

Jerke Bogusław                                            1970-1976

Kaczyńska Jadwiga                                      1983-1994

Kaliszewska Kazimiera                                1957-1981

Kania Zdzisław                                            1969-1974

Katelbach Janina                                          1952-1956

Kawka Jerzy                                                 1965-1967

Klimkiewicz-Kobylińska Barbara                1985-1994

Kołodziejski Zdzisław                                  1970-1987

Kopczewski Jerzy                                         1952-1969

Krajewski Wacław                                       1952-1989

Kuchejda Jan                                                1953-1983

Lasko Tadeusz                                              1952-1975

Liszko Santos                                               1981-1994

Łubieński Ludwik                                        1968-1979

Łukaszewicz Witold                                     1952-1954

Machniewicz Jacek                                       1952-1982

Machowski Krzysztof                                     1989-1994

Marchwiński Janusz                                     1970-1994

Markowski Jan                                             1952-1978

Markowska Halina                                       1956-1968

Mierzanowski Jan                                         1952-1989

Modrzeński Wacław                                     1952-1955

Nawratowicz –Stuart Barbara                      1965-1986

Nowak Felicja                                                 1973-1974

Nowakowska Teresa                                    1952-1956

Opieński Józef                                              1964-1966

Paprocki Stanisław                                       1952-1961

Perth Leszek                                                 1974-1994

Philip-Mierzanowska Danuta                       1970-1972

Piekarski Bolesław                                       1957-1974

Prusiński Andrzej                                         1982-1994

Przygrodzki Kurt                                          1967-1968

Przyłuski Bronisław                                      1958-1970

 Pyzioł Mirosława                                          1988-1994

Raczyńska Małgorzata                                 1985-1994

Radulska Janina                                           1952-1966

Radulski Wacław                                         1952-1969

Rapacki Wincenty                                        1952-1968

Rozpędowska Renata                                  1968-1980

Ruszała Stanisław                                         1955-1956

Sowiński Kazimierz                                      1952-1972

Staśko Marek                                                1985-1994

Stockinger Wojciech                                    1982-1994

Szumska-Karell                                            1958-1966

Ustarabowska-Rudd Zofia                           1952-1970

Viney Sheila                                                    1952-1956

Wachowiak-Holoubek Maria                       1986-1994

Wojtecki-Wasilewski Wojciech                    1959-1964

Wąsiewicz-Bartecki Bolesław                      1952-1981

Wedow Janusz                                             1960-1982

Winawer Józef                                              1953-1961

Witoń Krzysztof                                             1983-1994

Worsztynowicz Wojciech                             1988-1994

Wysocka-Zembrzuska Irma                          1965-1989

Wysocki Stefan                                             1953-1988

Załuski-Elsner Stanisław                              1979-1994

Zieliński Romuald                                        1963-1988

 

Dział Realizacji Biuro RWE w Londynie

 

Leopold Kielanowski                                   1952-1972

Kropiwnicki Jerzy                                         1956-1966

Kryska Karski Tadeusz                                1958-1987

Majewska-Budzyńska Włada                    1953-1994

 

 

Dział Realizacji Biuro RWE w Paryżu

 

Machniewicz Jacek                                       1952-1982

 

Dział Realizacji Biuro RWE Nowy Jork

 

Karpiński Ziemowit                                      1950-1967

Kosowicz Edward                                        1950-1983

Rozmarynowski Henryk                               1975-1966

Śmiałowski Stanisław                                1950-1971

Witanowski Edward                                    1950-1982

                                                                                                                     

Uwaga: Zestawienie powyższe, przygotowane zostało na zasadach stosowanych przez dyrektora Jana Nowaka-Jeziorańskiego w jego publikacjach i uwzględnia jedynie osoby, które pracowały na etacie po zakończeniu okresu próbnego, a więc nie uwzględnia wolnych współpracowników. Niniejsza lista została opracowana w ramach programu badawczego Historia Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa 1950-1994. opr. L.Gawlikowski

 

Suplement do listy pracowników(opracowanie M.I.)

(Wymienione poniżej osoby nie były etatowymi pracownikami Działu, jednak silnie zaznaczyły swoją obecność na antenie stacji)

 Czerwińska-Skotlewska Jadwiga - 1954-68 sekretarka, ale także aktorka i śpiewaczka

Ficner Tomasz - 1982-85 spiker, aktor (Freelance od 1985-94 technik/inżynier dźwięku)

Kaliszewska Kazimiera - 1957-81 sekretarka ale także śpiewała

Mierzanowska Danuta – 1952–89 spikerka (Freelance)

Modzelewska Maria – aktorka Nowy Jork (Freelance)

 

10. BIBLIOGRAFIA

 Boy-Zeleński Tadeusz. - "Pisma" tom 24 - W-wa 1963

Ciecierski Jan. - "Wiadomości" - Londyn 1974 Nr. 1462

Formanowicz Tadeusz. - "Historia filmu" - W-wa 1973

Groński Ryszrd Marek. - "Bibliografia dramatu" - W-wa 1989

Halski Czesław. - "Polskie Radio Lwów" - Londyn 1985

IS PAN - Archiwum Rapackich (sygn. D.539 III)

Jabłoński Zygmunt, Gabinet figur radiowych (Pogląd, Berlin 1985)

Jabłoński Zygmunt. - "Gabinet figur radiowych" – Pogląd - Berlin 1985

Kędzierski Jan., Kwiatkowski Tadeeusz. - "Tu PR Warszawa" - W-wa 1963

Korzeniewski B. - "Spory" - Paryż 1973

Kreczmar Jan. - "Notatnik" - W-wa 1962

Lechoń J. - "Swiat teatru" - Londyn 1948

Limanowski Marian. "Duchowość i maestria" - W-wa 1992

Łatyński Marek „Ogród angielski 1. Wspomnienia z Radia Wolna Europa (Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej 1997)

Maliszewski Antoni. - "Na przekór nocy" - W-wa 1967

Marczak Oborski Stanisław. - "Teatr 1918-39" - W-wa 1973

Marczak Oborski Stanisław. - "Teatr czasów wojny" - W-wa 1969

Mierzanowska Danuta. - "To było wczoraj" - 1996

Mierzanowska Danuta. - "Wolna Europa i świat" - 1998

Mirecki Adam. - "Wozem Tespisa" " - W-wa 1974

Morawski Maciej – „Łącznik z Paryża (Instytut im. Stefana Grota - Roweckiego, Leszno 2007, wydanie 2, uzupełnione pt. „Łącznik z Paryża – Rzecz o weteranie zimnej wojny, Instytut im. Stefana Grota - Roweckiego, Leszno 2009

Nowak-Jeziorański Jan. - "Polska z oddali" - Kraków 1991

Nowak-Jeziorański Jan. - "Wojna w eterze" - Kraków 1991

Osiński Zbigniew. - "Teatr i dramat polskiej emigracji" - Poznań 1994

„Pięćdziesiąt lat Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Materiały sesji jubileuszowej” (red. Daria Nałęcz; Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych 2003)

„Radio Wolna Europa w polityce polskiej i zachodniej” (materiały z konferencji naukowej, zorganizowanej w dniach 30 listopada – 1 grudnia 2007 r. na Uniwersytecie Warszawskim; pod red. Andrzeja Borzyma i Jeremiego Sadowskiego; Stowarzyszenie Wolnego Słowa 2009)

Richard H. Cummings, “The Dangerous History of American Broadcasting in Europe” 1950-1989 (McFarland & Company, Jefferson2009)

Sempoliński Ludwik. - "Wielcy artyści" - W-wa 1972

Urban George, „Radio Wolna Europa i walka o demokrację. Moja wojna w czasie zimnej wojny” (przeł. Maciej Antosiewicz; wyd. Prószyński i S-ka 2000,

„Wokół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Materiały konferencji naukowej” (red. Władysław Stępniak; Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych 2002)

Wosiek Stanisław. - "Teatry objazdowe" - W-wa 1936

Zamorski Kazimierz – „Pod anteną Radia Wolna Europa” (Wydawnictwo Wers 1995,

Zbiorowa - "MT Warszawa" - Archiwum Czołówki Teatralnej "Lwowska Fala"

Zbiorowa - "Teatr i dramat polskiej emigracji 1939-1989" , Londyn 1994

 

(Dane biograficzne zawarte w opracowaniu - na podstawie: - "Słownik Biograficzny Teatru Polskiego" Polska Akademia Nauk 1973, - Baza danych Związku Artystów Scen Polskich W-wa 2007, - Zestaw materiałów archiwalnych Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, - wspomnienia byłych pracowników RP/RWE, - Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, - Archiwum Polskiego Radia (nagrania, dar Włady Majewskiej), - materiały własne autora.

 

PRZYPISY



[1]   Patrz Jan Nowak-Jeziorański, "Wojna w eterze", Kraków 1991

[2]   Istniejący od 01.06.1949. w Waszyngtonie Komitet do Spraw Wolnej Europy - w skrócie KSWE - (w skład którego wchodziły m.in. tak znaczące osobistości w polityce amerykańskiej jak Dwight Eisenhower, czy Allan Dulles).

[3]   Cytat z: Robert T.Holt, "Radio Free Europe" University of Minnesota, 1959, przekład cytatów M.I.

[4]   Cytat jak wyżej.

[5]   Cytat z: Lesław Bodeński, "Jak powstało Radio Wolna Europa", maszynopis z roku 1955 w materiałach archiwalnych RP RWE.

[6]   Na podstawie informacji zawartych jak w przyp. 5.

[7]  Warszawa 2004, s.31

[8]   Np. Rolf Grueneberg , "Die Komunikation", Heidelberg 1968

[9]   Np. Johann-Georg Lippgen, "Das Radio im Kulturkreis", Frankfurt am Mein 1972

[10] Np. Harald Kotharba, "Radio und Politik", Muenchen 1999 (tu też kilkanaście zdań na temat funkcji politycznej RWE/RL w latach Zimnej Wojny)

[11] Nie zapominajmy, że stacja ta miała ogromne znaczenie i dla milionów Polaków mieszkających poza Polską!

[12] Znane są np. praktyki Radia Moskwa, które w latach 1965-70 nagrywało program Rozgłośni Rosyjskiej Radia Swoboda (Radio Liberty) i po odpowiednim spreparowaniu dźwiękowym emitowało go w postaci nieraz bardzo złośliwej i śmiesznej karykatury oryginalnych audycji. Pisze o tym ciekawie Wsiewołod Malinski w swych wspomnieniach pt. "Niemnożko Istorii", Londyn 1989

[13] O zabawnych kuriozach radiowych z czasów Polskiego Radia Warszawa przed II wojną światową można przeczytać w ciekawych wspomnieniach Juliana Tuwima. W moich zbiorach zachowałem również kilka kuriozalnych fragmentów audycji radiowych, które pojawiły się w eterze np. przez nieuwagę. Zdarzało się to czasem i na antenie RP RWE, gdyż w niektórych okresach program był produkowany w tak niesamowitym natężeniu i napięciu psychicznym, że wpadki się zdarzały. Szerzej na ten temat w tekście.

[14] W latach pięćdziesiątych XX wieku, gdy zwłaszcza w zakresie fal krótkich odpowiednie zestrojenie odbiornika z nadajnikiem, czyli po prostu znalezienie szukanej stacji na skali radioodbiornika nie było wcale takie proste, a więc natychmiastowa rozpoznawalność brzmienia miała duże znaczenie.

[15] Porównaj John Lewis, "Wstęp do teoria komunikacji", Warszawa 1984

[16] Chodzi tu głównie o brzmienie dla słuchacza, czyli w głośniku radioodbiornika.

[17] Pierwsze zagłuszarki uruchomiono w Poznaniu w roku 1954, a ich pełną moc wprowadzono w eter rok później. Informacje z notatek i rozmów z inż. Stefanem Wysockim, który przezwyciężeniem zagłuszania zajmował się wiele lat i niekiedy z doskonałym skutkiem konstruując nawet urządzenia zwalczające ten PRL-owski bandytyzm radiowy.

[18] Pierwsza w historii audycja radiowa została nadana wPittsburgu USA) w roku 1920 po ogłoszeniu wyników wyborów kampanii prezydenckiej Harding-Cox. Polskie Radio w Warszawie rozpoczęło nadawanie audycji 18.04.1926. Posługiwano się przy tym odbiornikami kryształkowymi. Z tego też powodu w historii radiofonii za pierwszy program radiowy z zastosowaniem technologii lampowej uważa się audycję Radia Watykańskiego przygotowaną i nadaną przy współudziale Gugliemi Marconiego (odkrywcy radia) w dniu 12.02-1931.

[19] Jeden z producerów żartował nawet, że Zenczykowski, gdy mówi do mikrofonu, jest słyszalny w Polsce bez pośrednictwa radia.

[20] W roku 1978 udało mi się przeprowadzić niezmiernie ciekawą rozmowę na ten temat z Juliuszem Owidzkim, ówczesnym dyrektorem Teatru Polskiego Radia.

[21] Najbardziej zwalczaną w tych czasach odmianą mowy polskiej był język kaszubski. Patrz Jan Tretter, "Jązyk Kaszubów", Gdańsk 1982.

[22] Ciekawie mówił na ten temat Stanisław Hadyna, twórca "Sląska".

[23] Nieco później pojawiło się, za sprawą red. Tadeusza Podgórskiego, prawdziwe brzmienie polszczyzny z warszawskiej "Woly".

[24] Twórca np. powstańczego "Marszu Mokotowa" i innych piosenek Powstania Warszawskiego.

[25] Twórca słynnych "Czerwonych maków pod Monte Casino".

[26] Patrz Biogramy zamieszczone poniżej.

[27] Do najbardziej lubianych audycji należały te, autorstwa Jana Tyszkiewicza; - m.in. „Rendez-vous o 6.10”; „Godzina bez Kwadransa”; „Złota płyta”; „Z mojego ulubionego repertuaru”;„Świat muzyki filmu i teatru" - tego typu audycji Tyszkiewicz zrealizował ponad 100. W wielu z nich były również jego wywiady, nagrane specjalnie dla RWE, z supergwiazdami, jak np.Beatlesami, Gilbertem Becaud, Boby Wintonem, a także Herbertem von Krajanem, Arturem Rubinsteinem itp.

[28] Jeden z pionierów polskiego jazzu, Andrzej Kurylewicz wspominał, że nim dość regularnie zaczęły do niego docierać przemycane z Zachodu nagrania współczesnej muzyki jazzowej, słuchał ich już w RP RWE, choć można było je też słuchać z niezagłuszanych stacji wolnego świata. Kurylewicz wspominał też interesujące i kompetentne omówienia życia muzycznego na świecie, nadawane z Monachium.

[29] Audycja nosiła tytuł „Kwadrans Jacka Kaczmarskiego”.

[30] Regularne, dziesięciominutowe audycje "Zakazane piosenki".

[31] Audycja Romana i Barbary Palester "Muzyka obala granice".

[32] Kilkadziesiąt kolęd w ciągu dnia, poza audycjami artystycznymi.

[33] Kościół zbudowany na terenie byłych koszar SS w Monachium przez żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, którą w nich zakwaterowano jako Kompanię Wartowniczą.

[34] Niewielka, ale szczególnie piękna świątynia w prestiżowej dzielnicy Bogenhausen, otoczona starym cmentarzem, na którym chowani byli najbardziej prominentni obywatele Monachium.

[35] W chwilach wyjątkowych dla Polonii w Wielkiej Brytanii (szczególne rocznice, jubileusze itp.) transmitowano też Msze święte z Londynu.

[36] W większości były to również programy transmitowane na żywo, jednak z wielkiego studia Nr.1 w rozgłośni w Monachiumz zapraszaną z miasta publicznością polonijną.

[37] Zrealizowano 50 programów! Pomysł i formułę tego przedwojennego jeszcze cyklu przywłaszczyło sobie potem radio w Warszawie.

[38] Audycja miała ponad 800 odcinków!

[39] Audycje miały tytuł "Rewia sylwestrowa". Kilka z nich można posłuchać jeszcze w zbiorach Archiwum Dokumentacji Mechanicznej.

[40] Audycje miały tytuł "Wielkanocny klub kawalarzy". (archiwum j.w.)

[41] Np. "Cudze piórka" (autorstwa Edwarda Chudzyńskiego), " Powrót taty, czyli ballada o II Plenum" (autorstwa Wiktora Trościanki), "Dowcip Warszawy" (autorstwa Henryka Rozpendowskiego), "Judy marcowe" (autorzy P.Załuski i J. Kaczmarski o wydarzeniach Marca 1968)

[42] Po roku 1982.

[43] Np. mieszkania prywatne, sale przykościelne itp.

[44] Dotyczy to np. takich autorów i wykonawców, jak; - Jacek Fedorowicz, Jan Pietrzak, Wojciech Młynarski, "Piwnica pod baranami", Jan Kelus i innych.

[45] Pod koniec działania pod względem unowocześniania sprzętu nagrywającego RWE zdecydowanie ustępowało innym profesjonalnym rozgłośniom. Do samego końca np. nie stosowano techniki stereofonicznej i elektronicznej rejestracji programu. Zastosowanie tych technik (właściwych przede wszystkim dla stacji nadających w zakresach fal UKF było jednak bez sensu przy nadawaniu na falach krótkich i średnich. Poza tym program stereofoniczny nie byłby w ogóle w stanie przebić się przez zagłuszanie.

[46] Oczywiście tą samą charakterystykę miały nagrania ze studia.

[47] Jako osoba uprawniona do tego, gdyż pracowałem wówczas na stanowisku producera, na początku roku 1994 mogłem bez trudności otrzymać często już trudne do odtworzenia (ale było to jako tako możliwe, przy odpowiednim szacunku do trzymanego w ręce materiału) nagrania każdej z zrealizowanych w RP RWE audycji.

[48] Pomimo, że radio pod niemal tą samą nazwą działało jeszcze około trzech lat nadając z Warszawy, dla niemal wszystkich byłych pracowników stacji w Monachium RP RWE zakończyła swą działalność 01.06.1994. Tryb i sens zamknięcia stacji w Monachium wykracza daleko poza ramy tego opracowania.

[49] Część w Polsce, część w USA.

[50] W obecnym języku polskim nazywa się ta funkcja - realizator dźwięku. O Zdzisławie Kołodziejskim patrz w Biogramy.

[51] Oczywiście ideał w pełni obiektywnej informacji dziennikarskiej jest tak samo mało możliwy jak odkrycie kamienia filozoficznego. Program tworzą ludzie, którzy przecież mają niemal na każdy temat jakieś tam własne zdanie, a przynajmniej takie czy inne sympatie - to oczywiste. Jednak ważne jest uczciwe dążenie do tego ideału, co jest zasadą dziennikarstwa w odróżnieniu od propagandy. Dążenie takie może oczywiście wzmocnić także obowiązujący w danym miejscu system obowiązującego w danym miejscu prawa prasowego. Ono też nie może być doskonałe, chociaż wiele nadużyć, czy niesolidności informacyjnych może eliminować. Taką cechę posiadało obowiązujące w tym czasie RWE amerykańskie prawo prasowe.

[52] Mowa oczywiście o cenzurze prewencyjnej. W RWE obowiązywała, tak jak we wszystkich wolnych mediach, cenzura represyjna, czyli po nadaniu programu na powietrze.

[53] Oczywiście poza niekiedy żądaniami ze strony niektórych co bardziej "ambitnych" autorów czy redaktorów audycji (zresztą nie zawsze słusznymi pod względem artystycznym), ale to już raczej sfera niezmierzonych stosunków międzyludzkich, a nie zasad twórczych.

[54] Patrz Max Robenau, "Rundfunk als Komunkationssystem", Berlin 1968.

[55] Pseudonim Aleksandra Menharda, jednego z redaktorów "Panoramy dnia"

[56] Chodzi o Danutę Mierzanowską, która występowała w cyklu "Pomost do kraju" w czasie stanu wojennego.

[57] Wspomnienia członków NSZZ "Solidarność" z roku 1980-83, w albumie "Kroniki sierpniowe", Gdańsk 1998.

[58] W roku 1952 w Polsce żyło około 40 mln. obywateli, natomiast liczbę osób poza Polską przyznających się do głębokich więzi z Polską (oczywiście przedwojenną), polską kulturą, językiem i obyczajem - czyli po prostu Polaków - ocenia się dziś na co najmniej 22 mln. Nieco większą liczbę (24 mln.) podawało w roku 1950 Ministerstwo ds. Emigracji Rządu Londyńskiego.

[59] Pomimo, że w roku 1952 już żadne z państw Zachodnich nie uznawało władz polskich w Londynie jako politycznego przedstawicielstwa państwa polskiego, rozumiano jednak doskonale, że ośrodek londyński jest w całym tego słowa znaczeniu przynajmniej najwyższym autorytetem politycznym Polaków na Zachodzie. Przetrwały niemal wszystkie centrale partyjne Polski przedwrześniowej i to w postaci ludzi, którzy w większości mieli pełne prawo do takiej reprezentacji, wynikające z funkcji pełnionych jeszcze w wolnej Polsce. W USA i na zachodzie Europy rozumiano więc dość powszechnie, że dla zniewolonego społeczeństwa w PRL ostatnimi w sposób demokratyczny powołanymi przedstawicielami narodu są właśnie ci ludzie. Władze londyńskie nie miały już wtedy żadnej technicznej czy prawnej możliwości sprawowania swych funkcji, nawet wśród Polonii. Jednak w obliczu t.zw. "zimnej wojny" i nie ustabilizowanej do końca sytuacji politycznej na świecie cieszyły się nie tylko autorytetem wśród Polaków, ale miały jeszcze specyficznie istotne znaczenie dla władz amerykańskich. Poza tym demonstrowane przez KWR znaczenie ośrodka londyńskiego stanowiło swoisty dowód powagi i znaczenia aktu powołania stacji.

[60] Jan Nowak-Jeziorański.

[61] Patrz Jan Nowak-Jeziorański, "Wojna w eterze" Kraków 1991

[62] Poza redakcją i produkcją od początku działały; - dział nasłuchu, ewaluacji, a także niewielka administracja i sekretariat.

[63] Patrz Biogramy zamieszczone niżej.

[64] Tak oficjalnie nazywało się stanowisko pracy, na którym Radulski kończył swą pracę w RP RWE.

[65] Janina Radulska, spikerka, przestała ostatecznie współpracować z RP RWE w niecałe dwa lata po odejściu męża. Wcześniej, w latach 1952-66 była etatowym pracownikiem rozgłośni.

[66] Tak nazywał się w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa ten cykl audycji.

[67] Patrz - Elżbieta Pleszkun-Olejniczakowa, "Wprowadzenia" do: "Słuchowiska Polskiego Radia w okresie piętnastolecia 1925-39". T 2, Łódź 2000  i Sława Bardijewska, "Nagie słowo. Rzecz o słuchowisku", Warszawa 2001.

[68] Tradycja ta przetrwała do końca stacji. Ostatnim słuchowiskiem pasyjnym było zrealizowane przez Marcina Idzińskiego w darze Janowi Pawłowi II na Wielkanoc (Nadane w Wielki Piątek roku 1994) pt. "Według św. Jana".

[69] Informacje na ten temat znajdowały się w pokaźnym archiwum listów słuchaczy, które miałem okazję przeglądać jeszcze w roku 1993, a które zaginęło (chyba, bo nie mogę natrafić teraz na jego ślad) w roku 1994, przy likwidacji stacji w Monachium.

[70] Zdjęcia z tego okresu pokazują wybitnie przystojnego, postawnego młodego aktora, wspaniale sprawnego fizycznie, o nieco brutalnych, męskich rysach twarzy, nieco w typie Denna Martina. Pierwsze propozycje ról filmowych w produkcji angielskiej trafiły do agenta Krajewskiego, gdy już był w Monachium i tylko z tego powodu je odrzucił.

[71] Między innymi konflikt Nowak-Strzetelski, czy konflikt Nowak-bp.Gawlina opisany dość obszernie w "Wojna w eterze" Jana Nowaka-Jeziorańskiego.

[72] Stały współpracownik, nie związany jednak ze stacją umową w sensie prawa pracy.

[73] Programy ulegały skróceniu, ale znacznie zwiększała się ilość jednostek programowych (audycji osobnych, a także całostek, wchodzących w skład takich audycji , jak np, "Fakty, wydarzenia, opinie" czy "Panoramy... dnia i tygodnia".

[74] Niekiedy uciekający z PRL z narażeniem życia.

[75] Oczywiście w tym czasie wielu pionierów stacji zmarło lub odeszło na emerytury; - między innymi Zbigniew Blichiewicz + 1959, Ziemowit Karpiński, Jerzy Kawka, Jerzy Kopczewski + 1969, Zdzisław Marynowski + 1957.

[76] Np. Andrzej Chomiński, Ludwik Łubieński, Janusz Marchwiński, Barbara Nawratowicz, Irma Zembrzuska-Wysocka. Patrz Biogramy.

[77] Do samego końca stanu wojennego! Drastycznym przykładem powagi takiej decyzji jeszcze w roku 1987 był chociażby taki epizod; - Współpracę z nami rozpoczynała młoda dziennikarka, znana z dzielności w opozycji demokratycznej w Polsce. Odbieram w studio w Monachium jej pierwszą korespondencję nadawaną z specjalnie przystosowanej przez podziemie budki telefonicznej w Gdańsku. Po krótkim pozdrowieniu, na dłuższe nie było czasu, bo połączenie mogło być "namierzone" przez SB i brutalnie przerwane, włączam nagranie, słyszę pierwsze słowa korespondencji i ....płacz! Po kilku sekundach zaczynamy od nowa i .... skutek taki sam. Uspokajam więc jak mogę naszą korespondentkę, zwracam uwagę, na fakt, że jest dość dobrze asekurowana, w końcu korespondencja dochodzi do skutku. Na koniec, tuż przed rozłączeniem słyszę w głośniku znowu płacz i szczere, wzruszające wyznanie; - "Panie Marcinie! Jak ja się strasznie boję." Dzielna dziewczyna przełamała ten strach. W następnych dniach i do końca ery komunistycznej w Polsce była jednym z najlepszych naszych korespondentów.

[78] Np. jednym z pierwszych działań zrewoltowanego społeczeństwa Poznania było zniszczenie urządzeń zagłuszających RWE, usytuowanych w tym mieście.

[79] Wymieniono w niej przecież tylko szczególnie "popularne" i znienawidzone postacie i w pewnym stopniu unowocześniono strukturę.

[80] Przecież po XX Plenum KPZR sytuacja światowa wcale nie stała się bardziej przejrzysta, a jej dalszy rozwój niemal nie do przewidzenia.

[81] Jeden z pracowników Rozgłośni bułgarskiej, został na ulicy w Londynie ukłuty przez nieznanego przechodnia w nogę końcówką parasola zaopatrzoną w truciznę. Zamach był niestety skuteczny.

[82] Oficjalnie ani w przypadku bułgarskim, ani w przypadku bomby w Monachium sprawców nie ujawniono. Umiarkowane, ale jednak pewne poczucie zagrożenia obiektów RWE trwało do samego upadku komunizmu.

[83] Otoczono ją murem i wyposażono w system kamer ochronnych, wzmocniono kontrolę osobistą osób wchodzących na teren stacji itd.

[84] System zezwalający na współpracę lub odrzucający kandydatów proponowanych przez dział personalny.

[85] Np. Piotr Załuski, szef Komisji Krajowej "Solidarności" Pracowników Radia i Telewizji, Krzysztof Witoń, rzecznik prasowy Regionu Rzeszowskiego, czy Marcin Idziński, asystent Zbigniewa Bujaka, szefa Zarządu Regionu "Mazowsze" NSZZ „Solidarność”.

[86] Ta dbałość o język na antenie prowadziła czasem do dość zabawnych epizodów. Na wiele lat przed mikrofonem zadomowiła się spikerka... urodzona i wychowana w wołyńskim dworku, z dala od jakiegokolwiek ośrodka miejskiego, jako jeszcze dziecko z całą rodziną wywieziona przez NKWD do Kazachstanu, szczęśliwie przemycona przez gen. Andersa z wojskiem do Palestyny, gdzie na krótko znalazła się w przydywizyjnej szkółce, w której otrzymała swe jedyne wykształcenie - poza umiejętnością pisania i czytania w kilku językach, wyniesioną z domu rodzinnego. Potem, po demobilizacji II Korpusu już twarde życie emigracyjne (była osobą samotną) nie pozwoliło jej na dalszą edukację. Jej polski brzmiał jednak tak wyjątkowo pięknie, że przyjęto ją na etat spikerski.... W czasie któregoś z przełomów politycznych w kraju, gdy praca była tak gorączkowa, że często brakowało spikerowi czasu na zapoznanie się z tekstem wiadomości i trzeba było a vista czytać "na powietrze", w zestawie newsu dostała do przeczytania wiadomość - "Polscy konserwatorzy zabytków przyjęli zlecenie na prace konserwatorskie krzywiej wierzy w Pizie." Po powrocie z budki spikerskiej nieco speszona zwierzyła się redaktorowi tej wiadomości: - "Przepraszam, ale nie byłam pewna czy się pan nie pomylił, więc na wszelki wypadek przeczytałam.. w Pradze". Byłem też uczestnikiem gorączkowego poszukiwania w słownikach prawidłowej formy określenia mieszkańców Cypru... Cyprioci (?), Cyprianie (?), aż w końcu (ale bez zbytniego przekonania) zostało Cypryjczycy - no i proszę - dziś (rok 2007) komputerowy program poprawnej polszczyzny też ma wątpliwości, bo wszystkie trzy określenia odrzuca. Jedyną prawidłową formą jest określenie "mieszkańcy Cypru", przede wszystkim dlatego, że są to głównie Turcy Lub Grecy, a czegoś takiego jak "naród cypryjski" po prostu nie ma.

[87] Był w niej od samego początku, a w roku 1982 był reżyserem.

[88] System pracy poniżej opisany obowiązywał niemal bez zmian od początku do końca działania stacji. Częściowe jego zmiany wynikały albo z wyjątkowo gorącego okresu w kraju, albo ze zmian ilości programów live na antenie. Więcej na ten temat w tekście.

[89] Program dzienny miał 19 godzin (5.00-24.00). Odliczywszy średnio 6 godziny powtórek i 3 godziny programów live, to znaczy, że spikerzy ci musieli nagrać 500 minut czasu antenowego programu!

[90] Według zasad profesjonalnych jeden materiał, który powinien zachować jednakowe brzmienia w całości, powinien być nagrywany przez jednego realizatora dźwięku w całości.

[91] Taką nazwę nosiły wszystkie stanowiska pracy realizatorskiej, zarówno programów artystycznych ( a więc reżyserskie), jak i programów bieżących, informacyjnych czy magazynów dźwiękowych z muzyką.

[92] O tym niżej w tekście.

[93] Większość korespondencji i materiałów dźwiękowych przyjmowało się w trakcie dyżurów producenckich bezpośrednio na studio, jednak wiele przychodziło do Master Control (dział nadawania programu, pracujący całą dobę, który też w nocy przyjmował szczególnie ważne materiały) w czasie, gdy studia rozgłośni nie pracowały.

[94] Niemal przez cały okres pracy rozgłośni były to najbardziej aktualne programy, gdyż chodziło o to, by słuchacze w kraju, przygotowując się do wyjścia do pracy, a słuchający (często) w tym czasie Radia Wolna Europa, mieli dokładny serwis najnowszych wydarzeń.

[95] W zależności od potrzeb programu. Gdy nagle wynikała potrzeba przygotowania nowych programów, realizował je producer kończący o godz. 9.00 realizację porannych programów liveowych.

[96] Niemal do końca działalności stacji nie stosowano elektronicznej obróbki tego typu materiałów. Stosowano tak zwaną obróbkę ręczną, czyli znaczenie taśmy specjalnym znacznikiem, a następnie na specjalnej szynie, rodzajem noża wycinano niepotrzebny kawałek taśmy i ją napowrót sklejano. Technika ta, przy pewnej maestri oczywiście, dawała lepsze rezultaty foniczne niż w pierwszym okresie zastosowania montaż elektroniczny. Tak "pociętą” taśmę trzeba było następnie z wielką uwagą kopiować, by poszczególne przejścia uczynić płynnymi również dźwiękowo, nie tylko pozostawiając ich sens montażowy.

[97] O tej grupie pracowników niżej w tekście.

[98] Wspólną dla wszystkich rozgłośni językowych.

[99] Ponad 800 tys. godzin różnego rodzaju nagrań (!). Wszelkiego typu muzyki z wszystkich okresów jej rejestracji na wszystkich nośnikach (tak tradycyjnych jak i w danym okresie nowoczesnych).

[100]        Ważąca 27,8 kg magnetofon, skonstruowany przez polskiego inżyniera pracującego w Szwajcarii, Stefana Kudelskiego. Magnetofon uważany za najlepszy rejestrator dźwięku poza studiem! Do dziś co wybredniejsi reporterzy, dźwiękowcy w filmie i telewizji, „targają” na lewym ramieniu ten, dziś powszechnie uważany za przeżytek, magnetofon. Rzeczywiście bogactwo dźwięku, który ten aparat umie zarejestrować, oczywiście przy najwyższej klasy zestawie mikrofonowym, jest rodzajem elektronicznego cudu.

[101]        To był mój pierwszy szok, gdy w stanie wojennym zobaczyłem na biurku Wacława Pomorskiego, z którym realizowałem swą pierwszą "Panoramę dnia" setki wiadomości nie tyko z Warszawy, Gdańska czy Wrocławia, ale i z takich miejscowości jak Stargard Szczeciński, Biłgoraj czy Końskie pod Radomiem.

[102]        Ideał na tym świecie się nie zdarza, jednak mam prawo to powiedzieć, gdyż pracowałem w bardzo wielu, różnych zespołach ludzkich i na wielu stanowiskach, od "podaj przynieś pozamiataj" do stanowisk kierowniczych, i były to zespoły uważane przez socjologów za "trudne". Patrz Biogramy.

[103]        Tape Libery pracowało w systemie katalogowym angielskojęzycznym, jak i wszystkie inne działy pomocnicze w rozgłośni.

bartek123
O mnie bartek123

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura