jacek1962 jacek1962
541
BLOG

Chcę, żeby Jarosław wygrał

jacek1962 jacek1962 Polityka Obserwuj notkę 1

Należę do pokolenia „smętnych czterdziestoletnich”, dla którego przeżyciem pokoleniowym stały się pierwsza Solidarność i stan wojenny. I czasem odczuwam przemożną tęsknotę za tą epoką, kiedy rzeczywistość, choć tak dramatyczna, była zarazem prosta i tak oczywista, że wręcz piękna. Mam nadzieję, że dzięki Jarosławowi te czarowne chwile jeszcze powrócą...

  
Dziś z tych heroicznych czasów został jeno smętek, zapijany piwem na sobotnim grillu. My, dawne „oporniki”, jako i reszta narodu pogrążyliśmy w konsumpcji prostej, a resztki ducha utopiliśmy w bagnie współczesnej postpolityki. I snujemy się błędnie po ulicach, cienie niegdysiejszych bohaterów, donkichoty, z których śmieje się zinternetyzowana młodzież. Jedyna nadzieja w tym, że Jarosław nie pozwoli na dalszą degenerację narodu i swą mocarną, wszechmogącą ręką wyciągnie go z tego moralnego bagna.
 
Gdy 9 października wkroczę do lokalu wyborczego, nie zawaham się ani przez moment i zakreślę jedynkę na liście PiS-u. Ufam, że Wódz, ten prawdziwy, wywieszczony przez Różewicza „nauczyciel i mistrz”, poprowadzi moich zbłąkanych współobywateli w świetlaną przyszłość: „niech przywróci mi wzrok słuch i mowę / niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności” („Ocalony”).
 
Niech to uczyni.
 
Każdego Jego wystąpienia słucham z wielką nadzieją, a program Partii (oby jak najszybciej jedyną została) popieram ze wszystkich sił swoich. I wierzę, że Jarosław spełni swoją obietnicę i zakończy wojnę polsko-polską – bo jak się wsadzi oponentów do „internatów”, to oni z nikim wojować nie będą, co najwyżej rozegrają mecz na spacerniaku. Uczyni też Polaków milionerami, wydając rozkaz uruchomienia drukarni w mennicy państwowej i rzucenia całej produkcji na rynek. Wszyscy otrzymają podwyżki i znowu, jak na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, dostaną pensje w milionach. Dorn wreszcie będzie miał okazję posłać lekarzy w kamasze i już żaden medyk nie śmie odmówić pomocy pacjentowi. A jakby śmiał, to mu żandarmeria wojskowa pokaże, gdzie raki zimują i jak smakuje grochówka na poligonie.
 
Ministrem Edukacji mianuje Macierewicza, który zredukuje znużonej dziatwie listę lektur do dwóch jeno pozycji – białej i czarnej księgi smoleńskiej. Ziobro reaktywuje sądy całodobowe, gdzie łapanych pijaczków będą poddawać badaniom na wariografie, aby sprawdzić, jakie w czasie libacji wznosili toasty. Pani Fotyga na rozkaz Jarosława zwinie białą flagę, spowoduje wyjście Polski z UE i NATO, a w zamian za to zawrze strategiczny sojusz z Grenlandią (dobrze wypadnie na zdjęciach z fokami). Agent Tomek stanie na czele nowej bezpieki, zwanej dla niepoznaki ORMO (Organizacja Rozwoju Moralności Obywatelskiej). Jej pracownicy, przez ludzi zwani „tomkami”, wyruszą na ulice polskich miast i wsi zaopatrzeni w znaczną ilość gotówki i markowego alkoholu. Będą zaczepiali przechodniów, zaciągali w ustronne miejsca, a tam proponowali wypicie łyskacza i skręcenie lewego interesu. A jak który nie będzie chciał, to oni już go będą potrafili przekonać.
 
I to jest właśnie nowy i wspaniały świat, za którym my, smętni czterdziestoletni, w skrytości ducha tęsknimy. Nareszcie będziemy mogli rzucić w diabły ten dołujący wyścig szczurów i z westchnieniem ulgi wrócić do podziemia. Jarosław pewnie wyłączy Internet, bo moherowym babciom on na nic, a tylko rozsiewa moralną zgniliznę, więc wyciągniemy z piwnic powielacze i matryce i, z lubością wciągając dawno już zapomniany zapach farby, zaczniemy trzaskać antyreżimowe ulotki. Nie musimy się nawet specjalnie wysilać względem treści, wystarczy przepisać stare teksty, zamieniając „Jaruzelski” na „Jarosław”, a „komunizm” na „kaczyzm”, reszta sama się dopasuje. I tak jak drzewiej ruszymy z plecakami z bibułą na ulicę, aby rozsiewać wolne słowo i dysydencką nieprawomyślność. Znowu będziemy właściwymi ludźmi na właściwej barykadzie. A gdy przyjdzie kres i „nocą kolbami w drzwi załomocą”, z buntowniczą pieśnią na ustach pójdziemy do tiurmy, chowając w kieszeniach kawałki drutu (aby wykonać w celi grzałkę do czaju). Tam wreszcie, gdy snując marzenia o wolności będziemy słuchać kroków klawisza na korytarzu, nasze zmarnowane w wyścigu szczurów życie na powrót odzyska sens.
 
Niczego więcej nie pragnę i mam nadzieję, że dzięki Jarosławowi na powrót doznam tego wszystkiego. Że będzie inaczej niż w 2007 i tym razem mój Wódz „da radę”.
 
Tylko co będzie, jeśli jednak nie da?
 
Co wtedy ze sobą zrobimy?
 
jacek1962
O mnie jacek1962

Mym zdaniem w życiu najważniejsza jest suwerenność umysłu. I tylko o nią warto dziś walczyć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka