Beverley Beverley
1898
BLOG

Upadek Berlina - Wielka ewakuacja

Beverley Beverley Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Pod koniec stycznia 1945 roku władze Berlina wydały zarządzenie o przygotowaniu dodatkowych 20 tys. łóżek szpitalnych. Nawet jeśli udałoby się to osiągnąć, to same łóżka niewiele znaczyły, jeśli brakowało lekarzy i pielęgniarek, którzy mogliby zajmować się chorymi i rannymi, którzy by te łóżka zajmowali. Personel szpitali był tak przeciążony obowiązkami, że pacjenci musieli radzić sobie na własną rękę z dotarciem do schronów przeciwlotniczych podczas bombardowań. Było oczywiste, że dalsze ofiary nie mają sensu, ponieważ wojna została już przegrana. Mimo to nastroje w stolicy nie były rewolucyjne, jak to miało miejsce w 1918 roku. Władza nazistowska nie musiała obawiać się buntu własnego narodu, przynajmniej tak długo jak zapewniała wystarczające ilości jedzenia. Żartowano, że walki nie ustaną dopóki Göring nie zmieści się w spodnie Goebbelsa.

Buntu obawiano się natomiast na Górnym Śląsku, gdzie do pracy przymusowej wywieziono 300 tys. Polaków i obywateli Związku Sowieckiego. Niemcy nie chcieli zrezygnować z tych więźniów, więc zorganizowano ich „ewakuację” w głąb Rzeszy. Często oznaczało to wielokilometrowe marsze wynędzniałych ludzi, ze szmatami zamiast butów obwiązanymi wokół stóp. Brytyjski jeniec Robert Kee wspominał po wojnie, jak był świadkiem pobicia Rosjanina z takiej jenieckiej kolumny, którego jedynym przewinieniem było schylenie się po papierosy rzucone mu przez prowadzonych obok Brytyjczyków. Niemcy traktowali jeńców z Europy wschodniej brutalniej niż tych walczących po stronie aliantów zachodnich.

Były dni, kiedy sowieckie czołgi pokonywały 60-70 kilometrów. Nawet nie dni tylko noce, przez co nie narażały się na kontratak wroga. Tak więc raporty przekazywane przez dowódców wieczorem, były opracowywane w sztabie generalnym i przedstawiane Hitlerowi dopiero po południu następnego dnia, gdyż Führer prowadził nocny tryb życia. Biorąc pod uwagę wielogodzinne konferencje z jego udziałem, po których wydawał rozkazy poszczególnym dywizjom, zdarzało się, że dowódcy frontowi musieli czekać na rozkazy przez 24 godziny. 1. Front Ukraiński marszałka Koniewa zaskoczył Niemców okupujących Kraków, przez co stolica Generalnego Gubernatorstwa ocalała, w przeciwieństwie do Warszawy. Jednak błyskawiczne postępy Armii Czerwonej powodowały też problemy – Sowieci mieli do wyłapania kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy Wehrmachtu, którzy zostali na jej tyłach i próbowali desperacko przebić się na zachód, żeby skapitulować przed aliantami zachodnimi. Tak właśnie postąpił gen. Walther Nehring, który ze swoim XXIV Korpusem Pancernym zdołał przedostać się do Rzeszy poruszając się pomiędzy armiami Koniewa i Żukowa. 21 stycznia Nehring zdołał połączyć się z korpusem pancernym gen. von Sauckena. Wspólnymi siłami, w ciągu sześciu dni, zostawiając za sobą zużyte pojazdy, żołnierze obydwu korpusów wycofali się za Odrę.

Uciekali nie tylko żołnierze, ale również cywile. Głównie kobiety z dziećmi, ponieważ każdy w miarę sprawny mężczyzna został powołany do obrony III Rzeszy z bronią w ręku. Zamożniejsi poruszali się wozami do przewozu siana lub furmankami, często ciągniętymi przez woły - reszta na piechotę. Samochodami cywile nie dysponowali, gdyż zostały one wcześniej zarekwirowane przez Wehrmacht. Największym zmartwieniem było znalezienie jakiegoś schronienia w czasie długich nocy, kiedy temperatura spadała do minus 30º Celsjusza. Byli też tacy, którym udało dostać się na pociąg – trudno jednak powiedzieć, czy podróżowali w lepszych warunkach. Pociągi były przeładowane, co nie pozwalało zabrać ze sobą dużego bagażu. Podróż w takich warunkach była znacznie dłuższa niż zwykle. Pociąg z Wrocławia do Berlina pokonywał trasę w 21 godzin. Nie było w nim miejsca dla chorych i niedołężnych którym zostawiano granat, by mogli go użyć przeciwko sobie lub nadchodzącym Sowietom. Jedną z uciekających była siostra Ewy Braun Ilse. Po przybyciu do stolicy została zabrana z dworca samochodem i przewieziona do hotelu Adlon, gdzie czekała już na nią siostra. Rozmowa między dwiema kobietami miała nieprzyjemny dla nich przebieg. Ilse opowiadała o swoich przeżyciach z ewakuowanego Wrocławia. Posunęła się nawet do stwierdzenia, że to Hitler ponosi odpowiedzialność za cierpienia narodu niemieckiego. Według Ewy za takie słowa powinna zostać postawiona pod ścianą i rozstrzelana.

Według obliczeń władz Berlina w stronę stolicy III Rzeszy zmierzały 4 miliony uchodźców. Były to optymistyczne szacunki, ponieważ pod koniec stycznia do Berlina przybywało dziennie od 40 tys. do 50 tys. ludzi – głównie pociągami. Nie tylko w stolicy nie potrafiono obliczyć dla ilu ludzi będzie potrzebne zakwaterowanie. Także władze Gdańska 8 lutego utrzymywały, że należy spodziewać się około 400 tys. uchodźców. Ale dwa dni później zdano sobie sprawę, że ta liczba została już przekroczona. Problemem było nie tylko zakwaterowanie, ale wyżywienie takiej masy ludzi. Na obrzeżach Gdańska znajdowały się magazyny z żywnością, które jednak były plądrowane przez żołnierzy Wehrmachtu. Jedyną nadzieją na ocalenie była dalsza ucieczka na zachód.

Waltraut Ptack, córka szewca z Giżycka, miała tylko trzynaście lat, ale w jej szkole rówieśnicy rozmawiali o możliwości popełnienia samobójstwa przed nadejściem Sowietów. Bano się, że Armia Czerwona użyje trujących gazów do zlikwidowania ludności cywilnej. 23 stycznia 1945 roku rodzina Ptacków opuściła swój dom kilka godzin przed nadejściem czerwonoarmistów. Mieli przy sobie tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a mimo to co jakiś czas podczas marszu pozbywali się przedmiotów bez których można przeżyć, a które były dodatkowym obciążeniem, takie jak dziecięce zabawki. Ponieważ nie mieli szans na dostanie się do pociągu na zatłoczonym dworcu, szli wzdłuż torów. Rzeczywiście, był to sposób, żeby mimo wszystko wydostać się z Prus Wschodnich koleją. Zlitowali się nad nimi ranni żołnierze ewakuowani z frontu wschodniego, którzy znaleźli dla nich miejsce w jednym z wagonów. Nie dojechali jednak daleko. Gdy rozniosła się wieść, że Sowieci są już w Elblągu, wszyscy pasażerowie pociągu dostali rozkaz jego opuszczenia. Następne dni oznaczały dla Ptacków ucieczkę na piechotę – sypiali w stodołach, oborach, opuszczonych domach. O zbliżających się Sowietach przypominały im ciągle wystrzały artyleryjskich pocisków. 5 lutego ojciec wybłagał dla swojej rodziny miejsce na ciężarówce. Na wojskowym punkcie kontrolnym musiał opuścić swoich bliskich. W wieku pięćdziesięciu siedmiu lat miał walczyć w obronie swojej ojczyzny – jego 16-letniemu synowi pozwolono jechać dalej. W Pillau musieli czekać kolejne trzy dni. Udało im się dostać na pokład frachtowca, który płynął do Gdańska. Do celu podróży dotarli wreszcie 20 lutego. Ojciec Waltraut Ptack został po wojnie uznany za zaginionego.

Hitler miał obsesję na punkcie stworzenia linii obrony opierającej się na mazurskich jeziorach. Wiadomość o opuszczeniu Giżycka przez 4. Armię gen. Hossbacha doprowadziła go do furii. Nawet Guderian był wstrząśnięty decyzją Hossbacha. Dowódca 4. Armii prawdopodobnie próbował uratować swoich żołnierzy przed losem 6. Armii gen. Paulusa, która została okrążona przez Sowietów w Stalingradzie. Sam odwrót wymagał przebicia się przez stojącą na drodze do Elbląga 48. Armię będącą częścią 2. Frontu Białoruskiego, co zakończyło się sukcesem. Jednak już po trzech dniach armie Rokossowskiego przeprowadziły kontratak – tym samym odcięto drogę ucieczki dla 600 tys. cywilów. Zarówno gen. Hossbach jak i jego przełożony gen. Reinhardt zostali zdymisjonowani przez Hitlera.

Ewakuacja uciekinierów z Prus Wschodni odbywała się głównie przez port w Gdynii. 21 stycznia admirał Dönitz wydał rozkaz do rozpoczęcia Operacji Hannibal – masowej ewakuacji z użyciem czterech statków wśród których był Wilhelm Gustloff, którego kapitan został poinformowany kilka dni później o przygotowaniu zapasów paliwa. Wilhelmina Reitsch, siostra słynnej pilot Hanny Reitsch, która była stabsführerin dowodząc 8 tys. kobiet (personel pomocniczy), zażądała miejsc na Gustloffie dla swoich podopiecznych. Otrzymała przepustki tylko dla 373 z nich. Na pokład dostało się też 918 osób służących w Kriegsmarine oraz 4,224 ludzi zakwalifikowanych jako uchodźcy. Przez trzy dni ludzie stłoczeni na pokładzie Gustloffa czekali na pozwolenie na wypłynięcie z portu. W tym czasie zorganizowano miejsce dla pasażerek będących w ostatnich tygodniach ciąży. Zajęto się także rannymi członkami Wehrmachtu i Volkssturmu, wśród których byli też inwalidzi z amputowanymi kończynami. 27 stycznia pasażerowie i załoga zostali ewakuowani do portowych schronów przeciwlotniczych, w których spędzili całą noc. 28 stycznia, kiedy ponownie wchodzono na pokład, w porcie zjawił się burmistrz wraz z trzynastoma członkami swojej rodziny oraz służbą. Znaleziono dla nich miejsce w apartamencie, z którego korzystał Hitler. Wreszcie 30 stycznia kapitan dostał pozwolenie na wypłynięcie z portu. Zanim to jednak nastąpiło statek został przeszukany przez żandarmerię, która poszukiwała uciekinierów. Nie chciano dopuścić do tego, żeby Gustloffem uciekli do Rzeszy ci, którzy na to nie zasłużyli. Matki z dziećmi na rękach błagały, żeby pozwolić im wejść na pokład. Jednak statek był przeładowany do granic możliwości. Przed wojną mógł pomieścić 1900 pasażerów i członków załogi - 30 stycznia na jego pokładzie znajdowało się około 6,5 tys. ludzi. Wilhelm Gustloff wypłynął z portu w Gdyni o godzinie 11:00. Zanim jednak wypłynął z Zatoki Gdańskiej musiał czekać na inny statek Hansa. Ponieważ stwarzało to ryzyko zaatakowania wycieczkowca przez sowieckie lotnictwo, władze portu wydały wreszcie pozwolenie na wyruszenie w rejs. Kapitan Hansy pożegnał kapitana Wilhelma Gustloffa słowami: „Bon voyage”.

Wilhelm Gustloff został trafiony torpedami wystrzelonymi z pokładu sowieckiego okrętu podwodnego, dowodzonego przez kapitana Aleksandra Marineskę. Z 6,5 tys. uchodźców znajdujących się na pokładzie zdołano uratować 1,300. Marinesko został odznaczony pośmiertnie orderem Bohatera Związku Sowieckiego. Mimo że żył jeszcze osiemnaście lat po zakończeniu wojny, to rekomendacje do odznaczenia zostały odrzucone przez NKWD. Jak się okazało powodem był romans kapitana z kobietą nie będącą obywatelką Związku Sowieckiego.

Na podstawie;

„Berlin – The Downfall 1945” Antony Beevor, Viking, 2002

„Armageddon – The Battle for Germany” Max Hastings, Pan Books, 2015

Beverley
O mnie Beverley

były korwinista, obecnie trochę socjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura