inspektor greg inspektor greg
2775
BLOG

O sobie i "dobrej zmianie" w Policji

inspektor greg inspektor greg Polityka Obserwuj notkę 27

Szanowni Państwo, mam zamiar poprowadzić blog dotyczący przede wszystkim Policji, bezpieczeństwa wewnętrznego oraz bieżących wydarzeń z tym związanych.

Najpierw kilka zdań o sobie. Moja autoprezentacja będzie niestety dość długa ponieważ w ramach niezbędnej do zachowania zdrowia psychicznego terapii, muszę przy okazji podzielić się z Państwem moimi doświadczeniami związanymi z „dobrą zmianą” w Policji. Liczę na to, że tylko od ludzi myślących (a za takich uważam zdecydowaną większość społeczności salon24.pl) mogę uzyskać jakieś logiczne wytłumaczenie tego z czym mam w tej chwili do czynienia.

Po maturze, w 1988r. wyjechałem z mojej rodzinnej miejscowości i rozpocząłem studia na politechnice w jednym z miast wojewódzkich. Na studiach od razu szukałem kontaktu z opozycją, szybko włączyłem się w reaktywację i działalność nielegalnego wtedy NZS. Jako student I roku, zostałem jednym z członków ścisłego zarządu NZS na swojej uczelni. Współorganizowałem pierwszą po latach demonstrację studencką z okazji 3 Maja. W 2008r. zdjęcie z tej demonstracji, ze mną na pierwszym planie z megafonem w ręku, stało się plakatem reklamowym wystawy IPN o działalności NZS w mieście, w którym studiowałem.

Rok 1989 był dla niewprawionych w politykę, takich jak ja młodych ludzi wspaniałym okresem niesamowitych zmian, okrągłego stołu, ponownej rejestracji „Solidarności” i wreszcie pierwszych częściowo wolnych wyborów. Do tego pierwszy rok samodzielności w dużym mieście, kilkadziesiąt kilometrów od rodzinnego domu. Nie było czasu i chęci na naukę, kierunek studiów mi „nie leżał”, oblałem II semestr. We wrześniu 1989r. zostałem skreślony z listy studentów. Mimo, że już wcześniej myślałem o tym aby zostać gliną, chciałem być policjantem a nie milicjantem. Ale przecież pani Szczepkowska ogłosiła koniec komunizmu, Tadeusz Mazowiecki został premierem, w Sejmie i Senacie byli opozycyjni parlamentarzyści. Wszędzie dokonywały się zmiany, stwierdziłem że już czas na ludzi o moich antykomunistycznych poglądach także w organach ścigania.

Tak oto podjąłem brzemienną w skutkach decyzję i w listopadzie pamiętnego 1989r., mając 21 lat rozpocząłem służbę kandydacką w Oddziale Prewencji Milicji Obywatelskiej. Po jej zakończeniu, bez resortowych korzeni, miałem problemy z awansem w mojej macierzystej Komendzie Rejonowej (później Powiatowej). Mimo tego, że zaocznie skończyłem studia i przeniesiono mnie do Wydziału Kryminalnego ciągle tkwiłem na najniższej grupie zaszeregowania. Dopiero gdy po 11 latach służby udało mi się przenieść do Komendy Wojewódzkiej kariera przyspieszyła. Zostałem skierowany na kurs oficerski, awansowałem.

Starałem się być apolitycznym, uczciwym policjantem, ale w końcu moje przekonania i to co działo się w kraju popchnęły mnie do, nie do końca właściwego (jeżeli chodzi o moją służbę), zachowania. W 2005r. nawiązałem kontakt z lokalnymi działaczami PiS i zaoferowałem swoją pomoc. Późniejszy parlamentarzysta zaproponował mi współpracę … przy rozpowszechnianiu banerów i ulotek wyborczych. Myślałem, że przydam się jako ekspert w swojej dziedzinie ale cóż, będąc komisarzem Policji wieczorami skakałem po drzewach i rozwieszałem banery. Wciągnąłem w to całą rodzinę. Było mi łatwo zachować swoją współpracę z PiS w tajemnicy bo mieszkam kilkadziesiąt kilometrów od Komendy Wojewódzkiej w której służę, a w dodatku w innym województwie.

Mimo tego, że PiS w 2005r. wygrał wybory ja robiłem swoje i nikogo ze znajomych w PiS nie prosiłem o żadną pomoc. W swojej wielkiej naiwności stwierdziłem, że skoro zna mnie jeden parlamentarzysta, to tak jakby znał mnie cały PiS. Gdy będę potrzebny to się o mnie upomną. W pracy wszystko układało się świetnie. Pod ministrem Ziobrą prokuratura wiedziała dlaczego podatnicy łożą na jej utrzymanie. Złodzieje i łapownicy trafiali szybciutko tam gdzie ich miejsce. W latach 2004-2008 byłem odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi, przedterminowo awansowany w stopniu, wyróżniony nagrodą Ministra Spraw Wewnętrznych. Zostałem przełożonym średniego szczebla, w końcu Komendantem Powiatowym. To wszystko bez tzw. „pleców”, tylko dzięki własnej pracy iporządnym przełożonym (co niestety nie jest zasadą w Policji).

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Najpierw przegrane przez PiS wybory, potem osobiste problemy. Ponieważ nie wchodziłem w bliższe kontakty z przełożonymi i (tak to nazwijmy) ich najbliższym otoczeniem, a do tego nigdy nie kryłem moich poglądów politycznych, cały czas dawano mi jasno do zrozumienia, że nie jestem „swój”. W końcu po niespełna pięciu latach, gdy komendantem wojewódzkim został „młodszy oficer”, odwołał mnie ze stanowiska i powołał na nie „zasłużonego” funkcjonariusza, który służbę zaczynał w1981r. w ZOMO. Ja byłem spoza układu więc bez żadnego problemu można było mnie odwołać. Mój następca miał zakończyć swoją ponad trzydziestoletnią służbę w glorii chwały. Zostałem przesunięty do innej jednostki na stanowisko zastępcy komendanta.

Cały czas dawano mi do zrozumienia, że nie jestem „swój” i mój czas jest policzony. W związku z tym pomyślałem, że powoli czas żegnać się z mundurem. W wyborach samorządowych 2014r. kandydowałem na radnego z listy PiS w moim rodzinnym powiecie. Sukcesu nie odniosłem ale jako czynny oficer Policji nie prowadziłem żadnej kampanii wyborczej. Potraktowałem to jako sprawdzenie tego czy jestem w mojej małej ojczyźnie rozpoznawalny. Chodziło mi także o jasną deklarację moich przekonań.

W sierpniu 2015r. zostałem odwołany ze stanowiska zastępcy komendanta powiatowego. Po raz kolejny potrzebne było stanowisko dla „swojego”. Wtedy to po raz pierwszy poprosiłem mojego zaprzyjaźnionego parlamentarzystę o pomoc. Po konsultacji z innymi parlamentarzystami (z miasta, w którym służę) stwierdził, że z obecnym kierownictwem mojej Komendy Wojewódzkiej nie ma o czym rozmawiać i w tej chwili nic się nie da zrobić. Pogodziłem się już z myślą o wcześniejszej emeryturze, ale pełen nadziei oczekiwałem na wyniki październikowych wyborów 2015r.

Cieszyłem się z naszego zwycięstwa (i mimo wszystko nadal cieszę). Po wyborach, przypomniałem o swojej zawodowej sytuacji zaprzyjaźnionemu parlamentarzyście. Niedługo później przekazał mi, że moją kandydaturę wysunięto nowemu wiceministrowi na wysokie stanowisko w Komendzie Wojewódzkiej. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że z moją kandydaturą jest jakiś problem. Byłem totalnie zaskoczony. Obawiałem się, że fakt mojego kandydowania na radnego w 2014r. z listy PiS dyskwalifikuje mnie w awansach w Policji jako jawnego zwolennika partii rządzącej. Możecie sobie państwo wyobrazić jak byłem zszokowany gdy okazało się, że jedynym problemem jest to, że służbę rozpocząłem w listopadzie 1989r. w MO.

Bardzo długo nie mogłem w to uwierzyć ale poniższa wypowiedź z października tego roku rozwiała moje wszystkie wątpliwości.

  • Minęło 26 lat od powstania polskiej policji, ci którzy zaczynali służbę w polskiej policji a więc formacji służącej bezpieczeństwu wewnętrznemu w niepodległym państwie, ci wszyscyfunkcjonariuszenabyli już dawno pełne uprawnienia emerytalne. Ciągle w wielu miejscach funkcję kierowniczą pełnią ci, którzy zaczynali wMO, wZOMOa zdarza się jeszcze, że i wSB. Czas najwyższy, by wolna Polska dała szansę młodszym a też już jak widać nie do końca młodym oficerom. Oni ciągle nie będą mieli tej szansy jeżeli wciąż te funkcje zajmować będą ludzie, którzy zaczynali w PRL a więc w państwie, które nie było ani w pełni wolne ani w pełni suwerenne - podkreślił Zieliński.

Jak opisać moje uczucia? To trochę patetyczne ale wydaje mi się, że podobnie mógł się czuć Juliusz Cezar pchnięty nożem przez Brutusa. Macie jeszcze jakieś skojarzenia? Uwierzcie mi, że słowa ministra Zielińskiego odebrały mi naprawdę bardzo dużo zdrowia.

To na razie tyle o sobie i o „dobrej zmianie” w Policji.Temat zmian w Policji jakie mają miejsce i jakie powinny nastąpić będę kontynuował w następnychpostach.

 


 

Konserwatysta, "jaskiniowy antykomunista" i miłośnik polskiej historii. Gorący patriota nie brzmi skromnie, ale trudno mi inaczej określić to co czuję do naszej Ojczyzny. Najbliższe mi słowa: "Naród, który nie sza­nuje swej przeszłości nie zasługu­je na sza­cunek te­raźniej­szości i nie ma pra­wa do przyszłości." J.Piłsudski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka