Jacek Jaworski
Jacek Jaworski
Jack Mac Lase Jack Mac Lase
455
BLOG

Czy likwidować oszczędności bankowe i inwestować w sztabki złota?

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Od pewnego czasu internet huczy od domysłów co z gotówką i złotem. Blogerzy i vlogerzy nawołują do wypłacania gotówki z banków i trzymania jej w domu. Twierdzą, że oddziały banków zostaną zamknięte na jakiś czas, że bankomaty będą wypłacać tylko małe kwoty gotówki i że najlepiej gotówkę trzymać w domu. Nie wątpię w dobrą wolę ludzi, którzy przez internet bezinteresownie ostrzegają bliźnich przed niebezpieczeństwem. Interesuje mnie źródło tych przecieków. Jako stary spiskowo-teoriowiec podejrzewam spisek banków, a nawet ministerstwa finansów.

Już tłumacze o co mi chodzi. Portal businessinsider.com.pl informuje nas:

"Banki w kryzysie szukają oszczędności. Dużo mniej niż poprzednio mogą zarabiać na odsetkach, klienci z niechęcią patrzą na wzrost prowizji, więc trzeba ciąć koszty. Zarząd Santander Bank Polska uznał, że pracowników jest za dużo jak na obecne potrzeby.

RPP obniżyła w tym roku stopy procentowe niemal do zera i nagle banki przestały dostawać tyle odsetek co poprzednio. Do końca sierpnia zarobiły na czysto zaledwie 5,6 mld zł zamiast 10,6 mld zł jak rok temu.

Ratują się teraz podwyższaniem prowizji, ale to w całym sektorze bankowym zwiększyło zyski "tylko" o 100 mln zł miesięcznie, podczas gdy zyski odsetkowe spadły o prawie 600 mln zł. Prowizje to za mało, by ratować wyniki."

Oczywiście mowa tu o zyskach odsetkowych z kredytów. Ale za to banki prawie nic nie płacą klientom za ich lokaty bankowe. I tu mają korzyść. Dodatkowo, dzięki niskiemu oprocentowaniu kredytów mogą ich dać więcej. A jak coś pokombinują przy prowizjach od kredytów, to jeszcze więcej mogą zarobić. I chyba banki, mimo niskich stóp procentowych, za bardzo kombinują z prowizjami stąd informacja na portalu ​money.pl, że Polacy nie chcą brać kredytów.

Konkluzja jest taka, że banki słabo zarabiają na kredytach, za to mają dużo lokat i to za pewne średnio w wysokości między 5 000, a 10 000 złotych jedna, bo Polacy z reguły nie są zbyt zamożni. Lokaty te trzeba obsługiwać. Ktoś to musi to robić i, niestety, trzeba mu jeszcze płacić za pracę. Na razie taki jeden z drugim nie chce pracować za darmo, a nawet zapier.. za miskę ryżu, jak to kiedyś nasz obecny premier subtelnie prorokował. I niepotrzebne koszty (według dyrekcji banku) są. Gdyby zlikwidować tą, jakże liczną, drobnicę oszczędnościowo - lokatową, to można by było zwolnić wielu pracowników i zaoszczędzić sporo pieniędzy. Czyli to jest jedna z możliwych przyczyn puszczania plotek o brakach gotówki i potrzebie trzymania jej w domu.

Drugą możliwą przyczyną może być hipotetyczna pogłoska (ale banki pewnie już swoje wiedzą), że Rada Polityki Pieniężnej planuje podwyższenie stóp procentowych i to znacznie. Czyli dawanie kredytów byłoby jeszcze trudniejsze, ale i wypadałoby podwyższyć oprocentowanie lokat.

Załóżmy hipotetycznie, że 5 milionów gołodupców ma średnio lokaty w wysokości 10 tysięcy złotych. Łącznie daje nam to kwotę 50 miliardów złotych. Jeśli trzeba by było zwiększyć oprocentowanie z 1% do np. 3%, to 2% z 50 miliardów daje nam okrągły miliard. Jest to kwota, którą nie co dzień znajduje się na ulicy. Warto jest skłonić drobnych ciułaczy, żeby zabrali swoje oszczędności z banku i nie zawracali głowy bankierom. Nie można zwykłym ludziom powiedzieć; "zabierajcie swoja kasę z naszych banków, bo nam tu tylko przeszkadza i koszty napędza". Więc rozpuszcza się różne plotki o kłopotach z wypłata gotówki itp.

Drugim zainteresowanym w rozsiewaniu takich pogłosek może być oczywiście, jakże by inaczej, nasz rząd z ministerstwem finansów na czele. Jeśli ludzie zaczną trzymać pieniądze w domach, to można zastosować znany numer z wymianą pieniądza przećwiczony jeszcze za czasów głębokiej komuny. W mojej rodzinie krąży wspomnienie, że moi dalecy krewni w latach pięćdziesiątych zeszłego stulecia chcieli sprzedać ziemię gdzieś pod Poznaniem. Nie mogli jej przez długi czas sprzedać, a tu nagle pojawił się koleś i zaproponował dużą kwotę pieniędzy, tylko chciał przeprowadzić transakcję jeszcze tego samego dnia. Ucieszeni krewniacy przystali na to. Podpisali umowy, zainkasowali pieniądze w gotówce, a na drugi dzień okazało się, że była wymiana pieniędzy. Jeśli ktoś trzymał pieniądze w banku to za 100 złotych otrzymywał 3 złote, a jeśli w domu w sienniku, to za 100 złotych dostawał złotówkę. Oczywiście w ramach walki ze spekulacją i kułactwem. Moi krewni stracili dużo pieniędzy na tej szybkiej transakcji, bo oczywiście nie zdążyli pieniędzy za działkę wpłacić do banku. Nie będę kłamał, ale po naszym obecnym rządzie spodziewam się działań w najlepszym stylu żydo- komuny. Pan Kościński już dawno mówił, że jego ministerstwo monitoruje oszczędności Polaków i nie dwuznacznie dał do zrozumienia, że chętnie pozbawiłby Polaków tych oszczędności. Ponoć te pieniądze nie pracują efektywnie dla gospodarki. Więc, gdy namówi się naszych rodaków, poprzez nic niepodejrzewających blogerów i vlogerów, żeby wyciągnęli oszczędności z banków, to wtedy można zrobić wymianę pieniędzy w stylu lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku i tych, co stracą oszczędności poprzez trzymanie ich w domu, wskaże się oskarżycielskim palcem jako szarą strefę ( a może i czarną) nie płacącą podatków i doprowadzającą państwo polskie do gospodarczego upadku.

To tyle co mi przyszło do głowy w związku w wypłatą gotówki z banku. A co ze złotem?

Nie będę tu pisał o portalach internetowych oferujących inwestycje w złoto, bo takie inwestycje mogą okazać ściemą. Płaci się realne pieniądze i na monitorze komputera obserwuje się zmiany kursu, sprzedaje w w maksimach, kupuje w minimach złoto, którego nie ma i człowiek się cieszy z wirtualnych zysków jakie ta inwestycja mu przynosi. Ale gdy taki inwestor chce zrealizować zyski, a nie jest w wewnętrznych kręgach wtajemniczonych, to już może mieć problem.

Tutaj chcę pisać o zakupie realnego złota w sztabkach i trzymania go w swoim sejfie w domu. Wspomnę też o srebrze.

Portal mennica.com.pl informuje nas o obowiązkach podatkowych:

"Inwestując w metale szlachetne koniecznie trzeba zwrócić uwagę na przepisy Ustawy o podatku od towarów i usług. Wynika z nich, że złoto inwestycyjne powinno być traktowane nie jako surowiec, lecz waluta, natomiast srebro inwestycyjne – jako tak zwany przedmiot kolekcjonerski. Oznacza to, że o ile sztabki złota i złote monety bulionowe nie są obarczone podatkiem VAT, tak już nabywając ich odpowiedniki wykonane ze srebra trzeba zapłacić cenę powiększoną o 23-procentowy podatek VAT.Należy podkreślić, że podatkiem VAT nie są obarczone jedynie te produkty wykonane ze złota, które spełniają wskazane w ustawie kryteria. Mowa tu zatem wyłącznie o sztabkach wyprodukowanych z czystego złota (o próbie co najmniej 995), a także monetach bulionowych posiadających następujące cechy:

wykonanie ze złota próby co najmniej 900,

rok produkcji późniejszy niż 1800,

status legalnego środka płatniczego w kraju pochodzenia,

zbycie po cenie nie wyższej, niż 80 procent rynkowej wartości kruszcu zawartego w monecie.

Wszystkie inne przedmioty wykonane ze złota, czyli między innymi biżuteria, nie są złotem inwestycyjnym i tym samym podlegają podatkowi VAT.

W przypadku złota i srebra inwestycyjnego może pojawić się dodatkowo wymóg zapłacenia podatku dochodowego. W końcu ich zakup można potraktować jako formę inwestycji, która ma określony horyzont czasowy i jest podejmowana w celu osiągnięcia zysku. Jeśli zatem cena sprzedaży przewyższa cenę zakupu danego produktu, można byłoby spodziewać się naliczenia 19-procentowego podatku Belki, albo ewentualnie rozliczenia inwestycji na zasadach ogólnych. Dla osób prywatnych przepisy nie są jednak tak restrykcyjne – okazuje się, że intencją nabywcy złota może być chęć nie tyle osiągnięcia zysku, co przechowywania majątku.

Zgodnie z przepisami oraz interpretacjami urzędów skarbowych, złoto inwestycyjne można uznać za formę przechowywania kapitału, ale pod warunkiem, że jego sprzedaż nie nastąpi przed upływem określonego terminu. W praktyce przyjmuje się, że podatku dochodowego nie trzeba płacić wówczas, gdy zbycie złotej sztabki lub monety następuje po upływie co najmniej pół roku od jej zakupu. Analogiczne zasady obowiązują w przypadku sztabek srebra oraz srebrnych monet bulionowych".

Ciekawostką jest, że jak podaje portal niepoddawajsie.pl:

"Od niedawna, za sprawą rządów PiS, państwo postanowiło przyjrzeć się sprawie. Dilerzy mają obowiązek spisania imienia i nazwiska oraz PESEL-u kupującego. Wynika to ustawy o VAT. Niektórzy dziwią się, gdyż przy zakupie złota nie płaci się VAT. Otóż politycy wymyślili to w ten sposób, że złoto jest obwarowane podatkiem VAT, ale stawka wynosi 0%.Państwo polskie kolejny raz próbuje pod pozorem bezpieczeństwa kontrolować jednostkę. Najwidoczniej zdają sobie sprawę, że posiadacze złota będą w przyszłości łakomym kąskiem. Jak kupić złoto anonimowo na białym rynku? Teoretycznie nie ma takiej możliwości. W praktyce, dilerzy nie mogą sprawdzać dowodu osobistego. Muszą uwierzyć Ci na słowo, że podczas zakupów podałeś poprawne dane osobowe… Zatem – zakup złota anonimowo stał się praktycznie zakazany".

Czyli nasze władze wiedzą kto, ile i kiedy kupił złoto. I być może dlatego jesteśmy namawiani ze wszystkich stron do zakupu złota inwestycyjnego, bo banki i władze RP już wiedzą, że niedługo całe to złoto wróci do nich z powrotem za bezcen. Zacytuje dalej wyżej wspomniany portal niepoddawajsie.pl:

"Wspomniałem na początku, że w 1933 roku rząd USA pod groźbą kary więzienia nakazał obywatelom pozbycie się złota. Państwo wymieniało złoto na dolary po ustalonym kursie. Obowiązkowi poddało się mniej niż 25% posiadaczy złota. Ci, którzy nie wystraszyli się rządu i zachowali złoto (3/4 Amerykanów), zarobili na tym duże pieniądze.

Podobny przypadek mamy w polskiej historii. 28 października 1950 r. polski rząd uchwalił prawo konfiskujące złoto. Za posiadanie złota groziła kara 15 lat więzienia, za handel – kara śmierci. Polacy musieli odsprzedać państwu całe posiadane złoto i obce waluty. Ceny skupu były tak niskie, że w praktyce była to kradzież. Dlaczego większość Polaków mogła sprzeciwić się państwu i zachować rodzinne oszczędności? Ponieważ nabyli złoto anonimowo!"

Wtedy była anonimowość. Teraz władze nie chcą popełnić tak fatalnego błędu jak władze USA w latach 30-stych ubiegłego wieku i władze PRL w latach pięćdziesiątych. Ministrowie wyciągają wyciągają wnioski z lekcji historii. Szkoda tylko, że w sprawach szkodliwych dla obywateli.

Nie chcę być złym prorokiem, ale zanosi się na wielki rabunek obywateli pod pretekstem walki z kowidem i ochrony uczciwych ludzi przed oszustami i cwaniakami z szarej i czarnej sfery. 

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości