Były premier Jarosław Kaczynski odpowiedział bardzo obszernie na Wasze pytania. Na rozgrzewkę kilka ciekawych opinii i twierdzeń wybranych z wywiadu szefa PiS dla blogerów z Salon24.pl:
+ Kataryna jest znakomitą blogerką, co do której tożsamości socjologicznej są spory
+ nie mam ochoty na prowadzenie bloga - to ekshibicjonizm właściwy współczesnej kulturze masowej, ale mnie obcy
+ w sprawie tarczy mieliśmy takie samo stanowisko jak obecny rząd
+ wkrótce powstanie instytut (think tank) założony przez PiS. Pracują nad jego koncepcją m.in. Grażyna Gęsicka i Michał Krupiński
+ Platforma wyprzedziła nas o jedną długość w profesjonalizacji polityki
+ nie wierzę w szybki upadek rządu Platformy
+ byłem naiwny, kiedy myślałem, że Tusk sie zmienił
+ kiedy rządzi Partia Pieniądza pozycja zwykłego człowieka jest słabsza
+ proporcjonalny system wyborczy należy wyostrzyć, dać większy bonus zwycięzcom
+ dwudniowe głosowanie to prezent dla panów Waltera i Solorza
+ nie widzę siebie jako koandydata na prezydenta
+ Lech Kaczynski ma pełne szasne na to, by wygrac wybory prezydenckie
Oto pełen tekst wywiadu (częśc pierwsza). Część druga - jutro
- restytucja IVRP
- odsunięcie od władzy PO
- utrzymanie na stanowisku prezydenta RP Lech Kaczyńskiego?
JK: Mówienie per funkcjonariusz o Wojciech Jasińskim to jest radykalna przesada. On był w PZPR ale nie pełnił wysokich funkcji. A jeśli chodzi o pana sędziego Kryże, to on się okazał niezwykle efektywnym człowiekiem w realizacji naszego programu naprawy wymiaru sprawiedliwości. Kim jest pan Biegalski – nie wiem. My nie odbieramy ludziom, którzy czegoś się dopuścili w młodości szansy w zrobieniu czegoś pozytywnego. Nawet Porozumienie Centrum nie zamykało się przed ludźmi, którzy byli w PZPR.A ludzie, którzy nam tego rodzaju zarzuty stawiają, nie mają często do tego żadnego moralnego prawa. Nie mam na myśli oczywiście osoby, która tutaj mnie o to pyta, bo jej nie znam.
Kaaramba: PO przymierza się do zmian w ordynacji wyborczej. Jakie jest Pana zdanie w kwestii obecnie funkcjonującej regulacji? Zmieniać coś czy nie? Czy jest Pan za utrzymaniem dotacji dla partii politycznych w obecnym kształcie, które de facto blokują możliwość powstania nowych formacji politycznych?
Łukasz Schreiber: Dlaczego jest Pan przeciwny wyborom według ordynacji większościowej? Przecież istnieje poważne zagrożenie, że pomimo zwycięstwa wyborczego w 2011 może się okazać, że PiS nie ma zdolności koalicyjnej i będziemy mieli drugą kadencję z PO przy władzy.
JK: Jestem za finansowaniem partii z budżetu, bo mnożenie się i zmienianie partii nie jest żadną wartością z punktu widzenia demokracji. Ustabilizowane kraje demokratyczne maja mniej więcej ten sam zestaw partii niekiedy od wielu dziesięcioleci. To że w Polsce kształtuje się stały system partii politycznych to jest oczywista wartość a nie antywartość.
A to, że pewna grupa polityków, którzy mają jakiś kłopot z przystosowaniem się do tego systemu, to kontestuje to naprawdę nie ma żadnego znaczenia.Nigdy nie byłem zwolennikiem ordynacji większościowej. To jest ordynacja, która w naszych warunkach będzie promował ludzi lokalnych układów i umacniała rolę pieniędzy w kampanii.
Przy naszym systemie fiskalnym pieniądze wydawane na kampanie byłyby jeszcze trudniejsze do skontrolowania. Dlatego uważam, że ordynacja większościowa to jest pomysł przewrotny. Niby odwołuje się demokracji a tak naprawdę służy tym, którzy są społecznie mocni. W moim przekonaniu ten system proporcjonalny, który mamy, należałoby wyostrzyć.
Dla zwycięzcy powinien być dodatkowy bonus. Zdrowiej byłoby w tej chwili (może to państwa dziwić, że to mówię), gdyby Platforma sama miała większość. A gdybyśmy my byli górą, to lepiej, żebyśmy sami mieli większość. Wtedy sytuacja była jednoznaczna. Tego rodzaju zmiany bym poparł. Ale oczywiście udoskonalenia dla ludzi niepełnosprawnych oczywiście też bym poparł.
Natomiast dwudniowe głosowanie i zniesienie ciszy wyborczej – nie, dlatego, że to jest promowanie tych, którzy dziś mają przewagę społeczną. To jest prezent dla Pana Waltera, dla Pana Solorza, ale to nie ma nic wspólnego z demokracją. Przecież to władcy mediów będą mogli wtedy agitować, manipulować, zachęcać do udziału ludzi najłatwiejszych do zmanipulowania. Tylko bardzo naiwni ludzie mogą wierzyć, że to ma cos wspólnego z demokracją.
nygus: Czy Jarosław Kaczyński ma świadomość, że Internet to dobry sposób na autentyczne SPOTKANIE Z WYBORCAMI, pod warunkiem osobistego uczestnictwa. Dlaczego nie korzysta z szansy bezpośredniego spotkania ze swoim elektoratem, BEZ POŚREDNICTWA OSÓB TRZECICH, które w doborze informacji docierających do Kaczyńskiego nie zawsze muszą mieć czyste intencje. NIE widzi się, że establishment PiS chce poznawać opinie swego elektoratu i jest otwarty na przepływ opinii i informacji z dołu do góry.
JK: Korzystam z internetu. To co teraz robimy to jest też korzystanie z internetu. Będziemy z czasem doskonalić nasz system tworzony w partii. Korzystam z możliwości przyjmowania obywateli w biurach poselskich poza Warszawa przez internet. Uczestniczę w różnego rodzaju spotkaniach internetowych. Natomiast jeżeli ktoś zachęca mnie do posiadania własnego bloga internetowego, to nie mam na to czasu ale też nie mam ochoty. To swego czasu ekshibicjonizm właściwy współczesnej kulturze masowej, ale mnie całkiem obcy.
Radio Botswana: Jak ocenia Pan wpływ nowych mediów na komunikację społeczną i polityczną? Czy blogi stanowią już zauważalne uzupełnienie publicystyki politycznej?
JK: Podobno są blogerzy, jak np. słynna Kataryna co do której tożsamości a nawet tożsamości socjologicznej są spory, która robi to znakomicie i podobno są blogerzy, którzy są dużo sprawniejsi niż publicyści (proszę , żeby publicyście się nie obrazili). Czytałem takie opinie. Ale przyznam, że sam nie mam czasu tego czytać. Z chęcią bym się z tym zapoznawał, ale doba ma tylko 24 godziny. A ja jestem jednak człowiek pewnego pokolenia bardzo przywiązanym do prasy. Rozmawiałem kiedyś z Ruppertem Murdochem. Powiedziałem, mu, ze jestem człowiekiem prasy, a on na to: wiem pan jak też jestem człowiekiem prasy, w głębi duszy prasa jest dla mnie najważniejsza, tylko na tym dzisiaj nie da się zrobić pieniędzy. Ja się pewnie już od prasy nie odzwyczaję. Ale jak kiedyś będę miał chwilę czasu to z Kataryną chętnie bym się poznał. Natomiast blogi polityków, to .. (smiech) pomyłka.
starszy pan: Dlaczego reforma finansów publicznych (projekty p. Gilowskiej) i ustawy odbiurokratyzowujące gospodarkę (tzw. pakiet Kluski) zostały zepchnięte na koniec kadencji, kiedy koalicyjna maszynka do głosowania przestała funkcjonować, mimo iż te kierunki działania były sygnalizowane w obu expose zarówno przez Kazimierza Marcinkiewicza jak i Jarosława Kaczyńskiego?
JK: Dlatego, że przygotowanie tego pakietu wśród sporów między resortami trwało długo. W tym nie było żadnego celu politycznego. Reforma finansów publicznych to potężne zdanie. Jej pierwszy etap został wdrożony. Tu trwały homeryckie boje między resortami, o to, kto będzie miał to jedno okienko, kto będzie to przeprowadzał. Tego nie da się przeciąć tak jak węzła gordyjskiego, bo wtedy musiałbym dymisjonować kolejnych ministrów. Proszę sobie wyobrazić, co by się tedy działo w mediach, gdyby dokonywał dalszych zmian personalnych. Nikt by mi ni uwierzył, że zrobiłem to z powodów merytorycznych. To była sytuacja trudna, ale ja przypomnę, że wszystko zostało sfinalizowane, ale nikt nie wiedział, że parlament zostanie rozwiązany przed czasem.
Basia Kamińska: Jakie wnioski wyciągnął Pan z porażki w wyborach (proszę nie wykręcać się mówiąc, że i tak PiS dostał dużo głosów ;))? Czy idea IV RP pod wpływem porażki zmieniła się, a jeśli tak, w jaki sposób?
JK: Ja się nie wykręcam. Straciliśmy władzę i to oczywiście jest porażka. To wynika m.in. z tego, że myśmy się dali wyprzedzić Platformie jeśli chodzi o profesjonalizacje polityki. Najpierw myśmy ich wyprzedzili o jedną długość i myśmy wygrali poprzednie wybory a potem oni skorzystali z tego, że my będąc przy władzy i będąc poddani straszliwemu atakowi a oni byli w opozycji i oni zaczęli się profesjonalizować już na poziomie zachodnioeuropejskim. Robili odpowiednie badania, tak zdyscyplinowali partię, żeby miała jeden przekaz, wszystko było zawsze o tym samym. Oni wykryli te tendencję, której nasze badania nie wykryły, tzn marzenia w sferze ekonomicznej tzw wczesną falę zamożności i z tego skorzystali. Zrobili kampanie, z której nasi fachowcy się śmiali a ona okazała się skuteczna. Teraz my wyciągamy wnioski i próbujemy się sprofesjonalizować na podobnym poziomie.
Jerry: Czy nie uważa Pan, że osoba która nie przygotowała się do decydującej debaty z Donaldem Tuskiem i tym samym pozwoliła wygrać PO wybory powinna ponieść jakieś konsekwencje w PIS?
JK: Ja się rzeczywiście nie przygotowałem do debaty i w związku z tym przedstawiłem swoją osobę do oceny kongresowi. To była porażka, która mnie boli. Czy w tych okolicznościach, w jakich byłem tzn wielkie zmęczenie, grypa i piekielnie napięty plan, ja byłem w ogóle w stanie się przygotować, tego nie wiem. Była jeszcze inna opcja – nie zgodzić się na debatę i być może to była opcja najsłuszniejsza.
Karlin: Czy podczas ostatnich dwóch lat pozbył się Pan jakichś złudzeń? A jeśli tak, to jakich?
JK: Miałem złudzenie dwa lata temu, że Tusk i jego koledzy się zmienili. Znałem go od 20 lat a ze słyszenia dłużej. Nie widziałem go w roli krytyka poglądów. dominujących w III Rzeczpospolitej. Ale potem poszedł on w swojej retoryce tak daleko, zresztą w rozmowach z nam także, że pomyślałem, cóż, ludzie się zmieniają. W polskiej historii mogę znaleźć wiele takich przykładów, zmiany poglądów. Pomyślałem przez chwilę, ze może on i jego ludzie się rzeczywiście zmienili. Okazało się to naiwnością, bo się nie zmienili.
Ufka: Panie Premierze - co uważa Pan za bardziej prawdopodobne : 1. Zastąpienie Tuska kimś innym na stanowisku premiera czy 2.Powstanie nowej partii z co światlejszych przedstawicieli PO ( typu Zdrojewski, Rokita, Gowin) i uciekinierów z PISu Czy PiS jest na tę drugą ewentualność przygotowany?
JK: Ja w ogóle uważam, że część naszych zwolenników strasznie pospiesznie myśli. Widzi, że ta władza, wbrew zapowiedziom, nie jest przygotowana, bo to rzeczywiście fatalny rząd, nie wiem skąd oni ten rząd wzięli. Ale ta grupa sądzi, że z tego od razu będą zmiany polityczne. Te procesy trwają znacznie dłużej. Ja bym się tak wszystkim nie ekscytował. Być może wybory europejskie będą jakimś asumptem do działań partiotwórczych, ale czy to będzie związane rozłamem w PO, tego nie wiem. Tego, co ja autentycznie zazdroszczę, to że tam ludzie, o których wszyscy wiedzą, że mają krytyczny stosunek do Tuska, na zewnątrz zachowują się lojalnie.
Jarek Cyrankiewicz: Czy przewiduje alternatywną wobec Lecha Kaczyńskiego kandydaturę w wyborach prezydenckich 2010 (Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro, ktoś inny) i w jakich warunkach te osoby mogłyby zastąpić kandydaturę obecnego prezydenta?
JK: Nie przewiduję. Siebie absolutnie nie widzę jako kandydata na prezydenta. Poza tym ja nie jestem zbyt pospieszny w ocenie szans Lecha Kaczyńskiego. Do wyborów jest daleko. Już sprawdziliśmy, że on może tracić ale może tez pozyskiwać. Ma pełne szanse na to, żeby wygrać te wybory.
Erasmus I Polski: Swego czasu, polskie władze (za czasów rządów PiS) - w tym także Pański brat oraz, o ile się nie mylę, Pan osobiście - opowiedziały się za karą śmierci. Nie zważając na dzisiejsze regulacje międzynarodowe, czy popiera Pan dziś nadal takąpropozycję?
JK: Tak, jestem zwolennikiem kary śmierci, ale Polski dziś nie stać na to, by ja wprowadzić. W Unii Europejskiej nie ma takiego zakazu, jest w innych organizacjach europejskich. Ale dziś wprowadzenie realnej kary śmierci naraziło by nas na ostracyzm. Gdybyśmy mieli gospodarcza siłę Niemiec a militarna Anglii to może byśmy mogli sobie na to pozwolić.
Komentarze