Jak każda poważna gra tak i obecne tąpnięcie ujawniło ofiary dające wyraz. Jak na razie najpopularniejsi są Narzekacze Rządowi. Co najciekawsze - zwykle są to osoby mocno prawicowe, nieustannie się odżegnujące od socjalizmu. A tu tymczasem...
Mają owóż oni pretensje do rządu, że nic nie robi przy kryzysie, a powinien go zmniejszyć, stłumić, rozcieńczyć i zagadać. No fajno ale co niby rząd miałby zrobić?
Ani w interwencje giełdowe ani w walutowe bawić się nie ma prawa, a cała reszta się toczy. Giełdę co najwyżej może zamknąć - ale takie numery w Moskwie tylko zwiększyły spadki. Więc zamykanie też nie...
Na waluty wpływu rząd nijakiego nie ma, banki się nam nie sypią jak Brytyjczykom, a KGHM zacznie bankrutować dopiero za pół roku. Na razie gadać tylko można, ale to uskutecznia nieustannie Pan Chlebowski, i jest to zajęcie bardzo pozytywne - jego nikt już nie traktuje poważnie a regularne mamrotanie w tle uspakaja...
Rząd owszem - będzie mógł coś zrobić - ale jak się przewali zamieszanie. Na przykład dostosować budżet bo obecny projekt jest przeszacowany. Tyle, że teraz nikt nie wie, na czym zabawa się skończy, więc jak oszacować wpływy i wydatki - nie ma sensu.
Rząd będzie mógł też zaproponować dziesiątki uregulowań, będących wnioskami z kryzysu (choćby drenaż banków przez zagranicznych właścicieli). Ale nie teraz. Raz - że trzeba porządnie to przygotować, dwa - że akurat teraz wniesienie takich projektów do Sejmu tylko powiększy panikę...
Niestety ten rząd tego nie zrobi, bo ten rząd akurat nic nie robi, a cała para pójdzie w gwizdek ojro do którego i tak nie trafimy. Ale to już inna historia.
