Był sobie kraj nad Wisłą. Ilość gór, które nas od niego dzieliły, zależała głównie od tego czy, i jak daleko postanowiliśmy wyemigrować. Wierzby płakały jak dawniej, leciał bocian, i choć nikt nie wiedział co skomponował Chopin, prawie każdy darzył go sentymentem. A religią najbardziej rozpowszechnioną w tym kraju było chrześcijaństwo.
Fora internetowe przeżywają zatrzęsienie wypowiedzi dotyczących wypowiedzi znanej piosenkarki na temat Biblii. Owszem, znajdzie się czasem perełka, wyrażająca sprzeciw. W czasie pozwalającym na wystukanie pięciu liter (bądź sześciu, wszak dysleksja wszystko tłumaczy, a odpowiadają tak osoby światłe) pojawia się post: moher. Najlepiej wielkimi literami, nie zaszkodzi użycie paru wykrzykników.
Proszę Państwa, ja szanuję poglądy innych, nawet te diametralnie od moich się różniące. Ale, że jeśli katolik to niewykształcony? A o krok dalej: jeżeli przeciw aborcji to z prowincji? Jeżeli ma czelność mówić o tym głośno to słucha radia z Torunia?
Na geografii wmawiano mi, że w Polsce przeważająca ilość obywateli podaje sie za chrześcijan. Mogłabym uwierzyć w pomyłkę nauczyciela, ale w pomyłkę GUSu jakoś mi trudniej. To gdzie Ci chrześcijanie?
Iran był w stanie zbrojnie wałczyć o swoją religię, gdy w holenderskiej prasie ukazały się karykatury Mahometa. A nam jest wszystko jedno co sie mówi, bo tolerancyjnym być trzeba. My przymykamy oczy bo w sumie to nic nie zmienia. My podnosimy wysoko głowy, bo mamy wolność słowa.
Gdy ktoś obraża homoseksualistów, to jest fobia i przestępstwo, gdy ktoś użyje zakazanego słowa z wierszyka dla dzieci na określenie czarnoskórej osoby, to jest rasizm. Ale gdy ktoś obraża religię kiedyś uznawaną za naszą narodową, to wyraża swoje zdanie jedynie. A może w ogóle racje ma i już.
Komentarze