Jeremy Flamewater Jeremy Flamewater
2135
BLOG

Piątek 13-go Francja - Nowa odsłona wojny hybrydowej

Jeremy Flamewater Jeremy Flamewater Polityka Obserwuj notkę 6

"Kraje i narody europejskie nie powinny być zaskoczone, jeśli wiosną w przyszłym roku pojawi się rodzaj masowego ruchu islamistycznego, islamska wiosna w Europie destabilizująca państwa Europy. Skonsumuje ona energię i uwagę liderów europejskich w czasie, kiedy Władimir Putin będzie próbował dokończyć swoje neoimperialne projekty"

Piątek 13-go Francja - Nowa odsłona wojny hybrydowej

Notka zaczyna się od pewnego cytatu. Są to słowa wypowiedziane w 2014 roku przez Andrieja Iłłarionowa, byłego doradcę Władimira Władimirowicza Putina...

Andriej Iłłarionow to człowiek pochodzący z Petersburga (miasta w którym rozpoczęła się polityczna kariera Władimira Putina), naukowiec, doradca ekonomiczny pod koniec lat 90, i na początku 2000 roku. Przez wiele lat był reprezentantem Władimira Putina na spotkaniach grupy G20. Od kilku lat uciekinier z Federacji Rosyjskiej, mieszka obecnie w Waszyngtonie. 

Pod koniec 2015 roku widzimy jak prorocze były to słowa...

Ponadto pewien cytat z Antoniego Rybczyńskiego:

"Dobrze znana jest rola KGB w rozwoju arabskiego terroryzmu i początkach współczesnego terroryzmu islamskiego. Znana jest też infiltracja kaukaskich rebeliantów przez rosyjskie służby. Marius Laurinavičius, litewski ekspert Centrum Badań Europy Wschodniej, wychodząc właśnie od wykreowanego przez KGB „wahabizmu” w byłym ZSRS, poprzez agenturalne operacje FSB i GRU w Czeczenii, dochodzi do wojny w Syrii i Państwa Islamskiego. Artykuł pt. „Rosja Putina. Pod stopami Państwa Islamskiego ślady KGB, FSB i GRU?” (Delfi.lt, 9 stycznia 2015) opiera się na analizie dostępnych wcześniej prac, artykułów i wywiadów poświęconych roli rosyjskich służb specjalnych w powstawaniu radykalnego islamizmu na obszarze postsowieckim."

oraz fragment tekstu Czesława Kosiora zamieszczony na stronie Ośrodka Analiz Strategicznych:

"Władimir Putin od początku swoich rządów czerpie polityczne zyski z zamachów terrorystycznych. Poczynając od serii ataków na bloki mieszkalne w 1999 r. i rajdu Szamila Basajewa na Dagestan (pretekst do inwazji na Czeczenię) po zamachy w Paryżu w styczniu br. (odwróciły uwagę od serii ataków w Donbasie, które spowodowały bardzo dużą liczbę ofiar wśród cywilów). Jak słusznie zauważył w czerwcu tego roku rosyjski niezależny komentator Andriej Piontkowski, „akty terrorystyczne zawsze działają na korzyść Kremla”. Nic tak bardzo nie potwierdza tej tezy, jak ostatnie wydarzenia w Syrii.

Uderza asymetryczność w terrorze szerzonym przez IS. Dżihadyści atakują niemal na całym Bliskim Wschodzie i w zachodniej Europie, na Kaukazie Północnym zaś tego nie robią – choć teoretycznie tutaj właśnie byłoby to łatwiejsze. IS w ogóle nie prowadzi wrogiej zbrojnej działalności przeciwko Rosji, choć wydaje się logiczne, że Moskwa powinna być jednym z głównych celów z powodu dużej roli, jaką w Państwie Islamskim odgrywają islamiści z Kaukazu Północnego – przedstawiani przecież nawet przez rosyjską propagandę jako zaprzysięgli wrogowie i ogromne zagrożenie. Polityka IS na terytorium byłego ZSRS jest więc dla Kremla bardzo wygodna. Brak aktywności IS widać też w Azji Centralnej, gdzie przecież tradycja islamistycznego podziemia zbrojnego jest tak długa, jak niepodległość miejscowych republik postsowieckich (zwłaszcza Tadżykistanu i Uzbekistanu).
Wojna w Syrii i „eksport” islamistów z Kaukazu przyczyniły się do znaczącego spadku intensywności starć sił federalnych z rebeliantami kaukaskimi. Pogłębienie się konfliktów wewnątrz podziemia zbrojnego jest na rękę władzom rosyjskim. Rebelia nie wykazuje większej aktywności zbrojnej m.in. dlatego, że z powodu wojny w Syrii ma poważne problemy finansowe i kadrowe (wyjazd ochotników do Syrii). Rzekome zagrożenie ze strony IS Moskwa wykorzystuje do zwiększenia wpływów – pod płaszczykiem wzmocnienia współpracy antyterrorystycznej – nad krajami Kaukazu Południowego i Azji Centralnej.

W samej Syrii istnienie IS jest na rękę Moskwie, gdyż zmusza USA i koalicję do walki na dwa fronty: z jednej strony z dżihadystami, z drugiej (pośrednio) z Asadem. Pod pretekstem walki z Państwem Islamskim Rosja realizuje jednak cele wykraczające daleko za granice Bliskiego Wschodu, a uratowanie reżimu Asada jest tylko jednym z celów Kremla. Jeśli trzeba byłoby wskazać, kto najbardziej zyskał na powstaniu Państwa Islamskiego i jego ekspansji, to krajem tym byłaby bez wątpienia Rosja. Mamy tu do czynienia z klasyczną strategią rosyjskich służb specjalnych. Najpierw tworzą lub współtworzą one problem, by następnie zaoferować swą pomoc w jego rozwiązaniu. Oczywiście za konkretne korzyści.

Tak jak miało to już miejsce w 2001 r., dziś – ponowienie – islamski terroryzm odciąga uwagę Zachodu od agresywnych poczynań Rosji w innych miejscach świata. Schemat jest ten sam: W. Putin zgłasza akces od antyterrorystycznej koalicji, w zamian Zachód ma przymknąć oczy na jego politykę. Moskwa daje do zrozumienia, że byłaby cennym sojusznikiem w walce z dżihadystami, bo posiada ogromną wiedzę wywiadowczą na temat Państwa Islamskiego. Po pierwsze, dzięki współpracy z Asadem i obecności w Syrii struktur GRU. Po drugie, dzięki infiltracji mieszkańców Kaukazu Północnego i Azji Centralnej, którzy pojechali wojować do Syrii.

Moskwa stara się uchodzić w oczach Zachodu za niezbędnego partnera w walce z międzynarodowym terroryzmem. Przekaz kierowany na Zachód sugeruje, że z Moskwą należy współpracować i wypracowywać kompromisy na innych, kluczowych dla Rosji kierunkach. Wniosek zaś z tego jest taki, że Kreml – o ile nie uzyska daleko idących ustępstw ze strony Zachodu – uczyni wszystko, aby wojna w Syrii i Iraku trwała jak najdłużej. Łatwo domyśleć się, że wspomniane ustępstwa musiałyby dotyczyć w głównej mierze Ukrainy i kształtu europejskiej architektury bezpieczeństwa. Tak długo, jak Kreml nie uzyska ustępstw Zachodu w tym zakresie, Rosja nie będzie zainteresowana porażką Państwa Islamskiego, a celem nalotów dalej będzie umiarkowana opozycja antyasadowska. Teorii o tym, kto stworzył Państwo Islamskie jest oczywiście tyle, ilu graczy na Bliskim Wschodzie. Druga strona woli mówić, że to dzieło sunnickich monarchii Zatoki Perskiej i USA. Do tej pory korzyści z istnienia IS miała jednak głównie Moskwa. Moskwa najintensywniej też dąży do gry w pokera, w której jedną z kart będzie likwidacja IS. Moskwa może – we współpracy z naszymi sojusznikami z UE i NATO zabić wirusa, którego stworzyła lub pomogła stworzyć. Grunt, by przy tej okazja nie stała się sojusznikiem Zachodu."

jak również tekst z niezalezna.pl: "Związki Kremla z dżihadystami. Interesy kalifatu pod nadzorem Moskwy":

"Dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) sprzedają ropę naftową reżimowi Baszara al-Asada, którego zwalczają. Pośrednikiem ma być George Haswani, syryjski biznesmen powiązany z Moskwą. Handel ma miejsce, choć Władimir Putin wspiera Al-Asada, a Państwo Islamskie uchodzi za wroga Rosji – informuje „Gazeta Polska Codziennie”.

Państwo Islamskie, zajmujące część Iraku i Syrii, jest najbogatszą organizacją terrorystyczną świata. Przed kilkoma miesiącami jego majątek szacowano na 2 mld dol. IS po opanowaniu terenów roponośnych handluje surowcem, zarabiając 2–3 mln dol. dziennie. Ambasador Unii Europejskiej w Iraku Jana Hybášková poinformowała na początku września, że paliwo kupują niektóre państwa UE. Nie doprecyzowała jednak, o które kraje chodzi. Wcześniej minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius ogłosił, że dżihadyści sprzedają ropę także syryjskiemu rządowi Baszara al-Asada, czyli swojemu wrogowi. Towar jest przemycany przez granicę i sprzedawany po obniżonej cenie. Jak podaje libański portal IMLebanon.org, kontakty handlowe między dwiema stronami wojny stały się możliwe dzięki pomocy George’a Haswaniego, właściciela firmy Hesco Company zajmującej się inżynierią naftową.

Haswani to absolwent Politechniki Leningradzkiej, mający rodzinne powiązania z Al-Asadem. Hesco Company ma doskonałe kontakty z Rosjanami. Na swojej stronie firma chwali się dziewięcioma inwestycjami realizowanymi wspólnie z przedsiębiorstwami Strojtransgaz lub Tiażpromexport. Strojtransgaz w kwietniu został objęty sankcjami przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską. Jego szefem jest Giennadij Timczenko, nazywany „kasjerem Putina”. W przeszłości Timczenko kierował firmą paliwową Gunvor, która zyskała mocną pozycję na rosyjskim rynku po aresztowaniu szefa konkurencyjnego Jukosu Michaiła Chodorkowskiego. Strojtransgaz bierze udział w budowie gazociągu South Stream. Przedsiębiorstwo współpracowało z Hesco przy realizacji inwestycji w Syrii, Algierii, Sudanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich oraz prawdopodobnie Iraku. Od lipca tego roku rosyjska firma za 194 mln dol. buduje stację pompowania wody w syryjskim Ain Diwar, niedaleko granicy z Turcją i Irakiem."
 

Reasumując:

1. Zmasowany napływ imigrantów jest zaplanowaną operacją, której strategia została opracowana w Moskwie i ma na celu zdestabilizowanie sytuacji w Europie oraz odwrócenie uwagi od rzeczywistych planów Putina.

2. Państwo Islamskie (ISIS) powstało po zawarciu tajnego porozumienia pomiędzy Putinem, Asadem i Kadyrowem. Putin pełni tam rolę "księgowego", Asad jest "kadrowcem", a Kadyrow "logistykiem".

3. Wszelkie zamachy terrorystyczne, które zostały przeprowadzone przez ISIS są inicjowane przez Rosję Putina.

 

Jakieś dodatkowe wnioski?

W iskier krzesaniu żywem Materiał to rzecz główna. Trudno najtęższym krzesiwem Iskry wydobyć z... - Tadeusz Boy Żeleński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka