2. Bezprecedensowy akt rosyjskiej agresji. Rosyjski szantaż.
Na terenie Federacji Rosyjskiej w nieznanych okolicznościach w nieznanym czasie doszło do zamachu na samolot z polską delegacją, a w jej składzie na Prezydenta RP. Strona rosyjska nie zamierzała ukrywać zbrodni. Około godziny 9:41 polskiego czasu rosyjskie agencje informacyjne podały informację, jaką otrzymały z rosyjskiego Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych, iż w okolicach lotniska Siewiernyj/Smoleńsk rozbił się polski samolot TU-154M1 ze 132 osobami na pokładzie. Wszyscy pasażerowie, w tym Prezydent RP, zginęli. Liczba ofiar 132 – niemożliwa do pomieszczenia w samolocie Tupolew, o czym Rosjanie - producenci samolotu - doskonale wiedzieli - zdawała się mówić: albo przyjmiecie naszą wersję albo ofiar może być więcej. Nieprawdziwość tej informacji była od początku naszym władzom znana. Przecież Prezydent nie poleciał Tupolewem – tylko samolotem JAK40. Od razu wiedziano wobec tego, że wskazane miejsce katastrofy jest miejscem fikcyjnym. Wkrótce Rosjanie, ustami swojego Prezydenta, Miedwiediewa, wyrazili oczekiwanie – „że nie wyobrażają sobie, aby polska wersja przyczyn katastrofy różniła się do wersji rosyjskiej”. Był to akt brutalnego szantażu. Polski rząd postawiono pod ścianą.
3. Dezinformacja. Budowa smoleńskiego kłamstwa.
Tylko przez niewiele minut po 9:40 w naszej przestrzeni informacyjnej była jakaś niepewność. Po niedługim czasie pierwsze informacje o locie Prezydenta Jakiem zostały zdementowane i potwierdzono jego lot Tupolewem. Weryfikacji jedynie podlegała ilość ofiar. Podawano kolejne wersje listy pasażerów – jak gdyby nie było pierwotnej jej wersji – ale jak gdyby dopasowywano ją do okoliczności. Równocześnie ukryto zachowanie strony rosyjskiej po rzekomej katastrofie. Ci uniemożliwili jakikolwiek dostęp naszym oficjalnym przedstawicielom do miejsca jej wystąpienia na długie dni. Nie przekazali – do dziś - żadnego dowodu mającego znaczenie dla ustalenia okoliczności katastrofy. Żadnej dokumentacji video czy fotograficznej miejsca zdarzenia. W istocie żadnego dowodu, mającego jakąś wartość. Nikomu z naszej strony nie zezwolono na wzięcie udziału w poszukiwaniu i identyfikacji zwłok ofiar katastrofy. Nie pozwolono na jakiekolwiek samodzielne badania. Wymuszono stosowanie takich procedur prawnych, które to uniemożliwiały. Ogłoszono katastrofę a nie pozwolono naszym przedstawicielom brać udziału w czynnościach ją wyjaśniających. Do dziś Rosjanie przetrzymują kluczowe dowody – czarne skrzynki samolotu, jego wrak. Strona polska w wyniku rosyjskiego aktu agresji znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Wybór był jeden – albo zarzucić Rosjanom zbrodnię – i mieć otwarty konflikt z niemożliwymi do przewidzenia konsekwencjami – albo skapitulować. Na zachowanie naszych władz oczywisty wpływ miało stanowisko sprzymierzonych z nami głównych krajów NATO. Okazało się, że nikt nie chciał umierać za Polskę. Zostaliśmy sami. Można odnieść nawet wrażenie, że wszyscy uznali, iż to nieodpowiedzialne zachowanie polskiego Prezydenta było przyczyną całej sytuacji. Zapewne to z tego powodu, jako wyraz dezaprobaty, nikt ważny, pod błahym pretekstem, nie przybył na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego. Nie było takiej opcji byśmy mogli się przeciwstawić Rosji samodzielnie. Dziś widać, że takie założenie leżało u podstaw rosyjskiego planu agresji. W takiej sytuacji - zamiast upominania się o prawdę, zamiast wołania o pomoc międzynarodową - zaczęto u nas budowę kłamstwa smoleńskiego = czytaj aktu kapitulacji wobec rosyjskich barbarzyńców. Zabójców bezbronnej, pokojowej delegacji. Te uściski Tuska z Putinem… te kłamstwa Kopacz „o doskonałej współpracy, o przekopywaniu na metr w głąb” czy to musiało mieć miejsce? Nigdy nie było żadnego memorandum podpisanego przez Millera, nigdy rejestrator ATM nie był w Polsce. Kłamstwa na ten temat spreparowano by ukryć fakt przetrzymywania przez Rosjan naszej własności. By ukryć odmowę ich zwrotu, by ukryć fakt naszego pohańbienia. 10 kwietnia zostaliśmy zhańbieni, poniżeni , nasze państwo ujawniło swoją słabość, swoją „teoretyczność”..
Komentarze