Dziś kolejna niedziela w pracy. Trochę dłużej pospałem, trochę pogawędziłem z rodziną ale koniec końców wylądowałem przy pracy. Przepracowuję się ponieważ mam cel. Cel zorganizowania sobie przyszłości w taki sposób, żeby na wszystko znaleźć miejsce. Dlatego tak się trochę rozgrzeszam tymi niedzielami.
Z drugiej strony, kiedy już się ze wszystkim poukładam, jakoś będę musiał wolną przestrzeń zagospodarować. No i tak się jakoś składa, że każdy pomysł, jaki przychodzi mi do głowy jest związany z pracą...
Moja ścieżka normalności biegnąca pomiędzy nierobem, a pracoholikiem jest węższa nić u innych ludzi i bardziej kręta. Późno dostrzegam, że zbaczam, niełatwo odzyskuję równowagę. A myśl o zainstalowaniu jakichś barierek wywołuje u mnie uczucie niemalże młodzieńczego buntu.
Komentarze