Piętaszek Piętaszek
157
BLOG

Czuję niedosyt?

Piętaszek Piętaszek Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Kocham sport. W sporcie jest honor, jest duch człowieczeństwa. Niezłomność, uczciwa rywalizacja, hart ducha. 


Sport gnije. Wsączenie biznesu do sportu tylko na chwilę podniosło jego atrakcyjność. Specjaliści od zarządzania emocjami kreują widowisko, wynosząc na niespotykany poziom umiejętności i techniczne osiągnięcia sportowców. Wysokiej klasy specjaliści dbają o wizerunek mistrzów, również poza areną zmagań. To ma swoją cenę, kiedy celem jest maksymalizacja zysków wszystko inne musi się podporządkować.

Znakiem czasu jest Christiano Ronaldo, nazywany CR7. Zachwyt nad techniczną doskonałością robota, sztucznie wspomagany przez wyszkolonego komentatora, zgrabne ujęcia i wyreżyserowaną atmosferę. To jest maksimum tego, co mogą zaoferować współcześni specjaliści. Nie da się wyprodukować mistrza, nałożyć mu dziesiątki ograniczeń, a potem kazać być autentycznym i żywiołowym. To jak kazać słoniowi tańczyć w składzie porcelany, tylko tak żeby niczego nie stłukł.

Ten model się wypala. Dzisiejsze słowa Brzęczka "czuję niedosyt" i wszechogarniający śmiech komentatorów na blogach mówi mi, że król jest nagi. Piętnaście lat temu to by przeszło, wtedy kibic bardziej czuł niż myślał i po 90 minutach gry pod presją, kiedy w 89 minucie jego zespół miał pierwszą okazję do strzelenia gola, był święcie przekonany, że wygrana była o krok. Dziś jest śmiech bo model biznesowy oparty na reżyserowanym zarządzaniu emocjami, to model który wyżera emocjonalne przywiązanie kibica. To model w którym za bieżące dodatnie przepływy finansowe, płaci się najcenniejszą walutą - głębią emocjonalnego przywiązania. Dziś kibic nie kocha już piłki, dziś on chce być ekspertem. Jutro zajrzy za kurtynę, a pojutrze splunie i odejdzie. Dziś już widzi, że niedosyt to mogą czuć Włosi. 


Patrząc na zachwyt nad fantastycznym zwycięstwem Igi Świątek przyszedł mi na myśl film "Wywiad z wampirem". Tam też była zgraja cyników, którzy już nie potrafią odczuwać. Wampirów starających się uszczknąć choć kroplę z cierpiącego jeszcze bohatera. Nie wiem czy zauważyliście ale pod koniec migawki na Eurosporcie w tle została wkomponowana fraza z "Welcome to the Jungle":

"You know where you are?

You're in the jungle baby

You're gonna die"

Przypadek czy ostrzeżenie? Nie wiem. Kiedyś na weselu znajomych usłyszałem dedykację dla młodych "Słodkiego, Miłego Życia" - wiem, że wszystko jest możliwe. Zespół zagrał, młodzi byli szczęśliwi, goście nawet śpiewali. Od tamtej pory mogę powiedzieć, że "I know where I am". 

 

Wracając, do "splunie i odejdzie". Zanim to się stanie minie kilkanaście pewnie lat. To jest powód, dla którego nikt nie jest zainteresowany w ratowaniu fundamentów sportu. Kilkanaście lat to dużo czasu, można się ustawić. Zawodowy manager jest od zarabiania kasy, a nie od wizji sportu i ratowania fundamentów. Kibic jeszcze nie rozumie, a jak zrozumie to odwróci się z obrzydzeniem. Nikt nie jest zainteresowany tym, żeby za 50 lat sport nadal budził emocje. Wymagałoby to zrezygnowania z części przepływów w imię ratowania prawdziwego ducha sportu. Powrotu do korzeni uczciwości, honorowej rywalizacji, niezłomności. Nikt spośród tych, którzy cokolwiek mogą tego nie chce. 


Nie wiem czy ktoś to przeczyta, a jeśli przeczyta, to czy w nim zasmuci się to wewnętrzne dziecko, czyste i szlachetne, które kiedyś kochało sport czystą miłością. Tak jak ja. 

Piętaszek
O mnie Piętaszek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości