Piętaszek Piętaszek
257
BLOG

Tak się k...., tak się k...... E-lon Musk!!

Piętaszek Piętaszek Społeczeństwo Obserwuj notkę 13

Zapowiadana fala wzrostów kursu bitcoina w 2021 roku staje się powoli faktem. Wycena kryptowalut szybuje ku górze z dużą prędkością. Na wykresie BTC być może nie widać tego aż tak dobrze, natomiast kursy altcoinów (takich mniejszych coinów opartych o podobną technologię) idą w górę od kilku tygodni w zawrotnym tempie. Nie są to wzrosty przypadkowe, coraz większy strumień pieniędzy kieruje się w stronę kryptowalut. Trochę to przypomina błędne koło, wzrosty napędzają falę medialnych doniesień, a ta przyciąga kolejną falę dolarów, generując wzrosty i powód do następnych publikacji. Ale w tym szaleństwie jest metoda. Metoda na zarobienie dużych pieniędzy, stara jak świat i grana przynajmniej raz na dekadę.


Konia z rzędem temu, kto potrafi w sposób fundamentalny uzasadnić wycenę rynku kryptowalut. W chwili kiedy to piszę wartość rynku krypto, za serwisem coinmarketcap.com wynosi nieco ponad 1,4 biliona USD. Biliona, nie miliarda. Z tego na bitcoin przypada 864 mld USD, 204 mld na Ethereum, reszta na pozostałe 4 tysiące altcoinów. Na horyzoncie nie widać nawet potencjału, który miałby generować zyski warte inwestycji na prawie półtora biliona dolarów. To jest bańka i to bańka godna naszych czasów: wielka, piękna i o bliżej nieokreślonym potencjale wzrostu.


No właśnie, o potencjale wzrostu. Nie wiadomo ile pieniędzy Kowalski, Smith czy Wang zechcą wydać na zakup kryptowalut, w nadziei na udział w wielkim dolarowym torcie, który od lat kurczy się i na przemian pęcznieje na stole. To jest w zasadzie jedyna niewiadoma i nikt tego nie wie. Ta niewiadoma określi nam rozmiar bańki i moment jej pęknięcia. Kiedy po wielkim pompowaniu napływ pieniądza zacznie spadać, a pierwsi pijani zyskiem niczym komary krwią drobni ciułacze zaczną odlatywać, wtedy nadejdzie ten moment. Wszystko runie w kilka tygodni, większość zostanie z niczym, a niewielka grupa zarobi dziesiątki miliardów. W tak zwanym międzyczasie padnie jakaś giełda, może kilka, odbierając nadzieję maluczkim. Zrobi się ruch, będzie spadek, znowu wzrosty, nowa nadzieja i nowe pieniądze.


Rynek krypto jest sterowalny, w obrocie znajduje się niewielka część kryptowalut w stosunku do jej ogólnej ilości. Sterowalny i sterowany, kilka giełd i kilka dużych kopalni tak naprawdę trzyma w ręku kontrolę nad wszystkim. Choćbyś miał altcoina na miarę Tesli, jeśli nie wpuszczą Cię na giełdy, nic nie zdziałasz. Giełdy są poza wszelką kontrolą, nie istnieje nadzór nad giełdami BTC. Do wywołania fali spadków kilka dużych giełd potrzebuje jedynie cichej umowy, nie muszą mieć nawet 1 BTC bo nikt ich nie sprawdzi. Wywołanie fali paniki jest zatem dziecinnie proste. Wystarczy sprzedać odpowiednio dużą ilość BTC, których się nie posiada wywołując falę podaży, a potem odkupić te bitcoiny za ułamek ich wartości. To się robi jeszcze łatwiejsze kiedy oferuje się lewar, tj. możesz kupić BTC za wielokrotną wartość posiadanych na rachunku środków. Przy dużej skali spadków nie zdążysz sprzedać i w najlepszym wypadku zostaniesz z niczym. W gorszym z długami. A nie zdążysz, ponieważ giełdy przy gwałtownych zmianach rynkowych uniemożliwiają zawieranie transakcji. Są przeładowane, a kiedy serwis jest przeciążony możesz tylko patrzeć.


No i w taki właśnie biznes z rykiem silnika Tesli wchodzi Elon Musk. CEO firmy o kapitalizacji kilkuset miliardów dolarów niedawno zaczął stręczyć bitcoina maluczkim, oznaczając go na Twitterze i przyznając się do dużej inwestycji w tę kryptowalutę. Po jego wpisach kurs BTC poszybował o 20% w górę przebijając historyczne maksima i otwierając sobie drogę do dalszych potencjalnie wzrostów. Wzrost nie jest przypadkowy. Oczywiste jest, że jego publiczne poparcie dla kryptowaluty nakłoni masę drobnych ciułaczy do zainwestowania środków, Musk jest autorytetem dla masy ludzi, kochających go za jego wielką wizję podarowania światu rozwiązań, pchających ludzkość naprzód. Tym bardziej bije po oczach niespójność wzniosłych ideałów, z tym co za chwilę zrobi z masą zwykłych ludzi ciężko pracujących na swoje oszczędności. To trochę jakby znany lokalny przedsiębiorca wchodził w komitywę z drobnymi cwaniaczkami i naganiał do gry w totka, żeby nocą obrobić kolekturę. Są dwa możliwe rozwiązania. Albo jest w tarapatach i chwyta się brzytwy albo chciwość odebrała mu resztki przyzwoitości.


Kiedy zastanawiam się co właśnie zrobił Elon Musk, mam w głowie pewien sposób myślenia, który nader często spotykam i od którego zwyczajnie chce mi się rzygać. Najkrócej nazwałbym go "jebać biedę". Nie mam tutaj na myśli biedy jako stanu własnych finansów, tudzież emanacji strachu wobec finansowego niedostatku. Mam na myśli ogół niezamożnych ludzi, pracujących na swój byt i marzących po cichu o komforcie życia, jaki widują w internecie i telewizji. To jest "filozofia" życia, nacechowana pogardą wobec słabszych, uzasadniająca tak samo bierność wobec wykorzystania naiwnych, jak zaangażowany udział w ich okradaniu, ogłupianiu, spychaniu w życiowe upokorzenie. To jest wspólny nawias łączący celebrytów, polityków, biznesmenów wszelkich narodowości, orientacji ideowych, seksualnych. W ten wspólny nawias można włączyć od niedawna Elona Muska.


Rzygać mi się chce.


Piętaszek
O mnie Piętaszek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo