Piętaszek Piętaszek
215
BLOG

O "amerykańsko-rosyjskiej" wojence, czyli jak NATO prowokuje Rosję

Piętaszek Piętaszek Polityka Obserwuj notkę 1
Na czym owa prowokacyjność NATO, czy szerzej - całego Zachodu - wygląda? Ano na tym, że jest. Tyle wystarczy bo każde zetknięcie ruskiego mira ze światem zachodnim powoduje u ludzi pragnienie ucieczki z ruskiego mira i wejście do świata zachodniego. Tyle też wystarczy, żeby Rosja odczuwała skądinąd słuszne zagrożenie dla własnej egzystencji.

Istotą problemu, jaki mamy w relacjach z Rosją i jaki dziś objawia się poprzez barbarzyńską wojnę w Ukrainie jest fakt, że tzw. ruski mir, rozumiany jako cały system społeczno-gospodarczy Rosji razem z jego mitologią i propagandą, ze społecznego punktu widzenia nie ma nic do zaoferowania, jest niekonkurencyjny. Ruski mir nie wytrzymuje konfrontacji z zachodnim stylem życia, zetknięcie powoduje u ludzi pragnienie porzucenia ruskiego mira i przyjęcie zachodnich standardów życia. To właśnie widzimy w przypadku Ukrainy i Białorusi, to samo widzieliśmy trzy dekady temu w Polsce. To właśnie przez niekonkurencyjność ruskiego mira, społeczeństwa Ukrainy i Białorusi chcą żyć według standardów zachodnich, z którymi to standardami zetknęły się w Polsce i krajach bałtyckich. Jeśli Rosja pozwoli na to, żeby Ukraina i Białoruś trwale przyjęły zachodnie standardy życia, z czasem nastąpi zetknięcie kolejnych obszarów ruskiego mira z Zachodem i ruski mir znowu się cofnie. W końcu sami Rosjanie zechcą opuścić ruski mir, a ostatni kagiebista zgasi światło. Niekonkurencyjność ruskiego mira jest jego egzystencjalnym problemem.

Rosja aby istnieć musi utrzymywać na swoim terytorium rzeczywistość bezalternatywną, tj. społeczeństwo nie może stale stykać się z zachodnim stylem życia, inaczej on przeniknie ludzi, którzy w konsekwencji odrzucą ruski mir. Stąd polityka Rosji będzie zawsze polegać na odpychaniu Zachodu, jak najdalej od swoich granic. Rosja rozumie ryzyko, stąd też żądania aby świat zaakceptował jej "prawo obrony" na terytorium własnym i państw ościennych, uzasadnia to swoim bezpieczeństwem i poniekąd dobrze definiuje zagrożenie.

Magnesem przyciągającym ludzi do zachodniego stylu życia jest dobrobyt. Można pisać elaboraty o wolności i prawach człowieka ale nie oszukujmy się, magnesem jest pieniądz i idące za nim możliwości. Dobrobyt w krajach Zachodu bierze się z inwestycji, konkurencji, poszanowania prawa do owoców własnej inicjatywy, równości wobec prawa. Dzięki temu nasze produkty są najlepsze w możliwie niskiej cenie, jesteśmy skłonni bogacić się w poczuciu bezpieczeństwa, a wieczorem wracając z knajpy raczej nie oglądamy się za siebie co 10 sekund. Ludzie ruskiego mira jeszcze nie rozumieją fundamentów dobrobytu, widzą tylko dobrobyt, rozumienie przychodzi z czasem. Ale bardzo dobrze rozumie te fundamenty Rosja. Dlatego odpychanie Zachodu polega na destabilizacji i promocji zjawisk uniemożliwiających stworzenie fundamentów dobrobytu w sąsiednich krajach. Korupcja, chaos prawny, niestabilność polityczna, niepewność zaopatrzenia, przestępczość, zagrożenia militarne - to są czynniki zwiększające ryzyko inwestycji na danym obszarze. To odpycha ekonomicznie efektywny Zachód, spowalnia go. Zanik tych patologii nie będzie wymagał żadnych politycznych decyzji – po prostu przyjdą przedsiębiorcy z pieniędzmi i odmienią oblicze społeczeństwa, w którym znowu zacznie się liczyć pracowitość i pomysłowość. A to jest dla Rosji śmiertelne zagrożenie.

Istnienie Rosji zależy zatem również od skuteczności wyniszczania sąsiadów, umożliwiającego w rezultacie utrzymywanie na zarządzanym przez siebie terytorium bezalternatywnej rzeczywistości ruskiego mira. Takich właśnie gwarancji Rosja oczekuje od Zachodu - gwarancji, że zachodnie zasady życia społecznego nie będą przenikać pod granice Rosji. Oddzielenie od Zachodu kordonem sanitarnym składającym się z państw sąsiadujących, tak aby zachodni styl życia nie przenikał do Rosji i nie zagrażał jej istnieniu nazywa gwarancjami bezpieczeństwa. W dużej mierze te oczekiwania dotyczą Polski jako kraju sąsiadującego z Rosją. Rosja rości sobie prawo ingerowania w naszą politykę wewnętrzną i zewnętrzną, prawo niszczenia i destabilizacji jeśli uzna za stosowne dla własnej obrony. W odniesieniu do Ukrainy sytuacja jest jeszcze gorsza, ponieważ Rosja uznała to terytorium za własne. Tam przegrana wojna oznacza masowe wywózki, mordy elit, wyniszczanie i wypalanie zachodnich norm, biedę i nachalną propagandę upodlonego narodu. Nie oszukujmy się, akceptacja podobnych gwarancji oznaczać będzie u nas podobne historie w przyszłości. Kurica nie ptica..

W zamian za gwarancje bezpieczeństwa, Rosja jest skłonna zaoferować Zachodowi pewne przywileje - węglowodory w konkurencyjnej cenie oraz prawo ekonomicznej eksploatacji na swoim terytorium, oczywiście w skali nie zagrażającej przeniknięciem zachodnich standardów w stopniu zagrażającym niekontrolowaną epidemią. Tutaj leży problem Polski, ponieważ z punktu widzenia Berlina czy Paryża, ta oferta może okazać się wystarczająco atrakcyjna, żeby poświęcić część swoich interesów w Europie Środkowo-Wschodniej, na rzecz interesów z Rosją. Znowu można pisać elaboraty o wartościach i prawach człowieka ale po co się oszukiwać? Liczą się interesy, a tanie węglowodory to jednak wielki interes.

Na szczęście Zachód to nie tylko Berlin i Paryż. O ile Paryż czy Berlin, ważąc swoje interesy mogłyby się zgodzić na poświęcenie sąsiadów Rosji, w zamian za tani gaz i ropę oraz dostęp do rynków zbytu, o tyle USA czy Wielka Brytania nie mają - na szczęście - żadnego interesu w akceptacji podobnego układu. Stosunkowo niewielkim nakładem sił i przy heroicznej postawie ofiar „gwarancji bezpieczeństwa”, mogą te interesy popsuć i to właśnie robią, zmuszając przy okazji Berlin i Paryż do wywrócenia interesów z Rosją, czyli do rezygnacji z przywilejów, które mają być nagrodą za uległość. To jest najmądrzejsze posunięcie z możliwych, odebranie premii za uległość wobec Rosji likwiduje powód tej uległości. Liczą się interesy, a kiedy nie ma interesu to nie ma uległości. W ten sposób amerykanie zyskują „jedność” Zachodu. Nie bez znaczenia jest spora ilość amerykańskich wojsk na terytorium Niemiec.

Nie wiemy jakie są cele USA, a przede wszystkim jaki jest horyzont czasowy planu dla naszego obszaru. Potencjał układu Paryż-Berlin-Moskwa będzie istniał jeszcze przez wiele lat, dopóki jego dwóm pierwszym uczestnikom będzie się mógł opłacić i dopóki istniał będzie ruski mir. Z punktu widzenia Polski, to co nazywamy sojuszem z USA, a co w rzeczywistości jest wiszeniem u klamki, jest naszą, chwiejną „gwarancją bezpieczeństwa”. Jeśli myślimy o Polsce poważnie, przetrwanie Ukrainy jest tym, w co warto zainwestować 200 czołgów, 500+ na dzieci uchodźców i jeszcze wiele więcej. Łączy nas wspólne zagrożenie i to jest solidny fundament strategicznego partnerstwa. Warto też pamiętać, że rozstrzygnięcie o historii naszego sąsiedztwa, jakkolwiek zawsze trudne i powodujące napięcia może być możliwe do osiągnięcia przez Warszawę i Kijów w drodze dialogu. W drodze dialogu Berlina i Moskwy będzie tylko potencjałem kolejnej katastrofy. Który to ostatni akapit dedykuję czytelnikom ostatniej notki Kemira – jako odtrutkę.


Piętaszek
O mnie Piętaszek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka