Jorlanda Jorlanda
7002
BLOG

Słowo od harcerskiej instruktorki

Jorlanda Jorlanda Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 130

image

Odpowiedź na artykuły w „Polityce”:

 Agaty Passent „Czuj, czuwaj zawsze gotowi”;

Ludwika Stommy „Harcerzyki”

(nie linkuję, bo nie polecam)


Jestem harcerką. Wstąpiłam do ZHP z własnej woli dawno temu. Dzieje są to długie i pełne niezwykłych przygód. Harcerstwo mam we krwi, ukształtowało we mnie siłę ducha, charakter i jeszcze parę innych zalet.

Jestem harcmistrzynią, w miarę czynną. Czasy obozów i prowadzenia drużyny raczej mam już za sobą. Mam dużą rodzinę, w sumie cały zastęp ludzi w domu. Teraz tam jest moje pole służby. Ale pomagam jak mogę kadrze harcerskiej i tym, którzy proszą czasem o wsparcie, na ile możliwości pozwolą.

Tego mnie nauczyło m.in. harcerstwo. I dzięki Bogu nadal uczy.

Od harcerzy właśnie dowiedziałam się z tzw. drugiej ręki o artykułach Pani Agaty Passent „Czuj, czuwaj, zawsze gotowi” oraz Pana Ludwika Stommy „Harcerzyki”. Autorów nie poważam, „Polityki” nie czytam. Mimo to, z racji na temat bliski sercu – przeczytałam.

Przyznam, że z trudem dobrnęłam do końca tekstu Pani Passent. I nie skusiłam się na wykupienie prawa do poznania całości tekstu Pana Stommy. Wystarczyła mi lektura pierwszych kilku zdań, aby utwierdzić się w przekonaniu, że jednak nie warto tego czytać… (np. cyt. „w koszmarnych czasach PRL, zamawiało się krótko: „poproszę harcerzyka ze świerszczykiem” itd.)

W mojej opinii autorzy nie mają bladego pojęcia o czym piszą. Autorzy takiego formatu (podobno poczytni, z dorobkiem, Pan Stomma nawet z naukowym) po prostu się skompromitowali. Nie jestem pewna, czy mają świadomość, że piszą o stuletniej organizacji, która sporo przeszła z racji na to w jakim kraju żyjemy i z jakim bagażem historii. Czy wiedzą o jakim Ruchu piszą?

To, co napisano w „Polityce”, świadczy albo o totalnej ignorancji faktów, albo po prostu wskazuje na niewiedzę autorów.

Zawsze wydawało mi się, że dziennikarze powinni w pierwszej kolejności poznać temat w miarę rzetelnie, aby mieć prawo i jakiś wewnętrzne poczucie uczciwości w zakresie wypowiadania się. Ale widocznie takie mamy teraz standardy…

Znajomi mówili, że ripostować tego nie warto. Inni, że trzeba koniecznie. Biłam się z myślami, ale od kilku dni prześladuje myśl: co zaszło w tym człowieku, żeby tak napisać o harcerstwie? Dlaczego tak napisano?

I nie jest ważne czy autorzy mieli na myśli Związek Harcerstwa Polskiego, czy Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, czy Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” (Federacja Skautingu Europejskiego) czy Stowarzyszenie Harcerskie, czy może jakieś inne organizacje skautowe na świecie. Zresztą bardzo prawdopodobne jest, że nie znają historii harcerstwa polskiego i skautingu w ogóle. I pewnie nawet nie wiedzą ile jest organizacji harcerskich w Polsce i jak potężna jest to siła wychowawcza w naszej ojczyźnie i na całej naszej planecie.

Dlaczego tak ostro oceniam te teksty i nie przebieram za bardzo w słowach, tracąc wieczór na pisanie o tym?

Dlaczego uważam, że pierwszym zdaniem „Harcerze i harcerki napawały mnie odrazą – nie dołączyłam” Pani Passent powinna zakończyć dalszą refleksję?

Dlaczego uważam, że Pan Stomma w ogóle nie powinien pisać pierwszego i następnego zdania artykułu „Harcerzyki”?

Może dlatego, że jestem harcerką. Może dlatego, że bardzo mierzi mnie fakt, iż dla niektórych mediów i konkretnych autorów nie ma już granic przyzwoitości. Jestem harcerką, którą nauczono m.in. w harcerstwie, a także w Kościele, że należy przeciwstawić się złu. Że należy być odważnym, zwłaszcza, gdy nikt już nie wie, jak to zrobić. Że warto żyć w zgodzie z wartościami w które się wierzy, nawet jeśli wszyscy wokół przestaną je szanować. I że czasem warto poświęcić odrobinę świętego spokoju, wyjść ze strefy komfortu i wypowiedzieć się.

Może dlatego nie mogę przejść obok tych kiepskich tekstów obojętnie, na co zasługują.

Nie mogę tego zostawić bez słowa komentarza, bo to są teksty krzywdzące i bardzo niewychowawcze dla dzieci, młodych ludzi, i dorosłych, którzy poświęcili, poświęcą kawał swego życia na służbę drugiemu człowiekowi, na służbę Bogu poprzez niesienie chętnej pomocy bliźnim i nieustanne próbowanie, aby być posłusznym Prawu Harcerskiemu.


image

(wyróżniona praca plastyczna wykonana przez moją córkę w ramach wychowania patriotycznego w rodzinie)

Może autorzy nigdy nie mieli odwagi wstąpić w szeregi harcerskie, bo tam po prostu jest szkoła życia i charakteru? I niestety nie każdy się nadaje. Bo trzeba się trochę postarać, popracować nad sobą (Pani Passent napisała, że nie chciała być zuch dziewczyną), nie pić alkoholu, nie palić papierosów, walczyć ze skłonnością do nałogów (Pan Stomma jak zdradził w tekście, raczej sobie nie odmawiał).

Do harcerstwa obecnie wstępuje mniej ludzi niż za czasów PRL. Bo teraz jest to jeszcze bardziej dobrowolne, mniej popularne, trudniejsze. Dlatego dorośli zakładają mundury, bo na nich wtajemniczeni młodzi mogą zobaczyć stopnie, kolor sznurów, znaki służb, odznaczenia i historię instruktorskiej pracy nad sobą. Postronni widzą kawałek chusty, jakieś kolorowe sznurki, dziwnych starszych panów w krótkich spodniach i starsze druhny w mundurach-garsonkach. Nie widzą nic więcej, bo nie zostali wtajemniczeni. Harcerstwo jest i zawsze było grą z zasadami. Pani Passent i Pan Stomma nigdy nie grali, ale postanowili się nie wiedzieć czemu wypowiedzieć. I zrobili to niezgodnie z zasadami.

Mam niejasne przeczucie, że nie mieli pomysłu na sierpniowe teksty z sensem. Postanowili napisać coś w nowej formie, aby zwrócić na siebie uwagę. Ale to tylko niejasne przeczucie.

Brawo drodzy Państwo, udało się! Harcerzyki zauważyli, bo nauczono ich czuwać.

Tylko czy to jest budujące? Pozytywne? Społecznie dozwolone? Duma Panią i Pana rozpiera, bo ludzie czytają i komentują i podają dalej? I jeszcze piszą odpowiedzi?

Jako teolog religiolog sporo czasu poświęciłam studiowaniu literatury na temat ludzkich zachowań w ramach obrzędów i zwyczajów. To mi też wzbogaciło odbiór obrzędowych zachowań stowarzyszeń, np. takich jak harcerstwo. To wielka moc oddziaływania – zwyczaje i obrzędy, moc przekazu wartości w sposób który zapada w pamięć w formie symboli, na zawsze.

Gdyby Pani Passent i Pan Stomma mieli chociaż nieco więcej dobrej woli, spróbowali by dowiedzieć się co znaczy noszenie chusty, proporców, odznaczeń na mundurze. Niestety nie mieli. A przecież Pan Stomma jest antropologiem i etnologiem, znawcą kultury i zwyczajów (tak napisano pod tekstem)… Woleli wyśmiać harcerzy, którzy zgodnie ze zwyczajem uczcili ważne polskie rocznice i snuć refleksję w stronę niewybrednych anegdotek. To też podlega badaniom teologii, socjologii, antropologii i psychologii, taki zwyczaj kalania i w efekcie usuwania wartościowych ruchów w społeczeństwie.

Czytam od czasu do czasu z wielką przyjemnością naukowe prace na temat wartości, jakie harcerskie organizacje ocaliły po zawieruchach wojennych i potem w „czerwonym uścisku PRL”. Harcerstwo to nasze narodowe bogactwo, tarcza ochronna dla najlepszych wartości w kulturze i edukacji nieformalnej. Wielu instruktorów wszystkich organizacji harcerskich w Polsce i poza jej granicami to potwierdzi. Może autorzy „Polityki” powinni poszperać biografiach wielkich Polaków, w życiorysach współczesnych ludzi nauki i kultury, i zastanowić się nad tym, jak to jest możliwe, że wielu z nich było kiedyś harcerkami i harcerzami. I że wielu z nich przyznaje z dumą: „byłam lub jestem harcerką lub harcerzem, to mnie ukształtowało”.

Na koniec, bo szkoda mojego czasu na dalsze zajmowanie się kwestią niekompetencji autorów, odniosę się jeszcze do dwóch fragmentów wypowiedzi Pani Passent.

„Dobra, dobra, tylko czy w świecie, gdy wojny wygrywa się dronami i programowaniem, a nie piechotą i na żaglówce, całe to harcerstwo też nie nadaje się do muzeum?”

Wojny wygrywają ludzie. Zawsze to jednak są ludzie. Ale i w harcerstwie sporo mamy zadań dotyczących zajmowania się dronami i programowaniem, mamy też specjalności żeglarskie (z okrętami damy sobie radę) i turystyczne (sama aktualnie realizuję wzywanie polegające na przewędrowaniu piechotą 300 km w dość trudnych okolicznościach życiowych).

Harcerstwo jest pełne wyzwań – przyjmujemy też dorosłych. Zapraszamy Panią i rodzinę do próby charakterów. Wyzwanie to jest to! Odsyłam do regulaminów sprawności i stopni w harcerstwie, do wszystkiego, co pomaga nam instruktorom w kształceniu nowych pokoleń harcerskich - nie chciałabym ułatwiać zawodowcom poszukiwań w temacie.

„Potem chłopak nagle jako łysawy 50-latek w spodniach bojówkach w obronie terytorialnej ląduje, a niedziele na strzelnicy spędza z dawnymi kolegami z jednostki harcerskiej zamiast na myciu podłogi w domu. Czuję, że czujczuwam nad dobrem synów, ale nad tym tekstem to już nie.”

Tak, nie zapanowała Pani nad tym tekstem.

Panie Stomma i Pani Passent, proszę od czasu do czasu zejść na ziemię z wyżyn erudycji i może skorzystać z biblioteki. Mamy spore zasoby, również cyfrowe, w Muzeum Harcerstwa. I to w stolicy. Zachęcam. Proszę też pojechać na obóz harcerski, odwiedzić zlot ZHR lub ZHP, albo spróbować uzyskać zgodę na towarzyszenie od czasu do czasu w życiu drużyny, hufca, szczepu harcerskiego. O harcerstwie należy pisać z perspektywy doświadczenia i wiedzy. Na pewno wzbogaci to Państwa doświadczenie i pozwoli rzetelniej odnieść się na przyszłość do tematów związanych z opiniowaniem sytuacji obecnego harcerstwa.

Z wyrazami szacunku (wybaczam, w końcu każdy piszący ma swój zły dzień)...

I z harcerskim pozdrowieniem „Czuwaj!”

hm. Jolanta Łaba


Jorlanda
O mnie Jorlanda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura