julian olech julian olech
3397
BLOG

Trzaskowski, czy Duda? Sprawdź, czy wiesz, co i kto za nimi stoi.

julian olech julian olech Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 180

Finał prezydenckich wyborów przed nami, I tura była do nich tylko przygrywką. Na przyszłość można by spokojnie postanowić, że urzędujący prezydent w I turze nie startuje, a dać się wygadać pretendentom, by ich trochę lepiej poznać. W obu debatach, jakie przed I turą zorganizowała TVP, pretendenci głównie „czepiali” się urzędującego prezydenta, zamiast walczyć między sobą o premiowane miejsce, które dawało im przepustkę do finału wyborów. Panowie: Trzaskowski, Hołownia i Kosiniak-Kamysz w I turze bardziej się kokietowali, niż rywalizowali ze sobą, czyżby z góry wiedzieli, że R.T. wygra rywalizację między nimi? Hołownia po przegranej I turze wyraźnie podlizuje się Trzaskowskiemu i PO, mówiąc, że nie wskaże swoim wyborcom, na kogo mają głosować w II turze, ale on sam deklaruje, że na A.D. na pewno nie zagłosuje. To tak, jakby mówił, że „pali, ale się nie zaciąga”, choć wszyscy widzą, że nogawkami dym mu leci. Kosiniak-Kamysz, jak tylko Trzaskowski „wykidał” Kidawę-Błońską i został jej dublerem, jeszcze przed I turą uznał, że nie ma szans i zadeklarował, że pomoże R.T. zbierać podpisy, a tym samym wydał wyrok na siebie otrzymując w I turze wielokrotnie niższe poparcie, niż jego partia w wyborach parlamentarnych. W.K-K pożegnał się z II turą/finałem wyborów, czy teraz będzie musiał pożegnać się z szefowaniem w PSL-u? Z I tury wyborów tylko Krzysztof Bosak może być i jest zadowolony, choć otrzymał dużo mniejsze poparcie, niż Hołownia, to jednak poprawił wynik swojej partii z wyborów parlamentarnych, co umacnia go na miejscu lidera trzech ugrupowań, które Konfederację tworzą. Bosak też zachował się o wiele rozsądniej od Hołowni nie opowiadając się po stronie żadnego z dwóch rywali, którzy przeszli do II tury, bo, choć sam mówi, że w II turze pójdzie głosować, to nie ujawnia, na kogo, by nie dawać najmniejszych wskazówek dla swoich wyborców uważając, że oni sami muszą zdecydować.

Ale, zostawmy już przegranych z I tury, niech oni teraz uprawiają swoje gierki, by nie przepaść w polityce, a skupmy się na twej dwójce, która pozostała na placu boju o urząd prezydenta. Czy wiemy, kim oni są, co mogą, a czego nie mogą zrobić, co sobą reprezentują, kto za nimi stoi i jakie nadzieje możemy w nich pokładać?

Obaj panowie pochodzą z domów tzw inteligencji, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale zupełnie od siebie odmiennych. Nie chcę tych domów tutaj opisywać, bo pewne informacje musiałyby też zahaczać o historie nieżyjące już osób, kto ciekawy wiele o tych domach dowie się z internetu. Podstawową różnicą wyniesioną z domu obu panów jest ich stosunek do religii i wiary, w przypadku Andrzeja Dudy znacznie bliższy tradycyjnemu Kościołowi, niż swobodne postrzeganie tej materii przez Rafała Trzaskowskiego, który w tej sprawie idzie śladami D.Tuska. Z tego, co pisze prasa, a co mówi na ten temat R.Trzaskowski i jego żona, oni może i należą do wierzących, ale raczej nie do praktykujących, co ma, wbrew pozorom, dosyć duże znaczenie dla wyborców.

Jak kandydaci na prezydenta są wykształceni? Andrzej Duda skończył w 1996r prawo na UJ w Krakowie i tu w 2005r otrzymał tytuł doktora nauk prawnych. Przez parę lat pracował, jako pracownik naukowy na UJ w Krakowie i w WSPiA w Poznaniu, a równocześnie prowadził swoją kancelarię prawną w Krakowie. Kiedy na dobre wszedł do polityki zaczął się nią zajmować zawodowo. A.D. biegle posługuje się językiem angielskim.

Rafał Trzaskowski jest absolwentem stosunków międzynarodowych na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW (1996r). Na UW ukończył również drugi kierunek, filologię angielską, a w 2004 nadano mu tytuł doktora nauk humanistycznych z zakresu nauk o polityce. R.T. miał jeszcze incydentalne pobyty na zagranicznych uczelniach, ale te nie przyniosły mu żadnych nowych tytułów naukowych. Deklaruje znajomość pięciu języków obcych.

Przeszłość polityczna w/w panów? Rafał Trzaskowski, urzędujący Prezydent Warszawy, „od zawsze” był związany z PO. W 2009r z listy Platformy dostał się do PE, w 2010r był szefem kampanii wyborczej Hanny Gronkiewicz-Walc, która ubiegała się o stanowisko prezydenta Warszawy. W grudniu 2013r został ministrem administracji i cyfryzacji w rządzie D.Tuska i pełnił tę funkcję do września 2014r, kiedy to powołano Ewę Kopacz na premiera rządu. W tym rządzie został wiceministrem spraw zagranicznych. W 2015r został wybrany na posła do sejmu, w 2016 został też członkiem zarządu PO, a od lutego 2020r jest jego wiceprzewodniczącym. W listopadzie 2017r został kandydatem PO i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy, a po roku, w listopadzie 2018r ten urząd objął po wyborach samorządowych, w rezultacie czego wygasł jego poselski mandat. R.T. był w sztabie wyborczym kandydatki PO na urząd prezydenta, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. I choć wcześniej, w grudniu 2019r R.Trzaskowski, namawiany na start w prezydenckich wyborach zapewniał, że nie zostawi Warszawy, bo związany jest umową z warszawiakami na 4 lata, to w maju 2020r zmienił zdanie, kiedy zarząd PO pozbył się swojej kandydatki. R.T. został kandydatem-dublerem, który w I turze wyborów zajął za A.Dudą drugie miejsce i wszedł do II tury, która rozstrzygnie, kto prezydentem zostanie. To ciekawy przykład, jak ktoś, kto miał lansować M.K-B na prezydenta Polski tak łatwo ją zastąpił. Czy R.T. tak źle doradzał M.K-B, że ta musiała z kandydowania się wycofać?

Andrzej Duda, urzędujący Prezydent Polski, swoją polityczną karierę rozpoczął od wspierania Komitetu Obywatelskiego w wyborach w 1989r. W prezydenckich wyborach w 1990 i 1995r popierał L.Wałęsę, czemu sam się teraz dziwi. W 2000r A.Duda wstąpił do Unii Wolności i choć jego przynależność do tej partii nie była zbyt długa, jak to sam stwierdza, „wystarczyło, by się zrazić”. Od 2005r zaczął współpracę z Prawem i Sprawiedliwością. Od 15 listopada był w ówczesnym rządzie wiceministrem sprawiedliwości, ale został z niej odwołany wskutek powołania go przez Sejm w skład Trybunału Stanu. Członkiem tego Trybunału był do 2011r. Od 2008r był podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Lech Kaczyńskiego, z czego, po tragicznej śmierci Prezydenta zrezygnował. Od lipca 2014r był europosłem, a jego mandat wygasł w maju 2015r wskutek wygranych wyborów na prezydenta Polski. W polskim sejmie działał bardzo aktywnie, w trakcie jego 2,5-letniej kadencji miał 139 wystąpień, a w 2013r tygodnik Polityka zaliczył go do grona 10 najaktywniejszych posłów. W niezbyt długim czasie europosłowania A.D. złożył w PE 19 sprawozdań i miał 10 wystąpień na posiedzeniach plenarnych. Udana I kadencja skłoniła Andrzeja Dudę do walki o reelekcję na prezydencki urząd.

Kto i co za kandydatami na prezydenta Polski stoi? Obaj pretendenci do wymienionego urzędu, na kadencję 2020-2025, to znani i dosyć aktywni politycy dwóch najważniejszych partii politycznych, Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości, które od lat ostro ze sobą rywalizują. Ta rywalizacja bardzo podzieliła polskie społeczeństwo, a rozkład sił PO i PiS jest bardzo wyrównany. O zwycięstwie w prezydenckich wyborach 2020 mogą zadecydować drobiazgi, ale skutki dla Polski już drobiazgami nie będą. Zwycięstwo R.Trzaskowskiego może nasz kraj pogrążyć w jeszcze większym sporze, niż ten, który obecnie mamy. Ten spór w głównej mierze polega na tym, że całkowicie inaczej te dwa obozy oceniają zmiany, jakie po 1989r w Polsce nastąpiły. Liberalny obóz, czyli głównie PO i jej akolici, to główni spadkobiercy postkomuny, co teraz staje się zupełnie jasne, to głównie ci, którzy się „załapali”. Jeżeli przez wiele lat mogliśmy mieć, co do tego jakieś wątpliwości, to kolejne przygarnięcie starych, PZPR-owskich działaczy, czego dokonał G.Schetyna desygnując ich do PE, nie pozostawia wątpliwości. Magdalenkowe obrady i zacieśnianie przyjaźni miedzy niedawnymi wrogami, które przed wyborami w 1989r zapoczątkował A.Michnik głosząc hasło, ”wasz prezydent, nasz premier”, co miało oznaczać, że jakoś się dogadajmy, sprawiły, że to dogadywanie trwa do dzisiaj. Ostatnie przykłady? R.Trzaskowski hojnie dofinansowuje fundację byłej współpracowniczki SB, otacza się doradcami wojskowymi, których kariery głęboko tkwią w PRL-u, a w samej PO wylądowało wielu lewicowców, którzy zwęszyli bliski upadek Lewicy. Jak słyszę Barbarę Nowacką, Katarzynę Piekarską, Grzegorza Napieralskiego, Marka Borowskiego, Katarzynę Lubnauer, a to przecież nie wszyscy, to przecieram oczy ze zdumienia, to jeszcze PO, czy jakaś mutacja liberalno-lewicowej partii, którą w prezydenckich wyborach reprezentuje Rafał Trzaskowski. Taka PO, to ma być partia centrowa z prawicowym rytem, za jaką próbowała uchodzić? To paradoksalne, ale, można się zastanawiać, do kogo kierował swoje słowa wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, kiedy na pytanie prof. Cenckiewicza, gdzie jest zarząd Warszawy, kiedy stolicę zalewała woda po niedawnych solidnych opadach, odpowiedział: „Tak, toniecie. I to nie na nic wspólnego z opadami deszczu. Toniecie na własne życzenie, w czymś co sami stworzyliście. Ale jeszcze możecie przeprosić i wyciągnąć rękę z prośbą o przebaczenie.” Czy te słowa nie pasują bardziej do Platformy, niż do PiS? Czy PO z tak marnym przewodnictwem, jakie tam teraz jest, a czego rezultatem jest kandydat-dubler, wiceprezes partii, która długo celebrowała prawybory prezydenckie, by potem bez skrupułów wykopać ich zwyciężczynię, jest jeszcze partią demokratyczną, centrową, dbającą o równouprawnienie kobiet, czy to już lewacko-liberalny twór, który bez wyraźnych idei, prędzej, czy później upadnie? Chcemy, jako Polacy, za prezydenta polityka, który nie dba o powierzoną mu stolicę państwa, który pozbawia ludzi skrzywdzonych przez mafie prywatyzacyjne nadziei na sprawiedliwość, za bezprawne odebranie im mieszkań, który promuje ruchy LGBT i toleruje chuligańskie wybryki ich przedstawicieli? Chcemy powierzyć najważniejszy urząd w państwie politykowi, który nie pamięta, kiedy przestał być posłem, jak głosował ws ustawy obniżającej wiek emerytalny, który raz mówi, że „będzie wypalał gorącym żelazem to, co wprowadził PiS”, a potem zapewnia, że, „co dane, nie będzie zabrane”? Chcemy prezydenta, którego głównym zadaniem będzie wprowadzanie chaosu w państwie, by doprowadzić do nowych wyborów parlamentarnych, bo „im gorzej, tym lepiej” i który jeszcze nie tak dawno zapowiadał, że będzie namawiał UE do mrożenia należnych Polsce funduszy, póki Polacy nie zagłosują, „jak trzeba”? Trudno mi uwierzyć, aby Polacy byli aż tak nierozsądni, by powierzyć najważniejszy urząd w państwie osobie, która zechce to państwo podpalić, wzywając do pomocy „ulicę i zagranicę”, bo „cel uświęca środki”?

12 lipiec już blisko, pamiętaj idź na wybory i głosuj „za prezydentem Polskich spraw”, a nie jakimś tam pionkiem grupy Bilderberg, który będzie dowolnie przestawiany, zakładnikiem lewaków i społeczności LGBT+, i cwaniaków uwłaszczających się na bezprawnie przejmowanym majątku.


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka